Sytuacja gospodarcza Polski musi być rzeczywiście zła, skoro kilka dni po wyborach prezydenckich rząd, by załatać dziurę budżetową, rozważa podniesienie podatku VAT. Według polityków PO, jak podaje „Dziennik”, stawka pójdzie w górę o jeden procent - o tyle wzrosną ceny towarów i usług. Nieudolne zapowiedzi nowego szefa klubu parlamentarnego PO, Tomasza Tomczykiewicza naprędce „lakierowali” w komentarzach znaczniejsi polityce partii rządzącej, tłumacząc, że Tomczykiewicz „chciał powiedzieć”, że nie wzrośnie VAT na żywność. Omijali oczywiście milczeniem np. fakt, że VAT na transport, energię, narzędzia i cały szereg artykułów biorących udział w produkcji żywności – wpłyną drastycznie na wzrost cen produktów żywnościowych. W czwartek zarząd PO rozmawiał o wieloletnim planie finansowym państwa, którym w piątek zajmie się rząd. Po zakończeniu tego posiedzenie Tomczykiewicz powiedział dziennikarzom: „Dyskusja o podatkach związana jest z tym, że rząd musi przyjąć plan wieloletni”. Dodał, że w piątek na specjalnym posiedzeniu Rady Ministrów „prawdopodobnie zapadnie decyzja, by podwyższyć podatek VAT na okres czasowy”.
Na pytania dziennikarzy, czy to prawda, że ofiarą „oszczędności” padnie becikowe i zasiłek pogrzebowy, szef PO na Mazowszu, Andrzej Halicki, jednoznacznej odpowiedzi nie dał, co może znaczyć, że „rząd znów się jakoś wyżywi”, a pasa zaciśnie Naród.