Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
„My, chrześcijanie i muzułmanie, mamy wiele rzeczy wspólnych, tak jako ludzie wierzący, jak i jako istoty ludzkie (...) Wierzymy w tego samego Boga, w Boga żywego, w Boga, który stworzył świat i doprowadza swe stworzenia do ich doskonałości” . Jan Paweł II podczas spotkania z młodymi muzułmanami na stadio­nie w Casablance, 19 sierpnia 1985.

Ks. Franciszek Knittel FSSPX

Słowa te wypowiedział do młodych Marokań­czyków Jan Paweł II w sierpniu 1985 r. Powtó­rzył w ten sposób jedynie to, co powiedział do wspól­noty żydowskiej w Mainz o dialogu chrześcijańsko-ży­dowskim: "Przede wszyst­kim jest kwestia dialogu po­między dwiema religiami, które - razem z islamem ­były w stanie dać światu wiarę w jednego niewysło­wionego Boga, który prze­mawia do nas i któremu pragniemy służyć w imieniu całego świata".

Słuchając słów papieża, można by sądzić, że chrześcijaństwo, judaizm i islam czczą tego samego Boga. Czy możemy wyprowadzić z tego wniosek, że wszystkie religie oddają cześć temu samemu Bo­gu? Praktyka międzywyznanio­wych spotkań modlitewnych w intencji pokoju (takich jak spotkanie w Asyżu w 1986 r.) zdawałaby się sprzyjać takiej interpretacji. Bez wątpienia ta doktryna, wspierana przez wspomniane wyżej praktyki, wydaje się pociągająca dla wie­lu współczesnych ludzi. Czy jednak jest zgodna ze zdrowym rozsądkiem oraz zasadami wia­ry katolickiej? (...)

     Tendencje do umieszczania na równej płaszczyźnie "trzech wielkich religii monoteistycznych" są charakterystyczne m.in. dla wyznających synkretyzm kręgów gnostyckich. Dziwnym trafem na często spotykanym symbolu trzech religii główne miejsce zajmuje gwiazda Dawida (Podpis pod rysunkiem , którego nie potrafię skopiować MD)

Zdrowy rozsądek

            Pragnienie osiągnięcia jedności oraz zakończenia niekończącej się walki po­między prawdą a błędami popycha wielu współcze­snych do stworzenia wła­snej, odpowiadającej im koncepcji prawdy. Wedle tej koncepcji nikt nie posia­da całej prawdy, wszyscy posiadamy jedynie różne jej elementy. W sferze religii wyraża się to w sposób na­stępujący: wszystkie religie mówią nam o Bogu, jednak z różnych i wzajemnie się uzupełniających punktów widzenia.

            Twierdzenie takie byłoby jednak pogwałceniem podsta­wowych praw logiki, gdyż al­bo prawdy te są częściowe, niesprzeczne i uzupełniające się wzajemnie, a w rezultacie dają nam bardziej dogłębne poznanie rzeczywistości - al­bo też są ze sobą sprzeczne, a wówczas jedna z nich jest fałszywa. Dwa twierdzenia dotyczące tego samego przedmiotu, ujmujące go z dwóch różnych punktów widzenia, mogą być równocześnie prawdziwe. ( I przeciwnie, dwa diametralnie I sprzeczne twierdzenia dotyczące tego samego przedmiotu i ujmujące rzecz z tego samego punktu widzenia nie mogą być równocześnie prawdziwe: jedno z nich jest z pewnością fałszem. Weźmy konkretny przykład. Jeśli powiem, że mój samochód jest niebieski, a osoba, z którą rozmawiam, doda, że to cadil­lac, obaj możemy mieć rację. Jeśli jednak będę twierdził, że mój samochód jest niebieski, a kto inny będzie temu zaprze­czał, jeden z nas z pewnością będzie się mylił.

 Religie w ogólności

            Co jednak widzimy w przy­padku religii? Są one wzajem­nie sprzeczne w najbardziej zasadniczych punktach swych doktryn. O. Garrigou-Lagran­ge poczynił następującą, bar­dzo prostą obserwację: "Pomiędzy różnymi religia­mi istnieją liczne sprzeczności i przeciwieństwa. Odnośnie do prawd, w które należy wierzyć: pomiędzy poli­teizmem, panteizmem i mono­teizmem; widzimy też, że chrześcijaństwo wyznaje Bó­stwo Jezusa Chrystusa, które jest negowane przez judaizm i islam; również nieomylność Kościoła jest uznawana przez katolików, a odrzucana przez protestantów. Odnośnie do zasad moral­nych: w jednych religiach do­puszcza się poligamię i rozwo­dy, w innych są zakazane ­a przecież nie mogą być one (...) równocześnie dozwolone i niedozwolone. Odnośnie do kultu: niektóre są czyste i uczciwe, inne same w sobie nieludzkie i bezwstyd­ne. Absurdem byłoby twier­dzić, że Bóg może traktować na równi wszystkie "religie. Pod­czas gdy jedna naucza prawdy, inne nauczają kłamstwa; jedna prowadzi do dobra, inne wiodą do zła. Byłoby to równoznacz­ne z twierdzeniem, że Bóg jest obojętny wobec dobra i zła, wo­bec tego, co jest uczciwe i bez­wstydne"2.

            Zwykła refleksja i zdrowy rozsądek dowodzą, że religie mają fundamentalne dogmaty, które są ze sobą sprzeczne. Skoncentrujmy się w tym miej­scu na islamie i judaizmie.

 Islam

            Czego naucza islam w kwe­stii fundamentalnych prawd wiary katolickiej?3

Trójca Święta: "Zaprawdę, ci są niewiernymi, którzy powia­dają: «Allach, On jest Mesja­szem, synem Marii»", "Nie po­wiadajcie: «Jest ich troje»4. Od­stąpcie od tego, tak bowiem bę­dzie dla was lepiej. Zaprawdę, Allach jest Jedynym Bogiem. On jest Święty, daleki od posia­dania syna"5.

Wcielenie: "Zaprawdę, spra­wa Jezusa w związku z Alla­chem podobna jest do sprawy Adama. Pan stworzył go z pyłu, a potem powiedział do niego: «Bądź», a ten stał się".. ,,I powia­dają: «Miłosierny Bóg wziął so­bie syna». (...) Niechybnie wypo­wiedzieliście rzecz najbardziej ohydną. (...) Albowiem przypi­sują syna Bogu Miłosiernemu"..

Ukrzyżowanie i odkupienie: "Powiadali: «Zabiliśmy Mesja­sza, Jezusa, syna Marii, Po­słańca od Allacha", podczas gdy nie zabili go ani nie spowo­dowali jego śmierci na krzyżu, on bowiem tak -tylko wyglądał jak ktoś ukrzyżowany; ci, któ­rzy mają w tym względzie róż­ne zdania, są z pewnościąw stanie zwątpienia co do tego; nie posiadają o tym pewnej wiedzy, lecz tylko słuchają do­mysłów, a nie zdobyli w tej sprawie pewności"8.

            Wszystkie te tezy są sprzecz­ne z wiarą katolicką. W jaki spo­sób mogłyby nas prowadzić do oddawania czci jednemu i temu samemu Bogu? Podkreśla to prof. Roger Arnaldez, kiedy pi­sząc o monoteizmie, stwierdza: "Terminem monoteizmu ob­jęliśmy wszystko. Wielu ludzi wierzy w to, że jest tylko jeden Bóg. Zasadnicze pytanie (...) brzmi jednak: kto jest tym Bo­giem. W tym momencie mono­teizm pęka i znaczy jedynie ty­le, co etykietka, która w istocie nic nie wyraża. Przyjmijmy, że człowiek jest przekonany, iż blok skalny jest jedynym Bogiem i kieruje do niego swe modlitwy. Dlaczego mielibyśmy odmawiać mu pra­wa do miana monoteisty? A co z deistami? Chrześcijańscy teo­logowie zawsze uważali ich za wrogów, a jednak wierzą. oni w jednego Boga: Voltaire był monoteistą. Powiecie mi jednak, że ata­kował on doktrynę chrześcijań­ską.: podobnie czyni Koran, od­rzucający trzy najbardziej pod­stawowe tajemnice chrześci­jaństwa: Trójcę Świętą, wciele­nie oraz odkupienie"9.

            Odnosząc się w sposób bar­dziej konkretny do islamu, ten sam autor pisze dalej: "Jest oczywiste, że jeśli Bóg jest jeden, ale nie trójjedyny, błędem jest wyznawać wiarę w Trójcę: jeśli jednak przeciw­nie, jest On równocześnie je­den i trójjedyny, błędem jest twierdzić, że jest jeden, a nie trójjedyny. Logika nie dopusz­cza, by Bóg jeden i trójjedyny był identyczny z Bogiem nie­trójjedynym. Jednak Koran, "Słowo Boże», neguje Trójcę. Bóg, który neguje Trójcę, nie może być tożsamy z Bogiem, który sam jest Trójcą.". Musimy więc wyciągnąć z tego wniosek, że to, w co ka­że wierzyć islam, nie jest iden­tyczne z wiarą. katolicką. Obiektywnie mówiąc, katolicy nie wierzą w tego samego Bo­ga, co muzułmanie.

 Judaizm

            A co z judaizmem? Prawdą jest, że starotestamentowy ju­daizm przygotował świat na przyjście Chrystusa. W tym wła­śnie celu Bóg chronił lud Izra­ela przed politeizmem i zacho­wał go w monoteizmie. Jednak Ewangelia objawia nam, że w Bogu istnieją nieoczekiwane bogactwa: troistość Osób. Ta­jemnica Trójcy Świętej stanowi zamierzone przez Boga rozwi­nięcie i realizację tajemnicy Je­go jedności. Konsekwentnie musimy powiedzieć, że Bóg Sta­rego Przymierza i Bóg w Trójcy Nowego Przymierza to jedna i ta sama rzeczywistość.

            Można by podnosić obiekcję, że Bóg, który objawił się sy­nom Izraela, nie dał się poznać jako Trójca. To prawda, jednak przez ten fakt nie przestaje On być Bogiem chrześcijan, po pierwsze dlatego, że Biblia, w odróżnieniu od Koranu, nie naucza, że Bóg nie jest Trójcą; a po wtóre dlatego, że objawienie zawarte w Biblii, poprzez łatwo zauważalną pe­dagogikę biblijną, zyskuje ostateczne wypełnienie w obja­wieniu chrześcijańskim"".

            Bóg, do którego modlą się dziś żydzi, to Bóg, który jest je­den, ale też przede wszystkim Bóg antytrynitarny. Zaprawdę, jeśli dogmat katolicki definiuje tajemnicę Trójcy Świętej jako "tajemnicę jednego Boga w trzech równych i różnych osobach", żydzi mogliby sfor­mułować swą naukę o Bogu następująco: "tajemnica jedne­go Boga w jednej osobie". Tak więc: jedna czy trzy osoby? W rzeczywistości te dwie nauki są ze sobą nie do pogodzenia.

            Sprzeczność między chrze­ścijaństwem a judaizmem doty­czy zwłaszcza osoby naszego Pana Jezusa Chrystusa: Czy jest On Synem Bożym i Bo­giem? "Tak" – odpowiadają katolicy. "Nie" - twierdzą ży­dzi. Tak więc: czy jest On Bo­giem, czy nie? Musimy wybrać: te dwa twierdzenia nie mogą być równocześnie prawdziwe. Sprzeciw wobec osoby Chry­stusa Pana jest odczuwalny wyraźnie przez samych Żydów. Albert Mammi, Żyd z Tunezji, pisał w 1962 r.: "Czy chrześcijanie zawsze zdają sobie sprawę, co może oznaczać dla Żydów imię ich Boga, Jezusa? Dla Żyda, który nigdy nie przestał wierzyć i praktykować swej własnej re­ligii, chrześcijaństwo jest naj­większą teologiczną i metafi­zyczną uzurpacją w historii; jest bluźnierstwem, duchowym zgorszeniem, przewrotem. Dla każdego Żyda, nawet ateisty, imię Jezusa jest symbo­lem niebezpieczeństwa, tego największego niebezpieczeń­stwa, jakie wisiało nad ich gło­wami przez wieki i które mogło doprowadzić do katastrof, któ­rych (...) nie potrafili powstrzy­mać. Imię to jest częścią i ele­mentem absurdalnych i szalo­nych oskarżeń o potworne okrucieństwo, które uczyniło ich życie społeczne trudnym do zniesienia. Imię to stało się w końcu dla nich jednym ze znaków, jednym z symboli wielkiej machiny, która otacza ich, potępia i wyklucza. Niech nasi chrześcijańscy przyjaciele wybaczą mi, aby jednak lepiej zrozumieli o co mi chodzi i by posłużyć się ich własnym językiem, powiedział­bym, że dla Żydów ich [chrze­ścijan] Bóg jest diabłem, jeśli, jak twierdzą, diabeł jest symbo­lem i streszczeniem wszystkie­go, co na tym świecie złe, jest zarazem wszechmocny i nie­sprawiedliwy, niepojęty i nie­zmordowanie starający się zmiażdżyć zdziczałe istoty ludzkie".

            Również reakcja matki Edy­ty Stein na nawrócenie córki na katolicyzm była symptomatycz­na dla stosunku dzisiejszych żydów do Jezusa Chrystusa: "Nie mam nic przeciwko nie­mu. (...) Mógł być dobrym czło­wiekiem. (...) Dlaczego jednak czynił się podobnym Bogu?". Odrzucenie Bóstwa Chrystu­sa jest spoiwem, wiążącym dzi­siejszych Żydów z tymi, którzy skazali Mesjasza na śmierć: "Dla każdego, kto czyta Ewan­gelię, jest jasne, że Jezus został potępiony przez Sanhedryn z pobudek religijnych: został oskarżony o bluźnierstwo. Człowiek, który głosi sam sie­bie Mesjaszem i Synem Bożym, nie będąc nim w rzeczywistości, jest bluźniercą zasługującym na śmierć. Obecnie dalsze pokolenia Żydów zaprzeczają, że Jezus jest Mesjaszem i Synem Bożym. W ten sposób logicznie podpisują się pod wyrokiem wydanym przez Sanhedryn, na­wet jeśli w rzeczywistości nie wygłaszają wyroku śmierci i najczęściej nie myślą o tym". Musimy zatem wyciągnąć wniosek, że Bóg czczony przez katolików oraz ten, któremu od­dają dziś cześć wyznawcy juda­izmu, nie jest jednym i tym sa­mym Bogiem.

Poznanie Boga: kompletne czy częściowe?

            Powróćmy w tym miejscu do dominującego obecnie prze­świadczenia, wedle którego wszystkie religie mówią nam o Bogu, jednak z różnych i wzajemnie się uzupełniają­cych punktów widzenia. Pyta­nie brzmi: czy możemy posia­dać częściowe poznanie Boga? Św. Tomasz odpowiada ne­gatywnie, argumentując, że częściowy błąd w poznaniu rze­czywistości tak prostej jak Bóg nie jest w ogóle poznaniem:

"Jeśli posiadają oni [poga­nie] pewne spekulatywne po-­znanie Boga, jest ono zmiesza­ne z wieloma błędami: niektó­rzy odmawiają Mu Opatrzności nad wszystkimi rzeczami, inni czynią Go duszą świata, jeszcze inni nadal oddają cześć równo­cześnie wielu bóstwom. Z tego powodu mówimy, że nie znają oni Boga. O ile złożone rzeczywistości mogą być częściowo poznane, a częściowo nieznane, również przeciwnie: byty proste nie są znane tak długo, jak nie są one poznane całkowicie. Stąd też, jeśli ktoś błądzi, choćby w nie­wielkim zakresie, w swym po­znaniu Boga, mówi się o nim, że nie zna Go wcale" 16 .

            Nie wiedząc kim jest Bóg, ci, którzy Go nie znają, nie mogą oddawać Mu czci. Twierdzenie, wedle którego wszystkie reli­gie czczą tego samego Boga, sprzeczne jest nawet ze zdro­wym rozsądkiem, wspólnym wszystkim ludziom. Co więcej, dla katolików twierdzenie to jest bluźnierstwem, ponieważ jest równoznaczne z uznaniem Chrystusa za uzurpatora, a Je­go nauk za kłamstwa.

Wiara katolicka

            Zwracając się do katolików, musimy zmienić metodę argu­mentacji. Aby nasza argumen­tacja była skuteczna, musi opie­rać się na wspólnych zasadach: na samym rozumie, kiedy dys­kutujemy z poganami, na Sta­rym Testamencie w dyskursach z żydami, na całej Biblii, jeśli rozmawiamy w heretykami, schizmatykami lub katolikami 17.

            Co więc czytają katolicy w Nowym Testamencie? Całe nauczanie Chrystusa kładzie nacisk na konieczność naślado­wania Go w drodze do Ojca. Znajomość Jezusa Chrystusa i posłuszeństwo Jego nakazom nie są opcjonalne: mają znacze­nie zasadnicze. Poniższe cytaty nie wymagają komentarza:

"Ja jestem drogą, prawdą i życiem" (J 14, 6).

 "Ja jestem bramą" (J 10, 7).

"Ja jestem dobrym paste­rzem" (J 10, 14).

"Ja jestem światłością świata" (J 8, 12).

"Ten, kto wierzy w Syna, nie umrze, ale ma życie wieczne" (J 3,16).

„Jeśli nie uwierzycie, że Ja jestem, pomrzecie w grzechach waszych" (J 8, 24).

,,Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał" (J 5, 23).

"Kto nie jest ze mną, prze­ciwko mnie jest" (Mt 12, 30).

,,Ponieważ nie dano pod nie­bem ludziom żadnego innego imienia, w którym mogliby być zbawieni" (Dz 4, 12).

"Kto nie ma Syna, nie ma i Ojca. Kto wyznaje Syna, ma i Ojca" (1 J 2,23).

Jak katolicy czytający te sło­wa mogą wierzyć, że wszystkie religie czczą tego samego Bo­ga, skoro inne religie negują je­dynego Pośrednika pomiędzy ludźmi a Bogiem, Jezusa Chry­stusa? Jak bardzo stracili wiarę ci "katolicy", którzy nie wierzą już w słowa Chrystusa!

 Obiekcje

            Czy jednak nie moglibyśmy traktować fałszywych religii ja­ko kolejnych stadiów pozwalających przejść stopniowo od prawd częściowych do prawdy całkowitej? Z pewnością każdy błąd za­wiera w sobie element prawdy. Strzeżmy się jednak tej iluzji, o której pisał o. Garriou-La­grange OP: "W doktrynie cało­ściowo fałszywej prawda nie jest duszą doktryny, ale niewol­nicą błędu"'. A Ludwik Jugnet, wykładowca filozofii, dodaje:

            "Katoliccy teologowie wcale nie negują, że pewne prawdy można odnaleźć w protestanty­zmie, judaizmie czy bramini­zmie. Nie o to jednak chodzi; rzecz w tym, czy są one w obrębie tych sprzecznych ze sobą doktryn wolne i - że tak po­wiem «u siebie». Zauważamy, że prawdy te grają w nich rolę jedynie fragmentaryczną i nie­pełną. Otoczone są oczywisty­mi błędami, które wypaczają je i zniekształcają ich prawdziwe znaczenie - tym więc, co do­minuje w fałszywej doktrynie i co powoduje, że może mieć ona naprawdę katastrofalne konsekwencje, jest duch błędu i negacji.

Na przykład judaizm i islam zawsze podkreślają jedność Bo­ga (co jest prawdą), czynią to jednak celowo i jednostronnie, aby zakwestionować dogmat o Trójcy Św. Luter podkreślał fakt, że sama tylko łaska uspra­wiedliwia - i formuła ta jest za­sadniczo prawdziwa; dla niego jednak wykluczała ona katolic­ką ekonomię sakramentów etc. Podobnie Kant rozumiał, że po­znanie jest aktem, postrzegał jednak to działanie jako ślepe, twórcze i niezdolne do osiągnięcia istoty rzeczy. Marks dostrze­gał rolę faktów ekonomicznych, zbyt często ignorowanych, nadał im jednak wymiar nad­mierny i wyłączny, etc.

W tych systemach nie wszystko jest fałszywe, jednak duch błędu zatruwa całość. Prawdy częściowe mogą być akceptowane i przyswajane je­dynie pod warunkiem, że zosta­ną odseparowane od błędnyoh doktryn (musi więc najpierw nastąpić krytyka błędu) oraz «ochrzczone» i przedstawione we właściwej perspektywie"'. Czy nie byłoby jednak lepiej pozostawić niekatolików w sta­nie nieprzezwyciężalnej igno­rancji? To wystarczyłoby do ich zbawienia, ponieważ taką ignorancję traktuje się jako niezawinioną. Dopiero gdyby poznali prawdziwą religię i od­rzucili ją, akt ten stanowiłby o ich winie i doprowadziłby do ich potępienia.

            Postawa taka nie miałaby jednak charakteru nadprzyro­dzonego i nie wyrażałaby sza­cunku dla umysłu ludzkiego, stworzonego, by poznać i uko­chać Boga. Musimy też pamię­tać, że granica między ignoran­cją zawinioną a niezawinioną w przypadku każdego człowie­ka jest tajemnicą Boga. Jak mo­glibyśmy grać w ruletkę wieczne zbawienie naszych bliźnich? Ignorowalibyśmy wówczas usilną radę Piusa XII skierowaną do tych, którzy nie są jeszcze widzialnymi członka­mi Kościoła. Przynaglał ich on, by ,,(...) dążyli do wydobycia się ze stanu, w którym pewności o swym własnym zbawieniu wiecznym mieć nie mogą. Albo­wiem, chociaż pewne nieświa­dome pragnienia i tęsknoty po­ciągają ich ku Mistycznemu Ciału Odkupiciela, to jednak pozbawieni są przebogatych da­rów i pomocy niebieskich, któ­rych zażywać można wyłącznie tylko w Kościele katolickim".

 Wnioski

            Pozostawianie katolików i niekatolików w przekonaniu, że czczą tego samego Boga, jest błędem przeciwko rozumo­wi oraz grzechem przeciw wie­rze katolickiej. Stanowi brak miłości wobec tych, którzy ze­szli z drogi prawdy - utwier­dza ich w błędach. Jest też bra­kiem miłości wobec katolików, ponieważ naraża ich na niebez­pieczeństwo utraty wiary. Co więc powinniśmy czynić? - Doktryna katolicka uczy nas, że podstawowy obowiązek miłości bliźniego nie polega na tolerowaniu fałszywych idei, niezależnie od tego, jak szczere by były, ani na teoretycznej czy praktycznej obojętności na błę­dy i wady, w jakich widzimy uwikłanych naszych braci... Co więcej, sam Chrystus Pan, tak pełen dobroci wobec grzeszni­ków, którzy zbłądzili, nie wyra­żał szacunku wobec ich fałszywych przekonań, niezależnie od tego, jak bardzo szczere mogły się one wydawać. Kochał ich wszystkich, pouczał ich jednak, aby ich nawrócić i zbawić"'.

Tłumaczył Tomasz Maszczyk

 
Poprawne przypisy zob. w oryginale. Tu podałem tak, jak najlepiej potrafiłem MD

1. Jan Paweł II podczas spotkania z młodymi muzułmanami na stadio­nie w Casablance, 19.08.1985.

2 R. Garrigou-Lagrange OP, De revelatione, Paris 1921, t. II, s. 437.

3 Por. "SiSiNoNo" nr 326, czerwiec 1992, s. 1-7.

4 Koran 5, 73

5 Koran 4, 171

5 Koran 3, 59

7 Koran 19, 90-91

8 Koran 4, 157

9 R. Arnaldez, Reflexion sur le Dieu du Coran du point de vue de la logique formelle, Versailles 1997, s. 130-131.

10 Ibid., s. 132.

11 Ibid.

12 Por. "SiSiNoNo" nr 319,listopad 1991, s. 1-5.

13 A. Memmi, Portrait d'un Juif, 1962.

14 J. Bouf1et, Edith Stein, philoso­phe crucifiee, Paris 1998, s. 208.

15.  A. Santogrossi, L'Evangile preche a Israel, Clovis 2002, s. 48.

16. Św. Tomasz z Akwinu, Super Jo­annem nr 2265.

17 "Niektórzy z nich, jak muzułma­nie i poganie, nie zgadzają się z nami w kwestii uznawania autorytetu ksiąg Pisma św., za pomocą których moglibyśmy ich przekonywać, gdyż możemy dyskutować z żydami w oparciu o Stary Testament, a z he­retykami o Nowy. Ci jednak [muzuł­manie i poganie] nie przyjmują żad­nych z tych argumentów" (św. To­masz z Akwinu, Summa contra genti­les, I, 2).

18 R. Garrigou-Lagrange OP, De revelatione, t. II, s. 436.

19 Za "SiSiNoNo" nr 283, czerwiec 1988, s. 8.

20 Pius XII, enc. Mystici Corporis, 29 czerwca 1943, § 103.

21 Św. Pius X, Notre charge apo­stolique, 25 sierpnia 1910.

Z miesięcznika Zawsze wierni, nr 8, sierpień 2008

Za: http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=656&Itemid=138438434286