Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

We wszystkich wielkich mediach można usłyszeć o szerokich strumieniach pieniędzy płynących podobno do Polski z Brukseli. Podobno Polska jest 2 mld złotych na plusie w bilansie z Unią Europejską. To nic, że po stronie dochodów są wliczone wydatki na administrację, kontrole europejskie oraz wprowadzenie wielu anty-rozwojowych regulacji europejskich, zaś po stronie wydatków nie są wliczane wpłaty do Europejskiego Banku Centralnego i Europejskiego Banku Inwestycyjnego (rzędu kilkuset milionów złotych)koszty przygotowania projektów europejskich(kilkadziesiąt tysięcy złoty każdy), koszty zamrożenia pieniędzy do momentu uzyskania pieniędzy z Unii Europejskiej oraz szeregu limitów produkcyjnych(np. kwot mlecznych).

Po uwzględnieniu tego wszystkiego wychodzi, że Polska jest na zdecydowanym minusie. Papier jednak wszystko przyjmie i wyliczenia euroentuzjastów wyglądają wciąż pięknie. Pięknie wygląda owe mityczne 2 mld zł. Kwota niewyobrażalna dla przeciętnego Polaka. W rzeczywistości jednak w skali całej gospodarki to stosunkowo niewielka kwota.O jej małym rozmiarze niech świadczy choćby jej porównanie z kosztami ostatniej regulacji Unii Europejskiej dotyczącej wind. Na jej mocy 65% wind w Polsce powinna być wymieniona. Koszt nowej windy to około 120-150 tysięcy złotych remont windy 100 tysięcy złotych. Łącznie wprowadzenie tej regulacji w życie będzie kosztować Polaków 4 mld zł.

To dwa razy więcej niż nasz zysk członkostwa w UE według wyliczeń euroentuzjastów, a to przecież tylko jedna stosunkowo nieznacząca regulacja z UE. Jedna z pośród wielu. I na nic zdadzą się tutaj fakty świadczące, że obecne windy w Polsce są bezpieczne. Iż wypadki zdarzają się znacznie rzadziej niż wypadki rowerowe na prostej drodze w lesie, a od dłuższego czasu nie było żadnego przypadku śmiertelnego .Za wszelką cenę musimy być przecież europejscy i choć ubodzy to musimy podążać europejską windą do Europy. Przecież inaczej nie wypada.

ADAM ŁĄCKI