Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Przyjmowanie uchodźców to akt tchórzostwa i kapitulacji przed zbrodnią oraz złem tego świata, porównywalny jedynie do polityki Neville'a Chamberlain'a względem hitlerowskiej III Rzeszy. Nic też tak wyraźnie nie pokazuje słabości dzisiejszej Europy. Tak jakby z szaf wyszły wszystkie skrywane przez lata demony a my, zamiast je pokonać, szukalibyśmy bezpiecznego schronienia pod łóżkiem w sypialni rodziców.


Niedawno odbyłem z Przyjacielem inspirującą, choć krótką, rozmowę na temat przyjmowania uchodźców. Pewnym problemem była wizja chrześcijańskiego miłosierdzia stojąca w opozycji do rozsądku i racjonalnej (polityczno-militarnej) oceny sytuacji. Pomimo początkowych dylematów jestem kategorycznie przeciwny mieszaniu kultur i otwieraniu granic, nawet na cele korytarzy humanitarnych, ale uważam, że naszym moralnym obowiązkiem jest bezwzględna pomoc tym wszystkim ludziom. Jednak nie taka, jaka marzy się Angeli Merkel czy Emmanuelowi Macron, ani części polskiego duchowieństwa. Ich wizja jest nie tyle krótkowzroczna i sprzeczna z modelem gospodarczo-społecznym Europy, ale przede wszystkim z zasadami humanitaryzmu. Spróbujmy odwrócić sytuację...


Doszło do wojny w Europie. Polacy, Niemcy, Francuzi - inżynierowie, lekarze, księża, matki z dziećmi oraz rolnicy uciekają przed bombardowaniami. Otrzymują oferty zamieszkania na Alasce i w krajach saharyjskich. Jeśli się tam osiedlą i zaakceptują lokalne prawa, w tym Szariat, mogą zostać ile chcą i asymilować się z lokalną kulturą... Czy chcielibyśmy takiej pomocy i pozostawienia naszego sposobu życia, wiary, zawodu w zamian za jałmużnę na pustyni lub w lodach Arktyki - tak dla nas przecież obcych? Wegetacja zamiast życia, świadomość bezkarnego rozjeżdżania naszych domów przez czołgi i zajmowania naszych rodzinnych stron przez dzikie hordy... Happy end? Nie? Dlaczego więc niektórzy chcą w ten sposób rozwiązać problem milionów uchodźców ze świata Islamu przyzwyczajonych do życia w warunkach pustynnych i w zupełnie odmiennym kręgu kulturowym? To ma być humanitarne?

Uchodźcom należy się pomoc ze strony Europy i USA - to nie ulega dla mnie żadnym wątpliwościom, ale tą pomoc musimy im udzielić w ich ojczyznach. To my podpaliliśmy kraje islamskie burząc panujące nad regionem rządy m.in. Kadafiego i Husajna, i powinniśmy je posprzątać, zniszczyć ISIS, a po powrocie uciekinierów do ich domów pomóc im odbudować normalny świat - ale w założeniu, że nie jesteśmy tacy sami i nie potrafimy zgodnie koegzystować. To naturalny stan rzeczy - jesteśmy różni, wyznajemy inne wartości, żyjemy inaczej, lubimy różną kuchnię, różne stroje, inaczej rozumiemy Boga i prawa naturalne czy porządek społeczny. Nie ma w tym nic złego - po to wyjeżdżamy na wakacje w odległe kraje aby poznać inne kultury, a nie jeść w Bombaju bigos czy stołować się w tamtejszym McDonaldsie, prawda? Czemu więc tej samej wyrazistości nie rozumiemy na gruncie poszanowania dla własnej kultury i dla kultur z których pochodzą nasi "goście"? Samemu przyjmowaniu uchodźców jestem też przeciwny z tego powodu, że to oznacza, że dobro przed złem ucieka! Przyjmując uchodźców oświadczamy, że jesteśmy zbyt słabi by pogonić tam na miejscu garstkę bandytów mordujących cywilów i gwałcących kobiety, a to tchórzliwe rozwiązanie i dobre na krótszą metę. Cofając się przed bandytami dajemy im znak, że mogą śmiało iść naprzód, a tak być nie powinno zarówno z przyczyn moralnych, jak i strategicznych. Co zrobimy, gdy podbiją kolejne państwa, zastraszą lub wejdą w kooperację z rządami państw dysponujących bronią masowego rażenia, rozbudowanymi siatkami wywiadowczo-sabotażowymi albo chociażby pokaźnymi arsenałami konwencjonalnymi? Co zrobimy, gdy demografią przejmą Belgię i Francję? Przyjmiemy wtedy chrześcijańskich uchodźców z tych państw? Metoda cofania się była już testowana przed II wojną światową i jak wszyscy wiemy Hitlera nie powstrzymała...

W naszym interesie bezpieczeństwa militarnego leży zniszczenie terroru (nie tylko terroryzmu!) w Afryce i Azji, ale nie kosztem cywilów. Należy odtworzyć stabilne państwa z ustrojami wydajnymi w tamtych kręgach kulturowych, a więc z pominięciem demokracji w znaczeniu europejskim, a następnie odtworzyć szczelne granice Unii Europejskiej. Damy radę - teraz jest to jeszcze możliwe. Pokonanie zbrodniarzy z organizacji ekstremistycznych to nie jest problem dla takich potęg jak NATO do którego należymy czy nawet politycznie egzotyczny ale jednak racjonalnie prawdopodobny i bezkompromisowy sojusznik, jakim jest Rosja. Gdy to zostanie zrealizowane, należy humanitarnie przywrócić uchodźców do ich naturalnego środowiska. Tylko taki scenariusz jest zgodny z chrześcijańskim miłosierdziem do bliźniego. Miłosierdzie to nie autodestrukcja własnego świata, ale pomoc bliźniemu w odtworzeniu jego szczęścia w jego domu. Cofanie się przed złem i bezradne ukrywanie uchodźców - to dobre dla tchórzy, a ja się do tej kategorii nie zaliczam! Ja mogę walczyć, Ty na pewno też. Razem damy sobie z tym złem radę.


Kazimierz Turaliński

26 czerwca 2017 r.

 

Za: http://turalinski.pl/