Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Jeśli dojdzie do rozpadu Ukrainy to naszym bezpośrednim sąsiadem nie będą pokojowo nastawieni mieszkańcy Donbasu, Mariupola czy Odessy ale najgorsza, banderowska swołocz.

Zauważyłem ostatnio, że nasze media oszczędzają nam wieści z "wojny" ukraińsko-rosyjskiej w Donbasie. Jeśli już coś tam bekną to tak raczej półgębkiem i tak, żeby nie powiedzieć zbyt wiele. A dzieje się wiele.

  Dwa ważne wydarzenia z ostatnich dni to uznanie przez Rosję paszportów i innych dokumentów wydawanych przez władze separatystycznych republik oraz nacjonalizacja przemysłu w tych republikach. Co to oznacza w praktyce? Oznacza ni mniej ni więcej, że rozpad tworu, zwanego Ukrainą mocno przyspieszył. Przyspieszenie działań ze strony republik ludowych Donbasu nastąpiło w efekcie nowych, zmasowanych ataków nazistowskich band, zwanych dla niepoznaki "batalionami ochotniczymi".

 W rzeczywistości z Donbasem nie walczy (jak próbuje się wmówić Polakom) ukraińska, regularna armia tylko sponsorowane przez oligarchów oddziały ukraińskich nazistów i zwykłych najemników. Żeby było ciekawiej to kijowska junta nie ma praktycznie żadnego wpływu na te "ochotnicze" bataliony. A to właśnie dowódcy tych nazistowskich oddziałów wpadli na genialny pomysł, żeby zablokować tory kolejowe, którymi transportowany jest (a raczej był) z Donbasu węgiel i antracyt, niezbędny do funkcjonowania przemysłu na pozostałym obszarze Ukrainy. Już dziś straty tym spowodowane liczone są w miliardach dolarów. I to w sytuacji gdy Poroszenko żebrze o jeden miliard pożyczki na Zachodzie.

 W sumie jest rzeczą logiczną, że skoro Ukraińcy nie chcą węgla z Donbasu to niech idą na szczaw. Donbas jakoś sobie z tym fantem poradzi i będzie wysyłał poprzez Rosję swoje towary w świat. Jeśli dołożymy do tego inny kwiatek w postaci wprowadzenia rubla jako jedynej waluty na terenie zbuntowanych republik to będziemy mieli kompletny obraz sytuacji.

 Z tym rublem to też ciekawa sprawa, junta w Kijowie od początku konfliktu nie płaci ani hrywny rencistom i emerytom w Donbasie. Nie płaci policjantom, nauczycielom, pielęgniarkom i w ogóle całej budżetówce. Jeśli przyjąć narrację kijowskiej junty, że ruchawka w Donbasie jest efektem agresji Rosji, przeprowadzonej przez "zielone ludziki" Putina to co zawinili emeryci i renciści? Jeśli ktoś ma choć trochę zdrowego rozsądku to szybko zauważy, że to nie jest walka z "zielonymi ludzikami" tylko z własnymi obywatelami, którzy walczą o swoje podstawowe prawa obywatelskie, w tym przede wszystkim do prawa używania języka ojczystego. Ten prosty fakt rozumiały nawet Dzieci Wrzesińskie, które zbuntowały się przeciwko germanizacji. No ale może doczekaliśmy takich czasów, że germanizacja jest zła a ukrainizacja dobra?

 Wbrew pozorom jednak, sytuacja na Ukrainie nie jest wcale taka prosta jak usiłują to przedstawiać media. Trwa podziemna wojna między oligarchami, którzy tak jak Radziwiłłowie w czasie Potopu chcą wyrwać jak największy "postaw sukna". Toczy się także inna wojna - junty Poroszenki z ukronazistami. Poroszence, który cały czas czuje się jeszcze namaszczony przez swoich amerykańskich i europejskich mocodawców ukraińscy naziści spod znaku Bandery byli potrzebni i choć teraz działają ewidentnie na szkodę upadającego państwa są potrzebni nadal. Należy jednak przypomnieć, że środowiska, które patronują kultowi Bandery nie są z terytorium Ukrainy. To banderowscy naziści, zbrodniarze wojenni, którzy po wojnie znaleźli bezpieczne przytulisko i wsparcie finansowe w USA i Kanadzie.

Taka sytuacja prowadzi tylko do jednego - dezintegracji i całkowitego rozpadu Ukrainy. Wygląda na to, że taki jest obecnie plan. Majdan i pucz rządowy miał w swoim pierwotnym zamierzeniu sprowokowanie Rosji i po to, jak sama przyznała Victoria Nuland, Departament Stanu USA, CIA i Soros wyłożyli ponad 5 miliardów dolarów. Rosji nie udało się sprowokować, co więcej - w sposób bezkrwawy i w świetle prawa międzynarodowego całkowicie legalny, przejęła Krym. Czyżby rozczłonkowanie Ukrainy było planem B czy jest kontynuacją planu głównego?

 Dla Polski taki scenariusz jest bardzo niebezpieczny, czego zdają się (albo udają) nie dostrzegać polskie władze. Jeśli dojdzie do rozpadu Ukrainy to naszym bezpośrednim sąsiadem nie będą pokojowo nastawieni mieszkańcy Donbasu, Mariupola czy Odessy ale najgorsza, banderowska swołocz, która zamieszkuje tereny zachodniej Ukrainy i marzy o granicy na Sanie. Już teraz mamy ok. 2 mln Ukraińców na naszym terytorium i zanosi się na więcej. Przez granicę polsko-ukraińską idą duże transporty broni. Pytanie - dla kogo są przeznaczone?

 Paniką wzbudzaną w Polakach, jakoby Rosja tylko czekała aby nas najechać próbuje się przykryć realne zagrożenie. Kraje wyszechradzkie, którym Polska tak gorliwie chce "liderować" mają lepsze rozeznanie sytuacji i lepiej dbają o własne narodowe interesy. Od nich powinni uczyć się polityki a przede wszystkim dbania o polskie, narodowe interesy, Kaczyński, Duda, Waszczykowski i Macierewicz. Póki co to chowanie się za amerykańską flagą uważają za szczyt roztropności i patriotyzmu. Historia jednak uczy, że taka "bohaterska" postawa kończy się Zaleszczykami a my zostaniemy sami z piwem, który oni nawarzyli.


Jarek Ruszkiewicz

Za:
http://spiritolibero.neon24.pl