Drukuj
Kategoria: Pamięć Walka i Męczeństwo
Odsłony: 5530

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Radio Maryja
69 lat temu, „osądzona” po 13 dniach sprokurowanego „śledztwa”, w komunistycznej egzekucji zamordowana została Danuta Siedzikówna ps. „Inka”, sanitariuszka i łączniczka 5 wileńskiej brygady Armii Krajowej.

17-latka, oskarżona o zdradę ojczyzny, została rozstrzelana 28 sierpnia 1946 roku w gdańskim więzieniu przy ul. Kurkowej. Zginęła wraz z innym żołnierzem „Brygady Łupaszki” – Feliksem Selmanowiczem „Zagończykiem”.

Gdy umierała, krzyczała „Niech żyje Polska!”, „Niech żyje Łupaszko!” – powiedział dr Karol Nawrocki, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN-u w Gdańsku.

- Danuta Siedzikówna „Inka”, sanitariuszka 5 wileńskiej brygady AK, za swoją działalność w tejże brygadzie skazana wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Gdańsku na karę śmierci. Tę karę śmierci wykonano 28 sierpnia 1946 roku. (…) Dziś Polska chce zadbać o pamięć o Danucie Siedzikównie „Ince” – oddaje jej tę miłość do ojczyzny publikacjami, działaniami edukacyjnymi, ale także stawianiem pomników – zaznaczył dr Karol Nawrocki.

A kolejny pomnik ku czci Danuty Siedzikówny zostanie odsłonięty już w niedzielę przy ulicy Gościnnej w Gdańsku-Oruni. [czytaj więcej].  Monument upamiętniający „Inkę” stanie także w Warszawie, 3 października br. Pierwszy pomnik Danuty Siedzikówny „Inki” powstał w Krakowie – przypomniał dr Nawrocki.

RIRM

 Za:http://www.radiomaryja.pl/informacje/dzis-rocznica-smierci-danuty-siedzikowny-inki/


Rok temu pisała http://niezalezna.pl

Rocznica śmierci "Inki", zamordowanej przez stalinowskich oprawców

Dodano: 28.08.2013
Rocznica śmierci "Inki", zamordowanej przez stalinowskich oprawców - niezalezna.pl
foto: creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.pl

Dzisiaj mija 67. rocznica zamordowania przez komunistycznych zbrodniarzy Danuty Siedzikówny, 18-letniej sanitariuszki z oddziału majora Zygmunta Szendzielarza, którego szczątki niedawno zidentyfikowano. "Inka" zginęła w gdańskim więzieniu.

"Inka" oddała życie dla Polski, powinna być ikoną dla młodego pokolenia Polaków, a w lutym tego roku znaleźli się, niestety, barbarzyńcy, którzy sprofanowali jej pomnik, stojący w krakowskim parku Jordana. Sprawcy, jak zazwyczaj przy tego typu aktach obrzydliwego wandalizmu, pozostali nieznani. Wtedy portal niezalezna.pl opublikował tekst Tadeusza Płużańskiego, w który opisał on tragiczne losy Danuty Siedzikówny. Przypominamy fragmenty poruszającego artykułu.

****

Sprofanować pomnik „Inki” to tak, jakby napluć w twarz bohaterskiej sanitariuszce V Brygady Wileńskiej AK. Jakby obśmiać umiłowanie Ojczyzny dziewczyny, która zgłosiła się na ochotnika do polskiego wojska podziemnego i została zaprzysiężona w Armii Krajowej w wieku 15 lat.

To tak, jakby zdezawuować poświęcenie sanitariuszki, która opatrywała nie tylko swoich, ale nawet rannych w walce z „łupaszkowcami” milicjantów. Zakwestionować ową niezłomność 17-letniej dziewczyny, która po aresztowaniu – mimo tortur w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Gdańsku – odmówiła składania zeznań obciążających kolegów i nikogo nie wydała. Podważyć hart ducha, który zachowała nawet wówczas, gdy oprawcy rozbierali ją do naga, a do celi wpuszczali ubliżające jej żony ubeków, którzy zginęli w akcjach przeciwko oddziałom „Łupaszki”. Wymazać słowa, które „Inka” napisała krótko przed śmiercią w grypsie do sióstr Mikołajewskich z Gdańska: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”.

To tak, jakby nagrodzić łączniczkę Szendzielarza Reginę Żylińską-Mordas, która po aresztowaniu przez UB zaczęła sypać. Bo to ona wydała punkty kontaktowe V Brygady Wileńskiej, w tym mieszkanie przy ul. Wróblewskiego 7 we Wrzeszczu, w którym „Inka” została aresztowana. Jakby potwierdzić zasadność pisma Józefa Bika, naczelnika Wydziału Śledczego gdańskiego WUBP, do prokuratury wojskowej o prowadzenie sprawy Siedzikówny Danuty w trybie doraźnym (stalinowski morderca Bik, posługujący się również nazwiskami Bukar i Gawerski, uciekł w 1968 r. do Szwecji; nigdy nie został osądzony za swoje zbrodnie, jednak przed sądami III RP wywalczył podwyżkę emerytury). Jakby usankcjonować zarzuty wobec „Inki” o udział w „bandzie Łupaszki” (dla przypomnienia: była to regularna jednostka Wojska Polskiego, podlegająca konstytucyjnym władzom RP), nielegalne posiadanie broni oraz strzelanie i wydawanie rozkazów strzelania do funkcjonariuszy UB i MO. Przyklasnąć temu, który te oskarżenia miotał – mordercy sądowemu Wacławowi Krzyżanowskiemu, który w III RP (czyli PRL bis) pozostał bezkarny – tak jak inni stalinowscy prokuratorzy i sędziowie.

To tak, jakby podziękować plutonowi egzekucyjnemu, który strzelał na komendę: „po zdrajcach narodu polskiego ognia”. Jakby przyznać, że Danuta Siedzikówna „Inka” i Feliks Selmanowicz „Zagończyk” rzeczywiście byli bandytami i zdrajcami Polski.

****

Przed śmiercią Siedzikówna zdążyła jeszcze krzyknąć: „Niech żyje wolna Polska” i „Niech żyje Łupaszko!”. Po chwili została przez dowódcę plutonu egzekucyjnego dobita z pistoletu w głowę. To tak, jakby pochwalić go za skuteczny strzał.


To tak, jakby zgodzić się z PRL-owską propagandą, która do 1989 r. nazywała „Inkę” bandytą. Zgodzić się szczególnie z wydaną w 1969 r. książką-paszkwilem „Front bez okopów” autorstwa m.in. Jana Bobczenki, byłego szefa UBP w Kościerzynie, w której krwiożercza „Inka” uczestniczy w egzekucji funkcjonariuszy UB w Starej Kiszewie.

Ale „Inka” pozostanie bohaterska. Pozostanie wzorem dla przyszłych pokoleń. Za chwilę Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. O „Ince” – wobec politycznego wandalizmu ubeckich pogrobowców – powinniśmy w tym roku szczególnie pamiętać. I nie uznamy – wzorem Seweryna Blumsztajna – że Żołnierze Wyklęci byli bandytami, a nasi oprawcy – sowieccy kolaboranci z KBW, UB i Informacji Wojskowej – bohaterami.


My – tak jak „Inka” – musimy zachować się, jak trzeba.

****

Cały tekst Tadeusza Płużańskiego pod tytułem "Musimy zachować się jak trzeba" można przeczytać tutaj


69 lat temu zamordowano Danusię Siedzikównę „Inkę”

Danuta Siedzikówna ps. Inka, sanitariuszka 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. Urodziła się 3.09.1928 r. w Guszczewinie koło Narewki, na skraju Puszczy Białowieskiej. Miała 15 lat, kiedy z siostrą Wiesławą złożyła przysięgę AK i odbyła szkolenie sanitarne. Działała - między innymi - w zgrupowaniu majora Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki".

W 1945 r. pierwszy raz aresztowana przez UB, została uwolniona z konwoju przez patrol wileńskiej AK Stanisława Wołoncieja "Konusa".

Zmieniła nazwisko, zaczęła pracę i nowe życie w leśniczówce w Miłomłynie. Wiosną 1946 r. znów nawiązała kontakt z partyzantami i wróciła do oddziału, jako łączniczka i sanitariuszka. Uczestniczyła w akcjach przeciw NKWD i UB.

W czerwcu została wysłana do Gdańska. Miała przywieźć zaopatrzenie medyczne. UB aresztowało ją 20 lipca 1946 r. Po ciężkim, brutalnym śledztwie, 3 sierpnia, skazana została przez gdański Wojskowy Sąd Rejonowy na karę śmierci. W akcie oskarżenia znalazły się zarzuty udziału w związku zbrojnym mającym na celu obalenie siłą władzy ludowej oraz mordowania milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, nakłanianie do rozstrzelania dwóch funkcjonariuszy UB podczas akcji szwadronu "Żelaznego" w Tulicach pod Sztumem.

Znana jest treść grypsu, wysłanego przez Inkę z więzienia do sióstr: "Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba". Dziewczyna nie podpisała prośby o ułaskawienie do Bieruta. Skierował ją za Inkę jej obrońca. Bierut nie skorzystał z prawa łaski…

28 sierpnia 1946 r. siedemnastoletnią Danusię zabił strzałem w głowę dowódca plutonu egzekucyjnego z KBW, ppor. Franciszek Sawicki. Wcześniej odbyła się egzekucja z udziałem żołnierzy. Mimo, że strzelano z odległości 3 m. więźniowie ją przeżyli.

Inka Zginęła wraz z innym żołnierzem „Brygady Łupaszki” – Feliksem Selmanowiczem „Zagończykiem”. Kiedy umierała, krzyczała: „Niech żyje Polska! Niech żyje Łupaszko!

Urząd Bezpieczeństwa utajnił miejsce jej pochówku.

1 marca 2015 r. oficjalnie ogłoszono, że zidentyfikowano szczątki Danuty Siedzikównej „Inki”, odnalezione wcześniej na gdańskim cmentarzu garnizonowym, przez zespół IPN kierowany przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka.

Za: naszdziennik.pl/polskieradio.pl

Zdjcie: http://nsz.beskidy.pl

Za: http://www.polskaniepodlegla.pl/