Drukuj
Kategoria: Naród
Odsłony: 2065
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Pamiętam dzień 13 grudnia 1981 roku. Miałem wówczas tylko sześć lat gdy wprowadzono Stan Wojenny. Byłem jednym z tych dzieciaków, które włączając telewizor (czarno biały) zamiast niedzielnego „Teleranka” o dziewiątej rano zobaczyły „mrówki” na ekranie. Poszedłem do taty, że coś nie tak z telewizorem. Nawet tata nie pomógł. Tej niedzieli jak wiele dzieciaków w Polsce nie obejrzałem „Teleranka” myśląc razem z rodzicami, że telewizor zwyczajnie się zepsuł.
Dwie godziny później, gdy rodzice wrócili z kościoła z Mszy stało się wszystko jasne. Pamiętam słowa mojego taty, że to jest prawie tak jak wojna. Jako dzieciak wszystkie słowa brałem na wiarę w nieomylność rodziców.

O tym, że jest troszkę inaczej niż zwykle przekonałem się dopiero kilka dni później gdy z rodzicami poszliśmy na miasto. Transportery opancerzone, żołnierze z karabinami ogrzewający się przy prowizorycznych kociołkach w koksem. Tego widoku do końca życia nie zapomnę. Nie odbierałem wówczas, z perspektywy sześcioletniego dzieciaka, że dzieje się jakieś zło. Wręcz przeciwnie. Kiedyś stojąc z moją mamą w kolejce przed sklepem (nie miała mnie z kim zostawić) podszedłem do dwóch żołnierzy z karabinami i oni widząc, że przyglądam się im widząc sześcioletniego szczeniaka uśmiechając się życzliwie zagadali do mnie. Jako że w domu miałem pokaźną kolekcję żołnierzyków, to ci prawdziwi- żywi żołnierze byli dla mnie czymś bardzo pozytywnym (tak samo ZOMOwcy, bo ich wówczas nie odróżniałem od żołnierzy). Zapytałem czy mogę dotknąć karabinu i jeden z nich pozwolił mi to uczynić. Później wszystkim kolegom w zerówce i w sąsiedztwie chwaliłem się, że dotknąłem prawdziwego karabinu. To było wówczas wielkie przeżycie dla mnie.

Nie rozumiałem wówczas zdenerwowania mojej mamy, która gdy spostrzegła, że oddaliłem się od niej i stoję przy żołnierzach wystraszona podbiegła, przepraszała ich za mnie, tłumaczyła się jakbym coś złego uczynił. Dzisiaj z uśmiechem wspominam tę historię. Tak pamiętam Stan Wojenny. Dla mnie- wówczas dziecka była to sytuacja taka jak zawsze oprócz tego, że miałem frajdę, bo można było spotkać żołnierzy z karabinami na ulicy. Nie czułem się wystraszony jako dziecko.
Później dorastając w atmosferze kultu „Solidarności”, bo nawet ci z mojej rodziny, którzy należeli do Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego uważali Stan Wojenny, który został zniesiony za zło dałem się tym nastrojom ponieść. Dopiero po ukończeniu szkoły średniej, gdy sięgnąłem po książki i publikacje przedstawiające argumenty „drugiej strony”, czyli generała Wojciecha Jaruzelskiego zacząłem inaczej postrzegać Stan Wojenny jako akt polityczny.

Dzisiaj jako dorosły człowiek, już z pewnym doświadczeniem życiowym i jakimś bagażem doświadczeń, po wielu rozmowach z ludźmi zarówno z obozu „Solidarności”, jak i stojących po stronie władz PRL, po lekturze szeregu książek na ten temat i uwzględnieniu ówczesnej sytuacji geopolitycznej Polski uważam wprowadzenie Stanu Wojennego za słuszne.
Amator
Za: http://amator.blog.onet.pl/2,ID396056347,SL396059433,index.html

Moj Komentarz

No cóż drogi Amatorze, być może dlatego że miałem wtedy kilkanaście lat więcej niż Ty, a być może dlatego że to ja działałem w Solidarności i wierzyłem że Solidarność to jest to, co wyzwoli nas wszystkich z tego utopijnego systemu. Może dlatego inaczej odbieram stan wojenny, bardziej jako zamach i klęskę tych naszych nadziei. Bo po stanie wojennym przegraliśmy i do dziś nie możemy odzyskać tego co nas wszystkich wtedy jednoczyło. Stan wojenny to było morderstwo słusznej idei, zbrodnia na narodzie i najlepszych aspiracjach, jakie ten naród mógł z siebie wykrzesać. Zamach na nas wszystkich, młodych ludziach, którzy za Solidarność, często do dziś płacą cenę zmarnowanych szans i często tak jak ja cenę emigracji.
Polska po stanie wojennym nigdy nie będzie już taka sama, a to właśnie odbija się na życiu i losach Polski i Polaków teraz po tylu latach. Wielu myśli tak jak Ty i wielu próbuje tłumaczyć zamach Jaruzelskiego na naszym narodzie jako mniejsze zło. Dziś jednak wiadomo jak było naprawdę i kim jest Jaruzelski. Dziś wiemy to czego nie domyślaliśmy się nawet 20 lat temu. I dziś właśnie jest czas by nazywać rzeczy po imieniu. Nie możemy dopuścić by ze zbrodniarzy i bandytów robiono bohaterów i tak jak zabroniono krytyki Piłsudskiego z czasem zrobiono z niego tylko bohatera, pomijając wszystko zło jakie wyrządził, tak nie możemy udawać że stan wojenny tylko Polskę ratował, a jego twórcy zamiast przydomka zdrajców i zbrodniarzy, będą nosili tytuły bohaterów. Niestety Twoja ocena tamtych wydarzeń może się tylko do tego przysłużyć.

zjw