Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Po kilkunastu latach od nie mającego precedensu w świecie wydarzenia, od obalenia ustroju komunistycznego, wciąż istnieje realne zagrożenie funkcjonowania w Europie środkowej państwa totalitarnego, łamiącego podstawowy fundament demokracji, jakim w całym cywilizowanym świecie jest wolność słowa. Nie milkną echa wydania przez dwóch historyków IPN książki o domniemanej współpracy Lecha Wałęsy z najbardziej mafijnym, najbardziej zbrodniczym wymiarem władzy komunistycznej w Polsce, jakim była SB.

Sam Wałęsa podobno odgraża się że będzie kierował sprawy do sądów, w to nie wątpię, bo niejednokrotnie już to robił, np. Przeciwko p. Wyszkowskiemu, z którym wówczas proces wygrał, jak mówią niektórzy, głównie dzięki niesłychanej stronniczości sądu, który nie przesłuchał świadków tego ostatniego. Proces wówczas był dla Wałęsy wygrany, sąd orzekł, że Wyszkowski- prawdziwa i niepodważalna legenda wolnych związków zawodowych, naruszył dobre imię byłego prezydenta, sugerując, że współpracował on z komunistycznym wymiarem represji. Śmiem twierdzić, że był to wyrok polityczny, nie mający nic wspólnego z jakąkolwiek próbą ustalenia prawdy. Myślę tak dla tego, że nikt, przy rozstrzygnięciu sprawy potencjalnej zdrady przez Wałęsę ideałów solidarności, nie wziął pod uwagę, jako kluczowego faktu zaginięcia akt agenta Bolka (o współpracę pod takim kryptonimem oskarżany jest były prezydent). Akta te nie wróciły do UOPu po wypożyczeniu ich (Antoni Macierewicz twierdzi, ze było to wypożyczenie bezprawne) przez kancelarię prezydenta... Wałęsy.

Po pierwsze, to Wałęsa, jako osoba wypożyczająca jest odpowiedzialny za wypożyczone dokumenty, po drugie bardzo ciekawą sprawą jest fakt, iż właśnie zginęły te akta dotyczące pseudonimu, z którym dzisiaj sam jest kojarzony. To musi budzić wątpliwości. Nie chcę powiedzieć, że oczywistym dla mnie jest fakt współpracy Wałęsy z SB, nie mam przed sobą na to dokumentów, natomiast biorąc pod uwagę te okoliczności, jak również fakty zawarte w filmach: Nocna Zmiana, oraz Plusy Dodatnie, Plusy Ujemne, mam graniczące z pewnością duże podejrzenie, iż taki fakt mógł mieć miejsce. Ale nie to jest najbardziej istotne. Dużo ważniejszą kwestią jest to, w jaki sposób do całej sprawy podchodzi władza. Otóż zbulwersował mnie niesamowicie fakt, że ABW jako spadkobierczyni UOP, powtórnie przeanalizuje sprawę udostępnienia odpowiednich akt, na których swą książkę o Lechu Wałęsie, co to jeszcze nie wyszła a już przez niego została skrytykowana, oparli historycy IPN- autorzy (nazwisk nie przytaczam, bo nie wiem czy sami sobie tego życzą).

Taka deklaracja budzi niepokój, że zamiast próby nawiązania merytorycznej dyskusji władza, jak to już kiedyś było w Polsce (Ludowej) brutalnie zamknie sprawę wycofując książkę z obiegu. W następstwie takich działań zapewne autorzy byli by represjonowani i to też już znamy. Okazało by się, że droga awansu dla nich jest już zamknięta, a za naruszenie dobrego imienia Wałęsy musieli by pewnie zapłacić kupę kasy. I tylko za to, że realizując statutowe obowiązki instytucji w której pracują, chcieli dociec prawdy i ją opublikować. Nie chcieli by w ich imieniu ktoś gloryfikował i czcił jako bohatera narodowego kogoś kto był zdrajcą (jeśli bowiem faktycznie fakt współpracy Wałęsy z SB miał miejsce, były prezydent zasługuje w pełni na miano zdrajcy).

Władza oczywiście wykorzysta argumenty takie jak stwierdzenie przez np. Pana Milczanowskiego, że Lechu nie współpracował. Jaką ma mieć opinię człowiek który zaistniał w zasadzie tylko dzięki Wałęsie? Gdyby zapytać o to samo pana Wachowskiego albo św. p. Falandysza, zapewne powiedzieli by to samo.Nie wiem jak wy, drodzy czytelnicy, ale dla mnie rządy PO PSL (głównych bohaterów filmu Nocna Zmiana są zagrożeniem dla wolności słowa, prawa do poznawania prawdy i wogóle demokracji w Polsce. Jesteśmy niby członkami UE, a sprawom (mam nadzieję, że już nie dziennikarzom) niekorzystnym dla opcji władzy, nadal ukręca się łeb.

Andrzej Kocur