Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Po raz kolejny mamy dobitny dowód na to, że spór na linii PO-PiS jest sztucznym sporem wykreowanym w celu podziału i manipulowania społeczeństwem. Otóż ciekawe informacje na temat relacji pomiędzy Stefanem Niesiołowskim z PO i Jackiem Kurskim z PiS podał „Dziennik” za ustaleniami „Newsweeka”: „Ci dwaj politycy z wrogich sobie opcji w telewizyjnym studiu zazwyczaj niemal skaczą sobie do gardeł. Ale jak się okazuje w życiu są prawdziwymi przyjaciółmi. Kto odstawia szopkę na wizji? Jak pisze >Newsweek< takimi przyjaciółmi, którzy kłócą się tylko na pokaz, są Stefan Niesiołowski z PO i Jacek Kurski z PiS. Tygodnik opisuje zasłyszaną rozmowę polityków po wyjściu z telewizyjnego studia: >Nie za bardzo ci przywaliłem?<- pyta Niesiołowski. >Nie ma sprawy, stary, to było jak łaskotanie<- odpowiada Kurski. Po czym razem ruszają na spotkanie. Wcześniej o nietypowej przyjaźni obu polityków pisała >Rzeczpospolita<. Wedle informacji tego dziennika Kurski i Niesiołowski ustalają przed programem do którego są zapraszani, jakich tematów nie poruszą. Po nagraniu razem wracają jednym autem do domu” (za: „Dziwna przyjaźń polityków. >Nie za bardzo ci przywaliłem?<”, dziennik.pl 05.01.2011).

Osobiście mnie to nie dziwi, bowiem zawsze twierdziłem, że pomiędzy PO i PiS nie ma żadnych różnic strategicznych oprócz tego, że w PiS silniejsze są tendencje proamerykańskie, a PO targana jest wewnętrznie przez lobby niemieckie (najsilniejsze w tej partii), amerykańskie i rosyjskie. Jednakże żadna z tych partii nie realizowała i nie realizuje polskiej racji stanu.

W kontekście informacji, że politycy PO i PiS ustalają pomiędzy sobą jakich tematów nie poruszają pamiętam jak podczas kampanii wyborczej w 2007 r. PiS zasugerował, że Donald Tusk dopuścił się pewnych nie do końca zgodnych z prawem działań w jednej z fundacji działających w Trójmieście. Na drugi dzień PO skontrowała i głosem Hanny Gronkiewicz- Waltz zadała pytania PiS o sposób uwłaszczenia budynku partii przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Nie ukrywam, że ucieszyłem się wówczas, bo pomyślałem: wreszcie! Wreszcie chwycili się za łby i zaczną sobie wyciągać machlojki. Nareszcie społeczeństwo dowie się jakie z nich ziółka. I co się stało w trzeci dzień? Nic. Nastąpiła cisza.

Drugi przykład, to afera stoczniowa. Zwróćcie uwagę szanowni internauci, że o ile w przypadku afery hazardowej PiS patroszył tę sprawę, to aferę stoczniową szybko wyciszono i PiS jej nie wałkował. Dlaczego? Bo, owszem PO ma na koncie wałki i likwidację stoczni, ale za to PiS za rządów Jarosława Kaczyńskiego sprywatyzował Stocznię Gdańsk ukraińskiemu „Donbasowi”. Gdy ostrzegano m.in. ówczesnego szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoniego Macierewicza, że szef „Donbasu” Siergiej Taruta przyznał się do kontaktów i wspólnych interesów z Siemionem Mogilewiczem, ojcem chrzestnym tzw. Sołncewskiej Braci- najgroźniejszej grupy przestępczej w Eurazji, a sam „Donbas” według prognoz analityków znajdzie się w rękach rosyjskich, to wielki PiSowski śledczy nic nie zrobił. Pamiętam jak na antenie Radia Maryja ówczesny, PiSowski szef Agencji Rozwoju Przemysłu Paweł Brzezicki zapewniał radiosłuchaczy, iż Stocznia Gdańsk nie znajdzie się w obcych rękach. Już wtedy, gdy to mówił „Donbas” był w stoczni z 15 proc. udziałem. Dzisiaj tenże Brzezicki występuje w Radio Maryja i TV Trwam jako ekspert od stoczni…

Tymczasem stało się dokładnie tak jak przestrzegano Macierewicza i Kaczyńskiego: 31.12.2009 r. „Donbas” znalazł się w ręku kilku chcących zachować anonimowość rosyjskich biznesmenów. Tychże biznesmenów reprezentował „Wnieszekonombank”. Tak się składa, że szefem Rady Nadzorczej „Wnieszekonombanku” jest nie kto inny tylko Władimir Putin.

Te dwa przytoczone przeze mnie przykłady pokazują, że ten mechanizm ustalania pomiędzy PO i PiS tematów, których się nie rusza jest faktem. Obydwie te partie mają swoje „za uszami” i wzajemnie się szachują wiedzą na temat swoich machlojek. Podkręcają tylko sztuczny podział i organizują polityczne igrzyska skłócając społeczeństwo, które podzieliło się na „moherów” i „wykształciuchów” i tak jak pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu skacze sobie do oczu ku uciesze i korzyści takich typów jak Kurski i Niesiołowski. Divide et impera- dziel i rządź, to stara zasada wszelkiej maści manipulatorów.

Ciekaw jestem jak teraz w dziubkach tym fanatycznym zwolennikom PiS spod znaku „Gazety Polskiej” czy „Naszego Dziennika” i Radia Maryja, którym wiadomy duchowny z pewnym profesorem wmawiają, że „PiS to mniejsze zło”. W polityce, owszem czasem trzeba iść na kompromis, ale w przypadku partii Jarosława Kaczyńskiego granica, która oddziela kompromis od zwyczajnego zaprzaństwa i zdrady została dawno przekroczona. W przypadku PiS nie ma żadnego mniejszego zła. Jest tylko zwyczajna, podła zdrada i manipulowanie zwolennikami tej partii czego jednym z wielu przykładów jest relacja pomiędzy podobno śmiertelnymi wrogami Kurskim i Niesiołowskim. Relacja pomiędzy tymi dwoma politykami doskonale personifikuje i oddaje relację na linii PO i PiS. Na zewnątrz jatka na pokaz, a de facto mamy- parafrazując tytuł jednego z seriali w TVN- „Usta, usta” pomiędzy PiS i PO.

(L)eon


Za: http://leon1916.blog.onet.pl/