Drukuj
Kategoria: Komentarz polityczny
Odsłony: 1965
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Kaczyński domaga się od Niemiec pieniędzy. Jakie to będą pieniądze? Na co mają zostać przeznaczone? Przecież nikt nawet nie wspomina o odbudowie GOSPODARKI NARODOWEJ – pisze bloger i tłumacz Metro.

Znalezione obrazy dla zapytania warszawa po powstaniu warszawskim

Warszawa po powstaniu warszawskim

O REPARACJACH WOJENNYCH OD NIEMIEC

Nie tak dawno temu o reparacjach wojennych od Niemiec wypowiedział się sam Naczelnik Jarosław Kaczyński. Po wypowiedzi Kaczyńskiego temat reparacji został podjęty przez chór klakierów i prawdopodobnie pozostanie stałym elementem propagandy rządzącego reżimu przez pewien czas.

Większość Polaków ze zrozumiałych względów ma dystans do propagandy, w tym do propagandy rządzącego reżimu. W swojej wypowiedzi o reparacjach Naczelnik użył nowego argumentu. Odwołał się do szantażu emocjonalnego.

Wypowiedź Naczelnika relacjonuje Zbigniew Lipiński
http://www.prawica.net/8585
„Ważne jest to, że sprawa (reparacji – ZL) pojawiła się publicznie, że stanęła jako problem. (…) Ja tej sprawy nie traktuję jako beznadziejnej od strony finansowej, uważam, że mamy szanse. (…) Nie ma żadnych podstaw prawnych, aby Niemcy mogły nam odmówić. (…) A ma ona także inne zalety, ponieważ jest do pokazania to, co w Polsce naprawdę się działo w czasie II wojny światowej. To jest bardzo skuteczne odwrócenie tej tendencji, która prowadziła do uznania nas niemalże za sojuszników ówczesnych Niemiec. To jest wartość sama w sobie”. (…)

Zapytany o wyniki sondaży, które wskazują 70 proc. poparcia dla upomnienia się o reparacje, a tyko 20 proc. przeciw, rozmówca tygodnika odparł: „… to w mojej ocenie zbyt mało. To powinno być co najmniej 95 proc. …aż 20 proc. wskazuje na ośrodki zagraniczne. To pokazuje poziom wykorzenienia wielu ludzi wychowanych w III Rzeczypospolitej. To są straszliwe zniszczenia moralne”.


W swojej wypowiedzi Kaczyński uznał, że każdy Polak, który nie popiera jego kampanii ostrzyżenia Niemiec jest zdrajcą. I to jest właśnie problem. Czy Naczelnik nie posunął się za daleko?

W niniejszym tekście nawet jedno zdanie nie jest poświęcone zagadnieniu: czy Polsce rzeczywiście należą się reparacje wojenne od Niemiec? – W kontekście planowanej kampanii propagandowej PiSraelskiego reżimu ta, wydawałoby się fundamentalna kwestia, z punktu widzenia Polaków nie ma większego znaczenia, co niżej zostanie wykazane. Nie o pieniądze dla Polaków tutaj chodzi.

Znalezione obrazy dla zapytania naloty na szczecin

13.05.1944. – Szczecin po zrzuceniu bomb przez amerykańskie lotnictwo

1. Szantaż moralny Kaczyńskiego

Jarosław Kaczyński w swojej argumentacji powołuje się na moralność, uznaje osoby nie popierające zainicjowanej przez niego kampanii za zdrajców Polski. To bardzo odważna teza, zwłaszcza z ust Naczelnika, którego trudno uznać za osobę uprawnioną do wystawiania Polakom moralnych cenzurek.

Zacznijmy od pytania, czy Jarosław Kaczyński nie jest sodomitą? W ciągu dekad był o to wielokrotnie oskarżany, chociażby przez Wałęsę czy Palikota. Czy sodomita może używać wobec innych argumentów odwołujących się do moralności?

Przypomnijmy o domu na Żoliborzu, który rodzice Kaczyńskiego otrzymali od Polaków w czasie nocy sowieckiego terroru. Starsi ludzie powinni jeszcze pamiętać, że nie każdy dostawał wtedy duży dom w ładnej dzielnicy od komunistycznych władz, rodzina Kaczyńskich musiała należeć do stalinowskiego establishmentu Warszawy. Czy korzystanie przez rodzinę Kaczyńskich z beneficjów otrzymanych od stalinowskich namiestników narzuconego Polsce reżimu ma coś wspólnego z moralnością, do której odwołuje się Naczelnik?

Jeżeli deklaracja warszawskiego rządu w sprawie reparacji wojennych od Niemiec z 1953 roku jest nieważna, bo rząd był niesuwerenny – a takiego argumentu używa PiSraelska propaganda, to czy przekazanie żoliborskiego domu rodzinie Kaczyńskich w tym samym okresie, również nie powinno zostać uznane za nieważne dokładnie z tego samego powodu?

Można jeszcze przypomnieć sposób zdobycia majątku przez Porozumienie Centrum, który z moralnego punktu widzenia budzi poważne wątpliwości, a to tylko początek. Uczestnictwo Kaczyńskiego w „Okrągłym Stole” oraz późniejsza akceptacja „planu Balcerowicza” jednoznacznie klasyfikują go jako zdrajcę Polski.

Kariera polityczna Jarosława Kaczyńskiego może być skutkiem specyficznie uregulowanego życia seksualnego. Tu wcale nie chodzi o rozpustę. Pederastia i sodomia od tysięcy lat używane są jako mechanizmy sterowania zachowaniami adeptów tajnych stowarzyszeń, którzy właśnie dzięki oddawaniu się tej przypadłości są wysuwani na szczyty władzy przez ludzi ukrytych za kotarą. To właśnie więzy pederastii i sodomii zapewniają lojalność i posłuszeństwo, kluczowe cechy godnego najwyższych stanowisk polityka. Istotą homoseksualnych perwersji, narzucanych kandydatom na przyszłych liderów już od dzieciństwa, jest stworzenie skutecznego mechanizmu kontroli i programowania zachowań. Wspominanie o moralności przez Kaczyńskiego to przejaw ogromnej hucpy.

Znalezione obrazy dla zapytania miesięcznice smoleńskie

„Miesięcznica smoleńska”

2. Potrzeby wewnętrznej kampanii politycznej

Fragment przemówienia Jarosława Kaczyńskiego z 10 października 2017 roku podczas „miesięcznicy smoleńskiej”:



3:58: „I będzie prawda, prawda, której dzisiaj jeszcze nie znamy, i ja jej nie znam, ale prawda. Albo stwierdzenie: dzisiaj, w tych okolicznościach, które mamy, prawdy ustalić się nie da. Ale zostanie to powiedziane uczciwie, powiedziane Polakom, polskiemu społeczeństwu, polskiemu narodowi, bo to się Polakom po prostu należy”.

Wypowiedź pochodzi z dziewięćdziesiątej miesięcznicy smoleńskiej. W dalszej części przemówienia Kaczyński potwierdził, że tych miesięcznic będzie jeszcze tylko sześć. Potem KONIEC. Podczas ostatniej miesięcznicy Naczelnik znowu pominął ważny element rytuału: „dwie minuty nienawiści” do Rosji i paskudnego Putina.

Co to oznacza? Dotychczas „kłamstwo smoleńskie” – mitologia dotycząca przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu, w której „poległ” Lech Kaczyński, zbudowana pod kierunkiem ministra wojny Antoniego Macierewicza, a rozpropagowana wśród łatwowiernych katolickich owieczek przez zakłamanego redemptorystę, przestaje pełnić rolę mobilizującą i cementującą elektorat. „Kłamstwo smoleńskie” – mówiąc kolokwialnie – zdycha.

Każdy doświadczony politruk wie, że w każdej godzinie musi dostarczyć ideę mobilizującą swój elektorat do autoidentyfikacji, do działania. Oczywiście najskuteczniej robi się to kreując własną grupę na ofiary nieuzasadnionej przemocy. Dzięki temu „my” – ofiary, dostajemy zastrzyk psychicznej energii, działając rzekomo w samoobronie przed nieuzasadnionym atakiem z zewnątrz, dodatkowo możemy domagać się współczucia i pomocy w obronie przed agresorem. W nagrodę za nasze działania otrzymujemy poczucie moralnego spełnienia.

Tak skonstruowane są najskuteczniejsze religie, na przykład – „holokaust”. Złymi są „naziści”, „my” jesteśmy ofiarami, a świadkowie zobowiązani są do zadośćuczynienia i pomocy. Dodatkowo potworność owego „holokaustu” stanowi wystarczające usprawiedliwienie najbardziej wymyślnych żydowskich zbrodni popełnionych od tego czasu na Palestyńczykach i innych narodach.

W ten sam sposób jest (było?) skonstruowane „kłamstwo smoleńskie”. „My” jesteśmy ofiarami rosyjskiego zamachu, jakiekolwiek przygotowania wojenne w Polsce to tylko obrona przed okrutnym tyranem ze wschodu, który nieuchronnie chce nas zaatakować. W przeciwnym razie – dlaczego zabijałby naszego prezydenta?

„Kłamstwo smoleńskie” umiera, a Naczelnik jako doświadczony politruk, ma obowiązek dostarczyć nową ideologię cementującą trzy kluczowe grupy, które wyniosły go do władzy:

(1) chazarski desant spóźniony na pociąg do Palestyny (w tym „zakon PC”). Dla tych ludzi Jarosław Kaczyński zdaje się pełnić rolę lokalnego mesjasza, dzisiejszej warszawskiej emanacji Sabbataja Zwi czy Jakuba Franka (jest to „partia wewnętrzna” w klasyfikacji George’a Orwella przedstawionej w „Roku 1984”),

(2) katolickie owieczki manipulowane przez zakłamanego redemptorystę, oraz

(3) „prawicę patriotyczną”, ludzi spoza grupy turbokatolików i środowisk jednoznacznie judejskich. Władimir Lenin zapewne nazwałby ich „pożytecznymi idiotami” (grupa druga i trzecia to „partia zewnętrzna” w klasyfikacji Orwella). Granica pomiędzy tymi grupami jest płynna. Chazarski desant pełni rolę animatorów zarówno wśród dewotów jak i „prawicy patriotycznej”.

W najbardziej optymistycznym scenariuszu ideologia reparacji wojennych ma scementować cały naród, co postulował Naczelnik w przywołanym na początku cytacie. Zobaczymy, „kłamstwo smoleńskie” również miało być główną ideologią narodową, w zamyśle pomysłodawców zapewne miało zmobilizować Polaków przynajmniej do powtórnego szturmu murów moskiewskiego Kremla.

Reparacje wojenne od Niemiec wpisują się w schemat budowy dobrej ideologii. Jesteśmy ofiarami złych Niemiec i domagamy się zwykłego zadośćuczynienia. To nam, ofiarom, należy się współczucie i pieniądze. Realistycznie mówiąc, to możemy zapomnieć o współczuciu, dzisiaj to raczej nie zadziała, bo Hollywood i pozostały żydowski przemysł kulturalny uznały, że Niemcy odpokutowali swoje winy. Nie dostaniemy współczucia ale należy nam się dużo, dużo pieniędzy.

Oczywiście są zgrzyty. Starsze pokolenia były wychowywane w duchu nienawiści do Niemiec, ze szkoły pamiętają na przykład „Medaliony” Nałkowskiej i mydło z ludzkiego tłuszczu czy abażury lamp z ludzkiej skóry, preparowane przez demonicznych Niemców. Taka „edukacja” z pewnością pomoże. Od ćwierćwiecza polityka się zmieniła, następne pokolenie politruków szczuje nie na Niemcy, a na Rosję (jeśli chodzi o politruków, to warto zauważyć godną podziwu ciągłość pokoleniową. Obydwaj najwięksi współcześni patriarchowie: Adam Michnik i Jarosław Kaczyński, mają w bliskiej rodzinie „zbrodniarzy stalinowskich”).

Radykalna zmiana „polityki historycznej” nie musi przeszkadzać. Chazarski desant uwierzy we wszystko, o ile będzie taki rozkaz. Każda ideologia ma zapewnić panowanie nad masami gojów i wsparcie ich rządów nad Słowianami przez zewnętrznego hegemona, czy to z Moskwy czy z Nowego Jorku. Przedwczoraj demonem były Niemcy, wczoraj Rosja, dzisiaj znowu Niemcy – taka jest kolej rzeczy. Katolickie owieczki zakłamany redemptorysta zawsze będzie w stanie spacyfikować, odwołując się do niezawodnego instrumentu psychomanipulacji: porwania dewocyjnego w stylu „Zdrowaś Mario, Ojcze Nasz”. Reszta zaś zagłuszona telewizorem umilknie chociażby z powodu nieśmiałości, braku pamięci i zdolności do refleksji.

Odszkodowań (póki co) domagać się mamy od Niemiec, naszego „sojusznika”. To niewątpliwie duża słabość nowej idei. Dzisiaj Polska to zaplecze taniej siły roboczej dla IV Rzeszy, Polacy pracują w Niemczech, podcierając tyłki niemieckim emerytom, jeżdżą przechodzonymi niemieckimi samochodami, nawet polskie wojsko używa przechodzonych czołgów Wermachtu cudownie uratowanych przed transformacją na żyletki – to wszystko oczywiście może obniżać wiarygodność nowej kampanii propagandowej. Poza tym nie jest wcale pewne, że zakłamany redemptorysta, pracujący przecież w agencji od prawie tysiąca lat reprezentującej nad Wisłą niemieckie interesy, zechce poprzeć nowy pomysł i zaangażować weń siłę swojej propagandy. Trudno, religia reparacji wojennych z założenia nie jest projektowana na stulecia czy nawet dekady, a jedynie na parę lat. Poza tym – nie ma religii doskonałej.

Naturalna śmierć „kłamstwa smoleńskiego” nie może doprowadzić do powstania ideologicznej pustki. „Kłamstwo smoleńskie” powinno być czymś zastąpione, a reparacje wojenne (na razie) od Niemiec, zostały narzucone z zewnątrz, najpewniej z Nowego Jorku, jako nowa religia cementująca elektorat. Na razie mamy się domagać reparacji właśnie od Niemiec, najprawdopodobniej nie jest to koniec. Przypomnijmy że niedawno parlament bratniej Ukrainy, kijowska Rada Najwyższa, zwrócił się z wnioskiem o reparacje wojenne od Mongolii za najazd wojsk Czyngis-Chana sprzed prawie ośmiuset lat. Należy przypuszczać, że inicjatywa Naczelnika ubiegania się o reparacje akurat od Niemiec to dopiero początek, również mamy powody, aby zapukać do Ułan Bator.

3. Czy ewentualne reparacje trafią do Polski?

Od wielu dekad Niemcy są dojone z potężnej nadwyżki handlowej w drodze różnych odszkodowań za rzeczywiste i nierzeczywiste winy z czasów ostatniej wielkiej wojny. Dlaczego tak jest, czy jest to przypadek? Odpowiedzi udziela prorok Izajasz (księga Izajasza, rozdział 23,
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=495

17 Przyjdzie więc do tego, pod koniec siedemdziesięciu lat, że Pan nawiedzi Tyr. Ten zaś powróci do swego zarobkowania i odda się nierządowi ze wszystkimi królestwami świata na powierzchni ziemi.

18 Ale jego zarobek i jego zysk będą poświęcone Panu i nie będą gromadzone ani przechowywane. Albowiem jego zarobek będzie użyty dla tych, którzy przebywają przed obliczem Pana, żeby mogli jeść do syta i przyodziewać się wystawnie.

Tyr, dzisiaj w Libanie, to portowe fenickie miasto handlujące z całym ówczesnym światem, od zachodniej Afryki po Indie. Prorok Izajasz postulował, aby zyski z tego handlu przypadały nie pogańskim handlarzom, a tym, „którzy przebywają przed obliczem Pana”.

Niemiecka nadwyżka handlowa:
https://global.handelsblatt.com/wp-content/uploads/2017/04/21-Germanys-Surging-Current-Account-Balance-01-1.png
Można argumentować, że potężna niemiecka nadwyżka handlowa to owoc pracy niemieckich robotników i inżynierów i to Niemcy powinni cieszyć się jej wydawaniem. To jest pewien pogląd, nieco powierzchowny, ale jest też inny, lepiej uwzględniający meandry kapitalizmu.

Niemiecka nadwyżka handlowa bierze się, między innymi, ze sprzedaży limuzyn BWM i wiertarek Bosch na całym świecie. Sprzedaż tych urządzeń na świecie jest możliwa dlatego, że ktoś stworzył i administruje międzynarodowym systemem monetarnym, który pozwala na zakup limuzyny BWM przykładowo na Alasce i wiertarki Bosch w Peru – a z pewnością nie dzieje się to samo. Ktoś udostępnił koncernom BWM czy Bosch pieniądze, dzięki którym mogą one działać, ktoś udostępnił pieniądze nabywcom tych artykułów na Alasce i w Peru, stworzył system wymiany różnych walut. Ten ktoś powinien za swoje usługi otrzymać wynagrodzenie.

Nie ujmując nic pracowitości i dyscyplinie Niemców, globalny sukces niemieckiej gospodarki nie jest (tylko) ich zasługą. Przykładowo: kiedy Polska w 1990 roku wchodziła do „wolnego świata”, to Sanhedryn a nie Niemcy, przez swoje agendy typu Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy, zniszczył ewentualną niemiecką konkurencję narzucając polskiemu przemysłowi zabójczą stopę lichwy zbliżającą się do 1000% rocznie. Egzekutorem tej polityki był „skarb narodowy” Leszek Balcerowicz z grupy, którą żydzi nazywają „sajanim”. Takich zdarzeń na przestrzeni historii było więcej. To dlatego zyski z tego handlu nie należą się Niemcom, a zupełnie innej, mniej widocznej władzy, która w drodze zakulisowych machinacji przyczyniła się do powstania globalnej niemieckiej dominacji technologicznej.

Posługując się językiem proroka Izajasza, przemysł niemiecki oddaje się „nierządowi ze wszystkimi królestwami świata na powierzchni ziemi” w otoczeniu instytucjonalnym zbudowanym przez tych, „którzy przebywają przed obliczem Pana”. Wiersz 18 z rozdziału 23 księgi Izajasza to nadal obowiązujący imperatyw, dlatego niemiecka nadwyżka handlowa nie powinna przypadać Niemcom, tylko zupełnie innej grupie. To właśnie dlatego Niemcy przez dekady potulnie płaciły różnorodne „odszkodowania” poszczególnym żydowskim grupom czy żydowskiemu państwu w Palestynie. Jeżeli dzisiaj nie można ściągnąć niemieckich zysków z „nierządu ze wszystkimi królestwami świata” w drodze tradycyjnych odszkodowań za „holokaust”, to należy wykreować nowe tytuły prawne, dzięki którym ów „zarobek będzie użyty dla tych, którzy przebywają przed obliczem Pana, żeby mogli jeść do syta i przyodziewać się wystawnie”. W ten sposób spełni się „wola Pana”, prawo znacznie wyższego rzędu niż jakakolwiek ustawa uchwalona przez polski czy niemiecki parlament. Oczywiście trudno pominąć milczeniem fakt, że w realizacji „woli Pana” pomagają Niemcom amerykańskie wojska okupacyjne. Robią to zresztą na całym świecie.

Biorąc pod uwagę scentralizowanie władzy w Imperium Judeoanglosaskim oraz podrzędne miejsce warszawskiego rządu w hierarchii władzy w Imperium, wydaje się niemożliwym, aby pomysł domagania się reparacji wojennych od Niemiec przez warszawski rząd był spontaniczną inicjatywą Naczelnika. Taką decyzję mógł podjąć tylko nowojorsko-londyński Sanhedryn. Trudno przypuszczać, aby Sanhedryn dopuszczał możliwość otrzymania ewentualnych reparacji przez Polaków, Słowian. Reparacje jako „fakt prasowy”, w wymiarze propagandowym, mogą być formą nacisku na Niemcy, nacisku pochodzącego z Nowego Jorku i Londynu, a wykonywanego przez jego warszawskie marionetki. W ewentualnym realnym wymiarze finansowym reparacje muszą przypaść tym, „którzy przebywają przed obliczem Pana”. Innej możliwości nie ma.

Jeśliby kiedykolwiek pojawiła się realna możliwość otrzymania przez warszawski rząd reparacji wojennych od Niemiec, to błyskawicznie powstaną roszczenia wobec Polski z jakiegokolwiek tytułu, może się okazać, że to Polacy są odpowiedzialni za „holokaust”. Wówczas nie będzie innej możliwości jak tylko scedowanie ewentualnych roszczeń od Niemiec na żydowskie państwo w Palestynie czy inny żydowski podmiot. Alternatywnie to (kolejny) warszawski rząd wyda te pieniądze dokładnie według nowojorskich instrukcji. W taki właśnie sposób zyski z niemieckiego „nierządu” trafią do tych, „którzy przebywają przed obliczem Pana” dokładnie tak, jak prorokował Izajasz.

Jeśliby ktoś nie wierzył,że w dzisiejszym świecie realizuje się zupełnie inne programy niż to, co się oficjalnie deklaruje ciemnej tłuszczy, to warto przypomnieć wydarzenie z historii najnowszej, losy pieniędzy z Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Pieniądze miały być wydane na zmniejszenie polskiego zadłużenia. A co się z nimi stało? Czy nie trafiły do tych, „którzy przebywają przed obliczem Pana”? Czy ktoś poniósł za to konsekwencje?

4. Na co wydać niemieckie pieniądze?

Ewentualne niemieckie reparacje wojenne na pewno nie przypadną Polakom, Słowianom. Nie taki jest mechanizm dziejów. Można w inny sposób wykazać, że cała dyskusja na ten temat ma charakter całkowicie fikcyjny. W całej tej awanturze o reparacje wojenne chodzi o coś trudno uchwytnego, o ideę PIENIĄDZA. Jest to poza zakresem percepcji osób, które nie wiedzą, skąd się biorą pieniądze. Takich osób jest przynajmniej 95% wśród świadomej politycznie populacji.

Czy Stany Zjednoczone rozpoczynając kolejną wojnę, albo Chiny Ludowe, intensyfikując program kosmiczny, rozbudowę kolei wysokich prędkości czy super-autostrad, obawiają się, że na te olbrzymie wydatki zabraknie im pieniędzy? Chyba nie. Pieniądze nie stanowią problemu, ograniczeniem może być opór społeczeństwa wobec ofiar wojennych, brak technologii, niedostatek surowców itp. Nikomu jednak nie zabraknie na to pieniędzy, co jest oczywiste biorąc pod uwagę mechanizm kreacji pieniądza, który jest kontrolowany przez REALNĄ WŁADZĘ POLITYCZNĄ.

W czasach powojennej odbudowy ze zniszczeń wojennych czy w czasach modernizacji Gierka mogło brakować cegieł, oleju napędowego, zachodnich technologii, pracowników, dewiz, przeróżnych innych rzeczy, ale nie mogło brakować (funkcjonujących w Polsce) pieniędzy. Gomułka i Gierek byli zajęci budowaniem w Polsce gospodarki narodowej. W takiej gospodarce pieniądz, pomocniczy środek ułatwiający przenoszenie zasobów, ma znaczenie wtórne, bo jest kontrolowany przez warszawską władzę polityczną.

Kaczyński domaga się od Niemiec pieniędzy. Jakie to będą pieniądze? Na co mają zostać przeznaczone? Przecież nikt nawet nie wspomina o odbudowie GOSPODARKI NARODOWEJ. Jeśli wątpliwe reparacje trafią do Polaków, w najbardziej optymistycznym scenariuszu zostaną wydane na zakup chińskiej tandety czy niemieckiego złomu i starczą na pół roku.

Będzie tak dlatego, że PIENIĄDZ, ten z mitycznych reparacji, jest kontrolowany przez pewną (ponadnarodową) władzę, w Imperium Judeoanglosaskim scentralizowaną poza hierarchią polityczną. Władza ta realizuje swój program, między innymi program gospodarczy. Mechanizm kreacji tego pieniądza jest dramatycznie inny niż mechanizm kreacji złotówek za Edwarda Gierka. Brak choćby szkicu programu PiSraelskiego reżimu w sprawie spożytkowania reparacji jest dodatkowym dowodem fikcyjności całego zagadnienia.

5. Rewizja porządku jałtańskiego

Od kilku lat w Polsce nasila się prowadzona przez środowiska chazarskie kampania rewizji porządku jałtańskiego. Zamiast słów niech przemówią obrazy:

Logo pewnego kanału YouTube z sektora „prawicy patriotycznej”: 
https://yt3.ggpht.com/-TU8nifyGI_8/AAAAAAAAAAI/AAAAAAAAAAA/KvD4Gt57wiU/s288-c-k-no-mo-rj-c0xffffff/photo.jpg

Mapa Polski(?) promowana przez rewizjonistę z tego samego sektora:
http://m.neon24.pl/dbf7b14c62879ec68d7a61a2e7cbb02f,14,0.jpg

Zdjęcie świeżo wyremontowanego budynku dworca PKP w Ortelsburgu, pardon, w Szczytnie:
https://ro.com.pl/wp-content/uploads/2015/07/2-ro.jpg

Administracje Sopotu i Gdańska (a może Zoppot und Danzig?) postawiły już na granicach „Freie Stadt Danzig” kamienie graniczne: 
http://lh6.googleusercontent.com/-jEJ6oCYYjXw/VFU50fgbrCI/AAAAAAAAFMQ/yKl6bOURvG4/s1024/%2528c%2529_Maja_Kowalska_2014_p1010484.jpg

To tylko przykłady. Każdy uważny obserwator znajdzie wiele więcej przejawów tego zjawiska.

Na inicjatywę Kaczyńskiego można spojrzeć jako na część szerszej ofensywy rewizji porządku jałtańskiego, która jest rozwijana w Europie Wschodniej już od początku lat 90-tych. Porządek jałtański był budowany przez lata, oświadczenie polskiego rządu w sprawie reparacji wojennych pochodzi z 1953 roku, Mur berliński został zbudowany dopiero w 1961 roku. Rewizja tego porządku następuje w różnych krajach z różnym natężeniem. W ramach rewizji porządku jałtańskiego w latach 90-tych udało się jeszcze zorganizować w kartoflanych republikach Pribałtyki, pierwszy raz po ostatniej wielkiej wojnie, kilka parad miejscowych weteranów SS: 
http://www.eurojewcong.org/img/articles/638×389/12657.jpg
.
http://holocaustinthebaltics.com/wp-content/uploads/2011/03/Sebastian-Pammer-7.jpg

Dzisiaj bratnie ukraińskie zuchy czerpią garściami z tych samych tradycji, ciągle znacznie odważniej niż to się dzieje w Polsce: 
https://pp.vk.me/c624319/v624319338/bdee/oYSPOCYhtB0.jpg

Porządek jałtański opierał się na założeniu, że to Niemcy, obciążone historyczną winą, przegrały wojnę i powinny ponieść jej konsekwencje, jedną z tych konsekwencji było przesunięcie granicy z Polską setki kilometrów na zachód. Oficjalna „narracja” na temat ostatniej wielkiej wojny to stek manipulacji, kłamstw i mitów, do którejś z tych kategorii należy opowieść o jakiejś szczególnej winie Niemiec. Historię jednak piszą zwycięzcy, czyli nie-Niemcy – to wszystko. Taki porządek obowiązywał, strzegły go wspólnie amerykańskie i radzieckie wojska okupacyjne, a Polska była jego wielkim beneficjentem.

Rzeczywiste granice Polski, tak jak Polska jest rozumiana na świecie, są nieco inne od tego, co przekazuje w szkołach zakłamany przemysł edukacyjny. Poniżej mapa Królestwa Polskiego z lat 1815-1914: 
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/72/Congress_Poland_in_1815.PNG

Niżej komplementarna z mapą Królestwa Polskiego mapa Niemiec: 
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/1/11/Deutschland1871-1991.png

Kaczyński i jego załgane politruki z IPN, podważając legitymizację PRL, narzucają powtórne rozliczenie ostatniej wielkiej wojny, co w wymiarze międzynarodowym może być dla Polski niesłychanie ryzykowne. Dzisiaj, w odróżnieniu do 1945 roku, brakuje już na Kremlu Józefa Stalina, który potrafił zawalczyć o polskie granice, a tylko jemu na dużej Polsce zależało.

Gdyby granice Polski zależały od Churchilla czy Trumana, to pewnie dostałoby się Polsce parę powiatów piasków i lasów na zachodzie ponad granice z 1939 roku (Prusy Wschodnie ciągle by istniały). Granica wschodnia powróciłaby do stanu z 1914 roku ponieważ była oparta na etnicznych obszarach polskiego osadnictwa. W 1945 roku, zupełnie inaczej niż koło roku 1920, wschodni sąsiad Polski należał do rozdających najsilniejsze karty i nie pozwoliłby sobie zabrać etnicznych ziem Słowian Wschodnich.

Na scenie wewnętrznej Naczelnik i jego huwejbini z IPN również sporo ryzykują. Ciągłe podważanie dorobku PRL może doprowadzić, zwłaszcza starszych Polaków do porównania żałosnych osiągnięć PiSraelitów (chyba tylko holokaust szczepionkowy i 500 złotych na dziecko) z kampanią budowy Polski Edwarda Gierka.

Jarosław Kaczyński domaga się od Niemiec reparacji za zniszczenia wojenne. Niemcy argumentują, że z moralnego punktu widzenia są z Polską rozliczeni, bo zniszczenia z II wojny światowej zrekompensowali oddaniem pokaźnego kawałka swojego terytorium. To nie jest argumentacja prawnicza, odwołuje się jedynie do moralności. Moralności, w której to dziedzinie Jarosław Kaczyński na pewno nie jest „guru”, co wykazano wyżej.

Niemiecka argumentacja jest uznawana na świecie za uzasadnioną. Z pewnością nie brzmi absurdalnie. Przeciwnie – absurdalnie brzmią żądania Warszawy wygłaszane w 2017 roku, ponad siedemdziesiąt lat po wielkiej wojnie (znowu prorok Izajasz?).

Polska została w wyniku wojny zniszczona. Kto ma jednak płacić za zniszczenia Szczecina? Niemcy? A dlaczego? Czy to niemieckie lotnictwo zbombardowało to miasto? Czy naprawdę Niemcy mają zapłacić za wojenną dewastację niemieckich miast, które potem przypadły Polsce? Czy zniszczenie Warszawy podczas powstania z 1944 roku to naprawdę tylko wina Niemców? Pomysł reparacji wygląda w miarę spójnie i logicznie jedynie z daleka. W rzeczywistości nawet pobieżna analiza prawno-historyczna doprowadzi do wniosku, że jest to humbug.

Problem leży nie tylko w prawie, które przecież zawsze można „sfalandyzować”. Reparacje wojenne narzucone na Niemcy po pierwszej wielkiej wojnie, które Niemcy niedawno skończyły spłacać, proces norymberski po drugiej wielkiej wojnie, dożywotnie więzienie Rudolfa Hessa za niesprecyzowane „zbrodnie przeciwko pokojowi” – to przykłady prostytuowania prawa dla bieżących celów politycznych. Ani Wietnam ani Korea, Libia ani Jugosławia, Irak ani Afganistan nie otrzymały reparacji wojennych od amerykańskiego agresora. Powodem nie jest brak winy Stanów Zjednoczonych, największego specjalisty od zbrodni wojennych w XX i XXI wieku, a brak silnego wsparcia politycznego. O sprawie reparacji w rzeczywistości decyduje polityka, ich uzyskanie przez Polskę może być realne wyłącznie przy wsparciu ośrodka dysponującego dzisiaj najsilniejszą władzą polityczną – nowojorsko-londyńskiego Sanhedrynu, który z całą pewnością nie jest zainteresowany w udostępnieniu Polakom jakichkolwiek pieniędzy (choć może dążyć do wydojenia Niemiec).

Jarosław Kaczyński i inni przedstawiciele PiSraelskiego reżimu, kwestionując ciągłość prawną Polski, legitymizację PRL, w rzeczywistości podważają porządek jałtański, w tym granice Polski uzyskanie dzięki uporowi i hojności Józefa Stalina. W tym dziele wiernie pomaga PiSraelitom odwieczna ambasada niemieckich interesów nad Wisłą – administracja Kościoła rzymskiego. Domyślamy się, jaki dalekosiężny cel przyświeca oficerom prowadzącym Kaczyńskiego. Poniżej komplementarna z umieszczonymi wyżej, mapa projektowanej przed stu laty Judeopolonii:
http://wolna-polska.pl/wp-content/uploads/2013/07/a3.png

Taki kształt granic będzie odpowiadał zarówno środowiskom żydowskim, jak i mocodawcom rzymskich biskupów. Warto przypomnieć, że do ścisłej unii z Ukrainą wzywał już przed laty bratni patriarcha Adam Michnik
https://kresy.pl/wydarzenia/michnik-chce-polsko-ukrainskiego-panstwa/
Reżim PiSraelitów realizuje tę ideę z żelazną konsekwencją. Czy nie jest dziwnym, że taką politykę postulował patriarcha Michnik, a realizuje patriarcha Kaczyński, rzekomo z drugiej skrajnej strony politycznego sporu? NIE, to nie jest dziwne, tak właśnie działa boska DIALEKTYKA.

Nietrudno zauważyć, że wywołanie wojny z Rosją to dzisiaj główne zmartwienie warszawskiego ministra wojny i zapewne całej warszawskiej administracji. Taka wojna będzie doskonałą okazją do rzezi Polaków, których tłumy uzbrojone w postawione na sztorc kosy czy karabiny Kałasznikowa będzie można wysłać na rosyjskie czołgi. Nietrudno przewidzieć, że rosyjskie czołgi będą całkiem odporne na ciosy kos czy kule karabinów wystrzelone przez wojaków z Obrony Terytorialnej, dokładnie tak samo jak niemieckie czołgi były odporne na ciosy szabel polskich ułanów we wrześniu 1939 roku.

Rosyjskie łaziki, które w mgnieniu oka zostaną zniszczone przez zuchy z bojówek ministra Macierewicza: 
https://i.wpimg.pl/O/640×351/i.wp.pl/a/f/jpeg/32928/rosja_czolg_t_90_parada_afp_1.jpeg

Rzeź i zniszczenie – to zapewnili Polakom Naczelnik Piłsudski i upośledzeni funkcjonariusze jego junty w 1939 roku, ten sam cel zdaje się przyświecać Naczelnikowi Kaczyńskiemu i jego drużynie osiemdziesiąt lat później. Junta Piłsudskiego zapewniła Polakom śmierć i zniszczenie, a sama bohatersko uciekła przez Zaleszczyki do Rumunii. Naczelnik Kaczyński najwyraźniej również planuje całkowitą kompromitację swojego reżimu, dysponuje już planami podobnej ucieczki kierownictwa chazarskiego desantu, operacją „Zaleszczyki 2.0″:
http://polmedia.pl/pilne-znamy-plan-ewakuacji-rzadu-rp-na-wypadek-wojny-z-rosja/

Wojna będzie również świetną okazją do zmiany granic, w tym wschodnich granic Niemiec, skoro PRL to był tylko „niesuwerenny sowiecki protektorat”, który nie mógł zawierać żadnych wiążących umów. Skoro Polska domaga się „kresów wschodnich”, co narzucają nam chazarscy prowokatorzy, to traci moralne prawo do „Ziem Odzyskanych” czy „Niemiec Wschodnich”. Resztówka z Polski, Królestwo Polskie z mapy wyżej, będzie za mała do samodzielnego istnienia i z pewnością przyłączy się do Banderlandii (czegokolwiek, co zostanie z Ukrainy), co postulował bratni patriarcha Adam Michnik już osiem lat temu. Wtedy Sanhedryn, przez swoje banki, chętnie przyzna Polakom i bratnim Ukraińcom kredyty na nową wojnę, aby powetowali sobie zachodnie straty terytorialne na wschodzie, najpewniej w Pińsku, Mohylewie, Smoleńsku, a może i w (oczywiście rdzennie ukraińskim) Rostowie nad Donem.

To tylko spekulacje, ale sam pomysł wydojenia Niemiec w formie reparacji wojennych ma więcej wspólnego z budowaną Judeopolonią niż z Polską. To nie jest polska wojna. To znowu תיקון עולם
https://www.salon24.pl/u/fzp/175450,o-tikkun-olam-i-nie-tylko

Napisał: Metro


Za: http://zygmuntbialas.blog.pl