Drukuj
Kategoria: Warto przeczytać
Odsłony: 2787

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Cały czas trwa kampania dezinformacyjna mająca na celu wzbudzenie w mieszkańcach Europy współczucia wobec imigrantów. Eksperci nie mogąc dłużej zaprzeczać temu, że większość z nich to mężczyźni w sile wieku, twierdzą od pewnego czasu, iż po prostu „torują oni drogę” swoim rodzinom, które pozostają w krajach ogarniętych wojną. Jaki mężczyzna zostawia kobietę czy dzieci w epicentrum działań wojennych, by samemu wyruszyć na roszczeniową wycieczkę po Europie, tego nie musimy rozumieć.

Dlaczego nie bierze broni do ręki, by walczyć z okupantem albo dlaczego nie zostaje w Turcji, gdzie przecież nie toczy się żadna wojna, tego również rozumieć nie musimy. Wszakże pytanie imigrantów szturmujących granice Europy o to kim są, skąd pochodzą i jaką religię wyznają, jest po prostu rasistowskie, a to w większości krajów Unii przestępstwo gorsze od gwałtu czy kradzieży. Wyszła też na jaw afera ze zdjęciem martwego dziecka na plaży, które okazało się być przeniesione na brzeg, by wywołać w ludziach więcej empatii. O tym media nie poinformowały, choć zdjęcia tego przestały już używać.

 W związku z tym, coraz mniej Europejczyków zadaje niewygodne pytania, by miast tego zagłosować na ugrupowania skrajnie anty imigranckie i eurosceptyczne. Rządzący strzelają sobie tym samym w stopę, gdyż brak zdecydowanych działań z ich strony, jest paliwem dla partii zdolnych do zburzenia obowiązującego w Europie porządku. Jak inaczej mogło się jednak skończyć prowadzenie tak skrajnie nieodpowiedzialnej polityki?


Polityk mieszkający na strzeżonym osiedlu i będący chronionym przez państwowe służby, nie musi obawiać się tego, że spora część imigrantów okaże się zatwardziałymi kryminalistami, ani terrorystami Państwa Islamskiego. Jakakolwiek podwyżka podatków go nie dotyczy, a za programy „asymilacyjne” zapłacą najbiedniejsi. Nie dotyczy nic z tego także dziennikarzy ani celebrytów, kompletnie oderwanych od rzeczywistości. Ciężko jednak wymagać od jakiegoś wyjącego ćwierćinteligenta, który zarabia sto tysięcy za występ w jednej reklamie, by rozumiał potrzeby, zastrzeżenia i poglądy większości społeczeństwa. Mimo to, właśnie ON przez media ukazywany jest jako autorytet w każdej możliwej kwestii i ma za zadanie wzbudzać w ludziach współczucie wobec tych, których on sam się boi i nigdy nie przyjąłby ich pod swój dach. Nie bez powodu autorytet we wszelkim rodzaju spraw, Lech Wałęsa, szybko wycofał się ze swej obietnicy przyjęcia paru uchodźców do swojego domu. Ten cyniczny bubek odniósł jednak zamierzony sukces: o jego deklaracji dowiedzieli się wszyscy, a o wycofaniu się z niej dowiedzieli się już nieliczni.

Rzecz jasna, w większości przypadków wystarczy przyjrzeć się największym „aktywistom” będącym za przyjęciem dowolnej liczby imigrantów: Janusz Ostrowski będący prezesem Hegel and Marks Society in Warsaw, a także członek Forum Żydów Polskich, Kinga Gorbacz pracująca w Globe Business Media Group, czy też Sylwia Peci z Banku Światowego. Wszystkie te akcje wspierają media z niemieckiej grupy Ringier Axel Springer, między innymi: Gazeta Wyborcza, Onet, Newsweek, Fakt, Krytyka Polityczna, Rzeczpospolita, Interia i wiele innych tytułów. Same tuzy dziennikarskiej elity jak Tomasz Lis, Sławomir Sierakowski czy Monika Olejnik, prezentujące najwyższy poziom zawodowego obiektywizmu i profesjonalizmu. Wszystko powinno być chyba zatem jasne?

Jakkolwiek celebryci, dziennikarze i politycy nie staraliby się przekonać ludzi do przyjęcia niekontrolowanej rzeszy imigrantów ekonomicznych (bo przecież uchodźców wśród nich jest tyle, co kot napłakał), społeczeństwa Europy posiadają jeszcze odrobinę instynktu samozachowawczego i domagają się chociaż kontrolowania tożsamości tych, którzy nielegalnie przekraczają granice Unii. W praktyce wygląda to tak, że większość z imigrantów nie posiada żadnych dokumentów, a wiele aktów chrztu jest podrabianych. W tej sytuacji wiele osób pokłada nadzieje w służbach specjalnych swojego kraju, choć jest to nadzieja wysoce złudna.

Przyjrzyjmy się samej Polsce: służby kierownicze naszej Agencji Wywiadu składają się w znacznej większości z ludzi, którzy nigdy nie pracowali poza granicami naszego państwa. Kluczowe decyzje podejmują zatem osoby z zerowym doświadczeniem w prowadzeniu działań wywiadowczych, za to świetnie wyszkolone w siedzeniu przed biurkiem. Z kolei Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego już od paru lat intensywnie zwalcza wszystkich Polaków, których cechuje faktycznie patriotyczna postawa i co stanowi pretekst do infiltracji ich środowisk, lecz boi się podejmować jakiekolwiek działania wobec środowisk jawnie banderowskich i tym samym antypolskich. Ich doświadczenie i służba interesom Polski (głównie przez podsłuchy i pośredniczenie w nielegalnych interesach polityków z biznesmenami) są doprawdy zdumiewające i możemy czuć się bezpiecznie.

Czy jednak dziwi to kogokolwiek z nas? Wszakże Polska jest krajem, w którym GUS podaje średnie zarobki mieszkańców na podstawie grupy osób otrzymujących wynagrodzenia na etatach w firmach i instytucjach, które zatrudniają minimum siedem osób. Za średnią krajową odpowiadają zatem urzędnicy, górnicy czy pracownicy wymiaru sprawiedliwości, a nie mali przedsiębiorcy czy osoby pracujące na tzw. „śmieciówkach”. Skoro za obliczanie średniej płacy w Polsce odpowiada zaledwie ćwierć rynku pracy, to wiemy już też skąd rozbieżność w statystykach ze znanymi nam realiami.



Polskie samorządy są obecnie zadłużone na 72 miliardy złotych. Jest to w głównej mierze wynik rozmaitych inwestycji współfinansowanych ze wspólnej kiesy europejskich podatników, do których wliczają się lotniska bez stałych przewoźników i pasażerów, a także aquaparki w pipidówach i wiaty śmietnikowe, mimo braku stosownych regulacji jeśli chodzi o wywóz, segregację i obróbkę śmieci. Te same samorządy mają teraz przyjmować imigrantów, przez co ponownie zadłużą się w rozmaitych instytucjach para-bankowych. Nikt nie jest zdziwiony.

Dzięki wybitnym tuzom naukowym z Polskiego Stronnictwa Ludowego, nasz kraj posiada także agencję kosmiczną. Zasiadają w niej kochanki byłych premierów i dilerzy samochodowi. Coś mi się obiło o uszy, że przez ostatnie 25 lat, politykom i urzędnikom w Polsce przyznano prawie pół miliarda łapówek, dzięki którym za 4% realnej wartości rozsprzedano większość polskiego przemysłu i sektora bankowego. Jak to zatem było z tą Polską Agencją Kosmiczną?

Polska dziura budżetowa rośnie, tymczasem zagraniczne korporacje transferują co rok z kraju miliardy złotych, z czego aż dziesięć miliardów nie jest odprowadzane w ramach podatku CIT, choć powinno być. Tymczasem luka VAT powoduje roczne straty w wysokości aż pięćdziesięciu miliardów. Szara strefa wynosi ponad 12% polskiego PKB (jeśli by to uznać za miarodajny wskaźnik czegokolwiek). Zagraniczne sieci handlowe odprowadziły pięćset milionów podatku, mimo ponad stu miliardów przychodów. Wystarczyłoby w sumie tego wszystkiego, by zapełnić lukę budżetową, a nawet zostałoby co nieco, dajmy na to, dla repatriantów ze Wschodu. Obecnie jednak na Kartę Polaka czekać można nawet 16 lat i co rok wraca do swojej Ojczyzny zaledwie dwustu Polaków. Czy pojawia się choć odrobina zdziwienia?


Wedle danych Narodowej Izby Kontroli, skuteczność urzędów pracy wynosi od 0,7% do (w porywach) 3,8%. Pracuje w nich obecnie dwadzieścia tysięcy osób. Wynik doprawdy świetny, podobnie jak liczba powstałych ostatnio w Polsce parków technologicznych. Miały one tworzyć przemysł wysokich technologii i ściągać do Polski ogromne firmy, oferujące wspaniałe warunki pracy. Obecnie parki technologiczne wypełniają sklepy z panelami słonecznymi, instytuty badań nad seksualnością, agencje doradzające pozyskiwanie dotacji unijnych, izby celne, kancelarie prawne, przedszkola i teatry.


Mimo wszystko nie brakuje w Polsce „ekspertów” od ekonomii, bez których opinii nie można by wypuścić wieczornego wydania wiadomości. Ostatnio nadzwyczaj często jest to niejaki Janusz Lewandowski, aferzysta przekształceń własnościowych. Swoje wybitne pomysły ogłasza głośno także Leszek Miller: tak, ten Pan od rekordowego w historii III Rzeczpospolitej bezrobocia, umów śmieciowych, obniżania podatków dla najbogatszych, przywilejów emerytalnych, afery Blidy, Rywina, Orlenu… Oczywiście, kreujący sam siebie na „lewicowca” zatroskanego losem najuboższych, wraz z Januszem vel Dildo Palikotem.

Połowa Syryjczyków ściągniętych wcześniej przez Fundację Estera (ileż nam mówi sama jej nazwa), wyjechało już z Polski. My te wszystkie idiotyzmy rozumiemy, lecz oni nie. Jestem absolutnie pewien, że gdy pozostali imigranci przekonają się, do jakiego kraju ich sprowadzono, to szybko pójdą w ślady tamtych. Widocznie nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.



Robert Grunholz



Za: https://rgrunholz.wordpress.com/2015/09/28/zrozumiec-polske-rzecz-nielatwa/