Drukuj
Kategoria: Warto przeczytać
Odsłony: 12819
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Michał Boni (1954 - ) minister administracji i cyfryzacji w rządzie Donalda Tuska, (przed ewakuacją do Brukseli) zostawił po sobie „wytyczne” oraz szuflady pełne projektów ustaw o ściganiu, karaniu i resocjalizowaniu osób szerzących „mowę nienawiści”. Odpowiednie gremia społeczne (zapewne wyłonione przez PO, po zatwierdzeniu ustaw, a przed wyborami 2014/2015 r.) na drodze administracyjnej orzekać będą czy dana wypowiedź, tekst, lub dzieło plastyczno narusza „paragrafy poprawności” i podlega penalizacji w trybie administracyjnym, sądowym zwykłym lub doraźnym.

Uzmysłowiłem to sobie, gdy skończyłem czytać (w całości i „ze zrozumieniem”) najnowszą książkę Rafała A. Ziemkiewicza pt. ”Jakie piękne samobójstwo Narracja o wojnie, szaleństwie i cynizmie”. Wyznaję, że poczułem się jak ktoś, kto bezprawnie i niespodziewanie wszedł w posiadanie niebezpiecznej wiedzy i sekretnych informacji na tematy ściśle polityczne tyczące losów Rzeczpospolitej, i złamał obowiązujące prawa poprawności politycznej oraz popełnił „zbrodniomyśl”.

Analiza historyczno-socjologiczna dokonana przez Ziemkiewicza i udostępniona publicznie, w masowym nakładzie, będzie pewnie jedną z pierwszych książek ściganych na podstawie „paragrafów Boniego”, a Autor i Czytelnicy, którzy książki natychmiast nie potępili, również będą karani. Rafała A. Ziemkiewicza czeka zapewne kilka miesięcy w Berezie Tuskiej, miejscu odosobnienia o zaostrzonym rygorze resocjalizacyjnym,(patrz Holandia), a Czytelników minimum dwa tygodnie prac uspołeczniających, np. w przedszkolach równościowych.

Żyjemy w czasach najostrzejszego kryzysu politycznego w Europie od czasów Zimnej Wojny. Walki rosyjsko-ukraińskie nabierają ostrości. Sytuacja naszego regionu w Europie zaczyna przypominać rok 1914, czy też 1938/39. Stanisław Cat-Mackiewicz (1896-1966) redaktor naczelny wpływowego wileńskiego dziennika „Słowo”, za ogłoszenie tekstów zbliżonych w swoim realizmie geopolitycznym do tekstów Rafała A. Ziemkiewicza został 23 marca 1939 r. aresztowany i osadzony w obozie koncentracyjnym w Berezie Kartuskiej, skąd wyszedł osiemnastego dnia pobytu po licznych protestach środowisk dziennikarskich i literackich.

Stacjonarna Bereza (Kar)Tuska nadchodzi szybkimi krokami – Platforma ma świadomość, że bez sięgnięcia po terror sądowy, czy administracyjny, przy władzy się nie utrzyma, a jej utrata to widmo rozliczeń i wynikających z nich konsekwencji prawnych. Zresztą osobowy terror „punktowy” od dawna jest przez PO stosowany – jest to rodzaj „płynnego terroru ponowoczesnego”.

Wystarczy wspomnieć o ponad czterdziestu(!) procesach wytoczonych red. Dorocie Kani, procesach Jarosława Marka Rymkiewicza, czy toczącym się latami dramatycznym procesie red. Wojciecha Sumlińskiego, w którym to procesie odnotowano nawet śmiertelny przypadek „zatańczenia się na śmierć” głównego świadka, który mógł znacząco obciążyć osobę Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Lista dziennikarzy, czy osób niewygodnych politycznie, a terroryzowanych wyrokami sądowymi jest znacznie dłuższa, i stale, z dnia na dzień się powiększa. Mamy nowe socjologiczno-polityczne zjawisko: „płynny terror sądowo-administracyjny” epoki Tuska.

Rafał A. Ziemkiewicz, „Wielki Niepokorny”, opublikował dwa tuziny książek, kilka tysięcy artykułów, nie licząc wypowiedzi w kultowym „Antysalonie” TVP Info. Pisząc o Jego najnowszym dziele nie muszę Mu kadzić czy pisać na kolanach. Zrobiłem to swego czasu oświadczając, że moje poglądy i ocena rzeczywistości pokrywają się z Jego w 90%, a wyżej ceniłem tylko publicystykę red. Jacka Kwiecińskiego (1944 – 2012). Przyznaję, że R.A.Z. jest też odpowiedzialny za stale pogłębiające się moje publicystyczne lenistwo. Dawno doszedłem do wniosku, że po cóż mam się trudzić i sprężać, skoro jutro, pojutrze R.A.Z. napisze to za mnie. Szybciej i lepiej.

„Jakie piękne samobójstwo” to świetna, trafna i zwięzła analiza psychologiczno-politycza historii Narodu Polskiego z ostatnich dwustu lat. Język tego zbioru, ostro i zwięźle napisanych esejów, jest komunikatywny dla każdego polskiego inteligenta, a nawet przeciętego konsumenta tygodników politycznych.

O ile czytając eseje polityczne prof. Jadwigi Staniszkis, dr hab. Karola Karskiego, red. Andrzeja Maśnicy czy red. Bartłomieja Radziejewskiego zawsze muszę zaglądać do słownika wyrazów obcych, to czytając „Polactwo”, „Czas wrzeszczących staruszków” czy „Jakie piękne samobójstwo”, pomoce naukowe musiałem otwierać ledwie raz, czy dwa, a właśnie komunikatywność przekazu, szczególnie w esejach historycznych jest najważniejsza. Czytelnik musi w pełni rozumieć tekst, inaczej odkłada książkę, a być może nawet „skreśla” autora.

Na sukces w masowym odbiorze książek historycznych Pawła Jasienicy wpłynęła właśnie wspaniała polszczyzna, zdania pełne treści i precyzja przekazu. Cykl Jasienicy kończy się na „Rzeczpospolitej Obojga Narodów”, potem można przejść do „Końca świata Szwoleżerów” Mariana Brandysa, i oto po trzydziestu latach mamy kontynuację historii Polski doprowadzoną do naszych dni przez Rafał Z. Ziemkiewicza tomem „Jakie piękne samobójstwo”. Kto przeczyta dzieła tych trzech Autorów, ten może praktycznie uważać, iż przyswoił sobie podstawowy zakres wiedzy tyczący historii Polski.

Oczywiście mamy też kilkunastu innych świetnych historyków, pisarzy historycznych czy błyskotliwych eseistów. Bracia Mackiewiczowie, prof. Andrzej Nowak, prof. Jan Żaryn, ostatnio Piotr Zychowicz czy obiecujący młodzi autorzy z „Frondy” i „Rzeczy Wspólnych”, ale wszyscy ci publicyści i historycy zajmują się wybranymi zagadnieniami lub postaciami z naszej historii.

Ziemkiewicz zadał sobie olbrzymi trud by zebrać dostępne fakty i przekazy historyczne, usystematyzować je i wyciągnąć z nich logiczne wnioski. Na promocji książki w „Hybrydach” Autor wspominał, iż materiał jaki zgromadził liczył około 5.000 stron! Oczywiście musiał „kondensować” skracać i wyrzucać. Zostało prawie 400 stron – a więc książka, którą można przeczytać z przyjemnością i bez znużenia jej ogromem.

Zanim jeszcze książka dotarła do czytelników, już ukazały się recenzje pełne zżymania się. Dzisiaj wiem, że popędliwi i zawodowo „asertywni” publicyście „połykali” książkę w PDF-ie, i to niezbyt dokładnie. Ośmielam się twierdzić, ze red. Bronisław Wildstein pisząc swoja recenzję w nr 19/2014 „Do Rzeczy” pt. „Refleksja czy pamflet” darował sobie czytanie pierwszych rozdziałów omawiających upadek I RP, Powstanie Listopadowe i Styczniowe. Zarzuca też Autorowi, że jego synteza II RP to „opis „sanacji” w komunistycznych podręcznikach”.

I znowu albo red. Wildstein czytał zbyt pośpiesznie, albo polegał na własnych od dawna zakodowanych ocenach rządów Sanacji. Ziemkiewicz przecież bardzo pochlebnie opisuje Komendanta, znacznie bardziej przychylnie niż Prezesa Dmowskiego! Natomiast „sieroty po Marszalku” – min. Becka, premiera Sławoja-Składkowskiego, marszałka Śmigłego-Rydza Autor ocenia adekwatnie do ich politycznych błędów.

Nie wypada mi odbierać Czytelnikom przyjemności wynikającej z czytania książki Ziemkiewicza, i dlatego nie mogę streszczać, ani zdradzać puent historycznych, politycznych i socjologicznych poszczególnych rozdziałów, ale brzydkie wyrazy same cisną się na usta gdy przychodzi komentować krótkowzroczność ministra spraw zagranicznych II RP dającego się zmanipulować przez Anglików, rozdwojenie jaźni marszałka Śmigłego (który przecież w gronie zaufanych osób stwierdzał, że „skończy się to wojną partyzancką”, czy modelowe zupactwo min. spraw wojskowych gen. Tadeusza Kasprzyckiego czy premiera i min. spraw wewnętrznych (w jednej osobie) gen. Sławoja-Składkowskiego.

Tym razem środowisko „Agory” i Salon nabrały wody w usta – uznały, że z książką nie można polemizować by nie narazić się na śmieszność. Etosowcy z Czerskiej zostawili recenzowanie Ziemkiewicza publicystom prawicy – i nie zawiedli się. Oprócz red. Wildsteina, książkę skrytykował Piotr Semka zarzucając Autorowi, że jest takim wtórnym Piotrem Zychowiczem, że nie pisze nic nowego itd. Powtarza też tezę, iż: „dobrych wyjść nie było.”

To były umiarkowane głosy – recenzent z organu braci Karnowskich już w tytule zarzucił Rafałowi A. Ziemkiewiczowi „PANŚWINIZM” i bycie gorszym od min. propagandy PRL Urbana, ale czy organy braci Karnowskich można traktować poważnie? (Wątpię – w klubie „Ronina” wręczono mi gratis kwartalnika „wSieci Historia” nr 2/2014. Miałem świadomość, że jest to periodyk „państwowotwórczy”, pogrobowców idei Konfederatów Barskich i brązowników, ale nie spodziewałem się jawnych przeinaczeń!

Przykładowo tekst pt. „Prawdziwy Arystokrata” czyni z Maurycego hr. Potockiego z Jabłonny (1894 -1949 Londyn) kawalerzystę walczącego z powstaniu Warszawskim(!), tymczasem liczne pamiętniki z epoki przedstawiają go jako właściciela najlepszej knajpy w okupowanej Warszawie, prowadzącego na zapleczu słynne kasyno gry, w dodatku chronionego osobiście przez „Międzynarodówkę Myśliwską” w osobie marszałka III Rzeszy Hermana Göringa. Już na następnych stronach mamy panegiryk, ociekający patriotycznym lukrem, o kompozytorze Zygmuncie Mycielskim – „O Arystokracie krwi i Ducha”.

O Matko! Wszyscy Czytelnicy posiadający pamiętniki Mycielskiego wydane przez „Iskry” mogą przeczytać sobie w tomie III jego wyznania typu (cytuję): „O kurwa! Znowu złapałem syfa!” – dalej są wyjaśnienie, że jest to sprawka przypadkowego partnera poznanego nocą w Parku Ujazdowskim! Itp. itd. Dlatego też wiarygodność opinii ferowanych przez organ braci Karnowskich jest mocno dyskusyjna.)

Jedyna w pełni merytoryczna recenzja pt. „Strach Chwalić tę książkę…” (nr 20 „Do Rzeczy” , to tekst Sławomira Cenckiewicza, z którą całkowicie się zgadzam, i dlatego nie powtarzam argumentów i refleksji.

Recenzenci potępiający jak i chwalący książkę Ziemkiewicza nie zauważyli jednak, iż Autor jawnie przyrównuje dzieje upadku II RP do obecnej sytuacji geopolitycznej III RP. Analogie wprost same się narzucają i są niemal KRZYCZĄCE! Minister z rozdętym ego, rządny międzynarodowego uznania i rojący o swojej europejskie roli to w 1939 r. Józef Beck, a w 2014 r. to Radosław Sikorski. Portretowy szlagon w 1939 r. to prezydent Ignacy Mościcki, a dziś to Bronisław Komorowski. Poziom intelektualny min. Kasprzyckiego dokładnie odpowiada poziomowi wiedzy wojskowej min. Bogdana Klicha. I tak całymi stronami analogii!!!

Książka Ziemkiewicza to perfidny paszkwil

Książka Ziemkiewicza to perfidny paszkwil na partię rządzącą! Urzędnicy dworu premiera Tuska – Igor Ostachowicz i cała reszta, gdy tylko zdołają przeczytać książkę, zrozumieją jej wagę i niebezpieczeństwo jakie niesie! Być może, któryś z nich (romanista?) przypomni sobie znaczącą rolę jaką w 1947 r. odegrała książka Artura Koestlera pt „Ciemność w południe” w doprowadzeniu do klęski wyborczej francuskich komunistów – klęski totalnej, po której FPK nigdy już nie wróciła do rządów RF.

+++

Niby całe życie kupuję, czytam i sprzedaję książki historyczne, (by móc kupić nowe), niby wszystko już wiem, (nawet nazwisko francuskiego generała, który za pół tony złota ocalił bolszewików przed Antonem Denikinem i historia potoczyła się tak jak się potoczyła, nawet nazwisko jednorocznej, radzieckiej, pierwszej żony gen. Wojciecha Jaruzelskiego, itd. itp. a tu R.A.Z. zaskakuje mnie tezą (wysoce wiarygodną), iż nasi Alianci – Anglia i Francja mieli plan „B” na wypadek, gdyby min. J. Beck jednak wycofał się (logicznie) z „angielskich gwarancji” i przystąpił do Paktu Antykominternowskiego.

Takich zupełnych zaskoczeń, czytając książkę, przeżyłem jeszcze kilka. Warto czytać Ziemkiewicza – każdy nawet najbardziej zadufany w sobie historyk, czy publicysta, zarówno z Czerskiej jak i z „Barskiej” dowie się czegoś nowego i ważnego.

Oczywiście w ramach czepialstwa w stylu red. Jacka Kwiecińskiego wypomnę Autorowi, że dolar nie był po 8 zł, w latach 1934-1939 kurs wynosił 5,31 zł. Zauważyłem też, że w ramach skrótów książki wypadło zakończenie wątku o siłach okupacyjnych III Rzeszy we Francji Vichy (40 tys. zupaków z Lnadesschutzu w wieku 40-50 lat), a które w Generalnym Gubernatorstwie wynosiły na dzień 31.10.1939 - 550 tys. oraz 80 tys. Landesschutzu i SS, by 20.06.1941 r. osiągnąć 2 mln (!) żołnierzy Wehrmachtu i 50 tys. policji i SS! Gwoli wzmocnienia wymowy argumentów historycznych Rafała A. Ziemkiewicza przypomnę, iż 3 września 1939 r. dwóch „członków” ścisłej Najwyższej rady Wojennej RF – dowódca 3 Armii gen. Charles Marie Condé i dowódca 2 Armii gen. Andre Gaston Prételet głosowało przeciw dotrzymaniu traktatu z Polską i wypowiedzeniu wojny III Rzeszy!!! Mniemam, że każdy Polak przechodzący obok ich grobów powinien z obowiązku nie tylko na nie napluć, ale wręcz z defekować. Szczególnie apeluję by czyniły to wycieczki młodych Żydów z Izraela, gdyż to właśnie ci dwaj „haniebnie zbydlęceni” generałowie są współwinni śmierci ponad 6 mln obywateli II RP!

Poza recenzją wspomnę dwa fakty świadczące o „zbiorowej ludowej mądrości narodowej” w 1939 r., o których nie wspomina Rafał A. Ziemkiewicz – otóż już w maju 1939 r. zaczął znikać z obiegu cały srebrny bilon – monety 2 i 5 zł!!! I drugi niewytłumaczalny fakt, iż już 25 sierpnia 1939 r. „stróżki” i „stróże” śródmiejskich kamienic informowali konfidencjonalnie lokatorów, iż należy się przenosić na Pragę, bo „do Wisły” wejdą ruskie, a tu będą Szkopy. Wielu Żydów i lewicowców przeniosło się wówczas na prawą stronę Wisły.

Osobiście żywię wielki szacunek wobec Autora za pracowitość i wysiłek włożony w przedstawienie syntezy historii upadku II RP i okoliczności temu towarzyszących, jak i przedstawieniu analogii z naszą współczesnością. Książkę Rafała A. Ziemkiewicza stawiam sobie na półce obok dzieła Patricka J. Buchanana „Churchill, Hitler i niepotrzebna wojna”. To nieliczne książki, do których można zawsze wracać i bez znudzenia czytać je od nowa.

 

- - -
Tekst częściowo ukazał się w 17 numerze kwartalnika ”Rzeczy Wspólnych” – książkę można bezpłatnie przeczytać w Empik-ach, lub pożyczyć od osób majętnych. Dyskusja o książce, bez jej przeczytania, jest bezcelowa.

Autor: Remigiusz Włast-Matuszak, dziennikarz, publicysta, redaktor, poeta.
 
 
 
 Redakcja wsercupolska.org nie zawsze zgadza się z wieloma poglądami i tezami, ale publikujemy teksty, które uważamy za ważne lub ciekawe.