Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Dzisiaj mija kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Uważam, że podjęcie decyzji o wywołaniu Powstania było zbrodnią i aktem samobójstwa. Nigdy nie mogłem i nadal nie mogę pojąć jak można tych, którzy podjęli tę decyzję kreować na narodowych bohaterów i wskazywać nam jako wzór do naśladowania. Pamiętam, że jeszcze jako nastoletni chłopak, w pierwszej połowie lat 90. zwróciłem uwagę na słowa ówczesnego wiceprezydenta USA Ala Gore’a który, przypomniał, że w całej II wojnie światowej zginęło niewiele więcej obywateli USA, niż poległo Polaków w tym Powstaniu.
Fakt ten, jeden z wielu w historii naszego narodu bez potrzeby szafującego krwią tłumaczy podejście do nas naszych sojuszników zza Atlantyku, którzy widzą, że w naszym kraju nadal nie wyciągnięto wniosków z historii i ulubionym sportem polskich władz państwowych jest coroczny dance macabra na mogiłach powstańców. Coś co powinno być powodem do wstydu (szaleństwo jakim była decyzja o wywołaniu Powstania) jest dziś gloryfikowane przez najwyższe czynniki państwowe, a rodzimi sprawcy narodowych nieszczęść są uwielbiani jako bohaterowie narodowi. Czy może nas więc dziwić, że Amerykanie nadal traktują nas jako pożytecznych idiotów i wygodny instrument w realizacji swojej polityki wschodniej? 
W pierwszych dniach Powstania, gdy inicjatywa należała do Polaków, zabili lub ranili 500 Niemców. Już wtedy straty polskie były potworne, sięgnęły 2 tysiące poległych (nie licząc ofiar wśród ludności cywilnej). Powstańcy atakowali nieraz zbitą gromadą, rojami lub w szyku „gęsim”, masowo ginąc w ogniu broni maszynowej. Tylko garść AKowców była żołnierzami ostrzelanymi w walce. Ogromną większość stanowili młodzi ludzie, którym od czasu do czasu na konspiracyjnym zebraniu dano potrzymać pistolet. Tych ludzi, te dzieci, rzucono przeciw niemieckim formacjom pancernym, przeciw bandytom z oddziałów Dirlewangera i Kamińskiego. Patriotyzm tych chłopców i dziewcząt czynił z nich materiał na doskonałych, w pełni umotywowanych żołnierzy, w trakcie walk prezentowali wspaniałego ducha bojowego, ale osobista odwaga i wierność idei nie mogły zastąpić profesjonalnego wyszkolenia i doświadczenia frontowego, tak jak butelki z benzyną i granaty ręczne nie były w stanie pokonać lotnictwa i ciężkiej artylerii.

W sumie zginęło około 20 tys. żołnierzy polskich (150 tys. cywilów), wobec 2 tys. zabitych Niemców. Proporcje poległych wojskowych polskich i niemieckich kształtowały się zatem jak 10 do 1. Jeśli zaś uwzględnić jeszcze ofiary wśród ludności cywilnej, to okaże się, że za każdego Niemca zabitego w Powstaniu zginęło 60- 75 Polaków. Gdyby jakikolwiek generał amerykański czy brytyjski osiągnął takie wyniki oddano by go pod sąd. U nas takich ludzi gloryfikuje się.

W trakcie Powstania Warszawskiego z 24.724 budynków Warszawy całkowicie zburzonych zostało 10.455, z 987 budowli zabytkowych miasta ocalały 64, zburzeniu uległo 25 kościołów, spalono Politechnikę i większość budynków Uniwersytetu, zniszczeniu uległy 64 budynki szkół średnich i 81 powszechnych, płomienie pochłonęły 14 bibliotek, w tym Bibliotekę Narodową, przepadły archiwalia, dzieła sztuki, majątek prywatny miliona mieszkańców. Zniszczono miasto, które do 1939 roku nazywane było „Paryżem wschodu”.

Gen. Tadeusz Bór- Komorowski człowiek, który z racji piastowanego stanowiska odpowiedzialny był za decyzję o wybuchu Powstania i jego straszliwe konsekwencje został premierem rządu na emigracji. Bywało w historii, że zwycięscy wodzowie stawali na czele rządów, ale żeby człowiek, który był odpowiedzialny za klęskę z kretesem i który ponosi odpowiedzialność za 150 tys. ofiar wśród ludności cywilnej, za śmierć około 20 tys. swoich żołnierzy i za zniszczenie swojej stolicy obejmował tekę premiera rządu, to jest to wydarzenie, którego na próżno szukać w annałach historii. I śmieszno i straszno. Dziś gen. Bora- Komorowskiego przedstawia się polskiej młodzieży i nam wszystkim jako przykład patriotyzmu. Chyba nie ma większej politycznej perwersji, bo to że gloryfikuje się takich ludzi jak Bór- Komorowski i wmawia się nam, iż decyzja o wywołaniu Powstania była słuszna, to już nawet nie jest głupota- to polityczny masochizm.

Kapitan Tadeusz Żenczykowski, w czasie II wojny światowej kierownik podwydziału „R” w Biurze Informacji i Propagandy KG AK na falach „Radia Wolna Europa” tak podsumował decyzję o wywołaniu Powstania: „Skoro nie mogliśmy zwyciężyć, wybraliśmy śmierć”. Wybraliśmy? My??? Jacy my??? Miał facet tupet! Jak ktoś wybrał śmierć, to powinien sobie w łeb strzelić dołączając w ten sposób do tych, którzy polegli, zginęli lub zostali bestialsko zamordowani przez hitlerowców. A jak się tego nie uczyniło, to trzeba było mieć tyle honoru lub chociażby przyzwoitości, aby milczeć.

Poza dowódcami byli jednak prawdziwi bohaterowie. Żołnierze, którzy zacisnęli zęby i wykonali rozkaz, idąc na rzeź bez broni. Chłopcy w zbyt dużych hełmach, spadających na oczy. Łączniczki i sanitariuszki, dokonujące cudów odwagi. Berlingowcy w postrzelanych łodziach i lotnicy płonący nad Warszawą. Cywile znoszący to, co według normalnych, ludzkich kryteriów było nie do zniesienia. I matki. Matki nieulękłe wobec wroga, które miały też odwagę (jak zaświadcza prof. Jan Ciechanowski, naoczny świadek tego zdarzenia) wykrzyczeć Borowi-Komorowskiemu w twarz: „Morderco naszych dzieci!”  To im należą się hołdy, w rocznicę zrywu i na co dzień. Im- i tylko im.

„Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie, Na Powązkach, na placach, na skwerach, W zasypanych piwnicach tam gdzie kto padł, gdzie umierał…”. Kazimierz Wierzyński „Modlitwa za zmarłych w Warszawie”.

Amator

Za: http://amator.blog.onet.pl/