Drukuj
Kategoria: Pamięć Walka i Męczeństwo
Odsłony: 10246

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Na sobotni pogrzeb kpt. Władysława Raginisa i por. Stanisława Brykalskiego, legendarnych obrońców umocnień w Wiźnie, przyjechało mnóstwo ludzi. Nie tylko z Polski, lecz także z zagranicy. Zabrakło ministra obrony narodowej, który skierował jedynie list do uczestników ceremonii.

W pogrzebie wzięło udział wielu krewnych kpt. Raginisa z różnych stron Europy. - Przyjechaliśmy z Łotwy. Chcieliśmy uczcić w sposób serdeczny jego pamięć. W moim domu zawsze się o nim opowiadało, jakim był chłopcem za młodu i jak dorastał - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Janina Jankiełany z Dyneburga, której matka była stryjeczną siostrą Raginisa. - Wiemy o tym, wspominamy i szczycimy się tym, że w rodzinie mieliśmy takiego człowieka, takiego bohatera - dodaje Edmund Misiun z Pomiechówka pod Warszawą, jej brat cioteczny.
Do Wizny przyjechali członkowie Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego i Opolskiego Stowarzyszenia Pamięci Narodowej.

- Przyjechałem z żoną uczcić pamięć tego bohatera. O wydarzeniach w Wiźnie dowiedziałem się po raz pierwszy z lektury "książek z tygrysem", które kiedyś się ukazywały. Było to na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku - mówi Antoni Klusik z OSPN. W czasach komunistycznych na ogół nie mówiło się o kpt. Raginisie, a i później sytuacja niewiele się poprawiła.
- Byliśmy wczoraj na Górze Strękowej, gdzie zginął kapitan. Kolana same się uginają nad symboliką tego miejsca - przyznaje Klusik.
- Honorowy wojskowy pogrzeb dawno się mu należał za jego postawę, jaką wykazał podczas walk. Nawet nie wiemy dokładnie, co tam się działo. Ktoś, kto posiada takie cechy, powinien zostać doceniony przez potomnych - zauważa Wiesław Pieńkos z okolic Wizny.
Uczestnicy pogrzebu wskazują, że na zamazywanie pamięci o kpt. Raginisie miał wpływ fakt, iż był on oficerem Korpusu Ochrony Pogranicza, formacji utworzonej do ochrony wschodniej granicy II RP, zwalczającej m.in. sowiecką dywersję. Sowieci nienawidzili KOP m.in. dlatego, że jego oddziały w dniach 29-30 września 1939 r. w bitwie pod Szackiem zadały poważne straty 52. Dywizji Strzeleckiej Armii Czerwonej. Przypomina o tym Józef Bocheński, syn komisarza Straży Granicznej Józefa Bocheńskiego, którego szczątki spoczywają w Katyniu. Jego ojciec zanim został zamordowany przez Sowietów, musiał stawić czoło Słowakom na Podkarpaciu, którzy razem z Niemcami zaatakowali Polskę.
Do Wizny przybyły grupy uczniów z nauczycielami. - Przyjechaliśmy z dziećmi, ponieważ jako Polacy muszą one znać swoją historię i wiedzieć o Wiźnie i kpt. Raginisie, a nie żeby się o tym dowiadywały z piosenek obcej grupy rockowej - zaznacza Natalia Bocheńska, nauczyciel z Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Technicznych w Pruszkowie pod Warszawą.
Do poduszek umieszczonych przy trumnie ze szczątkami kpt. Raginisa i por. Brykalskiego przypięto Krzyże Komandorskie z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Obu oficerom przyznał je dwa lata temu śp. prezydent Lech Kaczyński. - Kapitanie Władysławie i poruczniku Stanisławie, stańcie do apelu! Tak, będą dzisiaj żegnać was druhowie wojskowi. A wy stańcie na czele Narodu Polskiego, przypomnijcie i nauczcie. Stańcie w obronie pamięci, naszej pamięci - zaapelował w czasie homilii ks. bp Stanisław Stefanek, ordynariusz łomżyński. Po Mszy św. kondukt pogrzebowy udał się na Górę Strękową - do miejsca, gdzie kpt. Raginis wierny słowom przysięgi, że nie podda Niemcom umocnień Wizny, dopóki żyje, rozerwał się granatem. - Te dramatyczne ostatnie chwile jego życia zaprezentował Dariusz Szymanowski, prezes Stowarzyszenia "Wizna 1939", inicjator i główny organizator uroczystości. - Miał wyjść ostatni, ale w drzwiach długo nie było kapitana. I nagle jęknął las i piach. Wstrząsnęło bunkrem. To był granat. Pozostał wolny tam, gdzie padł - powiedział Szymanowski. Przypomniał, że 72 lata temu, najpierw 9 września zginął w kopule obserwacyjnej bunkra por. Brykalski, a dzień później kpt. Raginis. Szymanowski podkreślił, że "rycerscy Niemcy" nie pozwalali pochować ciała kapitana, a dwa dni później, podpalając zwłoki, dokonali ich zbezczeszczenia. Dodał, że dwa tygodnie później te tereny zajęli Rosjanie i pochowane przy bunkrze ciała przeciągnęli do dołu przy drodze.
- To przede wszystkim bardzo ważna uroczystość dla mojej rodziny. Wyraźnie odczułem, że nasze wspomnienia i pamięć mają też wartość uniwersalną. Jak się okazuje, to, co się wydarzyło w Wiźnie, jest ważne nie tylko dla nas - powiedział "Naszemu Dziennikowi" pan Jacek Raginis, którego babcia Maria Morawska z domu Raginis była rodzoną siostrą kapitana Władysława Raginisa. - Mam marzenie, by pamięć o światłych postaciach kpt. Raginisa i por. Stanisława Brykalskiego stała się trwałym elementem tożsamości regionalnej. Żeby rzeczywiście można było tu przyjechać, złożyć kwiaty na grobie, wejść do makiety schronu i zobaczyć to miejsce, a także otaczający krajobraz. W ten sposób ludzie mogą sobie uświadomić, że jest to fantastyczny kraj, w którym warto żyć i warto za niego walczyć - podkreślił.
Szczątki obu oficerów przy salwach honorowych złożono do grobu we wnętrzu rozbitego schronu dowodzenia. Władze państwowe reprezentowali na uroczystości m.in.: ks. mjr Mateusz Hebda - kapelan prezydenta Bronisława Komorowskiego, wiceadmirał Waldemar Głuszko - wiceszef sztabu generalnego Wojska Polskiego, oraz Krzysztof Sikora - radca generalny ministra obrony.


Jacek Dytkowski

Za: Nasz Dziennik, Poniedziałek, 12 września 2011, Nr 212 (4143)

Nadesłał: Adam