Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Za sprawą politycznej poprawności również w Polsce odżywają ulubione zasady wybitnego przywódcy socjalistycznego Adolfa Hitlera, wśród nich – zasada odpowiedzialności zbiorowej. Wystarczyło na przykład, by ktoś był Żydem, żeby został wpakowany do komory gazowej, a potem – spopielony w krematorium przez Sonderkomando, w którym pracowali inni Żydzi. Wydawałoby się, że kto, jak kto, ale Żydzi powinni zwalczać zasadę odpowiedzialności zbiorowej nawet instynktownie, ale okazuje się, że jest akurat odwrotnie.

Oto na wieść o wyroku wydanym przez panią sędzię Annę Łosik z poznańskiego Sądu Okręgowego, żydowska gazeta dla Polaków pod redakcją pana red. Adama Michnika wprost pieje z zachwytu, że taki „rewolucyjny” ten wyrok i w ogóle. Nietrudno się domyślić przyczyn takiego zachwytu redakcyjnego Judenratu. Wspomniany wyrok został wydany w procesie przeciwko księdzu, który wymuszał obcowanie płciowe z panienką z patologicznej, pijackiej rodziny. Pani sędzia Łosik przyznała panience odszkodowanie w wysokości miliona złotych oraz dożywotnią rentę – ale nie od sprawcy przestępstwa, tylko od Zgromadzenia Księży Chrystusowców, do którego sprawca przestępstwa należał. Wyrok jest „rewolucyjny” o tyle, że polskie prawo karne, podobnie jak ustawodawstwo innych państw cywilizowanych, stoi na gruncie indywidualizacji odpowiedzialności karnej, która polega na tym, że za przestępstwo odpowiada jego sprawca, ewentualnie podżegacz i pomocnik – ale nie jakieś osoby trzecie.

Tymczasem pani sędzia Anna Łosik odeszła od tej zasady w stronę zasady odpowiedzialności zbiorowej, powołując się na art. 430, czy 429 kodeksu cywilnego stanowiący, że „kto powierza wykonanie czynności drugiemu, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną przez sprawcę przy wykonywaniu powierzonej mu czynności, chyba, że nie ponosi winy w wyborze, albo że wykonanie czynności powierzył osobie, przedsiębiorstwu lub zakładowi, które w zakresie swojej działalności zawodowej trudnią się wykonywaniem takich czynności”. Z brzmienia tego przepisu wynika wyraźnie, że – po pierwsze – nie chodzi tu o szkody wyrządzone wskutek przestępstwa, skoro mowa jest o możliwości powierzenia czynności osobie, przedsiębiorstwu czy zakładowi, które trudnią się wykonywaniem takich czynności zawodowo. Trudno bowiem podejrzewać ustawodawcę, że mówiąc o „przedsiębiorstwie” lub „zakładzie” miał na myśli gang specjalizujący się w „mokrej robocie” na zlecenie. Po drugie – że nie ma żadnych dowodów, by Zgromadzenie Księży Chrystusowców „zlecało” skazanemu na 4 lata więzienia księdzu dokonywanie gwałtów lub innych czynów nierządnych z ową panienką. Dlaczego zatem pani sędzia Anna Łosik z Sądu Okręgowego w Poznaniu oparła swoje „rewolucyjne” orzeczenie na takiej, wątpliwej prawnie podstawie? Ponieważ ona mi się nie zwierza, przeto jestem skazany na domysły. Pierwsza przyczyna to taka, że pani sędzia Anna Łosik jest głupia. Tego z góry wykluczyć nie można, bo ja sam na przykład znałem kolegów ze studiów, którzy w powszechnej opinii uchodzili za ociężałych umysłowo, ale potem, jakby nigdy nic, zostawali sędziami lub prokuratorami, bo na przykład zapisywali się do partii, albo pochodzili z porządnych, ubeckich dynastii. Oczywiście takie przypuszczenie byłoby nieuprzejme, zwłaszcza, że pani sędzia Anna Łosik awansowała do Sądu Okręgowego, więc jakieś zalety musi mieć, jak nie intelektualne, to przynajmniej – jak to w przypadku Andrzeja Olechowskiego określił nasz Kukuniek, czyli Lech Wałęsa - „fizjologiczne i inne”. Nigdy nie widziałem pani sędzi Anny Łosik, więc na temat jej zalet „fizjologicznych” nie będą się wypowiadał. W takim razie mogłyby wchodzić w grę jeszcze te „inne”, które w przypadku pana Andrzeja Olechowskiego nawet Lech Wałęsa określił tak enigmatycznie. Czy miał na myśli tajną współpracę Andrzeja Olechowskiego ze sławnym „wywiadem gospodarczym”, który zarejestrował go pod pseudonimem „Must”? Bardzo możliwe, bo Lech Wałęsa też został zarejestrowany przez SB pod pseudonimem „Bolek” i kto wie, czy przypadkiem nie z tego powodu został prezydentem naszego nieszczęśliwego kraju? Skoro pojawia się choćby cień możliwości, że z powodu tajnej współpracy z bezpieką można w Polsce zostać prezydentem, to cóż dopiero – sędzią Sądu Okręgowego w Poznaniu? W takiej sytuacji tajna współpraca wcale nie musiałaby wykluczać głupoty, jako przyczyny nominacji pan Anny Łosik na sędzię Sądu Okręgowego w Poznaniu, bo niektórzy oficerowie prowadzący wolą, by konfident nie był mądrzejszy od nich samych.

 

Jeśli tak by rzeczywiście było, to pani sędzia Anna Łosik nie byłaby odosobniona. Znalazłaby się przynajmniej w towarzystwie pani prof. Moniki Płatek, tej samej, której się wydawało, że „w związkach jednopłciowych rodzi się tyle samo dzieci, a często więcej, niż w związkach różnopłciowych”. Pani profesor Monika Płatek jest już wprawdzie dużą dziewczynką, bo już 65-letnią, a sprawia wrażenie, jakby nie wiedziała, skąd biorą się dzieci. Zresztą – kto wie – może wiedziała, ale już zapomniała? Ale mniejsza z tym, bo pani prof. Płatek, która również podziela opinię o „rewolucyjnym” charakterze wyroku wydanego przez panią sędzię Annę Łosik, aprobuje go jeszcze z innego powodu. Otóż jej zdaniem milion złotych odszkodowania plus 800 złotych dożywotniej renty miesięcznie, to „nic” w porównaniu z dochodami Kościoła. Znaczy – skoro na biednego nie trafiło, to trzeba go wyszlamować, jak nie pod takim, to pod innym pretekstem. Tak właśnie myśleli i postępowali bolszewicy, więc nic dziwnego, że pani prof. Płatek nie tylko skłania się ku bolszewizmowi, ale nawet z ramienia Zjednoczonej Lewicy, czyli konglomeratu partyjniaków, konfidentów i pożytecznych idiotów, kandydowała w 2015 roku do Senatu – na szczęście bez powodzenia. Gdyby jednak została senatoressą, to niewątpliwie z tego wyboru ucieszyłby się Józef Stalin, podobnie jak z wyroku pani sędzi Anny Łosik musi cieszyć się Adolf Hitler. No dobrze – ale dlaczego cieszy się z tego orzeczenia redakcyjny Judenrat? To proste – zasada odpowiedzialności zbiorowej przyda się znakomicie do wyszlamowania Kościoła katolickiego, którego Żydzi nienawidzą od ponad 2 tysięcy lat. Okazuje się, że wbrew przypisywanym ich zaletom, oni też nie są specjalnie mądrzy, bo najpierw popierają zasadę odpowiedzialności zbiorowej, a potem się dziwują, że palą nimi w piecach.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton    tygodnik „Polska Niepodległa”    29 września 2018

Za: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=4314