Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
30 listopada o godzinie 16,30 przez Uniwersytetem na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie odbyła się demonstracja polegająca na spaleniu błękitnej flagi z wieńcem z dwunastu złotych, pięcioramiennych gwiazd, symbolizujących 12 pokoleń Izraela. W odrzuconym przez Francję i Holandię traktacie konstytucyjnym została ona uznana za flagę państwową Unii Europejskiej, ale ponieważ na tym etapie jest rozkaz udawania, że Unia państwem nie jest, w traktacie lizbońskim o żadnej fladze państwowej, godle ani hymnie nie ma ani słowa. Ale błękitne flagi z wieńcem z 12 złotych gwiazd wszędzie wiszą, jak gdyby nigdy nic, zaś nowy prezydent Unii Europejskiej już zdążył wyrazić pragnienie zastąpienia nimi flag i symboli narodowych.

Przemawiając do demonstrantów zwróciłem uwagę, że zebraliśmy się w historycznym momencie. Oto bowiem za 7 i pół godziny, czyli po północy 1 grudnia proklamowane będzie w Europie nowe państwo, rodzaj kierowanego przez Niemcy europejskiego cesarstwa pod nazwą „Unia Europejska”. Polska stanie się częścią składową tego państwa. Doświadczenie historyczne poucza nas, że nigdy żadna część składowa jakiegokolwiek państwa nie była niepodległa. Przeciwnie – zawsze podlegała władzom tego państwa, właśnie jako jego część składowa. Powstanie Unii Europejskiej oznacza zatem, że od 1 grudnia utracimy niepodległość. Nie musi to koniecznie oznaczać jakiejś tragedii, bo Unia Lubelska z 1569 roku też wymagała wyrzeczenia się odrębnej niepodległości przez Koronę Polską i Wielkie Księstwo Litewskie, ale fakt utraty niepodległości i wtedy i teraz nie ulega kwestii. Dlatego jest to moment historyczny.

Ale nie tylko z tego powodu, chociaż i on jest niezwykle ważny. Drugim powodem, dla którego dzień 1 grudnia 2009 roku z pewnością przejdzie do historii, jest okoliczność, że po raz pierwszy w dziejach narodu i państwa polskiego niepodległości sami się wyrzekamy. Zdarzało się bowiem, że niepodległość traciliśmy, ale zawsze z powodu zewnętrznej, obcej przemocy. Teraz zaś utracimy ją na własne życzenie. To znaczy nie nas wszystkich, zwłaszcza – nie tu obecnych, ale na życzenie tych, którzy 8 czerwca 2003 roku głosowali w referendum za przyjęciem traktatu akcesyjnego. Również na życzenie polityków, piastujących w Polsce zewnętrzne znamiona władzy. Jak pamiętamy, bardzo nas wszystkich do poparcia traktatu akcesyjnego zachęcali. Niewątpliwie mieli ku temu ważne powody, a właściwie jeden ważny powód. Każdy przecież widzi, że do niepodległości żaden z nich nie dorasta, że z niepodległym państwem najwyraźniej sobie nie radzą, że mają z tym same zgryzoty, więc nic dziwnego, że z ulgą pozbyli się tego obciążenia i teraz liczą już tylko na to, że w Unii Europejskiej znajdą bezpieczne schronienie w momencie, kiedy prawda o tym, co się rzeczywiście stało, wreszcie do Polaków dotrze i zechcą im oni wymierzyć sprawiedliwość. Nie można wykluczyć, że ich rachuby są trafne, że za swoją zdradę zostaną wynagrodzeni.

Ale jest jeszcze i trzeci powód, dla którego zebraliśmy się w historycznym momencie. Oto właśnie minęło 179 lat od dnia, a właściwie od nocy, kiedy to grupka podchorążych, bez żadnej politycznej kalkulacji, a być może nawet przez kogoś sprowokowana, podjęła desperacką próbę zbrojnego odzyskania niepodległości, którą dzisiaj nazywamy Powstaniem Listopadowym. Nie jest zatem wykluczone, że za 30 lat w nowym pokoleniu odrodzi się tradycja romantyczna i że spróbuje ono odzyskać niepodległość, której dzisiaj tak lekkomyślnie się wyrzekamy. Być może, że będzie musiało próbę tę okupić własną krwią, podobnie jak tamci, w Powstaniu Listopadowym. I to przyszłe pokolenie z pewnością wspomni dzisiejszy dzień, być może – z goryczą, a kto wie, czy nie z pogardą. Więc dobrze, że dzisiaj zebraliśmy się tutaj, bo tą demonstracją dajemy wobec nich świadectwo, że nie wszyscy chcieliśmy wyrzekać się niepodległości. Wprawdzie nie ma nas tutaj zbyt wielu, jednak miejmy nadzieję, że wielu innych myśli i czuje podobnie jak my, więc tą nieliczną demonstracją próbujemy ratować reputację naszego pokolenia wobec przyszłych pokoleń Polaków, żeby nas do końca nie potępili, żeby wiedzieli, że myśmy przynajmniej próbowali.

Felieton  •  specjalnie dla www.michalkiewicz.pl  •  3 grudnia 2009

Stanisław Michalkiewicz

Za: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1042