Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Franciszek Malkiewicz

Maryja bezwzględnie nakazała odnowienie obyczajów we francuskim społeczeństwie, a zwłaszcza zaprzestanie niedzielnego handlu i pracy, powrót do życia modlitwy oraz chrześcijańskiej ascezy. Oświadczyła także, że jeżeli Francuzi się nie nawrócą, nie będzie mogła dłużej powstrzymać gniewu swego Syna. Jej próśb nie spełniono. W 1870 r. wojska pruskie najechały Francję, co zakończyło panowanie Napoleona III, a dwa kluczowe francuskie regiony graniczne – Alzacja i Lotaryngia – zostały wcielone do nowo powstałego Cesarstwa Niemieckiego.

Prywatne objawienia a Objawienie

Bloy w 1908 r., w „przeddzień” kolejnej katastrofy dla Francji – Wielkiej Wojny, czyli I wojny światowej, mającej zebrać śmiertelne żniwo w praktycznie każdej francuskiej rodzinie – z ironią portretował postawę francuskich purpuratów wobec wydarzeń w La Salette:

„Wystarczy! Taceat Mulier in Ecclesia!1 Jesteśmy biskupami i doktorami i nie potrzebujemy nikogo, nawet istot bożych. Poza tym jesteśmy przyjaciółmi Cezara2 i nie chcemy siać niepokoju wśród ludu. W ogóle nie boimy się Twoich gróźb, Maryjo, a Twym pastuszkom okażemy – również na starość – pogardę, prześladowanie, biedę, wygnanie, a ostatecznie zapomnienie!”3. Następnie, kończąc wstęp do swej książki, Bloy dodał: „Celem tego dzieła jest poniekąd wynagrodzić, o ile to jeszcze możliwe, perfidne świętokradztwo tych Kajfaszów i Judaszów, którzy od sześćdziesięciu lat niszczą najpiękniejsze królestwo na ziemi”4.

Léon Bloy był „konwertytą” z agnostycyzmu, który raczej nie słynął z umiaru, gdy chodziło o walkę w obronie katolicyzmu. Jego skrajna postawa uniemożliwiła mu m.in. trwałą współpracę z antyliberalnym katolickim czasopismem Louisa Veuillota „L’Univers”. Jednak jego prowokacyjny wstęp mógłby nam posłużyć jako punkt wyjścia do refleksji nad objawieniami fatimskimi. Bloy dotknął bowiem nie tylko problemu akceptacji przesłań prywatnych objawień maryjnych, ale także naturalnej tendencji wyższego duchowieństwa do pewnego sceptycyzmu wobec zjawisk ponadnaturalnych. Brak entuzjazmu hierarchii kościelnej dla prywatnych objawień jest zresztą częściowo zrozumiały. Pasterze Kościoła mają stać na straży Objawienia, czyli depozytu wiary danego Kościołowi przez Boga, które rozpoczęło się za czasów Adama, a skończyło wraz ze śmiercią ostatniego z Apostołów, św. Jana Ewangelisty. Oznacza to, że wszelkie prawdy, jakie Bóg chciał objawić ogółowi wiernych i dzięki którym możemy należycie miłować Boga i dostąpić zbawienia, zostały dane Kościołowi raz na zawsze – w przeszłości. Prywatne objawienia nie mogą tu nic dodać ani nic ująć. Również samo Magisterium Kościoła może te prawdy jedynie przekazywać dalej, wykładać, pogłębiać ich znaczenie oraz precyzować je w postaci dogmatów, stwierdzając, że rzeczywiście należą one do Objawienia.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Kardynał Reinhard Marx i ewangelicki „biskup” Heinrich Bedford-Strohm
Jak powinna wyglądać modlitwa o jedność chrześcijan?

Każdego roku od 18 do 25 stycznia trwa w Kościele katolickim Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Ma on długą, bo ponad stuletnią historię, jednak u swojego zarania nie oznaczał ekumenicznego poklepywania heretyków po ramieniu, mówienia im, że najważniejsze w życiu to być dobrym człowiekiem, czy powtarzania, że nie ważne „w co się wierzy”.

W styczniu roku 1939 na łamach „Misji katolickich”, czyli wydawanego przez jezuitów ilustrowanego miesięcznika, opublikowano tekst modłów, przeznaczonych na Oktawę Modłów o Jedność Chrześcijan. Widzimy w nich, że miłość do bliźniego pozostającego poza Kościołem nie oznacza miałkiego i ciepłego pozdrawiania, łapania się za ręce i śpiewania.

Prawdziwa miłość to chęć doprowadzenia heretyka czy schizmatyka do zbawienia. Stąd w modlitwach o jedność chrześcijan sprzed II Wojny Światowej widzimy błagania o ich powrót lub przyłączenie się do katolików, a nie o „szacunek dla odmienności”.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

O MI   [MILITIA IMMACULATÆ. - Rycerstwo Niepokalanej]

Dnia 16 października 1917 r. wieczorem w Międzynarodowym Kolegium Franciszkańskim subdiakon Maksymilian Kolbe zwołał zebranie nowego stowarzyszenia — MILITIA IMMACULATÆ. Towarzyszyło mu sześciu młodych zakonników. „Po wstępnej modlitwie przeczytano list o. Aleksandra Basile, spowiednika Ojca św., w którym tenże oświadcza, że sprawę Milicji Niepokalanej przedstawi Namiestnikowi Chrystusowemu. Potem projekt «Programu»: cel, środki, warunki. Nad każdym z tych punktów dyskusja, a wreszcie rezolucja przez głosowanie. Długo tak radzą, a na twarzach wszystkich odbija się spokój, ufność i miłość gotowa do ofiar dla zbawienia dusz przez Niepokalaną, a zarazem troska o dobre postawienie sprawy. (…) Przewodniczącego spotkanie nie miało. Przewodniczyła figurka Niepokalanej między dwoma jarzącymi świecami” — tak pierwsze zebranie MI wspominał o. Maksymilian Kolbe.

Maksymilian Kolbe i sześciu jego współbraci, którzy uczestniczyli w spotkaniu założycielskim był pierwszymi Rycerzami Niepokalanej. Jako datę powstania Rycerstwa przyjmuje się 17 października 1917 roku. 28 marca 1919 roku papież Benedykt XV udzielił członkom Rycerstwa Niepokalanej ustnego błogosławieństwa, a niedługo potem pisemne błogosławieństwo dał wikariusz generalny franciszkanów o. Dominik Tavani. Oficjalnego zatwierdzenia przez Kościół dokonał 2 stycznia 1920 roku kardynał Bazyli Pompilj.
Maksymilian Kolbe obserwując niespokojny świat, gdzie wrogowie Kościoła katolickiego byli coraz śmielsi w swych bluźnierstwach, postanowił założyć rodzaj bractwa, którego członkowie godziwymi środkami będą walczyć dla triumfu Niepokalanej. Dopuszczone są wszystkie środki (byle godziwe), na jakie pozwala stan, warunki i okoliczności, co zostawia się gorliwości i roztropności każdego; przede wszystkim zaś poleca się rozpowszechniać Cudowny Medalik.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Używana dzisiaj potocznie nazwa „masoneria” – tak przez „adeptów Hirama”, jak i przez katolików – jest w istocie nazwą umowną, która określa cały zbiór różnorodnych organizacji tajnych, zakonspirowanych stowarzyszeń, odzwierciedlających szeroką paletę poglądów teologicznych, filozoficznych, politycznych i społecznych. Papież Benedykt XIV pisał o „stowarzyszeniach nazwanych potocznie wolnomularskimi”, Leon XII, Pius VIII i Pius IX o „tajnych stowarzyszeniach”, jak podkreślał Pius IX – istniejących „pod różnymi nazwami”. Najważniejszymi tajnymi stowarzyszeniami, posiadającymi największe wpływy w XIX i XX wieku, było wolnomularstwo „francuskie” i tzw. „szkockie” oraz europejski karbonaryzm. Warto jednak w tym miejscu wymienić jeszcze pomniejsze, choć równie niebezpieczne sekty: Iluminanci, Zakon Martynistów, włoska sekta Mazziniana oraz Societa Emancipatrice della Chiesa Romana Cattolica, irlandzcy Fenianie, gnostyccy Różokrzyżowcy, tzw. pruskie loże „niehumanitarne” czy tajne związki żydowskie, jak np. B’nai B’rith
Pełny spis organizacji tajnych potępionych przez Kościół w XIX wieku podawał Dekret Św. Inkwizycji z dn. 12 I 1870 roku. Lista była aktualizowana na bieżąco do Soboru Watykańskiego II.


Do wszystkich wiernych
[o pewnych nowych stowarzyszeniach]

papieża Klemensa XII

28 kwietnia 1738 r.

 Klemens, Biskup, Sługa Sług Bożych. Wszystkim wiernym chrześcijanom
pozdrowienie i apostolskie błogosławieństwo.

Na wysokiej apostolstwa strażnicy, choć na to nie zasłużyliśmy, zrządzeniem miłosierdzia Bożego osadzeni, zgodnie z powierzonym nam urzędem nieustannie (na ile Bóg nam pozwala) dokładamy usilnych starań, aby zamknąć bramy błędów i występków, prawowierną religię w całości utrzymać, a od całego świata chrześcijańskiego odsunąć niebezpieczeństwa wynikające z zaburzeń czasów obecnych.

1. Już przez same publiczne wieści doszła do nas wiadomość o tym, że wszędzie, wciąż i coraz bardziej liczne stają się pewne społeczności, towarzystwa, zbory, schadzki, zgromadzenia czy też bractwa, nazywane zwykle de Liberi Muratori czy des Francs Maçons, lub pod inną nazwą, zgodnie z różnymi językami, działające, w których ludzie wszystkich religii i sekt pod jakimś zmyślonym pozorem naturalnej poczciwości łączą się przymierzem ścisłym i tajnym, zgodnie z własnymi prawami i ustawami; a w stosunku do tego, co w sekrecie razem robią, zostają zobowiązani do zachowania całkowitego milczenia przez ścisłą przysięgę składaną na Biblię oraz groźbę ciężkich kar. A ponieważ w naturze występku leży to, że nie jest w stanie pozostać w ukryciu i musi się w końcu stać głośnym, wspomniane społeczności i schadzki stały się powodem tak wielkich podejrzeń wśród ludzi wiernych Bogu, że dobrzy i cnotliwi zapisanie się do nich uważają za to samo, co ogłoszenie, że stali się złymi i przewrotnymi, bo gdyby nic złego członkowie tych stowarzyszeń nie czynili, nie unikaliby tak bardzo światła — ta pogłoska rozeszła się na tyle szeroko, że w wielu królestwach wspomniane stowarzyszenia zostały decyzją władz zakazane i od dawna są roztropnie zabronione jako godzące w porządek publiczny.

2. Biorąc pod uwagę wielkie szkody, jakie wyrządzają te stowarzyszenia czy też schadzki, nie tylko doczesnemu porządkowi każdego państwa, lecz także w sposób szczególny zbawieniu dusz ludzkich, oraz fakt, że stowarzyszenia takie sprzeczne są z prawem cywilnym i kościelnym; pouczeni przez Pismo Święte, abyśmy dniem i nocą, jak wierny sługa i roztropny gospodarz majątku Pana, czuwali aby ludzie tacy, niczym złodzieje, domu nie podkopali, albo jak lisy winnicy nie zniszczyli — to jest aby prostych serc nie odmienili i niewinnych skrycie nie pozabijali; aby zagrodzić drogę, mogącą prowadzić do bezkarnego popełniania wielorakich występków, oraz w oparciu o inne słuszne i racjonalne przyczyny, nam wiadome, rozstrzygnęliśmy i postanowiliśmy, za radą niektórych Wielebnych Braci naszych, Kardynałów Świętego Kościoła Rzymskiego, a także z naszej własnej woli, na podstawie pewnej wiadomości i po należytym rozpatrzeniu sprawy, na mocy pełni apostolskiej władzy, aby te społeczności, towarzystwa, zbory, schadzki, zgromadzenia czy też bractwa nazywane zwykle de Liberi Muratori czy des Francs Maçons, lub pod inną nazwą występujące, zostały potępione i zakazane — i według tego w niniejszej Konstytucji, która ma zachować swą moc obowiązującą na zawsze, potępiamy je i ich zakazujemy.

3. Dlatego też wszystkim i każdemu z osobna wiernym, wszelkiego stanu, zamożności, urzędu, godności, tak świeckim, jak i duchownym, diecezjalnym i zakonnym, których wszystkich uznajemy za tu wymienionych, surowo i w duchu świętego posłuszeństwa nakazujemy, aby nikt, pod żadnym pozorem lub wyszukaną wymówką nie ośmielał się ani nie próbował do wspomnianych stowarzyszeń de Liberi Muratori albo des Francs Maçons czy inaczej zwanych wstępować, ich propagować, wspierać i w swoich domach lub mieszkaniach, lub gdziekolwiek indziej, dawać im przytułek i schronienie, do nich się zapisywać, przyłączać, brać udział w ich spotkaniach, czy też dawać okazji albo wydawać pozwolenia na zwoływanie ich w jakimkolwiek miejscu, w czymkolwiek im pomagać, ani też porad, pomocy czy przychylności jawnie lub skrycie, wprost czy pośrednio, osobiście czy przez drugich w jakikolwiek sposób okazywać, tak samo innych namawiać, pociągać, pobudzać, zachęcać lub radzić żeby do takich stowarzyszeń się zapisywali, przystępowali, brali udział w ich zebraniach lub im w jakikolwiek sposób pomagali i sprzyjali — lecz aby bezwzględnie takich stowarzyszeń, schadzek, zgromadzeń czy bractw unikali, pod karą Ekskomuniki,

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Modernistyczny neokościół

fot. David Benbennick, lic. Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported, via wikimedia commons

Reforma, jaką chcą wprowadzić moderniści w Kościele, nie jest reformą, ale zburzeniem starego Kościoła i stawianiem nowego na całkiem innych zasadach. Wszelkie oświadczanie ze strony modernistów, iż chcą Kościołowi katolickiemu iść z pomocą przeciw atakom nowoczesnej kultury jest albo udanym, albo jeśli jest szczerym, to nie widzą zgubnych konsekwencji, do jakich ich system doprowadziłby Kościół katolicki.

Kościół, któryby powstał na zasadach modernistycznych, jeśli w ogóle te zasady mogą stworzyć konkretną społeczność religijną, co jest rzeczą bardzo wątpliwą, nie byłby już Kościołem Chrystusowym, ale tworem XX wieku, opartym na zasadach częściowo protestanckich, a głównie na dzisiejszych u wielu światopoglądach agnostycyzmu, pozytywizmu, z przymieszką mistycznych marzeń. Kościół ten nowy mógłby mieć i papieża i biskupów, ale ci byliby marionetkami tylko, mógłby mówić o dogmatach, objawieniach, o nadprzyrodzonej religii, ale byłyby to nazwy, z których dawna treść uleciała, raczej wyrazy bez treści – więc jakże można by zgodnie z prawdą twierdzić, że dawny Kościół nie został zmieniony, a tylko udoskonalony? Nie, nigdy, dawny Kościół zostałby zburzony, a na jego gruzach powstałoby zgromadzenie religijne XX wieku, rozpoczynające erę swego istnienia od pojawienia się modernistów.