Drukuj
Kategoria: Pamięć Walka i Męczeństwo
Odsłony: 10104

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Upamiętnienie męczeństwa Kresów, a także obronę arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego przed wulgarnym atakiem Stefana Niesiołowskiego, Episkopat Polski skwitował milczeniem

9 lipca br. przejdzie do historii zarówno Gliwic, jak i Górnego Śląska. Tego dnia bowiem został odsłonięty i poświęcony Chaczkar - Krzyż Pamięci, dar narodu ormiańskiego dla gliwickiej parafii ormiańskokatolickiej pw. św. Trójcy, obejmującej swą działalnością południową Polskę. Krzyż ten, wykonany w oryginalnym tufie wulkanicznym, sprowadzony został drogą lotniczą przez ormiańskie Ministerstwa Obrony Narodowej. Dedykowany jest Ormianom pomordowanym w Turcji w 1915 r. oraz Polakom i Ormianom pomordowanym w czasie II wojny światowej na Kresach Wschodnich II RP.
Historyczne było również samo poświęcenie, którego po raz pierwszy w Polsce dokonał arcybiskup lwowski Grigoris Bunatian, prymas Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego na Ukrainie. Towarzyszyli mu ks. Tadeos Geworgian, proboszcz katedry ormiańskiej we Lwowie, ks. prałat Cezary Annusewicz z Gdańska oraz proboszczowie z diecezji gliwickiej. Pełna ekumenia. Władze świeckie reprezentowali ambasador Armenii Aszot Galojan i wiceprezydent Gliwic Renata Caban. Przybyło wielu Polaków i Ormian, zarówno ze starej, jak i nowej emigracji, a także delegacje z Warszawy, Gdańska, Krakowa, Katowic, Wrocławia i Rzeszowa. W homilii arcybiskup podziękował Polsce za życzliwość okazywaną w ciągu wieków emigrantom ormiańskim, a także za wydatną pomoc materialną w niedawnej renowacji katedry ormiańskiej we Lwowie. W czasie liturgii śpiewał specjalnie przybyły na tę uroczystość zespół "Nazani" z Erywania. Na zakończenie uroczystości zabrzmiały hymny Armenii (po ormiańsku) i Polski (po polsku).

Uroczystość gliwicka wpisała się w uroczystości ku czci pomordowanych Kresowian, które stowarzyszenia społeczne i patriotyczne zorganizowały z okazji 68. rocznicy Krwawej Niedzieli 11 lipca 1943 r. na Wołyniu. W tym roku rocznicę tę zignorowali prezydent i rząd polski, a także instytucje państwowe, w tym zwłaszcza Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Instytut Pamięci Narodowej. Na stronach internetowych tych dwóch ostatnich instytucji nie pojawiły się nawet najmniejsze wzmianki o tej rocznicy. Zawiedli też politycy. Poza drobnymi wyjątkami nie wzięli oni udziału w uroczystości. Jedni z lennictwa, drudzy z politycznego wyrachowania. Wybory lada moment, więc warto wypomnieć to publicznie poszczególnym osobom. Z kolei media podzieliły się na odważne oraz na takie, które w sprawie Kresów same się zakneblowały. Do tych pierwszych, obok "GP", "Naszego Dziennika" i portalu Niezalezna.pl, dołączył, o dziwo, "Przegląd" i portal Wirtualna Polska, a także TVP Info i "Lwowska Fala" w Radiu Katowice oraz kilka mediów lokalnych. Pozostałe udawały, że nie mają o niczym pojęcia.

Jako duchownemu przykro mi to pisać, ale zawiedli także księża biskupi, którzy nie wzięli udziału w mszach św. i wspólnych modlitwach. Ani ksiądz prymas, ani członkowie prezydium Episkopatu Polski nie wypowiedzieli się ani jednym słowem na temat męczeństwa Kresowian, w tym wielu księży. A przecież do Jedwabnego został wysłany biskup-delegat, tak jakby krew obywateli polskich narodowości żydowskiej była ważniejsza od krwi obywateli polskich, którzy do mniejszości narodowej nie należeli. A przecież takich stodół jak w Jedwabnem na Wołyniu i Podolu były setki. Ginęli w nich katolicy, więc kto jak kto, ale episkopat powinien o tych ofiarach pamiętać. Dodam też, że biskupi polscy nie wzięli w obronę arcybiskupa lwowskiego Mieczysława Mokrzyckiego, wściekle zaatakowanego przez Stefana Niesiołowskiego. Nie bronił go także ks. kard. Stanisław Dziwisz, który wraz z Mokrzyckim przez lata wspólnie pełnił posługę sekretarza papieskiego. Widocznie metropolita krakowski, wierny sojusznik obozu władzy, pragnie polityków PO nagradzać, a nie ganić.

Nie zawiodło natomiast społeczeństwo, w tym - co bardzo cieszy - ludzie młodzi. Ci ostatni, wywodzący się z organizacji Memoriae Fidelis i KoLiber oraz Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, zorganizowali po raz pierwszy w Warszawie Marsz Pamięci, który 11 lipca wyruszył spod budynku PAST-y pod tablicę na Krakowskim Przedmieściu. Uczestniczyli w nim m.in. poseł Artur Górski, sędzia Bogusław Nizieński oraz Ewa Siemaszko, która tego samego dnia w TVP Info, wraz z gen. Mirosławem Hermaszewskim, ocalałym z zagłady wsi Lipniki, przypomniała niewygodną prawdę o ludobójstwie. Na ten sam temat mówiłem dzień wcześniej w Telewizji Kraków wraz z reżyserem Maciejem Wojciechowskim, autorem filmu o zagładzie Kisielina pt. "Było sobie miasteczko". Z kolei przy Krzyżu Katyńskim pod Wawelem wygłosiłem wykład o zbrodniach UPA. Uroczystości miały miejsce m.in. w Legnicy (z doskonałym wykładem dr Lucyny Kulińskiej), Wołowie, Kędzierzynie-Koźlu, Bytomiu, Czerwonaku pod Poznaniem, Lublinie, Przemyślu, Jarosławiu i Chełmie. W tym ostatnim mieście, w kaplicy św. Mikołaja, otwarto wystawę fotograficzną. Odbyła się też pikieta pod konsulatem Ukrainy w Gdańsku. Z kolei 1 lipca, w drugą rocznicę nadania doktoratu h.c. Wiktorowi Juszczence, demonstrowano pod KUL. Władze tej uczelni po raz kolejny zachowały się skandalicznie, nasyłając ochroniarzy. Za czyje pieniądze zostali wynajęci? Czyżby polskich parafian, rzucających datki na tacę?

Zapraszam 24 bm. o g. 11 na poświęcenie w kościele w Żurawicy k. Przemyśla tablicy upamiętniającej ormiańskokatolickiego ks. Kajetana Amirowicza, ostatniego proboszcza w Śniatynie na Pokuciu.

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Gazeta Polska, 20 lipca 2011 r.

Za: Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski