Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Izabela BRODACKA 

Z prawdziwą przykrością przeczytałam listę osób popierających wystawianie bluźnierczego spektaklu Golgota Picnic. Między innymi dlatego, że znalazłam tam nazwisko mojej szkolnej koleżanki Małgorzaty Dziewulskiej. Nigdy nie byłyśmy zaprzyjaźnione, ani nie byłyśmy nawet bliskie towarzysko. Uważałam ją jednak za osobę cywilizowaną. Wykształcona, elegancka, świetnie pisząca. Filozof i teatrolog. Powinna rozumieć, że niezależnie od jej osobistych poglądów i wierzeń, oraz niezależnie od tradycji rodzinnej ( jest podobno z rodziny Natansonów) obrażanie cudzych uczuć religijnych jest poniżej wszelkiego poziomu. Ciekawa jestem czy równie gorliwie- w imię wolności sztuki- popierałaby spektakl wyśmiewający tradycyjne żydowskie święta albo wręcz holokaust.

Jak piszę - Dziewulska nie była nigdy mi osobą bliską, ale wydawało mi się że jesteśmy z tego samego kręgu kulturowego. Choćby przez fakt uczęszczania do tego samego renomowanego liceum imienia Narcyzy Żmichowskiej w Warszawie . Tak mi się tylko wydawało.

Dziewulska zawsze zajmowała się teatrem. Miała nawet swój zespół w Puławach, któremu swego czasu robiłam zdjęcia. Bardzo miło wspominałam pobyt w Puławach, gdyż po zrobieniu stosownych zdjęć uciekłam do ukochanego Kazimierza Dolnego.

Zespół była to jak pamiętam jakaś popłuczyna po Grotowskim. Wyszło z niego podobno kilku dobrych aktorów.


Teatr to w ogóle dziwne miejsce. Zawsze był traktowany jako świątynia sztuki. W 1917 roku, po wkroczeniu wojsk sowieckich do Polski, sowieccy oficerowie i ich damy, uważali (nie wiedzieć czemu) za stosowne regularnie pokazywać się w teatrach. Ku radości polskich obywateli sowieckie damy paradowały w brzeskim teatrze w nocnych koszulach zrabowanych w okolicznych dworach, których to koszul w naiwności swojej nie odróżniały od sukien balowych.

Z namaszczeniem oglądały nudne spektakle. Nie przeszkadzały im aksamitne kotary, orkiestra we frakach, miękkie fotele i inne drobnomieszczańskie obyczaje. Przecież zamiast iść do teatru mogliby urządzić pijatykę, albo orgię. Jednak kаждый вечер любители театрального искусства приходили сюда посмотреть спектакли.

Dopiero gdy sowieci trochę oswoili się z obcą im kulturą zaczęli ideologiczną dywersję. Usiłowali wprowadzić do sztuk wydumane postacie robotników i chłopów. Nigdy jednak, nawet w okresie najgorszych prześladowań Kościoła, nie przyszło im do głowy coś tak idiotycznego, jak traktowanie bluźnierstwa jako sztuki.

Kresy wbrew obiegowym mitom zawsze były enklawą tolerancji. Na tym samym terenie żyli zgodnie ludzie różnych wyznań i kultur. Nikomu z ziemian czy arystokracji nie przyszłoby do głowy obrażać starozakonnych, prawosławnych czy muzułmanów pracujących we dworach. Nawet lewicujący agitatorzy byli tu traktowani pobłażliwie. Właśnie w Brześciu agitatorskie szlify zdobywali Jędrychowski i Blinowski. Wielu z nich starało się na wszelki wypadek ( gdyby ich rewolucyjna działalność nie przyniosła rezultatu) zbałamucić panienki z dobrych domów i chętnie godzili się na rolę pieczeniarzy w ich zamożnych rodzinach. To mało znane, dość humorystyczne epizody historii komunizmu i socjalizmu. Warto kiedyś do nich wrócić.

Co do opacznego rozumienia wolności w imię której nakazuje się nam tolerowanie bluźnierstwa. Moja matka powiedział kiedyś coś, czego wówczas nie zrozumiałam. Twierdziła, że starozakonni Żydzi z Pińska (nasz majątek Widybór położony był koło Pińska, żydowskiego miasteczka na obrzeżach Rzeczpospolitej) byli bardzo przyzwoici i relacje dworu z nimi układały się zupełnie poprawnie. Powiedziała jednak, że w sowieckich czasach, na tych terenach, nie było nic gorszego niż wyzwolona, lewicująca Żydówka. Były one markietankami sowieckiej armii, uczestniczyły w mordach na ziemianach, bały się ich własne rodziny. Jak powiedziała - fakt wyzwolenia z dość opresyjnej dla nich kultury i religii starozakonnej oznaczał wyzwolenie się z wszelkich norm, zasad i zakazów. Oznaczał pozbycie się empatii i wyższych uczuć.

Często opisuje się zdziczenie rabujących dwory i palących książki sowietów. Nie zrozumie tego nikt kto tego nie przeżył. Niedowiarków odsyłam do lektury książek Kossak Szczuckiej [np. POŻOGA md]. Jednak nie co innego, niż chyba tęsknota do wyższej kultury kazała żonom sowieckich oficerów bywać w teatrach. Nie ma powodu wyśmiewać ich nocnych koszul w roli sukien balowych i nagminnego mycia twarzy w bidetach. Tłumaczy je autentyczna ciemnota i bieda.

Współczesnych wykształconych hunwejbinów zabawiających się obrażaniem uczuć religijnych innych ludzi nie tłumaczy zupełnie nic.

Osobie cywilizowanej nie trzeba chyba dowodzić, że nie obraża się wierzeń, których się nie podziela.

Osoba cywilizowana powinna również rozumieć , że pewne znaki i symbole zmieniają swoje znaczenie i fakt, że należą do najszerzej rozumianego dziedzictwa kultury nie oznacza, że można nimi swobodnie dysponować.

Na przykład swastyka została zbezczeszczona przez Hitlera i nic nie pomoże fakt, że Mieczysław Karłowicz znakował swastyką szlaki w Tatrach. Swastyka jest obecnie zakazana i kropka. Wszelkie jej odniesienia kulturowe zostały unieważnione.

Korona cierniowa została przejęta przez chrześcijaństwo, nie jest neutralna i pierwszy lepszy głupek – niezależnie od jego intencji - nie ma prawa umieszczać jej na kasku motocyklowym.

Krzyż, który był w Rzymie symbolem hańby stał się symbolem świętości i żadna Kozyra, czy Niedbalska tego nie zmieni.

Zastanawiałam się co kazało cywilizowanym osobom stanąć po stronie tego ohydnego spektaklu. Nie uwierzę, że ktoś wezwał taką Dziewulską czy Kulkę i powiedział : „ Wy Dziewulska i Kulka macie stanąć na czele ideologicznego frontu walki z opium dla mas” . Tak się to teraz nie odbywa. A więc co kazało eleganckiej starszej pani, specjalistce od teatru i młodej dziewczynie, córce wielkiego skrzypka, podpisywać coś tak obrzydliwego i idiotycznego? Co je skłoniło do znalezienia się w doborowym  towarzystwie Owsiaka?

To rodzaj jakiejś lojalności. Ale wobec czego ? Bo przecież nie wobec jakkolwiek rozumianej kultury.

Wykrzywialiśmy się kiedyś na siermiężny socrealizm, który podnosił do rangi sztuki epizody z życia ludu pracującego miast i wsi. Dożyliśmy czasów, że socrealizm jest passé.

Trzeba naprawdę dużej naiwności, żeby sądzić, że ktokolwiek zmusi nas do uznania za sztukę czegoś takiego jak Golgota Picnic.

 

Za:  http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=13126&Itemid=13843843419