Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Nieszczęścia chodzą parami, a nawet trójkami. Jeszcze nie ochłonęliśmy po katastrofie prezydenckiego samolotu w pobliżu lotniska Siewiernoje pod Smoleńskiem i nadal tyle wiemy o przyczynach tej katastrofy, co i przedtem, a tu, jak grom z jasnego, a właściwie zachmurzonego nieba, runęła na Polskę powódź. Jeśli chodzi o katastrofę, to Rosjanie od razu, a kto wie - może nawet na kilka dni przedtem wiedzieli, że jej przyczyną był błąd pilota. Jeszcze bowiem nie zostały pozbierane szczątki samolotu, jeszcze nie znaleziono, ani tym bardziej – nie odczytano zapisów w czarnych skrzynkach, a już wiadomo było, że samolot zachował się bez zarzutu. No bo i jakże by inaczej, skoro kilka miesięcy wcześniej został gruntownie wyremontowany w Samarze? Skoro padł taki rozkaz, to wiadomo, że inaczej być nie może, bo w tej sytuacji wszelkie podejrzenia „mogłyby zagrozić urzeczywistnieniu celów Unii Euro...” - pardon – to był cytat z Traktatu Lizbońskiego, który, rzecz prosta, ze śledztwem, jakie rosyjska prokuratura prowadzi w sprawie katastrofy, nie ma nic wspólnego. Więc wszelkie podejrzenia mogłyby zagrozić sławnemu i tak bardzo wytęsknionemu przez Stronnictwo Ruskie pojednaniu polsko-rosyjskiemu. Z tej tęsknoty – a tęsknota – wiadomo: im większa, tym większe powoduje onieśmielenie po stronie tęskniącego, toteż Nasi Umiłowani Przywódcy, zarówno w osobie charyzmatycznego marszałka Bronisława Komorowskiego, który pewnie już niedługo zostanie udelektowany tytułem „Drogiego Bronisława”, jak i energicznego premiera, laureata Nagrody im. Karola Wielkiego Donalda Tuska, jak również marsowego właściciela „strefy zdekomunizowanej”, ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, nawet nie ośmielili się skorzystać z obowiązującego porozumienia, jakie Polska zawarła w 1993 roku z Rosją w sprawie badania katastrof lotniczych.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Oglądałem dzisiaj relację na żywo z wizyty premiera Donalda Tuska na terenach objętych powodzią. Tusk w dużej mierze zbierał niezasłużone cięgi od powodzian, bo w Polsce kolejne rządy nie miały spójnej strategii, także w zarządzaniu kryzysowym. Każdy miał swoją koncepcję i obiektywnie trzeba przyznać, że Tusk w tym przypadku musi spijać nawarzone piwo przez poprzednie ekipy. Inna sprawa, że jego rząd chyba jak żaden inny symuluje rządzenie i swoje do obecnego stanu rzeczy dołożył, aczkolwiek byłoby niesprawiedliwością winić za to tylko Tuska i jego ekipę.

Niestety nie wyciągnięto wniosków z pamiętnej powodzi w 1997 roku. Wiele rodzin zostało praktycznie bez dobytku, bo nikt ich nie uprzedził, że nadejdzie taka fala wody. Bezsilność i  rozpacz mieszają się z żalem i płaczem powodzian. Tragedia wielu polskich rodzin. Powiedzmy to sobie szczerze: po raz kolejny obnażono słabość struktur państwa odpowiedzialnych za walkę z żywiołami. Oczywiście nie sposób zatrzymać powodzi jako takiej, ale żeby ludzie na terenach zagrożonych powodzią nie otrzymali chociaż informacji o zagrożeniu? Okazuje się, że nie funkcjonuje żaden przepływ informacji (z wyjątkiem przepływu informacji na linii PijaRowi doradcy premiera- Centrum Informacji Rządu).

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Mówi się, że trzynastka to pechowa liczba, a tymczasem jest wprost przeciwnie. Jakże tu uważać trzynastkę za liczbę pechową, kiedy właśnie 13 maja premier Donald Tusk nie tylko otrzymał w Akwizgranie prestiżową Nagrodę im. Karola Wielkiego, ale również – został udelektowany laudacją wygłoszoną przez samą Naszą Złotą Panią Anielę? Czy tubylczy śmiertelnik, nawet jeśli jest prezesem lokalnej administracji, może dostąpić większego zaszczytu? Nie może, to jasne jak słońce, bo chociaż nagroda ma charakter symboliczny i obejmuje pieczęć miejską, dyplom i czek na 5 tysięcy euro, to przecież nie w tym rzecz, tylko w tym, że stanowi wstęp do dalszej, oszałamiającej, prawdziwie europejskiej kariery.

Premier Donald Tusk otrzymał nagrodę im. Karola Wielkiego za szczególne zasługi dla jedności europejskiej. Polegały one na tym, że Donald Tusk, jeszcze nie będąc nawet premierem, doprowadził do transformacji ustrojowej w Europie, a potem nie ustawał w wysiłkach na rzecz porozumienia i współpracy Rzeczypospolitej Polskiej z jej europejskimi partnerami. Wprawdzie żyją jeszcze ludzie pamiętający, że do transformacji ustrojowej w Europie miał doprowadzić Lech Wałęsa, ale czasy się zmieniają, a zatem – muszą zmieniać się też i bohaterowie naszych czasów. Obecność przy premieru Tusku Andrzeja Wajdy i Normana Daviesa może zapowiadać przyszłe niezbędne korekty historii najnowszej, jeśli oczywiście Ministerstwo Prawdy uzna taką konieczność. Nie jest to wykluczone, bo wprawdzie niezawisły sąd napiętnował książkę Pawła Zyzaka o Lechu Wałęsie, ale już drugi niezawisły sąd oddalił pozew mecenasa Rydygiera, który na tym samym co i córka byłego prezydenta naszego państwa patencie, chciał wydębić sobie odszkodowanie i listek do wieńca sławy. Wtedy Andrzej Wajda nakręciłby długometrażowy film pod tytułem, dajmy na to, „Człowiek z plasteliny”, w którym wyeksponowałby niebywałą plastyczność premiera Donalda Tuska, która objawiła się nie tylko podczas „nocnej zmiany” w roku 1992, ale i później, zwłaszcza później.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
"Każdy, kto myśli i czuje po polsku, każdy rozsądny Polak powinien głosować w interesie Państwa i Narodu, a więc na polityka, który tych interesów chce bronić. Kandydat Samoobrony RP, Andrzej Lepper spełnia ten polski, narodowy warunek."

Kto zostanie prezydentem RP w wyborach 2010 r.? Z pewnością ustalił to już naczelny polityczny sanhedryn w Polsce, czyli żydowska Fundacja im. S. Batorego, agenda przedstawicielska antypolskich sił Zachodu (UE i USA), której działania mają charakter ponad partyjny. Partie się zmieniają, zużywają, a antypolskie cele sanhedrynu są stałe, niezmienne i musi je on skutecznie realizować.
To temu sanhedrynowi J. Kaczyński (obecny kandydat na prezydenta) obiecywał w 2005 r. usuniecie z sejmu RP Samoobrony RP i LPR. Obietnicy dotrzymał, w czym pomogły mu mafijne struktury państwa oraz żydo-media.

Na wyborczej szachownicy sanhedryn ustawił dwóch głównych kandydatów, których wspierają podległe jego sugestiom powszechne żydo-media. Mamy oto dwóch wybitnych mężów, B. Komorowskiego i J. Kaczyńskiego, którzy godni są urzędu prezydenta RP. Reszta kandydatów-pionków (z niewielkimi wyjątkami, jak np. kandydat-agent – agent słusznych sił „postępu” - A. Olechowski) nie zalicza się, według tychże żydo-mediów, nawet do drugiej politycznej ligi, co najwyżej stanowi jakąś ligę okręgową. Ci wybitni dwaj mężowie nie mają nam, Polakom nic nowego do powiedzenia. Dają za to pełną gwarancję – oczywiście sanhedrynowi, czyli zachodnim mocodawcom -, że będą realizowali dokładnie taką samą antypolską politykę jak dotychczas.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
To nie może być merytoryczna debata o państwie. Platforma nie może stanąć do takiej debaty,  bo musiałaby zdać w niej sprawozdanie z własnych obietnic. Niespełnionych obietnic.

1. Sztab Platformy przebiera nogami i żąda debaty. Ale o czym?

2. To nie będzie merytoryczna debata o państwie. To nie może być merytoryczna debata o państwie.Platforma nie może stanąć do takiej debaty,  bo musiałaby zdać w niej sprawozdanie z własnych obietnic. Niespełnionych obietnic.

To musiałaby być debata, w której Pan tym razem mógłby zapytać – a jakie dziś mamy w Polsce bezrobocie, kto zabrał wcześniejsze emerytury, ile kosztują ziemniaki i jabłka? To Pan by pytał, gdzie są dziś szczęśliwi lekarze i zadowolone pielęgniarki, gdzie obniżka podatków, gdzie wyższe płace i emerytury? I gdzie się żyje lepiej wszystkim, bo przecież nie w Polsce.

3. To Pan by przypomniał słowa ministra Rostowskiego – dobrze, że Polska nie jest w strefie euro, bo dzięki temu nie jest jeszcze drugą Grecją. I Pan by zapytał, kto Polskę chciał do strefy euro wprowadzać już w 2011 roku, a kto się temu sprzeciwiał.