Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Nikogo chyba nie trzeba przekonywać o potrzebie uchwalenia nowej Konstytucji. Nikogo też zapewne nie trzeba przekonywać, że treść nowej ustawy zasadniczej powinna wychodzić naprzeciw społecznym oczekiwaniom zmiany ustroju społeczno-gospodarczego i takiego ukształtowania ustroju politycznego, który -- gwarantując obywatelom jak najszerszy zakres wolności -- zapewniłby zarazem sprawne funkcjonowanie organizmu państwowego. Niniejszy projekt tym oczekiwaniom wychodzi naprzeciw.

Rozwiązania w nim zawarte przesądzają o całkowitej i głębokiej zmianie ustroju państwa, poprzez konsekwentne przeprowadzenie zasady rozdziału władz oraz wzmocnienie władzy wykonawczej przy jednoczesnym egzekwowaniu jednoosobowej odpowiedzialności. Projekt niniejszy nawiązuje do staropolskiej tradycji politycznej, eliminując te elementy, które w przeszłości doprowadziły do anarchii i bezsiły państwa. Wyzwania, przed jakimi Polska stoi dzisiaj i przed jakimi będzie niejednokrotnie stawała w przyszłości, wymagają szczególnej dbałości o takie ukształtowanie procesu podejmowania decyzji, by władze państwowe w żadnej sytuacji nie popadły w stan paraliżu.

Z drugiej strony, obywatele już na podstawie ustawy zasadniczej powinni mieć rozeznanie nie tylko co do granic sfery, którą mogą swobodnie kształtować przez własne działania, ale i co do sposobu reagowania władzy państwowej w przypadku prób naruszenia ich swobód przez kogokolwiek. Temu celowi służy wyeksponowanie na pierwszym miejscu zasad kardynalnych oraz przyjęcie rozwiązań gwarantujących niezależność i szerokie kompetencje władzy sądowniczej.

Konstytucja nie przesądza o pomyślności państwa. Układając ją trzeba jednak pamiętać o eliminowaniu rozwiązań, które prawidłowy tok życia społecznego i państwowego mogą deformować, a w szczególności rozwiązań, które w perspektywie mogłyby prowadzić do wyraźnej, trwałej, a zwłaszcza prawnie usankcjonowanej dominacji jakiejś grupy obywateli nad innymi. Dlatego też niniejszy projekt eliminuje jakiekolwiek przywileje grupowe, wychodząc z założenia, iż władza państwowa winna dostrzegać tylko człowieka, obywatela i podatnika. Takie rozwiązanie zapobiegać ma przekształceniu państwa w żerowisko dla tych, którzy w jakikolwiek sposób usiłowaliby takiej transformacji dokonać.

Państwa w swej historii przeżywają wzloty i okresy gorszej koniunktury. Niekiedy na ich czele stają jednostki wybitne, utalentowane, które potrafią wytyczyć nowe szlaki dziejowe i natchnąć narody entuzjazmem dla sowich projektów. Bywa jednak i tak, że na czele państw stają ludzie mniejszego formatu. Konstytucja powinna więc wziąć pod uwagę możliwość wystąpienia również i takiej sytuacji, a przyjęte w niej rozwiązania -- sprzyjać prawidłowemu biegowi spraw publicznych także i wtedy. niniejszy projekt nie jest sporządzony wedle aktualnych konstelacji personalnych, które w historii kraju stanowią zawsze przemijający epizod, ani wedle ambicji poszczególnych jednostek. Kieruje się dobrem obywateli oraz pomyślnością i sprawnością państwa teraz i w przyszłości.

Tytuł rozdziału I projektu konstytucji mówi o kardynalnych (fundamentalnych) zasadach, wyznaczających z jednej strony zakres działania państwa, a z drugiej -- dyrektywy legislacyjne i interpretacyjne dla systemu prawnego, który na podstawie tej konstytucji byłby tworzony.

Projekt rozróżnia prawa naturalne i wolności obywatelskie. Prawa naturalne (,,przyrodzone") państwo ma obowiązek chronić. Te prawa (życie, wolność i własność) przysługują człowiekowi (nie tylko obywatelowi) nie dlatego, że zostały mu przez kogokolwiek nadane, tylko, że stanowią cechą człowieka. Żyje on, jest wolny i sprawuje władztwo nad rozmaitymi rzeczami (własność) i przez żadne głosowanie cech tych utracić nie może. Dlatego też państwo może przyjąć wobec tych przyrodzonych praw tylko funkcję ochronną, co zostało przedstawione w art. 5.

Wolności obywatelskie natomiast wynikają nie bezpośrednio z natury człowieka, ale ze statusu obywatela i z politycznego ustroju państwa. Zarówno ten status, jak i ustrój może być kształtowany przez suwerena, dlatego te gwarancje praw obywatelskich mogą być określone w ustawach.

W projekcie odstąpiono od szczegółowego katalogowania tzw. wolności obywatelskich (np. nietykalności mieszkania, czy tajemnicy korespondencji), ponieważ naszym zdaniem wystarczy nakreślić granice ochrony własności, co zostało uczynione w art. 5 ust. 4. Każda rzecz (dom, list) jest czyjąś własnością i osoba nie będąca właścicielem musi powstrzymać się od jej naruszeń. Własność oznacza pełną władzę nad rzeczą, a zatem podejmowanie przez kogokolwiek czynności, które by pełnię tej władzy podważały (np. wtargnięcie na teren czyjejś nieruchomości) może legalnie nastąpić tylko w sytuacji opisanej w art. 5 ust. 4.

Generalnie projekt kieruje się zasadą, że dozwolone jest wszystko, co nie jest zakazane, a zakazane może być w zasadzie tylko to, co jest przestępstwem albo wykroczeniem. Dotyczy to zwłaszcza wolności umów: art. 9 ust. 1 stanowi odwrócenie dotychczasowej tendencji, wyrażającej się nadrzędnością prawa stanowiącego nad kontraktowym.

Projekt potwierdza równość obywateli wobec prawa, z jednym wyjątkiem, a mianowicie małoletnich, pozostających pod władzą rodzicielską.Wykonywanie tej władzy pozostaje wszelako pod kontrolą sądową, chociaż zakres tej kontroli pozostawia rodzicom pełną swobodę w wychowaniu własnych dzieci. Z drugiej jednak strony uchylanie się od obowiązków wynikających z władzy rodzicielskiej byłoby karalne.

Jak wynika z tekstu rozdziału I projektu, byłaby to konstytucja państwa liberalnego, które mogłoby podejmować ingerencje w bardzo ograniczonym zakresie i w konkretnych sytuacjach. Ponieważ jednak sytuacje te oznaczają kolizję z prawem karnym, ingerencja ta musiałaby być z natury rzeczy zdecydowana. I o to właśnie chodzi.

Wyciągając wnioski z mało zachęcających doświadczeń z pracy ciał kolegialnych nadmiernie rozrośniętych, proponuje się zmniejszyć liczbę posłów do 120, a senatorów do 49. Proponuje się też podnieść dolną granicę wieku uprawniającego do stawania do wyborów. Nie można bowiem utrzymywać stanu, kiedy mężczyznę, który nie ukończył 21 lat prawo uważa (i słusznie, przynajmniej obecnie w Polsce) za niezdolnego do wzięcia odpowiedzialności za własną rodzinę, a jednocześnie uważałoby go zdolnego do wzięcia odpowiedzialności za sprawy państwa. Trzeba te cenzusy wieku ujednolicić.

W projekcie starano się konsekwentnie odcinać wszelkie możliwości unii personalnych między władzą ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Temu celowi służy m. in. art. 13, nie dopuszczający piastowania mandatu przez kogokolwiek, kto podejmuje płatną służbę w administracji państwowej. Chodzi o to, by poseł nie podlegał służbowo władzy wykonawczej, bo nigdy nie byłoby pewności, czy postępuje w konkretny sposób, bo tak naprawdę uważa, czy realizuje w Sejmie lub Senacie linię polityczną swoich przełożonych. Ten rozdział wzmocniony jest art. 24.

Art. 16 utrudnia korumpowanie posłów i senatorów przez władzę wykonawczą, a sankcje są surowe. Generalnie w projekcie starano się przeprowadzić zasadę, że o wszystkich sprawach finansowych państwa decyduje parlament (art. 21 ust. 3, art. 22 i art. 23). Gwoli stabilizacji prawa, zwłaszcza w sprawach gospodarczych, wprowadzony został art. 21 ust. 2. Odbiera on zarazem posłom możliwość załatwienia sobie ulg podatkowych (na przykład) w czasie kadencji.

Wybory do senatu nie są powszechne, a jeśliby uznać je za powszechne, to nie są bezpośrednie. Prawo wybierania mają tzw. obywatele kwalifikowani, to znaczy ci, którzy wcześniej sami zostali wybrani na jakieś funkcje publiczne. To rozwiązanie powinno częściowo udelektować również tych, którzy pragnęli, by Senat stał się izbą samorządową. Niewątpliwie bardzo dużą część elektorów Senatu stanowiliby członkowie władz samorządowych. Wybrany do Senatu może być jednak każdy. Takie ograniczenie kręgu osób wybierających senatorów ma jeszcze jedną bardzo ważną konsekwencję polityczną. Senat wybrany w ten sposób stanowiłby z pewnością zaporę przed zakusami władzy wykonawczej do ograniczania uprawnień władz samorządowych. Praktyka dowodzi, że taka zapora jest niezbędna.

Porządek ustawodawstwa przyjęty został z tą myślą, by w przypadku kontrowersji między Sejmem i Senatem ten ostatni miał możliwość wystąpienia w roli języczka u wagi (art. 30 ust. 3), co powinno zachęcać Sejm raczej do współpracy z Senatem, niż do zrażania go sobie. Prezydent z kolei, jako wykonawca ustaw, ma prawo przedłożenia swoich zastrzeżeń w formie veta, ale jeśli wola uchwalenia ustawy zostanie stanowczo potwierdzona przez władzę ustawodawczą in corpore, musi tę ustawę wykonać.

Rozwiązanie przyjęte w art. 29 ust. 3 i 4 powinno zapobiegać powstawaniu tzw. ,,patów legislacyjnych". Gdy bowiem przyjąć formułę (w art. 29 ust. 3), że Sejm przekazuje ustawę

Prezydentowi na tym etapie po uwzględnieniu wszystkich poprawek Senatu, to mogłaby się zdarzyć sytuacja, że Sejm nie przyjąłby poprawek Senatu (wystarcza zwykła większość) ani też by ich nie odrzucił (bo np. zabrakłoby głosów do większości kwalifikowanej). Ustawa ta utykałaby wtedy w martwym punkcie, co parę razy zdarzyło się już w Sejmie. Dlaczego w takim razie Sejm w ogóle zajmuje się poprawkami Senatu, skoro tak czy owak przekazuje ustawę Prezydentowi? Dlatego, że okoliczność, czy Sejm odrzucił poprawki Senatu, czy nie stanowić może ważną informację dla Prezydenta, czy stanowisko obu izb jest w sprawie ustawy uzgodnione, czy też -- w razie np. złożenia prezydenckiego veta -- Senat będzie głosował przeciwko Sejmowi. może to wpłynąć na decyzję Prezydenta, a ponadto ma on prawo wiedzieć takie rzeczy.

Władza wykonawcza, według projektu, skupia się w osobie Prezydenta. źródłem jego władzy są bezpośrednie wybory powszechne, a więc jest to takie samo źródło, jak w przypadku Sejmu. Prezydent jest zatem -- w zakresie władzy przekazanej mu na mocy Konstytucji -- czynnikiem wobec parlamentu równorzędnym, a równorzędność tę podkreśla niezależność kadencji Prezydenta od kadencji Parlamentu. Intencją projektu jest wzmocnienie władzy wykonawczej poprzez skupienie decyzji w jednym ośrodku, ale też oparcie funkcjonowania tej władzy na zasadzie jednoosobowej odpowiedzialności i egzekwowaniu tej odpowiedzialności.

Prezydent zatem samodzielnie powołuje ministrów i wojewodów. Są oni urzędnikami Prezydenta i jest on wobec nich w pozycji przełożonego. Wyraża się to w możliwości uchylenia przez Prezydenta zarządzenia ministra. Ale są to urzędnicy szczególnego rodzaju. W przypadku ministrów, ich urząd nie jest samodzielnie tworzony przez Prezydenta, ale przez Parlament w formie ustawy. Prezydent ma swobodę obsadzania urzędów; ingerencja Sejmu dotyczyć może wyłącznie ministrów i tylko w postaci votum nieufności. Szczególny charakter i szczególną pozycję ministra podkreśla okoliczność, że konieczna jest jego zgoda, by rozporządzenie Prezydenta nabrało mocy prawnej. Podpisując tę zgodę bierze minister na siebie polityczną odpowiedzialność z to konkretne rozporządzenie.

Projekt nie przewiduje ani urzędu premiera, tj. pierwszego ministra, ani też Rady Ministrów, jako organu kolegialnego. Wynika to z zasady jednoosobowej odpowiedzialności.

Sejm kontroluje władzę wykonawczą już to poprzez votum nieufności wobec ministra, już to -- tym razem wraz z Senatem, jako Zgromadzenie Narodowe -- kontroluje samego Prezydenta głównie przez decyzje w sprawie absolutorium.

Zgodnie bowiem z tym projektem, Prezydent ma ogromną władzę, ale wszystkie decyzje w sprawach finansowych zastrzeżone są do wyłącznej gestii parlamentu. Innymi słowy, Prezydent nie jest na bieżąco krępowany ingerencją Sejmu, ale o każdą złotówkę musi prosić parlament i z każdej złotówki przed parlamentem się rozliczyć. W razie nieprawidłowej realizacji budżetu projekt przewiduje bardzo surową sankcję. Brak zgody parlamentu na absolutorium jest równoznaczne z postawieniem Prezydenta w stan oskarżenia przez Sądem Najwyższym za naruszenie ustawy budżetowej. Czy naruszenie miało miejsce, czy nie -- o tym orzeka Sąd Najwyższy, podobnie jak o konsekwencjach, jakie ewentualne naruszenie ustawy budżetowej może za sobą pociągnąć. Taką konsekwencją może być złożenie Prezydenta z urzędu. Tego rodzaju uprawnienia parlamentu wprost uniemożliwiłyby Prezydentowi lekceważenie go, zwłaszcza że -- jak pamiętamy -- Prezydent nie ma inicjatywy ustawodawczej i już z tego powodu musi jakoś z parlamentem, a przynajmniej jego znaczącą częścią, współpracować.

Prezydent ma prawo rozwiązania parlamentu tylko w przypadku i z powodu jego bezczynności w sprawie budżetu.

Wtedy też, wyjątkowo, ma prawo wydawania dekretów, w ograniczonym zakresie.

Wśród uprawnień Prezydenta (których nie ma potrzeby w tekście Konstytucji szczegółowo wyliczyć, bo jest on depozytariuszem władzy wykonawczej) są również możliwości wprowadzenia stanu wojennego i wyjątkowego. Warunkiem wprowadzenia stanu wojennego jest zewnętrzne zagrożenie bezpieczeństwa państwa. Rozwiązanie przyjęte w projekcie idzie zatem trochę dalej, niż inne propozycje, formułujące ten warunek w postaci ,,zbrojnej napaści". Przy współczesnych sposobach dokonywania owej ,,napaści" oczekiwanie z wprowadzeniem stanu wojennego do czasu, aż ona nastąpi, mogłoby skutkować pozbawieniem się przez państwo możliwości skutecznej obrony. ,,Zewnętrzne zagrożenie bezpieczeństwa" jest warunkiem również łatwym do zobiektyzowania, a daje władzy państwowej niezbędną swobodę manewru.

Skutkiem wprowadzenia stanu wojennego, jeśli chodzi o materie konstytucyjne, byłoby ograniczenie bezwzględnej ochrony własności (np. dopuszczenie możliwości rekwizycji mienia dla potrzeb obronnych) -- oczywiście w rozmiarach i trybie przewidzianym odpowiednimi ustawami. W stanie wojennym nie obowiązywałoby również czteroletnie vacatio legis dla ustaw podatkowych, by umożliwić państwu natychmiastową mobilizacją zasobów finansowych dla potrzeb wojennych. i wreszcie w stanie wojennym można by odstąpić od ograniczenia stosowania kary śmierci tylko do zabójstw z winy umyślnej. Jak pamiętamy, w rozdziale I ograniczenie takie ma zastosowanie tylko ,,w czasie pokoju".

Jeśli idzie o stan wyjątkowy, to dołożono starań o sformułowanie warunków w formie spisów stanów faktycznych (,,rozruchy wewnętrzne" lub ,,rozległe knowania o charakterze zdrady stanu"), wychodząc z założenia, że nie powinno się formułować takich warunków przy pomocy pojęć, których interpretacja uzależniona jest od poglądów politycznych (np. ,,dobro państwa"). W przypadku stanu wojennego i wyjątkowego Prezydent nie mógłby rozwiązać parlamentu.

Władza sądownicza jest według projektu trzecią, równorzędną władzą w państwie, powołaną do strzeżenia prawa, którego podstawowym źródłem jest właśnie Konstytucja. W ,,Postanowieniach ogólnych" zawarte są normy odnoszące się do wszystkich sądów i sędziów, a także -- w art. 42 -- uprawnienia mieszkańców Rzeczypospolitej Polskiej do korzystania właśnie z drogi sądowej w razie naruszenia przysługujących im praw.

Projekt wprowadza zasadę niezawisłości sędziów i niezależności sądów. Ta ostatnia wyraża się w zakresie zmiany orzeczeń sądowych przez jakąkolwiek władzą inną niż sądownicza. Wyjątkiem jest przysługujące Prezydentowi prawo łaski i możliwość uchwalenia ustawy amnestyjnej przez Sejm. Wyjątkiem od możliwości stosowania prawa łaski przez Prezydenta jest zakaz przewidziany w art. 45 ust. 4; chodzi o to, by uniemożliwić władzy wykonawczej bezkarne łamanie prawa.

Projekt utrzymuje dotychczasowe uprawnienia samorządu sędziowskiego (Krajowej Rady Sądownictwa), modyfikując je w przypadku wyboru sędziów sądu Najwyższego. Sąd ten bowiem niezależnie od innych jego kompetencji (badanie i orzekanie o zgodności ustaw z Konstytucją oraz zgodności dekretów, rozporządzeń Prezydenta i zarządzeń ministrów z Konstytucją i ustawami), jest sądem właściwym dla Prezydenta Rzeczypospolitej. Ponieważ Prezydenta w stan oskarżenia stawia Zgromadzenie Narodowe, przeto wskazane jest, by w prezentacji kandydatów na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego obydwie te władze ze sobą współdziałały. tryb tego współdziałania określa art. 48 ust. 1 i 4. zarówno Prezydent, jak i Marszałek Sejmu mogą przedstawić Senatowi kandydatów wybranych przez siebie, ale spośród osób rekomendowanych im przez Krajową Radę Sądownictwa. Wstępnej selekcji kandydatów dokonuje zatem samorząd sędziowski, a więc sami sędziowie. Marszałek Sejmu i Prezydent mogą przedstawić Senatowi kandydatury tych samych osób, ale mogą też przedstawić różnych kandydatów.Wybór należy do Senatu i odbywa się na podstawie uchwały podjętej kwalifikowaną większością głosów. Projekt nie przewiduje kadencyjności sędziów Sądu Najwyższego; odwołanie może nastąpić tylko z funkcji Pierwszego Prezesa lub prezesów Sądu Najwyższego, ale osoby odwołane z tych funkcji nadal pozostają sędziami Sądu Najwyższego.

Jeśli chodzi o sędziów powszechnych, to podlegają oni ustawom, tzn. nie są powołani do badania legalności praw należycie ogłoszonych, ale -- na wniosek obywatela -- mogą powstrzymać wykonanie każdej indywidualnej decyzji administracyjnej do czasu stwierdzenia jej zgodności z prawem. Ta możliwość rezerwowana jest tylko dla obywateli polskich m. in. dlatego, by nie hamować tą drogą np. decyzji o wydaleniu uciążliwego cudzoziemca z terytorium państwowego. Ponieważ -- z uwagi na art. 9 ust. 1 i art. 5 ust. 4 -- materialny zakres decyzji administracyjnych zostałby znacznie zawężony -- można zrezygnować z przydawania tego uprawnienia cudzoziemcom, zwłaszcza w sytuacji, gdy na mocy art. 6 ust. 2 i art. 42 mają oni możność dochodzenia szkody przed sądami polskimi. Wprowadzenie przymusu adwokackiego (art. 51 ust. 3) ma na celu uchronienie sądów przed zalewem wniosków oczywiście bezzasadnych bądź niefachowo umotywowanych.

Jak wynika z przepisów Rozdziału IV, projekt nie przewiduje dalszego istnienia różnego rodzaju trybunałów, ani wyodrębnionego sądownictwa administracyjnego. Sądownictwo jest jednolite, a istotną zmianą w istniejącej procedurze karnej byłaby konieczność przywrócenia urzędu sędziego śledczego. Projekt ten nie przewiduje również urzędu rzecznika praw obywatelskich, ponieważ urząd taki potrzebny jest w ustrojach i systemach prawnych przewidujących bardzo daleko idącą ingerencję organów państwowych, zwłaszcza administracyjnych w życie obywateli. Projekt niniejszy, poprzez wprowadzenie gwarancji w art. 4, 5, 6 ust. 2, art. 9 ust. 1 i art. 42 powoduje całkowitą zbędność tego urzędu.

Z podobnych względów kompetencje prokuratury zostały ograniczone do czuwania nad ściganiem przestępstw. W dotychczasowych regulacjach prokuratura ,,strzegła praworządności", co jednak wyrażało się m. in. w tym, że mogła odmówić wszczęcia postępowania, zamykając w wielu, często uzasadnionych przypadkach, drogę sądową ze względów politycznych. Niniejszy projekt, sytuując sądownictwo na tyle na ile to możliwe poza zasięgiem bezpośrednich politycznych wpływów i dając możliwość bezpośredniego dostępu do sądu, oddaje strzeżenie praworządności w ręce władzy sądowniczej.

Zobacz projekt : KONSTYTUCJA RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ