Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Wczoraj usłyszałem bardzo ciekawą wiadomość. Oto prawnik z niewielkiej miejscowości (niestety nie pamiętam nazwiska tego pan) zażądał wglądu do raportu o nadużyciach Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Raport ten miała przygotować minister Julia Pitera i podobno przygotowała. Problem z raportem jest taki, że jest on jak Yeti – wszyscy o nim słyszeli ale nikt go nie widział. Czas tworzenia raportu był momentem w dziejach najnowszej historii naszego państwa w którym media sprzyjające Platformie Obywatelskiej non stop informowały, że dzieło pani minister jest już na ukończeniu. Wielu spodziewało się „trzęsienia ziemi".

Gdy już Pitera skończyła okazało się, że raport jest tak tajny, że nikt nie może go obejrzeć. Opozycja złośliwe zarzuciła, że suto opłacana z naszych kieszeni szeryf w spódnicy po postu przepisała tytuły opozycyjnych do PiS gazet. Czyli, że się nie napracowała. Jedno wiadomo na pewno – pani „Jedyna Sprawiedliwa” wykryła aferę na kilkanaście złotych. Premier schował raport do szuflady a być może nawet użył służbowej niszczarki, żeby wstydu na Polskę nie było. Media PO nabrały w tej sprawie „wody w usta” i koalicja udaje, że nie było tematu. Ale znalazł się dociekliwy i nawet wyrokiem sądu rząd musi mu udostępnić wgląd do raportu. Rząd Rzeczypospolitej jednak nie zamierza respektować wyroków niezawisłego sądu. Cała ta sprawa jest dowodem na potwierdzenie słów przedstawicieli związków zawodowych którzy twierdzą, że tak aroganckiego rządu jeszcze w Polsce po 1989 roku nie było. Oczywiście mój faworyt Stefan Niesiołowski znowu pokazał swóją butę twierdząc, że nie widzi powodu dla którego miałby pokazywać raport „jakiemuś prawnikowi z pod Olsztyna”. Zresztą marszałek Sejmu, który obniżył standard Andrzeja Leppera bardzo pasuje to tego towarzystwa aktualnie rządzącego naszym krajem. Takiego nagromadzenia buty, arogancji i pychy w kręgach władzy nie było od czasu prezydenta Bieruta.


Natomiast ja wcale się nie dziwię Julii Piterze (kolejnej mojej ulubienicy z tego towarzystwa), że nie lubi ciężkiej pracy i idzie po linii najmniejszego oporu. Wszak jej zwierzchnikiem jest człowiek, który poza polityką niewiele w życiu zawodowym zrobił a i jako premier nie lubi się napracować. Woli dalekie zagraniczne podróże na koszt podatnika z których niewiele pożytku dla narodu. A to sobie poleci do Ameryki Łacińskiej a to do Chin a obecnie na Bliski Wschód. Tylko, że oprócz luźnych rozmów nie przywiózł żadnego kontraktu, żadnego pisemnego porozumienia. Prawda jest taka, że przeżyjemy tych ludzi a miło będzie popatrzeć na polityczną agonię Niesiołowskiego, Tuska, Pitery czy Komorowskiego.


Krzysztof Kocur