Drukuj
Kategoria: Wiara
Odsłony: 7726

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Rewolucja nie wybuchła, by obalić tyrana. Wybuchła, by obalić króla, który był nie dość królem.
Pierre Gaxotte "Rewolucja francuska"

W powszechnej świadomości Bastylia jawi się jako ponure uosobienie "tyranii arystokracji i Ludwika XVI", uchodzi wręcz za XVIII- wieczny odpowiednik obozu koncentracyjnego, w którym król trzymał wszystkich swoich oponentów i przeciwników. Tak więc 14 lipca 1789 roku, był dniem w którym paryski tłum powodowany szlachetnymi pobudkami, po długiej i krwawej walce zrzucił to widzialne jarzmo arystokratycznej władzy króla zdobywając Bastylię. To mówi ogólna propaganda, oraz tego można dowiedzieć się na lekcjach historii w szkole (może z wyjątkiem niektórych szkół katolickich, ale tylko niektórych). A jak wyglądała rzeczywistość?
Jedna z blogerek, a konkretnie Erinti w komentarzu pod moim wpisem o Wandei zainspirowała mnie do napisania o Bastylii. Wokół zdobycia Bastylii, tak jak wokół całej niesławnej pamięci rewolucji we Francji narosło wiele mitów, przeinaczeń, fałszywych legend, które z lubością są powtarzane przez lewicową propagandę. W swoim poniższym wpisie opierałem się na takich źródłach jak: "Rewolucja francuska" Pierre'a Gaxotte, "Dziedzictwo rewolucji francuskiej" Michała Poradowskiego, "Gilotyna i krzyż" Warren'a H. Carroll'a, oraz "Kłamstwo Bastylii" Andrzeja Ciska. Tak więc Erinti może potraktować ten wpis jako dedykację dla niej (przy okazji pozdrawiam sympatyczną koleżankę blogową;-)). Poza tym, poniższy wpis można potraktować, jako "rocznicowy" z okazji rocznicy wybuchu rewolty we Francji.
W powszechnej świadomości Bastylia jawi się jako ponure uosobienie "tyranii arystokracji i Ludwika XVI", uchodzi wręcz za XVIII- wieczny odpowiednik obozu koncentracyjnego, w którym król trzymał wszystkich swoich oponentów i przeciwników. Tak więc 14 lipca 1789 roku, był dniem w którym paryski tłum powodowany szlachetnymi pobudkami, po długiej i krwawej walce zrzucił to widzialne jarzmo arystokratycznej władzy króla zdobywając Bastylię. To mówi ogólna propaganda, oraz tego można dowiedzieć się na lekcjach historii w szkole (może z wyjątkiem niektórych szkół katolickich, ale tylko niektórych). A jak wyglądała rzeczywistość?

Wbrew powszechnej opinii Bastylia była bardzo słabo obsadzoną twierdzą. Jej załoga składała się z inwalidów i weteranów dowodzonych przez gubernatora de Launay. Ów gubernator, człowiek światowy mógł łatwo obronić się, a później rozprawić się z rozszalałym motłochem, podjudzonym i opłacanym za pieniądze Ludwika Orleańskiego. Jednakże wydał rozkaz usunięcia armat, zamknięcia otworów strzelniczych i zaprosił do negocjacji dwóch przedstawicieli rozwścieczonego tłumu. Tłum pod Bastylią gęstniał z każdą minutą, robił się coraz bardziej agresywny, bez przerwy ktoś oddawał strzał w kierunku Bastylii, usiłowano podpalić jedną z wież. W końcu dwóm osobom mającym w ręku topory; kupcowi Pannetier i kołodziejowi Tournay udało się wskoczyć na dach przybudówki, rozkuć łańcuchy przytrzymujące most zwodzony, który opadł, otwierając motłochowi drogę nie do twierdzy, ale na dziedziniec zewnętrzny, gdzie znajdował się dom gubernatora. Strzałami ze zdobytych dział rozbito następne wrota prowadzące już bezpośrednio do twierdzy. Rozpoczęła się rzeź załogi twierdzy, a ze szczególnym okrucieństwem znęcano się na de Launayem. Kłuto go pikami, a gdy zaczął błagać oprawców o dobicie go, oddano go w ręce niejakiego Feliksa Denota, czeladnika rzeźnickiego. Ten ze smutkiem stwierdził, że gubernator jest zbyt ciężko ranny, aby przywiązać go do konia i włóczyć po ulicach Paryża. Wobec tego wybrał inny rodzaj mordu- odciął mu głowę. Jako, że Denot nie był żołnierzem tylko rzeźnikiem pierwsze próby odcięcia głowy swej ofierze szablą spełzły na niczym. Rzeźnik zdecydował się więc na wypróbowaną metodę w swoim fachu- odciął głowę de Launaya nożem rzeźnickim, a wszystko to odbywało się na oczach upajającego się mordem motłochu. Obciętą głowę ofiary, osadzoną na ostrzu piki obnoszono po całym Paryżu przez cały dzień 14 lipca 1789 roku. Po drodze zdążono powiesić na ulicznych latarniach kilku księży oraz arystokratów, którzy nie wyrażali swego entuzjazmu dla obnoszonej na pikach "ludowej sprawiedliwości".

Ile osób było uwięzionych w Bastylii? Otóż jak się okazało uwolniono czterech fałszerzy, jednego młodego hrabiego, rozpustnika oskarżonego o kazirodztwo, zamkniętego na prośbę rodziny, który okazał się uczniem markiza de Sade oraz dwóch obłąkanych. Jednym z nich był Irlandczyk o długiej na metr brodzie, który uważał, że jest Bogiem. Rzecz jasna ucznia de Sade podjęto z wielką pompą w stowarzyszeniach rewolucyjnych.Od razu też przystąpiono do wytwarzania "czarnej legendy" Bastylii na potrzeby rewolucyjnej propagandy. W Zgromadzeniu Narodowym zaprezentowano średniowieczną zbroję znalezioną w muzeum broni mającego miejsce w zdobytej twierdzy. Według rewolucjonistów był to "żelazny pancerz usztywniający wszystkie stawy i umożliwiający przetrzymywanie torturowanego bez ruchu przez całe lata". Drugą, równie złowroga w oczach rewolucjonistów maszyną do torturowania więźniów Bastylii okazała się...prasa drukarska skonfiskowana w roku 1786 niejakiemu Francois Lenormand. Znaleziono także groby samobójców, którzy nie mogli być pochowani w poświęconej ziemi na cmentarzu. Według rewolucjonistów były to szkielety nieszczęsnych, zamęczonych i skrycie pomordowanych więźniów w przepastnych lochach twierdzy. Mirabeau grzmiał z trybuny: "Ministrom zabrakło zdolności przewidywania- zapomnieli zjeść kości".

Tak więc w rzeczywistości na długo przed wybuchem rewolucji Bastylia świeciła pustkami, bardziej strasząc swym ogromem, aniżeli faktyczną liczbą więzionych w niej ludzi. Jednakże na potrzeby propagandy rewolucyjnej szybko ukuto czarny mit Bastylii i tenże mit przetrwał po dziś dzień pokutując w powszechnej opinii. Wydano całą masę broszur zawierających hymny pochwalne, pieśni i rozmaitych opisów, przedstawiających wydarzenia z 14 lipca 1789 roku jako początek nowej ery i stworzenia nowego człowieka. Sporządzono także listę "zdobywców Bastylii", których przedstawiono jako "bojowników walczących z tyranią". Naliczono ich ogółem 954. Byli wśród nich oszuści, którzy wzajemnie za siebie poręczali. Każdy "bojownik" otrzymał: dyplom, honorowy herb i ubiór z wyhaftowaną na lewym rękawie koroną. Niektórym przyznano pensje, lub coroczne zapomogi, wszak zostali "weteranami walk z tyranią". Jak głosiła już na drugi dzień po zdobyciu Bastylii rewolucyjna propaganda nie było żadnych morderstw, ani tym bardziej bestialstwa, a zakatowanie de Launaya to był objaw wzniosłej sprawiedliwości narodowej. Taka jest brutalna i smutna prawda o wybuchu rewolucji i zdobyciu Bastylii...

Wiadomość o wybuchu rebelii dotarła do Wersalu w nocy. Król wieść o zdobyciu Bastylii przyjął ze spokojem, w zasadzie nie uczynił nic, aby te krwawe ekscesy ukrócić. Gaxotte słusznie zauważył, że "(...) Ludwik XV bez względu na porę dnia czy nocy dosiadłby konia, wjechałby do Paryża, zebrał wszystkich nadających się do walki i w ciągu jednego dnia zdobyłby entuzjastyczne poparcie burżuazji, która gardłując, nie byłaby od tej chwili pewna życia ani majątku. Następnie w oknach Ratusza kazałby powywieszać tuzin morderców, z powrotem obsadził wojskiem Bastylię, po czym wróciłby do Wersalu. Tam od Zgromadzenia Narodowego odebrałby pokorne i solenne zapewnienie o posłuszeństwie". Ludwik XVI nie zachował się jak prawdziwy władca mający jakikolwiek pierwiastek zmysłu politycznego, ba! W tych decydujących jak się później okazało momentach nie wykazał nawet instynktu samozachowawczego. Przywódcy rewolucjonistów znali króla, jego charakter i dlatego od razu użyli wszelkich środków, aby popełnione zbrodnie przedstawić jako bohaterskie czyny i w ten sposób usprawiedliwić prowodyrów buntu. Legenda Bastylii powstała już w cztery godziny po jej zdobyciu. Zdobycie Bastylii zadało rządowi dotkliwy cios, obnażyło bowiem jego słabość. Chociaż miało charakter stricte rewolucyjny, świadczyło o słabości struktur bezpieczeństwa państwa i administracji, co pokazywało, że nastąpiło ostateczne rozprzężenie, któremu nic już zapobiec nie zdoła. W tym solidnym murze monarchii wyrwano cegiełkę, powstała szczelina, przez którą już zaczął płynąć potok rewolucji, który z każdym dniem wyszarpywał swą siłą kolejne elementy tego muru i stawał się nieokiełznanym nurtem zalewającym całą Francję.

Źródło :http://ironicznystanczyk.blog.onet.pl/