Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

O istocie kryzysu finansowego w Europie. Dlaczego zaraza tak szybko się rozprzestrzenia? Co ukrywają przed narodami?

Na koniec czerwca 2011 r. podaż euro (M1) wynosiła 4,8 bln euro. Jedynie 820 mld euro z tej kwoty to gotówka wyemitowana przez Europejski Bank Centralny (banknoty) i narodowe banki centralne strefy euro (monety). Ponad 82 % euro zostało wyemitowanych przez banki komercyjne strefy euro jako pieniądz depozytowy poprzez kreowanie zobowiązań (m.in. udzielania kredytów, zakup obligacji).

Swoboda przepływu kapitału w zjednoczonej Europie ułatwiła powstanie istnej pajęczyny powiązań bankowych. Banki ochoczo przekroczyły granice i finansują przedsięwzięcia poza krajem siedziby. W szczególności nabywają obligacje zagraniczne, udzielają kredytów bankom zagranicznym oraz zagranicznemu sektorowi pozafinansowemu zwłaszcza w sytuacji powiązań własnościowych (akwizycje, prywatyzacja).

Zabójcza sieć
Zobowiązania podmiotów krajowych o łącznej wartości ponad 10 mld dolarów
wobec banków zagranicznych na dzień 30 czerwca 2011 r. (mld dolarów)

Zabójcza sieć

Źródło: Bank Rozrachunków Międzynarodowych.

Finansowe jądro Unii Europejskiej tworzą trzy kraje: Niemcy, Francja oraz Włochy. Zobowiązania podmiotów każdego z tych krajów wobec zagranicznych banków z pozostałych dwóch wymienionych krajów przekraczają 200 mld dolarów (z wyjątkiem zobowiązań podmiotów włoskich wobec banków niemieckich – 162 mld dolarów oraz podmiotów francuskich wobec banków włoskich na kwotę 49 mld dolarów). Rekordowe zobowiązania w strefie euro obciążają podmioty włoskie wobec banków z Francji – 413 mld dolarów.

Tylko nieco mniejsza pod względem wartości zobowiązań sieć wiąże jądro Unii z Belgią, Holandią i Luksemburgiem oraz Hiszpanią i Irlandią. Do krajów Beneluxu i Hiszpanii napłynęły przede wszystkim środki z banków francuskich i niemieckich. Do Irlandii z Niemiec (nie uwzględniamy pozostającej poza unią walutową Wielkiej Brytanii).

Obrzeża systemu tworzą m.in. dwa kraje z grupy PIIGS (dotkniętych kryzysem zadłużeniowym): Portugalia (zobowiązania wobec banków hiszpańskich, niemieckich i francuskich) i Grecja (zobowiązania wobec banków francuskich, niemieckich i portugalskich) oraz Austria (sfinansowana przez banki włoskie, niemieckie i francuskie).

Sieć wzajemnych powiązań spleciona przez europejskie banki skutkuje wrażliwością całego systemu na zaburzenie dowolnego elementu. Kłopoty gospodarcze sektora krajowego (np. nieruchomości w Hiszpanii, czy Irlandii, czy sektor publiczny w Grecji) obniżają wartość inwestycji banków nie tylko krajowych, ale również zagranicznych. Straty czy na kredytach hipotecznych, czy na obligacjach państwowych błyskawicznie infekują banki zagraniczne w reakcji łańcuchowej. Kłopoty banków to uderzenie w główną część systemu emisyjnego euro – emisję pieniądza depozytowego przez banki komercyjne poprzez kreowanie długu. Problem z utrzymaniem podaży pieniądza i zagrożenie deflacją akceleruje kryzys do wszystkich sektorów gospodarki.

Budowa i powiązania systemu bankowego w Unii Europejskiej to w istocie ukryta przed opinią publiczną przesłanka do tworzenia europejskiego superpaństwa. System emisyjny euro nie będzie bowiem prawidłowo działał, gdy w którymś z państw narodowych nastąpi załamanie w jakimś kredytowanym sektorze gospodarki, z sektorem publicznym włącznie. Takie załamanie uderza bowiem bezpośrednio w krajowe i zagraniczne banki finansujące. Oznacza to, że z punktu widzenia euroentuzjastów muszą oni objąć ponadnarodowym zarządem dotychczas narodową politykę gospodarczą i fiskalną (deficyt i dług publiczny) dla ochrony bankierów komercyjnych, w których ręce złożyli przywilej emisji większości euro.

Euroentuzjaści ścigają się z czasem. Do tej pory udawało się im ograniczyć infekcję z krajów peryferyjnych systemu (Irlandia, Portugalia, Hiszpania i Grecja) do jego jądra zasypując kłopoty emisją euro przez Europejski Bank Centralny oraz nacjonalizując straty banków kosztem podatników.

Jednak poprzez sieć wzajemnych powiązań w końcu zaburzenia przeniosły się do jądra systemu. Podwojenie odsetek (rentowności) obligacji włoskich oraz kłopoty Niemiec z uplasowaniem nowych emisji obligacji to nie przypadek. Kryzys zadłużeniowy zaczął rozwijać się we Włoszech i niczym wirus uderza w ściśle połączone mocnymi bankowymi więzami Niemcy i Francję.

Dalsze postępy infekcji oznaczają paraliż europejskiego systemu bankowego i upadek wielu banków niczym kostek domina. Destrukcję może spotęgować run na banki. Bez owijania w bawełnę Departament Skarbu USA doradza instytucjom amerykańskim do wycofania się z europejskich banków i rynku finansowego. Upadek banków to ograniczenie podaży euro, co prowadzi do deflacji i głębokiego kryzysu gospodarczego.

Politycy próbujący ratować kolegów bankierów dokapitalizowaniem poprzez zadłużenie podatników tylko odraczają wyrok. Wzrost zadłużenia publicznego prowadzi do kryzysu zadłużeniowego w sektorze publicznym i zwrotnie uderza w banki poprzez spadek cen obligacji państwowych szczególnie duży w przypadku niewypłacalność państwa.

Pozostaje drukowanie pieniędzy przez Europejski Bank Centralny. To efektywna metoda, ale skutkuje gwałtownym wzrostem podaży pieniądza gotówkowego i bazy monetarnej. W konsekwencji grozi wybuchem inflacji. Z tym zagrożeniem jeszcze można sobie poradzić (np. zwiększając rezerwy obowiązkowego banków, aby związać wstrzykniętą gotówkę i ograniczyć emisję pieniądza depozytowego). Gorsze są konsekwencje polityczne. Emisja gotówki przez EBC trafia do krajów, które wpadły w tarapaty, kosztem potrzeb monetarnych innych krajów strefy euro. W ten sposób premiuje się nierozważną politykę i hazard moralny. Polityczni utracjusze są nagradzani, a reszcie krajów grozi deflacja z niedostatku pieniądza i w konsekwencji kryzys.

Wszystkie oficjalne metody walki z kryzysem starannie omijają zasadniczy problem. Banki komercyjne okazały się niesolidne, a mimo to posiadają przywilej emisji większości pieniądza w gospodarce. Zakłamanie jest tak głębokie, że dla celów propagandowych nazwano je „za duże aby upaść” nie wyjaśniając, że problem leży w szantażu: upadek banku komercyjnego-zniszczenie elementu systemu emisji pieniądza-deflacja-kryzys. Problem można rozwiązać przywracając monopol emisyjny banku centralnego (system pełnych rezerw). Wówczas banki hazardziści mogłyby upaść. Nawet największe. Z korzyścią dla systemu gospodarczego, konkurencji, prawa i moralności. Bank centralny zapewni niezbędna dla obiegu ilość pieniądza, bez łaski i manipulacji bankierów komercyjnych.

Na rozwiązanie problemu na razie nie zanosi się. Zaraza z eurosystemu może zainfekować cały świat. Banki Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, czy Japonii również pozostają w związkach biznesowych z krajami, w których euro jest walutą. Niestety Polska nie jest wyjątkiem. Banki z Niemiec (liderzy wierzycieli z 65 mld dolarów), Włoch, Holandii, Francji, Hiszpanii, Belgii, Portugalii i Austrii zainwestowały w polskie obligacje państwowe, banki i podmioty niefinansowe 259 mld dolarów. Gdy krach w eurostrefie zacznie pogłębiać się nie będzie zmiłuj się. Banki z zachodu zaczną ten kapitał wycofywać. W Polsce wyschnie rynek międzybankowy, padnie rynek obligacji i akcji, przedsiębiorstwa zaczną tracić płynność. Dostaniemy słony rachunek za euroentuzjazm.

W czasie polskiej prezydecji umiera euro, a na porządku dziennym staje pytanie o rozpad unii, nie tylko walutowej. Mimo to nie brakuje idiotów chcących skoczyć jak najszybciej i jak najgłębiej w eurobagno. Dość!

 Tomasz Urbaś

Za: http://urbas.nowyekran.pl/post/41946,smierc-euro

Nadesłał: Jacek