Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Śledzenie telewizyjnej relacji z posiedzeń polskiego parlamentu nie należy do moich ulubionych zajęć. Jednak w ubiegłym tygodniu zmusiłem się do obejrzenia sejmowej debaty na temat stanu finansów państwa, podczas której minister finansów miał przedstawić informację rządu w tym właśnie zakresie. Niestety moje poświęcenie nie zostało wynagrodzone i takowej informacji z ust ministra Rostowskiego nie usłyszałem. Zamiast tego musiałem wysłuchiwać ogólnikowych sformułowań oraz prognoz, które według ministra Rostowskiego są niemal pewne, chociaż doświadczenie pokazuje, że w przypadku jego prognoz żadnej pewności mieć nie można.

Jak się niebawem okazało nie tylko ja i ci, którzy zmusili się do oglądania sejmowej debaty w ten wakacyjny dzień, ale także posłowie zasiadający na sejmowej sali rządowej informacji o stanie finansów publicznych na piśmie nie otrzymali, a jak już wspomniałem wystąpienia ministra finansów za takową informację uznać nie można. Posłów, którzy mimo braku informacji postanowili temat stanu finansów drążyć zadając ministrowi finansów, czyli osobie wydawałoby się najbardziej kompetentnej do udzielania odpowiedzi na pytania z tego zakresu, ten odsyłał na stronę internetową ministerstwa finansów. Takie zachowanie ministra finansów, akceptowane oczywiście przez premiera oraz prezydium sejmu, jest kpiną z wyborców i dowodem na totalną degenerację systemu demokratycznego w naszym kraju. Skoro zaplanowano debatę na temat stanu finansów publicznych na sejmowym forum rząd powinien przygotować szczegółową analizę stanu finansów i odpowiednio wcześniej przekazać jej kopie parlamentarzystą, tak aby byli w stanie w konkretny sposób do niej się ustosunkować, a minister finansów powinien taką analizę przedstawić podczas swojego wystąpienia w sejmie, by również osoby oglądające telewizyjną relację tej debaty mogły z przedmiotową informacją się zapoznać. Niestety takiej możliwości rząd Donalda Tuska Polakom nie dał, a jakby tego było mało uniemożliwił uzyskanie takiej informacji osobom, które nie posiadają dostępu do internetu.

Z wystąpienia ministra Rostowskiego dowiedzieliśmy się, że nasz dzięki działaniom rządu Donalda Tuska doskonale poradził sobie z kryzysem stając się słynną już „zieloną wyspą”. Zapomniał przy tym dodać, że na dzień dzisiejszy takich zielonych wysp jest już znacznie więcej. Jednak, żeby nie było tak różowo to chwilę później minister poinformował, że trzeba podnieść stawki podatku vat, która ma być podwyżką tymczasową. Słynny już podatek Belki też był wprowadzony tymczasowo. Tłumaczenie ministra, że podwyżka vat nie uderzy w najuboższych Polaków oraz drobnych przedsiębiorców to już bajdurzenie. Nietrudno obliczyć, że wydatki przeciętnej polskiej rodziny po podwyżce stawek vat wzrosną o kilkaset złotych rocznie. W kogo więc te podwyżki uderzą jeśli nie w najuboższych ?

Rząd Donalda Tuska w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa zakłada, że w najbliższych latach nie będą wzrastały wydatki samorządowe, co również należy uznać za założenie nazbyt optymistyczne, zwłaszcza mając na uwadze wzrost zadłużenia samorządów w 2009 roku o 6 % w porównaniu do roku wcześniejszego. Inwestycje współfinansowane z funduszy unijnych wymagają w wielu przypadkach od samorządów zaciąganie kredytów, które powiększają ich zadłużenie, a jak wiadomo UE nie zwraca zazwyczaj 100 % środków przeznaczonych na inwestycję. Podobnie jak prognozy obniżania deficytu w najbliższych latach i zwiększania dochodów państwa również i prognoza utrzymania na obecnym poziomie wydatków samorządowych są nierealne.

Jak można się było spodziewać do góry poszybują również ceny paliwa. Minister gospodarki zamierza zlikwidować ulgę w podatku akcyzowym na biokomponenty dodawane obowiązkowo do paliw w skutek czego cena za litr paliwa wzrośnie o 5 do 7 groszy, a dodając do tego wzrost stawki vat wzrost ten wyniesie nawet 11 groszy za litr benzyny i ON.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że zarówno premier Donald Tusk w swoim expose, Platforma Obywatelska w kampanii parlamentarnej oraz prezydent Komorowski w kampanii prezydenckiej zapowiadali obniżanie podatków. Zamiast obniżki podatków czeka nas ich wzrost i to zapewne nie ostatni, gdyż jak przekonują specjaliści stan finansów publicznych jest bardzo zły, a obecny rząd zamiast ich naprawy proponuje jedynie próbę łatania rosnącego w zastraszająco szybkim tempie zadłużenia sięgając do portfeli mniej zamożnych Polaków.

Niestety poprawy stanu finansów publicznych nie ma się co spodziewać, gdyż rząd zamierza zaciągnąć pożyczkę w wysokości 2 miliardów euro z Europejskiego Banku Inwestycyjnego na zapewnienie współfinansowania projektów unijnych.

Na koniec muszę odnieść się jeszcze do wystąpienia Marka Borowskiego, który podczas przedmiotowej debaty wyraził radość między innymi z tego, że w końcu okazało się, że Platforma Obywatelska nie jest partią liberalną, ale socjalną. Jednocześnie były marszałek sejmu pochwalił rząd za odważną decyzję rządu jaką była podwyżka stawek podatku vat oraz wyraził nadzieję, że politycy w stosunku do podatków nie będą używać określenia danina, haracz, lecz inwestycja. Wypowiedź ta dobitnie świadczy o tym, że ci, którzy dzięki socjalizmowi wiodą dostatnie życie będą go bronić do końca ich albo jego. Tacy politycy nie są w stanie przeprowadzić żadnych koniecznych reform finansowych i gospodarczych, gdyż nie pojmują, że źródłem obecnego kryzysu jest właśnie socjalizm. Jednak to już temat na inną okazję i nieco obszerniejszy artykuł.

Paweł Lesiak

Za: http://prostowoczy.blog.onet.pl/