Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Duda z Bujakiem jadą na wojnę

Zbigniew Bujak, tzw. legendarny działacz opozycji w PRL, ujawnił w wywiadzie dla RMF FM dlaczego zagłosował w wyborach prezydenckich na Andrzeja Dudę z PiS  a nie na Bronisława Komorowskiego: „Pytanie o Komorowskiego jest dla mnie trudne dlatego, że ja bardzo chciałem, żeby on w mojej misji w Ukrainie mi pomógł, a mógł mi pomóc dużo, ale odmówił, nie chciał. W związku z tym ja publicznie powiedziałem: Nie, on mojego głosu miał nie będzie. Dlatego nie spodziewam się po prostu niczego po nim.”.

Dobrze, że Bujak powiedział, co powiedział, bo wiemy już na sto procent, że w wyborach prezydenckich wygrała frakcja proukraińskich i neobanderowskich „jastrzębi” (a takim też jest Krzysztof Szczerski, który ma odpowiadać w kancelarii prezydenta za sprawy międzynarodowe), gotowych poświęcić życie naszych żołnierzy w imię utrzymania przy władzy reżimu Poroszenki. Tego orędownikiem jest Bujak. W styczniu br. w RMF FM przekonywał, że „Ukraina chce dzisiaj ekspertów, oficerów, bo buduje armię, prowadzi wojnę. Byłbym za tym, żeby takich oficerów im posłać. Byłoby fantastycznie, gdyby polscy żołnierze walczyli w Doniecku. Wtedy pokazujemy, że budujemy głęboki, trwały, strategiczny sojusz, który będzie gwarantem bezpieczeństwa nie tylko naszego, ale i Europy”. Po czym dodawał, że brak takiego zaangażowania sprawia, że „Polska jest bliska zdrady Ukrainy (…). Jak sąsiad prowadzi wojnę z naszym śmiertelnym wrogiem, to trzeba temu sąsiadowi pomóc. Sprzedaż broni Ukrainie to wkład we wspólne bezpieczeństwo”.
Tak więc Bujak chciał ekspedycji zbrojnej, próbował do tej koncepcji nakłonić prezydenta Komorowskiego i usłyszał twarde „nie”.  Andrzej Duda natomiast to co innego — też wtedy deklarował możliwość militarnego zaangażowania się Polski (czyli wysłania wojsk) na Ukrainie. Co prawda, po krytyce jaka, jaka na niego spadła, ten „prezydent wszystkich Polaków” zaczął wycofywać się rakiem ze swojego stanowiska (identycznie dziś robi w sprawie cofnięcia podwyższonego wieku emerytalnego, a o „frankowiczach” już nic nie mówi), ale przecież spodziewane spotkanie z Poroszenką, może skończyć się takimi ustaleniami. Także dlatego, że „na wojnę” grają waszyngtońskie konserwatywne „jastrzębie”. W końcu trzeba gdzieś upchnąć produkowaną broń i dobrze zarobić, a wiadomo że na niczym tak się nie robi kasy jak na wojnie. Mogą być spokojni. Im także Duda pomoże. Tym razem realnie.


Za: Blog - Diurnarius