Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Jak donoszą media tzw. „Tęczowy elementarz” autorstwa gejowskiego aktywisty Roberta Biedronia ukazał się na Ukrainie i ma niebawem trafić do publicznych i uniwersyteckich bibliotek. Wydawca tego homoseksualnego propagandowego podręcznika chce, aby ukraińska młodzież szkół średnich uczyła się z niego tzw. tolerancji. Pełny tytuł tej szkodliwej publikacji brzmi „Tęczowy elementarz, czyli (prawie) wszystko co chcielibyście wiedzieć o gejach i lesbijkach”. No właśnie i ten tytuł daje wiele do myślenia, a szczególnie użyte w nawiasie słowo prawie. Oczywiście nie można tej propagandowej publikacji nazywać podręcznikiem czy elementarzem, gdyż jego celem jest tylko i wyłącznie promocja zachowań seksualnych będących w sprzeczności z prawem naturalnym. Zapewne w podręczniku tym młodzież nie znajdzie żadnych ciekawych danych statystycznych dotyczących np. przestępstw pedofilskich, z których jasno wynika, że zdecydowana większość pedofilii ma skłonności homoseksualne. Tym bardziej ukraińska młodzież nie będzie miała okazji przeczytać tego typu doniesień medialnych :

„W Edynburgu kończy się proces grupy pedofilów. Liderem kręgu zboczeńców był gejowski aktywista James Rennie. Jak odkrył "Daily Mail" Rennie miał spory wpływ na brytyjską politykę względem mniejszości seksualnych. Doniesienia "DM". 38-letni homoseksualista (…) był głównym doradcą szkockiego rządu do spraw kontaktów homoseksualistów z dziećmi (…) Główny lobbysta w kwestii homoseksualnej w parlamencie spotkał się nawet z premierem Wielkiej Brytanii jako rzecznik i wpływowy doradca w kwestiach dotyczących gejów. Rennie lobbował m.in. na rzecz wprowadzenia poprawki pozwalającej parom homoseksualnym na adopcję. Odpowiadał także za zagadnienia orientacji seksualnej u dzieci.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

CZĘŚĆ PIERWSZA -

PRZEROST FORMY I TREŚCI
Lawina papierologii

Komisja Europejska i Parlament Europejski pracują coraz intensywniej, produkując kolejne przepisy i bijąc rekordy ilości uchwalonych praw. Jeszcze w 1998 r., zbiór wszystkich praw Wspólnot Europejskich obejmował 10 800 aktów prawnych. Na ich powstanie potrzebnych było 40 lat istnienia Wspólnot. Po dziesięciu latach, w 2008 roku było już 26 500 dyrektyw i rozporządzeń. W ciągu dziesięciu ostatnich lat, liczba praw Wspólnotowych zwiększyła się o ponad 100 procent w stosunku do 40 pierwszych lat funkcjonowania Wspólnoty. Prawie 1600 aktów prawnych powstaje co roku w Brukseli. Żadna gospodarka nie poradziła sobie z taką lawiną regulacji.

270 urzędniczych kartek dziennie a ekologia

Wszystkie unijne kraje ratyfikowały protokół z Kioto, a pod koniec 2008 r. Unia zatwierdziła pakiet energetyczno-klimatyczny, zakładający do 2020 r. zmniejszenie o 20 proc. emisji gazów cieplarnianych, wzrost udziału energii odnawialnej do 20 proc. oraz poprawę efektywności energetycznej o 20 proc. Jednak z drugiej strony podejmuje się działania, które z ekologią nie mają nic wspólnego. Parlament Europejski ma dwie siedziby – w Brukseli i w Strasburgu. Zdaniem Jana Gawrońskiego, włoskiego europosła polskiego pochodzenia, w związku z utrzymywaniem drugiej siedziby do atmosfery przedostaje się dodatkowe 90 tys. ton CO2. Sama działalność eurobiurokratów jest zaprzeczeniem dbania o środowisko. W 2004 r. każdy z 24 tys. brukselskich urzędników potrzebował średnio 270 kartek dziennie. W ciągu roku, brukselskie biura zużywały wtedy kartki o łącznej wadze 4 tys. ton. Po rozszerzeniu UE o 12 kolejnych państw, te dane są z pewnością jeszcze bardziej zatrważające. Kolejny przykład to propozycja Komisji Europejskiej z września 2008 r., by od 2011 r. wprowadzono obowiązek montowania świateł dziennych we wszystkich nowych samochodach sprzedawanych w UE. A przecież światła w dzień powodują większe zużycie paliwa, a tym samym większą emisję szkodliwych substancji do atmosfery.

Demokracja – tak, ale bez fanatyzmu…

Unia Europejska pragnie także uchodzić za wzór demokracji, a tymczasem jej najwyższa władza, czyli Komisja Europejska jest wybierana w sposób niedemokratyczny. Brak poszanowania demokracji przez unijnych polityków widać na każdym kroku zgodnie z zasadą: demokracja – tak, ale tylko wtedy, gdy jest dla nas korzystna. Kiedy Francuzi i Holendrzy odrzucili w referendach Konstytucję Unii Europejskiej, to postanowiono zmienić kilka artykułów oraz tytuł i poddać ją pod głosowania z nazwą Traktat Lizboński. Teraz unijni przywódcy naciskają na rząd w Dublinie, by przeprowadził w Irlandii powtórne referendum ws. ratyfikacji traktatu lizbońskiego, odrzuconego w głosowaniu w czerwcu 2008 r. (akcja propagandowa Komisji Europejskiej w Irlandii ma kosztować 1,8 mln euro). Podobnie mają być powtórzone referenda w Danii i Szwecji ws. przyjęcia euro. Z kolei w Polsce w ramach umacniania „demokracji” rządzący całkowicie zrezygnowali z przeprowadzenia referendów ws. traktatu lizbońskiego czy euro.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Felieton  ·  „Nasz Dziennik”  ·  2009-05-30  |  www.michalkiewicz.pl
„To za śmierć ilu Żydów są odpowiedzialni Polacy? – pyta redaktor „Rzeczpospolitej” panią dr Alinę Całą, która w Żydowskim Instytucie Historycznym specjalizuje się w dziejach antysemityzmu. – W pewnym sensie za śmierć wszystkich – 3 milionów” – usłyszał w odpowiedzi. Ta rozmowa odbyła się w związku z artykułem w niemieckim tygodniku „Der Spiegel”, który dowodził, że za wymordowanie większości europejskich Żydów podczas II wojny światowej odpowiedzialni są nie tylko Niemcy, ale również inne narody, m.in. Polacy.

Artykuł ten jest kolejnym etapem prowadzonej od dawna delikatnej operacji zdejmowania odpowiedzialności za zbrodnie II wojny światowej z Niemiec i przerzucania ich na winowajców zastępczych, żeby świat nie pomyślał sobie, że ofiary te zmarły śmiercią naturalną. Zatem w artykule tygodnika „Der Spiegel” nie ma niczego zaskakującego, może poza brutalną szczerością intencji, która może dowodzić, iż w Niemczech ktoś doszedł do wniosku, że teraz, w pięć lat po Anschlussie, można już pójść na całość, bo np. w Polsce tylko nieliczni najwyżej trochę pohałasują i tyle. Nowością jest natomiast fakt, że ten element niemieckiej polityki historycznej spotkał się z aprobatą takich polskich historyków, jak dr Dariusz Libionka z Lublina, środowisk żydowskich, jak środowisko „Gazety Wyborczej” oraz historyków żydowskich, jak pani dr Alina Cała. Dlaczego pan dr Libionka to robi – Bóg jeden wie. Być może pragnie zostać „światowej sławy historykiem” na podobieństwo Jana Tomasza Grossa. Jeśli tak, to trzeba powiedzieć, że w tym towarzystwie i w tym momencie ma naprawdę spore szanse. Natomiast zbiorowa, jak zwykle zresztą, aprobata tego fragmentu niemieckiej polityki historycznej przez środowiska żydowskie skłania do podejrzeń, iż jest do zrobienia jakiś interes, a jednym z jego warunków brzegowych jest przyłączenie się do oskarżeń narodu polskiego o współudział w zbrodniach II wojny światowej.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Jedno pociągnięcie pióra tworzy pieniądze
Jedno pociągnięcie pióra likwiduje pieniądze


Władza ustawodawcza ma swoje miejsce w parlamentach, gdyż właśnie tam dyskutuje się, głosuje i ustanawia prawa.
Władza wykonawcza ma swoje miejsce w biu­rach ministrów, gdyż to oni – premier czy prezydent i jego gabinet – podejmują decyzje, które są wykonywane przez urzędników państwowych.

A gdzie mieści się superwładza, władza monetarna?

Władza monetarna ma swoje miejsce w bankach. To właśnie w bankach tworzony jest i anulo­wany kredyt finansowy. Nowy kredyt finansowy jest tworzony wtedy, gdy bank udziela pożyczki czy to firmie budowlanej, czy właścicielowi sklepu, czy też rządowi. Bankier umieszcza na koncie pożyczającego przyznaną sumę pożyczki, tak jakby pożyczający złożył tej samej wielkości depozyt. Ale pożyczający w rzeczywistości ani nie przyniósł, ani nie zdeponował żadnych pieniędzy, ponieważ przyszedł on do banku, żeby otrzymać pieniądze, których nie miał.

Pożyczający będzie mógł wypisywać czeki na konto, którego nie miał, kiedy wchodził do banku, lecz ma je teraz, kiedy opuszcza bank.
Żadne konto bankowe żadnego z pozostałych klientów nie obniżyło się. Pożyczka jest nowym kontem dodanym do kont już istniejących. Zatem całkowita suma pieniędzy na wszystkich kontach tego banku wzrosła o sumę umieszczoną na nowym koncie.
I na odwrót, kiedy pożyczający przychodzi do banku, żeby spłacić swoją pożyczkę (kredyt, który poprzednio został udzielony), odpowiednio zmniej­szy się ilość pieniędzy w obiegu. Całkowita ilość krwi w obiegu ekonomicznym została zmniejszona o tę właśnie wielkość.

Prosta operacja księgowa uczyniona jednym pociągnięciem pióra stworzyła kredyt. Inna prosta operacja księgowa likwiduje, anuluje ten kredyt, kiedy pożyczka jest spłacona.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Przeczytaj także
Dusza żydowska w zwierciadle Talmudu


Dariusz Ratajczak
 
Ponad 100 lat temu skromny ksiądz, Justyn Bonawentura Pranajtis, magister swiętej teologii, profesor języka hebrajskiego w Cesarskiej Rzymsko-Katolickiej Duchownej Akademii w Petersburgu, napisał swoje największe dzięło ; "Christianus in Talmude Judeorum", które miało póżniej wydanie niemieckie, rosyjskie, a w końcu i polskie.

Opublikowanie przez polskiego księdza (dokładniej-polsko-litewskiego) książki o skrywanych tajemnicach Talmudu, zostało przyjęte w Rosji przez środowiska żydowskie bardzo źle. Była to typowa reakcja "narodu wybranego" na próbę obiektywnego przedstawienia rzeczywistego stosunku Żydów do gojów, w tym przede wszystkim chrześcijan.

Zarzucano Pranajtisowi stronniczość, złą wolę, w końcu przyjęto sprawdzoną metodę zamilczania niewygodnej pozycji, chociażby poprzez... masowy jej wykup z księgarni (przyznajmy, że dzisiaj już tej czasochłonnej i drogiej metody politycznie poprawni nie stosują. Po prostu milczą jak zaklęci ). Duchowny jakoś przeżył to pierwsze starcie. Ówczesni znawcy tematu uważali nawet, że miał dużo szczęścia, na pewno więcej od księdza profesora Chiariniego, który po przetłumaczeniu Talmudu na włoski nagle rozstał się z tym pięknym światem lub tym bardziej- mnicha wileńskiego, Didakusa, przechrzty ubitego za ujawnienie żydowskich tajemnic.

No cóż, nie komentuję. Przypominam tylko opinie mas ludowych (i nie tylko) z poprzedniego wieku. Po raz drugi Pranajtis naraził się Żydom w roku 1911. Otóż dnia 12 marca zamordowano w bestialski sposób w Kijowie 13 letniego chłopczyka, Andrzeja Juszczyńskiego.

O dokonanie zbrodni posądzono żydowskiego rzeźnika, Mendla Bejlisa. Zostal on wprawdzie uniewinniony (nie bez nacisków ze strony bogatych Żydów na dwor carski!), ale wcześniej sąd musiał zapoznać się z opinią biegłego eksperta-czyli Pranajtisa, który oceniając charakter ran zadanych dziecku obiektywnie stwierdził, iż przypominają one cięcia rytualne znane przecież z przeszłości.*