Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Tekst stanowi zapis wystąpienia koordynatora Dzielnicy Małopolskiej organizacji Falanga, wygłoszonego 13 grudnia 2009 r. pod krakowskim Krzyżem Ofiar Komunistycznej Prowokacji, podczas obchodów rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.
W dzisiejszym dniu, w dwudziestą siódmą rocznicę wprowadzenia przez władze PRL stanu wojennego, wspominamy wszystkie ofiary rządów Wojciecha Jaruzelskiego – człowieka, który został w komunistycznej armii polskiej mianowany generałem w wieku zaledwie trzydziestu trzech lat, jedynie dlatego, że był zaufanym sługą Sowietów: agentem sowieckiej służby Informacja Wojskowa zarejestrowanym jako tajny współpracownik „Wolski”. Wspominamy dziś nie tylko ofiary stanu wojennego, ale również wszystkich Polaków, jacy zostali przez komunistów zastrzeleni, zatłuczeni, zakatowani podczas tortur albo zamordowani na inne sposoby już po jego zakończeniu. Ten proceder nie ustawał przecież aż do końca rządów komunistycznych w Polsce. W samym 1989 roku, kiedy w PRL rozpoczęły się tak zwane szumnie „przemiany demokratyczne”, komunistyczna bezpieka zamordowała trzech katolickich kapłanów powiązanych z opozycją antykomunistyczną: ks. Sylwestra Zycha, ks. Stefana Niedzielaka i ks. Stanisława Suchowolca. Jeden z nich został zabity już po zakończeniu obrad „okrągłego stołu”.

O tych faktach musimy pamiętać, a także przypominać je innym ludziom, zwłaszcza należącym do naszego, młodego pokolenia, bo nie od dziś podnoszą się w Polsce głosy twierdzące, iż stan wojenny był dobry – albo wręcz cała komuna była dobra. Mówią one, że wprowadzenie stanu wojennego ocaliło Polskę przed wojną domową, czy też nową wojną polsko-sowiecką. Ale to jedynie gdybanie, nic ponadto; nie mamy na to żadnych dowodów. Wiemy natomiast na pewno, iż stan wojenny miał ocalić rządy polskich komunistów przed ich własnym narodem. Taka była rzeczywista intencja jego twórców, co do której nie istnieją żadne wątpliwości.

Głosy wychwalające Jaruzelskiego i stan wojenny są tym bardziej oburzające, gdy podnoszą się na szeroko pojętej prawicy, czy nawet pojawiają się w ustach ludzi mieniących się polskimi narodowcami. Twierdzą wtedy, że komunistyczna dyktatura była lepszą alternatywą w porównaniu do lewicowej „Solidarności”. Dlatego musimy dziś wyraźnie powiedzieć: to bzdura. Jako integralna prawica nie możemy się utożsamiać z żadną z dwóch sił, które starły się w 1981 r. – ani z lewicową „Solidarnością”, ani z lewicową komuną. Jednak przy wszystkich jego przywarach, w obozie solidarnościowym – zinfiltrowanym, czy wręcz sterowanym, przez „lewicę laicką”, „michnikowszczyznę”, trockistów (jak Jacek Kuroń), utopijnych socjalistów (jak Andrzej Gwiazda), masonów (jak Jan Józef Lipski), agentów komunistycznej bezpieki (na czele z TW „Bolkiem”) – funkcjonowały również postacie i środowiska, do których i my możemy nawiązywać; środowiska takie, jak – przy wszystkich jej wadach – Konfederacja Polski Niepodległej, która jako pierwsza ogłosiła, iż PRL to struktura obca, okupacyjna, z jaką należy walczyć, czy bodaj jedyna w ówczesnej Polsce prawdziwie prawicowa, to znaczy konserwatywna, organizacja polityczna – Ruch Młodej Polski, gdzie wówczas działał prof. Jacek Bartyzel. W obozie komunistycznym natomiast żadnych środowisk, z którymi moglibyśmy się identyfikować, z całą pewnością nie było.

Ale te oceny pozostają w dzisiejszym dniu na drugim planie. Na pierwszym planie jest dzisiaj – i zawsze – pamięć wszystkich Polaków, którzy zostali w stanie wojennym, a także po nim i przed nim, pomordowani przez komunistycznych siepaczy broniących rządów czerwonych. Ci pomordowani, przez ofiarę złożoną z własnego życia, stali się narodowymi męczennikami. Ich imiona zostaną kiedyś zapisane w poczcie zasłużonych dla Wielkiej Polski.

Za: http://www.propolonia.pl/blog-read.php?bid=39&pid=2232