Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Andrzej Leszczyński

Świadectwa historyków na temat głównego wydarzenia naszej ery

Przywykliśmy uważać wszystkich uczonych czasów radzieckich za ateistów. Ale to wcale tak nie było. Oto referat - sprawozdanie znanego filologa radzieckiego, akademika Akademii Nauk ZSRR Aleksandra Iwanowicza BIELECKIEGO (+1961 r.), który on zatytułował – “Niektóre uwagi o literaturze ateistycznej ostatnich lat”. Zadziwia odwaga, jaką wykazał akademik, kierujący wówczas Instytutem Literatury w Kijowie, prezentując te “uwagi”.

Poniżej pełna wersja tego referatu-sprawozdania, wykonanego na polecenie KC KP Ukrainy.

“Z polecenia Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Ukrainy przejrzałem książki, broszury i artykuły na temat propagandy antyreligijnej, w sumie 18 książek, 41 broszur i 62 artykuły prasowe. W KC KPU zaproponowano mi swoje opinie o naszej literaturze antyreligijnej wypowiedzieć z całą jasnością i zdecydowaniem. Muszę powiedzieć, że uważne zapoznanie się z całkiem obszerną literaturą antyreligijną doprowadziło mnie do następujących wniosków:

1. Literatura ta poraża przede wszystkim swym niesamowitym zacofaniem. Można w niej znaleźć wiele tez, wypowiedzianych w nauce 100-150 lat temu i które już dawno zostały zdecydowanie odrzucone.

2. W wielu przypadkach, sprawa ma się jeszcze o wiele gorzej: znajdujemy tu masę rażących fałszerstw faktów i zupełnie oczywistych zmyśleń.

3. Autorzy wielu prac antyreligijnych ujawniają wstrząsającą ignorancję, często w najbardziej elementarnych zagadnieniach. To ostatnie zresztą tłumaczy się między innymi tym, że wśród niezliczonego mnóstwa ludzi, którzy piszą na tematy antyreligijne, nie ma ani jednego, nie tylko wybitnego, ale nawet zwykłego, szeregowego naukowca.

Rozpatrzonych zostało ponad 120 książek i artykułów propagandy antyreligijnej. Mimo takiej obfitości literatury, uwagi do niej można sprowadzić do kilku punktów, ponieważ przeważająca większość tych broszur i artykułów sumiennie powtarza siebie nawzajem. Czasem ta sumienność jest porażająca.

Na przykład, Gurjew dosłownie powtarza Jarosławskiego i Rożycyna, który nie pozostaje mu dłużny i również dosłownie reprodukuje Jarosławskiego. Podobnych zapożyczeń w różnych artykułach i książkach ujawniono mnóstwo, chociaż moim celem nie było ustalanie stopnia oryginalności przejrzanej literatury.

Swoje główne uwagi pozwolę sobie pogrupować w następujący sposób.

Czy doszło do Zmartwychwstania Chrystusa?


To jest podstawowe pytanie całej religii, całej filozofii, wszystkich nauk, dotyczących poglądów ludzi, bo zmartwychwstać mógł tylko Bóg. W związku z tym pytanie o zmartwychwstaniu – to jest pytanie, czy Bóg istnieje. Nic dziwnego, że niemal wszystkie dzieła literatury antyreligijnej zatrzymują się na pytaniu o zmartwychwstaniu, i wszystkie one, jak to każdy wie, odpowiadają na to pytanie negatywnie. Oni prawdopodobnie nie zdają sobie sprawy, że po niektórych wielkich odkryciach (mowa o nich będzie później) fakt Zmartwychwstania Chrystusa przed końcem swego życia uznał nie kto inny, jak sam Fryderyk Engels. A mianowicie: w przedmowie do ponownego wydania swych prac pisze on tak:

“Najnowsze odkrycia w Kapadocji wymagają zmiany naszego poglądu na niektóre nieliczne, ale najważniejsze wydarzenia w historii świata, i to, co wcześniej wydawało się godnym uwagi tylko mitologów, powinno odtąd przyciągać również uwagę i historyków. Nowe dokumenty, pokonujące sceptyków swą siłą dowodową, przemawiają na korzyść największego cudu w historii, o powrocie do życia Tego, Który był go pozbawiony na Kalwarii“.

Co prawda, te słowa Engelsa pozostały nieznane u nas również dlatego, że nigdy nie były one tłumaczone na język rosyjski w wydaniach dzieł Marksa i Engelsa.

Po odkryciach w Kapadocji, które przekonały nawet Engelsa, nastąpił jeszcze szereg dalszych odkryć, przy czym nie mniej, a bardziej ważnych. O tym będzie później. Teraz wróćmy do sowieckiej literatury ateistycznej.

Podstawą dla tych antyreligijnych autorów, w szczególności dla negujących zmartwychwstanie, jak oni twierdzą, jest brak świadectw o zmartwychwstaniu. Jak w rzeczywistości przedstawia się sprawa? Czy rzeczywiście brakuje takich świadectw? Jeden z takich najczęściej występujących autorów niejaki Duluman, powiedział: “W tamtym czasie, gdy zgodnie z nauczaniem kleru, musiał istnieć na ziemi Chrystus, żyło wielu uczonych i pisarzy: Józef Flawiusz, Austin Tyberiadzki (ros. Остин Тивериадский), Pleksycjusz, (ros. Плексит), Seneka i in. – jednak wszyscy oni nie powiedzieli ani słowa o Chrystusie”. Przytoczyłem cytat z dzieła Dulumana nie dlatego, że uważam go za najbardziej wiarygodnego badacza danego tematu, ale dlatego, ponieważ on dosłownie zacytował tu niejakiego Kandidowa, który przepisał te wiersze od Rakowicza, a ten z kolei, wziął je od Szachnowicza, który dosłownie powtarza Jarosławskiego, a więc, jest to wspólna opinia naszych ateistów. Co prawda, niekiedy spotyka się niewielkie wariacje: na przykład, niejaki Sokołowski do wymienionych przez Dulumana pisarzy dodał Liberiusza Zulię (ros. Либерия Сулия), a Rożycyn i Tarnogradski (ros. Рожицин и Тарноградский) – Tacyta i Balandiusza (ros. Баландия). W ten sposób wyczerpano wykaz starożytnych autorów, którzy według twierdzenia naszych ateistów żyli w tamtym okresie i nic nie napisali o Chrystusie. Czy jest to prawda?

Zacznijmy po kolei. O Chrystusie rzeczywiście nie pisali ani Austin Tyberiadzki, ani Liberiusz Zulia, ani Balandiusz, ale z tej przyczyny, że tych “starożytnych pisarzy” nigdy na ziemi nie było. Żadnego Liberiusza Zulii nie było ani w starożytności, ani w czasach późniejszych. Istniał Laurencjusz Surij (ros. Лаврентий Сурий), ale i on nie żył w czasach Chrystusa, ale dziesięć stuleci później. Jeszcze większe zażenowanie wyszło ze „starożytnym pisarzem” Balandiuszem. Jego również nigdy nie było na ziemi, a był mnich Bollan (ros. Боллан), ale żył on tysiąc pięćset lat po Chrystusie, dlatego wcale nie jest dziwne to, że opisując współczesne mu wydarzenia, nie zajął się on właśnie zmartwychwstaniem Chrystusa. Podobnie został wymyślony i Austin Tyberiadzki. W literaturze znany jest Osjusz Twierdnik (ros. Оссия Твердник), żyjący w czasach wydarzeń palestyńskich, ale nie był on wcale pisarzem, tylko bohaterem starożytnej bizantyjskiej powieści, postacią literacką.

A więc, ci „starożytni pisarze” raczej nie mogą być brani pod uwagę. Ale oprócz nich, ateiści wymieniają jeszcze Józefa Flawiusza, Pliniusza Starszego, Tacyta. Jak twierdzą ateiści, również oni nie zostawili żadnych świadectw o zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Czy to jest prawda?

Zacznijmy od Józefa Flawiusza. Jak wiemy, był on jednym z najbardziej wiarygodnych świadków historycznych. Karol Marks mówił: “Wiarygodna historia może być pisana tylko na podstawie takich dokumentów, jak dzieła Józefa Flawiusza lub innych o takiej samej jak one wartości”. Ponadto Flawiusz w czasie swego życia mógł być również dobrze zorientowany w wydarzeniach, opisanych w Ewangeliach. Wreszcie, Flawiusz nie był wyznawcą Chrystusa, i dlatego nie ma podstaw, aby oczekiwać od niego jakichś przesadnych opisów, korzystnych dla chrześcijan. Czy rzeczywiście Flawiusz nic nie mówił o zmartwychwstaniu Chrystusa, jak twierdzą ateiści?

Ci, którzy tak mówią, powinni chociaż jeden raz w życiu, chociaż tylko na chwilę, zajrzeć do fragmentów jego utworów, opublikowanych zaledwie trzy lata temu w radzieckim wydaniu Akademii Nauk ZSRR. A tam czarno na białym jest napisane: “W owym czasie wystąpił Jezus, człowiek wielkiej mądrości, jeśli tylko można nazwać Go człowiekiem, dokonujący cudów; kiedy na skutek donosu naszych najważniejszych ludzi Piłat ukrzyżował Go na krzyżu, zawahali się ci, którzy jako pierwsi Go pokochali. Na trzeci dzień On znów zjawił się do nich żywy”. Jak to powiązać z wypowiedziami i zapewnieniami, że Józef Flawiusz ani słowem nie mówi o Chrystusie?

Dokonam teraz małego wyjaśnienia. Sto lat temu powyższemu świadectwu Flawiusza zarzucono nieprawdziwość. Sprawa wyglądała następująco: na początku były znane dwa warianty rękopisu. W jednym z nich były słowa „na trzeci dzień On zjawił się do nich żywy”, w drugim tych słów nie było. Na tej podstawie B. Bauer (ros. Б. Бауэр) (1809 – 1882), a następnie jego następcy postanowili, że te słowa zostały wpisane przez chrześcijan później. Tak powstała legenda o interpolacji u Józefa Flawiusza. Jednak później zostały znalezione jeszcze trzy warianty rękopisu i te znaleziska doprowadziły do innego wniosku: różnice między pierwszym a drugim wariantem tłumaczy się nie wpisem do pierwszego wariantu, a utratą stron w drugim wariancie, w którym brakowały jeszcze dwa rozdziały, co zostało wyjaśnione na podstawie znalezionych później tych trzech wariantów, w których brakujące wiersze o zmartwychwstaniu Chrystusa były umieszczone. Oprócz tego, ważna jest jeszcze jedna okoliczność. Światowej sławy uczony J.Wellhausen (ros. Ю.Вельхаузен) wraz z innym wybitnym filologiem De Sessoni (ros. Де Сессони) przytoczyli niepodważalny dowód na to, że wiersze Flawiusza zostały napisane przez niego samego. Rzecz w tym, że Józef Flawiusz pisał bardzo specyficznym językiem, z zachowaniem cech szczególnych, tak że podrobienie jego było niemożliwe. Ale, oczywiście, ostateczny cios wątpliwościom o oryginale rękopisu zadało znalezienie trzech wariantów jego prac. Pierwszy wariant rękopisu był najstarszym ze wszystkich.

W chwili obecnej żaden z uczonych nie powtarza domysłów o wpisach u Flawiusza. A więc ten, kto nadal to robi pokazuje, że jest opóźniony o dziewięćdziesiąt - sto lat.

A oto dalsze świadectwa.

…Labiritios (Labirinios) [ros. Лабиритиос (Лабириниос)] w chwili zmartwychwstania Chrystusa wraz ze swymi urzędnikami znalazł się niedaleko od tego miejsca (miejsca pogrzebania Jezusa). Wyraźnie widząc upadek kamienia, zamykającego grób i unoszącą się nad tym miejscem niezwykle jasno świecącą się figurę, Labiritios wraz z swymi towarzyszami i strażnikami rzucili się, aby zgłosić to władzom.

… Grek Germidiusz (Germizy) [ros. Грек Гермидий (Гермизий)], który był oficjalnym biografem rządcy Judei, napisał również biografię Piłata. Jego świadectwa zasługują na szczególną uwagę z dwóch powodów. Po pierwsze, zawierają one wiele szczególnie pewnych danych na temat historii Judei. Po drugie, Germidiusz wyraźnie wyróżnia się sposobem przedstawienia swych wypowiedzi. Ten człowiek nie jest zdolny poddawać się jakimś wrażeniom, dziwić się, pasjonować. Wg określenia Akademika S.A.Żebielewa, “on z bezstronną dokładnością aparatu fotograficznego mówi o wszystkim. ”Wypowiedzi Germidiusza są cenne jeszcze i dlatego, ponieważ również w czasie Zmartwychwstania Chrystusa był on w pobliżu tego miejsca, towarzysząc jednemu z pomocników Piłata. Ważnym jest dodanie jeszcze jednej okoliczności. Germidiusz początkowo był nastawiony przeciwko Chrystusowi i, jak sam powiedział, namawiał żonę Piłata, aby ta nie starała się, aby mąż zmienił wyrok śmierci na Chrystusa. Aż do samej chwili ukrzyżowania uważał Chrystusa za oszusta. Dlatego z własnej inicjatywy wyruszył w nocy przed Zmartwychwstaniem do Grobu, chcąc upewnić się, że Chrystus nie zmartwychwstanie i Ciało Jego na zawsze pozostanie w ziemi. Ale wyszło inaczej.

“Zbliżywszy się do Grobu i znajdując się w odległości stu pięćdziesięciu kroków od niego – napisał Germidiusz – widzieliśmy w półmroku wczesnego świtu straż przy grobie: dwie osoby siedziały, pozostałe leżały na ziemi, było bardzo cicho. Szliśmy bardzo powoli, i wyprzedziła nas straż, idąca do Grobu, aby zmienić tę, która tam znajdowała się od wieczoru. Później stało się nagle bardzo jasno. Nie mogliśmy pojąć, skąd to światło. Ale wkrótce zobaczyliśmy, że wychodzi ono z przesuwającego się w górze świecącego obłoku. Obłok opuścił się nad Grób i nad ziemią tam ukazał się człowiek, który jakby się cały świecił. Następnie rozległo się uderzenie grzmotu, ale nie w niebie, lecz na ziemi. Od tego grzmotu straże z przerażenia podskoczyły, a następnie upadły. W tym czasie do Grobu z prawej strony od nas ścieżką szła kobieta, która nagle zawołała: “Otworzyło się! Otworzyło się!”. I w tym momencie zobaczyliśmy, że rzeczywiście bardzo wielki kamień, zakrywający wejście do pieczary, jakby sam się podniósł i otworzył Grób (otworzył wejście do pieczary Grobu). Bardzo się wystraszyliśmy. Potem, jakiś czas później, światło nad Grobem znikło, nastała cisza, jak zwykle. Gdy przybliżyliśmy się do Grobu, to okazało się, że nie ma tam już ciała pogrzebanego człowieka.”

Świadectwo Germidiusza interesujące jest jeszcze z innego punktu widzenia. Pisze on, że na krótko przed egzekucją Chrystusa w Judei bito monety z dużym wizerunkiem Cezara (Tyberiusza), z jednej strony, i z małym wizerunkiem Piłata na drugiej stronie. W dniu rozprawy nad Chrystusem, kiedy żona Piłata wysłała do niego ludzi, przez których przekonywała męża, aby on nie wydawał wyroku śmierci na Chrystusa (ponieważ przez całą noc w czasie snu cierpiała z Jego powodu), pytała go: “Czym odkupisz swą winę, jeżeli skazany przez ciebie rzeczywiście okaże się Synem Bożym, a nie przestępcą?”. - Piłat odparł: “Jeżeli On jest Synem Bożym, to On zmartwychwstanie i wtedy pierwszą rzeczą, którą zrobię – zakażę bicia mego wizerunku na monetach, dopóki żyję”. Należy wyjaśnić, że przedstawienie kogoś na monetach uważane było w Rzymie za bardzo wielki zaszczyt. Piłat spełnił swoją obietnicę. Kiedy ustalono, że Chrystus zmartwychwstał, Piłat rzeczywiście zabronił przedstawiania siebie na monetach. Ta informacja Germidiusza w pełni potwierdzona została przez dowody materialne. Z rzymskiej numizmatyki wiadomo, że w Jerozolimie w tym czasie zostały wykonane monety z wizerunkiem Cezara z jednej strony i bez wizerunku Piłata z drugiej.

…Syryjczyk Ejszu, (Eishu) [ros. Ейшу, (Эйшу)], znany lekarz, bliski Piłatowi i leczący go … jest jednym z najbardziej znanych ludzi swego czasu. Wybitny lekarz i przyrodnik, który cieszył się niezwykle wielkim uznaniem na Wschodzie, a potem i w Rzymie, pozostawił prace, które utworzyły całą epokę w nauce.

Z polecenia Piłata wieczorem przed zmartwychwstania znajdował się on w pobliżu grobu wraz z pięcioma pomocnikami, którzy zawsze mu towarzyszyli. Był on także świadkiem pogrzebu Chrystusa. W sobotę dwukrotnie oglądał on grób, a wieczorem na polecenie Piłata udał się wraz z pomocnikami, aby spędzić tu noc. Wiedząc o proroctwach dotyczących zmartwychwstania Chrystusa, Ejszu i jego pomocnicy – lekarze, byli zainteresowani tym również z punktu widzenia naukowców - przyrodników. Dlatego wszystko, związane z Chrystusem i Jego śmiercią było przez nich dokładnie badane. W nocy z soboty na niedzielę czuwali oni po kolei. Wieczorem jego pomocnicy pokładli się spać, ale na długo przed zmartwychwstaniem obudzili się i wznowili obserwację rzeczywistości wokół nich. “My wszyscy – lekarze, strażnicy – pisze Ejszu – byliśmy zdrowi, pełni energii, czuliśmy się tak, jak zawsze. Nie mieliśmy żadnych przeczuć. Absolutnie nie wierzyliśmy, że zmarły może zmartwychwstać. Ale On rzeczywiście zmartwychwstał, i wszyscyśmy to widzieli na własne oczy”. Dalej następuje opis zmartwychwstania … W ogóle Ejszu był sceptykiem. W swych pracach niezmiennie powtarzał zdanie, które następnie dzięki niemu stało się przysłowiem na Wschodzie: “Czego sam nie widziałem, uważam to za bajkę”.

Jak widać z powyższego, wbrew opinii przeciwników religii świadectw o zmatwychwstaniu Jezusa Chrystusa jest wystarczająco dużo.

Jeden z największych na świecie znawców starożytności akademik W.P.Buzeskul (ros. В.П.Бузескул) [1858-1931r.] mówił: “Zmartwychwstanie Chrystusa jest potwierdzone znaleziskami historycznymi i archeologicznymi z taką pewnością, jak istnienie Iwana Groźnego i Piotra Wielkiego … Jeśli zaprzecza się zmartwychwstaniu Chrystusa, to trzeba negować (przy czym z o wiele większego powodu) istnienie Piłata, Juliusza Cezara, Nerona, Augusta, Trojana, Marka Aureliusza, rosyjskich książąt Włodzimierza i Olgi, Aleksandra Newskiego, Iwana Kality, Daniela Galickiego, Jurija Dołgorukiego i wielu innych”.

Jest to tylko niewielka część źródeł, w których mówi się, że Chrystus rzeczywiście zmartwychwstał. Dla zwięzłości ograniczmy się tylko do wykazu innych źródeł: Epifaniusz Afrykański, Euzebiusz Egipski, Sardoniusz Panidor, Hipolit Macedoński, Ammon Aleksandryjski, Sabellin Grek, Izaak Jerozolimski, Konstantyn (Konstancjusz) z Tyru i inni. To są tylko ci, którzy żyli w czasach Chrystusa, przy czym znajdowali się oni w Jerozolimie lub w jej bezpośrednim sąsiedztwie i byli świadkami samego zmartwychwstania lub niepodważalnych faktów, potwierdzających je…

Niezwykle istotnym jest to, że szereg świadectw o zmartwychwstaniu znajdujemy i u żydowskich autorów tamtych czasów, choć oczywistym jest, że Żydzi (nie przyjąwszy chrześcijaństwa) byli skłonni za wszelką cenę przemilczeć fakt zmartwychwstania. Wśród żydowskich pisarzy tamtych czasów, otwarcie mówiących o zmartwychwstaniu, znajdujemy takich wiarygodnych autorów jak Urista Galilejczyk, Ganon Mezopotamski, Szerbrum-ojciec, Fernan (Ferman) z Sarepty, Mananiusz lekarz, Nawin Antioch, Maferkant.

Maferkant był jednym z członków Sanhedrynu, skarbnikiem. To właśnie z jego rąk Judasz otrzymał za zdradę trzydzieści srebrników. Ale kiedy po zmartwychwstaniu Chrystusa wśród Żydów powstał alarm, Maferkant był pierwszym członkiem Sanhedrynu, który przybył na miejsce do zbadania sprawy. Przekonał się, że zmartwychwstanie dokonało się. Był przy Grobie Pańskim na chwile przed zmartwychwstaniem: przybył tu z opłatą dla strażników, którzy stali przy grobie (wynajmowani strażnicy otrzymywali zapłatę, można powiedzieć, na akord, po odbyciu każdej warty). Widział on, że Grób Chrystusa jest dobrze pilnowany. Po wypłaceniu pieniędzy odszedł, a strażnicy pozostali do końca zmiany … Ale nie zdążył Maferkant odejść daleko, jak rozległ się grzmot i ogromny kamień został odrzucony przez nieznaną siłę. Wracając z powrotem do grobu, Maferkant zobaczył z daleka zanikający blask nad grobem. Wszystko to opisał w utworze „O władcach Palestyny”, który jest jednym z najbardziej cennych i prawdziwych źródeł na temat historii Palestyny.

Z trudnych do wyjaśnienia przyczyn Maferkant nagle pojawia się u Jemieliana Jarosławskiego (ros. Емельяна Ярославского) , kierującego Związkiem Bezbożników (jego prawdziwe nazwisko – Gubelman Minej Izraeljewicz [ros. Губельман Миней Израилевич] w następującej wypowiedzi: „O zmartwychwstaniu Chrystusa milczy nawet taki chciwy sensacji partacz jak Majferkant, zwany Marutą”. Potrzebna zaiste najwyższa pomysłowość, aby w jednej niewielkiej wzmiance popełnić tyle śmiesznych przeinaczeń.

Zaraz to wyjaśnimy. Po pierwsze, Majferkant, zamiast Maferkanta, wspomniany przez Jarosławskiego, to wcale nie pisarz, a miasto w Syrii. Po drugie, żadnego „Majferkanta, zwanego Marutą” nigdy nie było, a był Maruta Mefoski (ros. Марута Мефосский), od nazwy miasta, w którym mieszkał, a propos, o ponad pięćset lat później od wydarzeń ewangelicznych. Po trzecie, Maruta nie był partaczem, jak zakwalifikował go Jarosławski, a jednym z najbardziej utalentowanych pisarzy tamtego czasu, którego wysoko cenili Goethe, Byron, Hugo i inni. Jego utwór „Syryjskie monisto” (ros."Сирийское  монисто") został przetłumaczony na mnóstwo języków europejskich, jak również na rosyjski (z angielskiego) i który został wydany w Gospolitizdacie (ros.Госполитиздат – skrót od Państwowego Wydawnictwa Politycznego – od. A.L.). Na szczęście, pracownicy tego wydawnictwa widocznie nie czytali Jarosławskiego. I tak oto, żyjący w pierwszym wieku naszej ery Żyd Maferkant został zamieniony na Syryjczyka, który żył pół tysiąca lat później i przy tym niewinnie został ogłoszony partaczem.

W sumie, według szacunków największego rzymskiego znawcy literatury historycznej akademika I.W.Nietuszila (ros. И.В.Нетушила) [1850-1928 r.] liczba w pełni wiarygodnych świadectw o zmartwychwstaniu Chrystusa przekracza dwieście dziesięć; według naszych obliczeń, liczba ta jest jeszcze większa – dwieście trzydzieści, ponieważ do danych Nietuszila należy dodać jeszcze te zabytki historyczne, które zostały odkryte po wydaniu jego pracy.

Znaczący jest ten fakt, że przeciwnicy religijni nieustannie unikają dyskusji z poważnymi uczonymi na temat Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. W Leningradzie „Związek Bezbożników” nie odważył się na dyskusję z akademikiem Tarle (ros.Тарле), akademikiem Rostowcewym (ros. Ростовцевым), akademikiem Karejewym (ros. Кареевым), akademikiem Uspieńskim i członkami-korespondentami Akademii Nauk – Jegorowem i Gautier, a w Odesie – z profesorem Parchomienko.

Oczywiście, Zmartwychwstanie Chrystusa – to podstawowe, najważniejsze wydarzenie, po którym wszystko pozostałe w religii ma jakby drugorzędne znaczenie. W rzeczy samej, jeżeli Chrystus zmartwychwstał, to znaczy, że jest On Bogiem. W chwili obecnej dla każdego, co nieco obeznanego historyka, fakt zmartwychwstania jest niezaprzeczalny. Nie tylko wybitni, ale po prostu uczciwi historycy nie wypowiadają już żadnej wątpliwości na ten temat.

Wątpliwości dotyczące zmartwychwstania rozproszyły się, głównie po najważniejszych znaleziskach, których było wiele. Pierwsze odnoszą się jeszcze do XIX wieku, a ostatnie - do naszych dni. Ogromne znaczenie ostatnich znalezisk (rękopisy z Qumran) jest tak wielkie, że informowano o nich nawet w naszej prasie, co prawda, tylko o niektórych częściach składowych. Są to najstarsze teksty żydowskie. One dosłownie wstrząsnęły całym światem.

W najwyższym stopniu znamiennym jest, że wśród naszych przeciwników religii nigdy nie było ani jednego nie tylko wybitnego badacza, ale nawet szeregowego, przeciętnego uczonego. Kim właściwie są nasi przodujący „pisarze”?. Oto oni:

         Gubelman (ros. Губельман – pod pseudonimem Jarosławskiego);

         Schneider (ros. Шнейдер – pod pseudonimem Rumiancewa);

         Friedman (ros. Фридман – pod pseudonimem Kandidowa);

         Edelstein (ros. Эдельштейн – pod pseudonimem Zacharowa);

         Epstein (ros. Эпштейн – pod pseudonimem Jakowlewa, zajmował stanowisko kierownika oddziału literatury antyreligijnej w Centralnej Radzie Związku Wojujących Bolszewików);

         Rakowicz, Szachnowicz, Skworcow-Stiepanow i inni aktywni kierownicy tego Związku: D.Michniewicz, M.Iskiński, J.Kogan, G.Ejlderman, F.Sajfi, A.Ranowicz, J.Ganf, M.Scheinman, M.Altschuler, W.Dorfman, J.Wermel, K.Berkowski, M.Persic, S.Wolfson, D.Sielberberg, I.Greenberg, A.Schlieter. Co można powiedzieć o nich?

Na pierwszym miejscu zwykle stawia się Jemieliana Jarosławskiego. Na przykład, biorę pierwszy tom drugiego wydania jego prac, poświęcony propagandzie antyreligijnej, opuszczam pierwsze trzy strony o jego biografii, które nie mają nic wspólnego z nauką. Na czwartej stronie mówi się, że Chrystus nie mógł się narodzić, ponieważ według Ewangelii On urodził się przy Herodzie, a ten Herod umarł 50 lat wcześniej. Tutaj Jarosławski pomieszał różnych Herodów. Było ich trzech.

Na piątej stronie mówi się, że Biblia – to jest mieszanina różnych wymysłów, zebranych u różnych narodów tamtych czasów. Na dowód powołuje się on na popularną kiedyś, ale odrzuconą przez uczonych, opinię o „dwóch Bibliach” , ponieważ w pierwszych rozdziałach Biblii napisane jest imię Elohim, a w następnych – Jahwe. Ten, kto po raz pierwszy konstatował ten fakt, miał do czynienia nie z tekstem starożydowskim (hebrajskim), a z tłumaczeniami z tego języka. Ale w innych tłumaczeniach, wykonanych bezpośrednio z oryginału, różnicy tej nie ma. W tekście hebrajskim imiona Elohim i Jahwe – to są synonimy, podobnie jak i w języku rosyjskim: Bóg, Pan. I jeżeli w Ewangelii w jednym miejscu mówi się Bóg, a w innym Pan, to wcale nie znaczy, że książkę pisali dwaj autorzy. Tak samo we wszystkich czterech Ewangeliach.

Przechodząc do następnej strony Jarosławskiego czytamy: „Wszystko płynie, wszystko się zmienia” – mówili Rzymianie”. To mówili Grecy: „Panta rhei” (Heraklit).

Na następnej stronie napisano: „Siostra Mojżesza Regina położyła go …” i tak dalej. Do jego wiadomości, Regina - to nie siostra Mojżesza, a … koszyk po hebrajsku.

Na innej stronie: „W księdze żydowskiej „Kabała” jest powiedziane, że człowiek nadał imiona zwierzętom”. W „Kabale” o tym nie ma ani jednego słowa. Powiedziane jest to w tej samej Biblii, za znawcę której uważa się Jarosławski.

Dalej: „Awestyński kapłan Rossonak…” Tutaj w trzech słowach już są trzy błędy. Po pierwsze, awestyńskich kapłanów nie mogło być, ponieważ Awesta – to irańska księga. Po drugie, Rossonak nigdy nie istniał, a był Rossiona. I po trzecie, on nie był kapłanem, ale braminem i przy tym miał związek z Iranem, a nie z Indiami.

Na następnej stronie: „Kompan (towarzysz) boga Ormazda – Achriman”. Achrimana nie można nazwać kompanem Ormazda, ponieważ występują oni jako nieprzejednani antypodzi, przeciwnicy. Jednym słowem, z wykazu błędów Jarosławskiego można by utworzyć tom nawet grubszy, niż tom jego prac, dlatego ograniczamy się do podanych tu przykładów. W jego książce, która narobiła wiele hałasu pt. „Biblia dla wierzących i niewierzących” wykryto 197 błędów, a przecież on, jak się mówi, był specjalistą w zakresie ateizmu.

         No, ale może jego następcy bardziej udani? Absolutnie nie.

         O Rożycynie. Kiedy przedstawiał on swoją dysertację (rozprawę na stopień naukowy), to nawet tak miękki i życzliwy uczony, jak akademik Buzeskul, poradził, aby zdjąć ją z rozprawy, aby uniknąć całkowitej klapy. Rożycyn przeniósł obronę swojej pracy do Leningradu, ale wybitni badacze-historycy Tarle, Kariejew i Grews również poradzili mu, aby ją usunął.

         Nie będę już zatrzymywał się szczegółowo na przeładowanych humorystycznymi miejscami książkach najbardziej współczesnych przeciwników religii Lencmana i Szenkmana (ros. Ленцмана и Шенкмана).

         W ogóle, podczas zapoznawania się z naszą literaturą antyreligijną, coraz natarczywiej nasuwa się pytanie: jaka opinię o swych czytelnikach mają ci autorzy?. Widocznie są oni przekonani, że ich czytelnicy są pozbawieni możliwości czytania jeszcze czegokolwiek oprócz ich książek.

         Na przykład, artykuł Griszina w piśmie „Nauka i życie”. Pisze on, a redakcja puszcza to do druku, że Biblia błędnie opowiada o przebywaniu Żydów w Egipcie, jest to, zdaniem Griszina, jawny absurd. Do wiadomości Griszina, a także ogólnorosyjskiego pisma , który widocznie pretenduje na miano autorytetu, mogę powiedzieć, że przebywanie Żydów jest w pełni wiarygodne. O tym fakcie historycznym można dowiedzieć się ze wszystkich poważnych badań zarówno historii Egiptu, jak i Judei. Mówią o tym także zabytki Starożytnego Egiptu. Na przykład, (Suchapet): „W niewoli u nas jest tylu Izraelitów, ile ziaren piasku na brzegu Nilu”. I jeszcze: „Odeszli z niewoli Izraelici”. A w epitafium Egipcjaninowi Sefowi jest powiedziane: „Pędziłeś za narodem żydowskim, wychodzącym pod przywództwem Mojżesza z naszej niewoli”. Jest to tylko mała część podobnych świadectw.

Na podstawie wszystkiego, co zostało powyżej powiedziane, dochodzimy do wniosku, że rosyjska propaganda antyreligijna jest absolutnie niekompetentna w omawianym przez nią zagadnieniu”.

 

Wykorzystana literatura:

Akademik A.I.Bielecki

Akademik I.W.Nietuszil

Akademik W.Buzeskul

Zbiór prac E.Jarosławskiego (1 tom, 2-gie wydanie)

„Biblia dla wierzących i niewierzących” E. Jarosławskiego

Gazety, czasopisma, notatki, broszury, odnoszące się do rozpatrywanego tematu.

 

Źródło:

Атеистическая литература последних лет

http://www.mirreferatov.com.ua/referat/ru/religiya/ateisticheskaya-literatura-poslednih-let.html

lub:

Атеистическая литература последних лет

http://bigrefs.ru/20/ref.php?id=1231172401

 

Tłumaczył: Andrzej Leszczyński

 

19.7.2013 r.

 

Słowo od tłumacza

 

Zamieszczone przez Gazetę Warszawską w dniu 8.7.2013 r. przetłumaczone (1 strona) świadectwo jednego ze świadków Zmartwychwstania Chrystusa (Greka Germidiusza) wywołało dość duże zainteresowanie. Gazeta zamieściła też artykuł z tym świadectwem w języku rosyjskim i jego komputerowe tłumaczenie. Otrzymałem szereg listów z podziękowaniem. Jeden z adresatów wytknął mi, że nie podano żadnych źródeł lub dowodów na prawdziwość tego świadectwa. Ponad tydzień szukałem w rosyjskim Internecie tych źródeł, przejrzałem i przeczytałem dziesiątki artykułów, ale ich nie znalazłem. Znalazłem natomiast pełen tekst referatu – sprawozdania, który prof. Bielecki napisał na polecenie KC Komunistycznej Partii Ukrainy i postanowiłem ze względu na Osobę – Pana Jezusa Zmartwychwstałego przetłumaczyć zarówno pełną jak i skróconą wersję tego sprawozdania.

Gazeta Warszawska zamieściła skrócony tekst (5 stron) w języku rosyjskim, zawierający najciekawsze informacje, dotyczące świadectw świadków Zmartwychwstania Pana Jezusa. Pełen tekst ma 7 stron i zawiera poza treścią, zamieszczoną w wersji skróconej, miażdżącą krytykę ateistycznych „naukowców”, wykazując ich kompletne nieuctwo i ignorancję. Z imiennego wykazu tych antyreligijnych „pisarzy” wynika, że ogromna większość z nich była pochodzenia żydowskiego. Wiemy i dzisiaj, jakie jest nastawienie Żydów do Jezusa Chrystusa i Jego Zmartwychwstania.

Spodziewałem się, że prof. Bielecki na końcu referatu poda wykaz literatury, z której korzystał. Niestety, podał w nim, co jest kuriozalne, tylko nazwiska trzech godziwych uczonych - akademików (w tym siebie) i nazwisko największego ignoranta i nieuka, „uczonego” Jarosławskiego (2 jego prace).

A więc, zamiast tytułów prac naukowych, czyli źródeł, podał nazwiska trzech osób, wybitnych uczonych. Trzy osoby z całą ich wiedzą, zamiast pisanych dokumentów. Na pewno najlepsze źródła, z wiedzą zawartą w mózgu. Pamiętajmy, że działo się to w latach 60-ch ub. wieku, kiedy szczególnie Chruszczow, a potem Breżniew prowadzili bezpardonową walkę z religią, usiłując zniszczyć Cerkiew Prawosławną. Skoro do dziś nie ma tych interesujących nas materiałów źródłowych w Internecie, to możemy być pewni, że prof. Bielecki korzystał z materiałów oryginalnych w języku hebrajskim i greckim. I być może te starożytne pisma jeszcze do dziś nie zostały przetłumaczone na język rosyjski. Być może profesor dlatego nie podał ich tytułów, bo się obawiał, że natychmiast zostaną one zarekwirowane przez organa komunistyczne. Przepraszam za te moje myśli, nie mające dowodów.

Trzeba podziwiać odwagę tego zacnego profesora. Napisał prawdę, bardzo niewygodną dla komunistów. Podziw bierze, gdy czyta się jego podsumowanie sprawozdania:

„Na podstawie wszystkiego, co zostało powyżej powiedziane, dochodzimy do wniosku, że rosyjska propaganda antyreligijna jest absolutnie niekompetentna w omawianym przez nią zagadnieniu”.

Wydaje mi się, że referat profesora Bieleckiego znacznie poszerzył naszą wiedzę o Zmartwychwstaniu Pana Jezusa. O fakcie Zmartwychwstania milczą Ewangelie, ponieważ Apostołowie po pojmaniu Mistrza ze strachu pouciekali i w ukryciu drżeli z obawy o swoje życie. Śmieszne jest twierdzenie Żydów, że to Apostołowie wykradli Ciało Jezusa. Żaden z nich nie byłby w stanie nawet zbliżyć się do Grobu. I żaden z nich nie był świadkiem momentu Zmartwychwstania. Piotr z Janem pobiegli rano do Grobu po dwukrotnym ponagleniu niewiast (bo nie wierzyli), kiedy było już po wszystkim. Nie było nawet straży, która odeszła, bo nie było sensu pilnować pustego Grobu. Natomiast w Ewangeliach jest wiele dowodów na to, że Jezus Zmartwychpowstał. Są relacje niewiast, Piotra i Jana, opisy wizyt Pana Jezusa w wieczerniku, relacja uczniów, idących do Emaus, opis połowu ryb, wniebowstąpienie Chrystusa na oczach 500 osób. Dokumentują one fakt Zmartwychwstania, ale nie chwilę tego niezwykłego Cudu. Zadziwiająca jest ta ilość faktów z chwili Zmartwychwstania w relacji Profesora Bieleckiego. Od 2000 lat Prawda stopniowo wychodzi na światło dzienne, mimo że zło usiłuje ją ukryć. Poznajemy coraz to nowe szczegóły, poszerza się nasza wiedza. I to Bóg decyduje o tym, aby wiedza o Zmartwychwstaniu była pełna. Decyduje o tym nasz Zmartwychwstały Zbawiciel, który jest Prawdą. I w odkrywaniu tej Prawdy zło i ateiści nie mają żadnych szans. Chwała Panu!

Andrzej Leszczyński, 19.7.2013 r.

 

Źródło: http://www.mali-rycerze.pl/czytam,971

 

 

Nadesłał: Krzysztof


 
Jest jeszcze jeden, współczesny nam,świadek Zmartwychwstania Pana — to Maria Valtorta. Pan Jezus pokazał jej swe życie, a ona — w latach 1943-1947 — bardzo dokładnie je opisała na 15 000 stron Poematu Boga-Człowieka. Zmartwychwatanie opisała podobnie jak Grek Germidiusz (Germizy), tylko bardziej szczegółowo (także to, co działo się we wnętrzu grobu.

 

3. ZMARTWYCHWSTANIE

Napisane 1 kwietnia 1945. A, 11848-11860

W ogrodzie wszystko jest ciche i błyszczy od rosy. Ponad nim niebo usiane gwiazdami – które przez całą noc czuwały nad światem – staje się coraz bardziej szafirowe, odkąd porzuciło swój granatowoczarny kolor. Jutrzenka ogarnia od wschodu do zachodu te jeszcze ciemne okolice, jak robi to morze podczas przypływu, kiedy zbliża się coraz bardziej, aby wreszcie zalać ciemny brzeg i zastąpić czernią szarość wilgotnego piasku, a skały zalać lazurem morskiej wody.

Jakaś gwiazdka nie chce jeszcze zgasnąć. Swą mleczną bielą z odcieniami szarości – jaką mają liście zaspanych oliwek wieńczących pobliskie wzgórze – spogląda, coraz słabsza, na falę jasnozielonego światła porannej zorzy. A później [gwiazda ta] tonie, ogarnięta falą brzasku jak ziemia zalewana wodą. A potem jeszcze o jedną mniej... I jeszcze o jedną mniej... i [gaśnie] jeszcze jedna... potem inna... Niebo traci swe skupiska gwiazd i tylko tam w dali, na zachodzie, zostają trzy, następnie dwie, a potem – jedna. Patrzą na ten codzienny cud, jakim jest wstający świt.

Kiedy różowe pasmo znaczy linię na turkusowym jedwabiu wschodniego nieba, tchnienie wiatru – muskając liście i trawy – mówi: „Przebudźcie się. Nadszedł dzień.” Budzi jednak tylko trawy i liście, które drżą diamentami rosy i – z powodu spadających kropli – wydają delikatny szum, [podobny do] brzmienia harfy.

Ptaki nie budzą się jeszcze ani w bujnych gałęziach wielkiego cyprysu, który zdaje się górować jak pan w swym królestwie, ani w splątanym gąszczu wawrzynowego żywopłotu, chroniącego je przed północnym wiatrem.

[Por. Mt 27,62-66]  Strażnicy – znudzeni, przemarznięci, drzemiący w różnych pozach – czuwają przy Grobie. Kamienne zamknięcie zostało wzmocnione na brzegach grubą warstwą wapna, jakby dla wykonania przypory. Na matowej bieli wyróżniają się podobne do dużych rozet pieczęcie Świątyni, wykonane z czerwonego wosku, odbite bezpośrednio na świeżym wapnie.

Strażnicy musieli palić w nocy ogień, bo widać popiół, a na ziemi [leżą] jeszcze nie dopalone głownie. Chyba grali i jedli, bo na ziemi znajdują się jeszcze rozrzucone resztki jedzenia oraz oczyszczone kostki. Z pewnością służyły do jakiejś gry. Są podobne do naszego domina lub do [kostek używanych] w dziecięcej halmie. Grali na prymitywnej szachownicy nakreślonej na ścieżce. Potem porzucili wszystko, szukając bardziej lub mniej wygodnych pozycji, aby zasnąć lub aby czuwać.

Nie ma jeszcze ani jednego promienia słońca. Na niebie, od strony wschodu, jest teraz całkiem zaróżowiony obszar. Coraz bardziej powiększa się on na pogodnym nieboskłonie. I ukazuje się jaśniejący meteor, przybywający z nieznanych głębin. To spadająca kula ognia, której blasku nie można znieść. Za nim – błyszcząca smuga, która być może jest tylko odblaskiem jego wspaniałości na naszej siatkówce. Z ogromną szybkością zstępuje na ziemię. Rozsiewa światło tak intensywne, tak nadzwyczajne, tak przerażające w swym pięknie, że różowy blask jutrzenki znika, pokonany tą rozżarzoną bielą.

Strażnicy podnoszą głowy, zdziwieni, gdyż wraz ze światłem dochodzi też grzmot, potężny, harmonijny, podniosły, napełniający sobą całe Stworzenie. Przychodzi z rajskich przestworzy. To „alleluja”, anielska chwała, która towarzyszy duchowi Chrystusa powracającemu w Swym chwalebnym Ciele.

Meteor spada na zamknięcie Grobu, które niczemu nie służy: odrywa je i odrzuca. Hałas napawa lękiem strażników, postawionych dla pilnowania Pana Wszechświata. Duch Pana wywołuje Swym powrotem na ziemię nowe trzęsienie ziemi, podobnie jak to uczynił, kiedy odchodził ze świata. Wdziera się w mrok Grobu, oświetla go swą nieopisaną Światłością i zastyga w nieruchomym powietrzu. Duch wstępuje ponownie w Ciało, które nie porusza się pod pogrzebowymi płótnami.

Wszystko to trwa mniej niż minutę, ułamek minuty... Tak szybkie było ukazanie się, zstąpienie, wniknięcie i zniknięcie Boskiego Światła...

„Chcę” Boskiego ducha, [wypowiedziane] do Jego zimnego Ciała, jest bezdźwięczne. Mówi to Jego Istota do nieruchomej Materii. Ucho ludzkie nie słyszy żadnego dźwięku. Ciało otrzymuje nakaz i jest posłuszne, wydając głębokie westchnienie...

Nic więcej przez kilka minut.

Pod chustą i pod całunem chwalebne Ciało na nowo przyjmuje wieczne piękno. Budzi się ze śmiertelnego snu, powraca z „nicości”, w której przebywało; zabite – odzyskuje życie. Z pewnością budzi się serce i po raz pierwszy uderza, wlewa do żył zlodowaciałą krew, która jeszcze pozostała, stwarza w jednej chwili pełną jej ilość w pustych żyłach, w znieruchomiałych płucach, w zamroczonym mózgu. Przywraca ciepło, zdrowie, siłę, myśl.

Jeszcze jedna chwila i oto nagłe poruszenie się pod ciężkim całunem... Ruch jest gwałtowny. Poruszył skrzyżowanymi rękoma i ukazuje się stojąc: dostojny, w najwyższym stopniu zachwycający, w Swej szacie z niematerialnego sukna, nadprzyrodzenie piękny i wspaniały. Powaga Go przemienia i wywyższa, a jednak pozostaje Sobą.

Oko z trudnością nadąża za tą przemianą. Teraz Go podziwia. Jakże różni się On od [tego Jezusa], który pozostał w moich wspomnieniach, kiedy był jeszcze żywy, bez ran i śladów krwi. Promieniuje blaskiem, który tryska potokami z pięciu ran i wychodzi ze wszystkich porów Jego skóry.

Robi pierwszy krok. Przy tym ruchu promienie tryskające z Jego rąk i stóp otaczają Go aureolą świetlistych ostrzy. Blask otacza Go od głowy do kraju szaty. [Głowę] okala światłość diademu, który powstał z niezliczonych ran po koronie. Nie wydobywa się już z nich krew, lecz tylko – blask. Kiedy otwiera ramiona, które miał skrzyżowane na piersiach, ukazuje się znowu obszar bardzo żywego światła. Przenika ono przez szatę, nadając Jezusowi blask słońca na wysokości serca. To prawdziwa „Światłość”, która przyjęła Ciało. Nie jest to biedna światłość ziemska, mizerna światłość gwiazd, uboga światłość słońca. To Światłość Boga. To cały blask Raju. Skupia się on w jednym jedynym Bycie. Nadaje źrenicom swój niepojęty lazur, włosom – swe złote płomienie, szatom i barwom – swą anielską jasność. Tego wszystkiego nie można opisać ludzkimi słowami. To najwznioślejszy żar Trójcy Przenajświętszej, która pochłania Swą gorejącą mocą każdy ogień Raju. Wchłania go w Siebie, aby go na nowo rodzić w każdej chwili wiecznego Czasu. To Serce Nieba. Ono przyciąga i rozlewa Swoją krew, niezliczone krople Swej niematerialnej krwi: zbawionych, aniołów i wszystkiego, co jest Rajem: miłość Boga i miłość do Boga. Tym wszystkim jest Światłość, która jest i formuje Chrystusa Zmartwychwstałego.

Gdy dochodzi do wyjścia i kiedy oko może dostrzec jeszcze coś poza Jego blaskiem, ukazują mi się dwie bardzo piękne świetlane postacie. Są jednak podobne jedynie do gwiazd przy słońcu. Jedna z nich znajduje się z jednej, a druga – z drugiej strony progu. Upadły na twarze, adorując swego Boga. On zaś – otoczony Swym światłem – przechodzi i uszczęśliwia uśmiechem. Wychodzi z grobowej groty. Powraca, by znowu stąpać po ziemi. Budzi ją radość. Cała lśni rosą, barwami traw, róż i niezliczonych kwiatów jabłoni, rozkwitłych cudem w pierwszych promieniach całującego je słońca i w Słońcu wiecznym, przechodzącym pod nimi.

Strażnicy zemdleli... Zdeprawowane potęgi ludzkie nie widzą Boga. Tymczasem czyste siły wszechświata: kwiaty, trawy, ptaki, podziwiają i oddają cześć Potężnemu, który przechodzi, otoczony blaskiem własnej Światłości oraz światłem słońca.

Jego uśmiech i spojrzenie spoczywa na kwiatach, na wznoszących się ku pogodnemu niebu gałęziach. I wszystko pięknieje. Delikatniejsze i bardziej jedwabiste stają się miliony płatków, które tworzą kwietny obłok na głową Zwycięzcy. Żywsze stają się diamenty rosy. I bardziej niebieskie staje się niebo, które odbija [blask] Jego błyszczących oczu. Weselsze jest też słońce barwiące radośnie obłoczek, niesiony przez lekki wiatr, który przybył, aby ucałować swego Króla woniami porwanymi ogrodom i pieszczotami jedwabistych płatków.

Jezus podnosi dłoń i błogosławi. Potem zaś – gdy ptaki śpiewają głośniej, a wiatr niesie swe wonie – znika mi z oczu. Pozostawia jednak radość, która wymazuje najmniejsze wspomnienie smutku, cierpienia i niepewności o jutro...

Maria Valtorta
Księga VII - Uwielbienie
–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –

Przekład: "Vox Domini"
Za: http://www.objawienia.pl/valtorta/valt/v-07-003.html