Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Nowy plan regulacji giełdy i finansów w USA ma być nadzorowany przez specjalny urząd do sprawdzania działalność firm, których bankructwo zagraża całemu systemowi finansowemu. Plan ten był przedstawiony przez ministra skarbu USA, Timothy Geithner’a oraz był dyskutowany 27 marca, 2009, na programie „Demcracy Now,” przez znanego ekonomistę James’a Galbraith’a, autora wielu dzieł na temat polityki ekonomicznej i syna słynnego ekonomisty z czasów prezydenta Kennedy, John’a Kenneth’a Gilbright’a, byłego ambasadora USA do Indii, który krytykował ówczesną politykę finansową „wielkich zarobków dla kilku miliarderów za cenę zaniedbywania infrastruktury i usług socjalnych dla całego społeczeństwa.”

Minister skarbu USA przy rządzie prezydenta Obamy, Timothy Geithner, jest autorem nowego planu, pierwszego od czasów wielkiego kryzysu z 1929 roku. Jego plan regulacji giełdy i finansów w USA, ma działać pod nadzorem specjalnego urzędu do sprawdzania działalność kluczowych firm. Plan ten komentował ekonomista James Galbraith, autor niedawno opublikowanych książek zatytułowanych: „Drapieżne państwo: Jak Konserwatyści Porzucili Wolny Rynek i Dlaczego Liberałowie Powinni Uczynić to Samo,” oraz „Nie Ma Powrotu do Normy.”

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

W ubiegłym tygodniu media dość nieśmiało informowały o bardzo ważnym odkryciu. Otóż w archiwach watykańskich i w jednym z rzymskich klasztorów odnaleziono dokumenty poświadczające fakt ratowania ludności żydowskiej przez papieża Piusa XII. Ze znalezionych dokumentów jasno wynika, iż Pius XII, którego proces beatyfikacyjny jest solą w oku wszelkiej maści lewactwa oraz radykalnych organizacji żydowskich, uratował przed śmiercią bardzo dużą liczbę Żydów. To właśnie temu papieżowi życie zawdzięcza np. ponad 80 tysięcy węgierskich Żydów, gdyż Piusowi XII udało się  przekonać rząd w Budapeszcie, by zrezygnował z planów deportacji ludności żydowskiej z terenu państwa węgierskiego na tereny zajęte przez III Rzeszę, czyli de facto do niemieckich obozów zagłady.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Międzynarodowe gremia regulacyjne zmieniły standardy rachunkowości, aby rozłożyć na raty ujawnianie gigantycznych strat banków i firm.


Dzięki zmianie międzynarodowych i krajowych zasad rachunkowości przedsiębiorstwa i banki na całym świecie mogą ukrywać w swoich sprawozdaniach straty spowodowane załamaniem na rynkach finansowych i ujawniać je na raty. Nowe reguły gry pogłębią nieufność inwestorów i brak wzajemnego zaufania instytucji finansowych. To przedłuży kryzys, a niczego nie rozwiąże, ponieważ nad sektorem finansowym wisi 700 bln dolarów instrumentów pochodnych niemożliwych do rozliczenia o potencjale strat na skalę 10 proc. światowego PKB.

Przedsiębiorstwa i banki w sprawozdaniach finansowych za 2008 r. korzystają z możliwości tzw. window-dressing, tj. poprawy swego wizerunku w oparciu o rozporządzenie ministra finansów Jacka Rostowskiego z 24 grudnia ub.r. o zmianie zasad uznawania, metod wyceny, zakresu ujawniania i sposobu prezentacji instrumentów finansowych. Pozwala ono podmiotom dotkniętym przez kryzys na stosowanie księgowych “zabiegów kosmetycznych”, a w wielu wypadkach wręcz “operacji plastycznych”, które mają ukryć rzeczywistą kondycję firmy.
- Upadek Lehman Brothers uświadomił wszystkim, że system wyceny instrumentów finansowych legł w gruzach. Teraz próbują opóźnić katharsis poprzez regulacje prawne. Przyznanie się do tak wielkich strat “za jednym strzałem” mogłoby całkowicie unieruchomić międzynarodową wymianę
- wyjaśnia cel regulacji wiceprezes jednego z banków. - “Świat nierzeczywisty”, widząc własny koniec, próbuje uciec do przodu w dalsze zaciemnianie rzeczywistego obrazu - dodaje.
Praktyka ta budzi niepokój w kontekście gigantycznych strat z tytułu opcji walutowych poniesionych przez te instytucje. Komisja Nadzoru Finansowego zapewnia jednak, że problem ewentualnego ukrywania strat z opcji nie istnieje.

Ocena użytkowników: 2 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

1. Co to jest demokracja bezpośrednia (w jednym zdaniu)?
Bezpośrednie prawo obywateli do rozpoczęcia referendum dotyczącego każdego tematu oraz prawo do wetowania istniejącego prawodawstwa.

2. Czy demokracja bezpośrednia może funkcjonować również w dużych krajach takich jak Polska?
- Tak. Regularne referenda przeprowadzane w stanie Kalifornia (36mln/ 423,970 km²) oraz w Australii (21mln/ 7,741,220 km²) jednoznacznie to potwierdzają. [dla porównania Polska: 38mln/ 312,679 km²]. Wielkość kraju nie przeszkadza w przeprowadzaniu referendum. Można by nawet rzec, że im większy kraj, tym większa potrzeba demokracji bezpośredniej, ponieważ "centrala" ma mniejsze pojęcie o potrzebach obywateli.
- Wraz ze rozwojem Internetu znikają problemy logistyczne oraz radykalnie zmniejszają się koszty.

3. Czy demokracja bezpośrednia nie jest za droga?
- W referendum blokowane są drogie i niepotrzebne decyzje podejmowane przez "naszych" reprezentantów. Np. wojna w Iraku / decyzja G.W. Bush'a, która kosztuje USA miliardy dolarów rocznie. W Polsce, nawet, jeśli się założy, że referenda będą tak bardzo nieekonomicznie przeprowadzane jak dotychczas, to JEDYNIE zamiast np. "becikowego" można je przeprowadzać co kwartał!
- Podejmowanie decyzji w procesie referendum nie musi być droższe, aniżeli podejmowanie decyzji w demokracji pośredniej. Wystarczającym dowodem jest Szwajcaria i stan Kalifornia, gdzie referenda przeprowadza się regularnie.
- Dodatkowo rozwój technologiczny sukcesywnie obniża koszty. Np jeśli zastosujemy głosowanie pocztą (np. Szwajcaria) lub przez Internet. (Tanie i sprawne głosowania przez Internet, są już od lat z powodzeniem powszechnie praktykowane m.in. w Estonii. Ta technologia już istnieje i jest w użyciu!)

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Leżą przede mną ciekawe dokumenty chwili: odezwa biskupów hiszpańskich i protest hiszpańskich teologów, skierowany przeciw ich kolegom francuskim; referat prof. Mantama, wygłoszony u nas, w Poznaniu, na kongresie tomistycznym przed paru laty; zbiór artykułów “Vie intellectuelle”, czołowego organu francuskiej myśli katolickiej, dotyczący spraw hiszpańskich i dwa inne o Kościele - “corp du peche” (”ciele grzechu”, jak jeden z nich głosi w swym tytule), wreszcie znakomity artykuł wybitnego naszego działacza katolickiego, doktora Andrzeja Niesiołowskiego, niedawno drukowany w “Kulturze”.

Żaden z nich, osobno rozważany nie wywołałby może zbyt daleko idących zastrzeżeń, ani obaw - wyjąwszy owe, skandaliczne moim zdaniem wywody o Kościele. Kiedy się jednak czyta te rzeczy jedne po drugich, kiedy się próbuje powiązać ich myśli przewodnie - co zresztą trudno nie przychodzi - mnie przynajmniej robi się zimno. Jest źle, trzeba bić na alarm. Myśl katolicka w osobach najwybitniejszych swoich reprezentantów zdaje się iść na manowce, zdradza wielowiekową tradycję, próbuje zaprzeczyć dorobkowi wieków, od św. Augustyna do Piusa X, szuka nowego sensu w Ewangelii, której - nie można oprzeć się wrażeniu, że tak autorowie myślą - nie zrozumieli ani św. Augustyn, ani św. Bernard, ani św. Tomasz z Akwinu. Szczególnie źle wychodzi w ich analizach jeden z największych papieży ostatnich czasów, Pius IX. Nie cytuje się wprawdzie jego słów z “Syllabusa”, bo tam zebrane są zdania i twierdzenia, które Pius IX jako papież potępił. Ale kto uważnie czyta, ten dojrzy prędko, że choć wyraźnie się tego nie mówi, chce się potępić Piusa IX, a z nim całą tradycję chrześcijańską, której patronuje sam św. Augustyn. Dr Niesiołowski trafnie i wnikliwie wykazał to w swoim artykule.