Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

W Warszawie zwycięstwo Dmowskiego było kompletne: zarówno właściciel domu jak stróż, zarówno ziemianin jak chłop lub parobek, chcieli bronić Rosjan, chcieli walczyć z Niemcami. Zwolennicy orientacji austriackiej i Legionów byli nieliczni i nikomu nieznani. Na opinię publiczną w Królestwie nie mieli w okresie początków wojny absolutnie żadnego wpływu. Rosja upadła w wielkiej wojnie, jednak kalkulacje Dmowskiego na zwycięstwo państw zachodnich okazały się słuszne.

Wychowawcą społeczeństwa polskiego, które zobaczyło niepodległą Polskę, nie była więc szkoła krakowska. Nie był nim także komendant Piłsudski. Przez cały czas istnienia niepodległej Polski Piłsudski decydował o polityce polskiej, nawet z trumny oddziaływał na wydarzenia polityczne.

Dmowski społeczeństwo to wychowywał, kształtował jego poglądy. Zwycięstwo Dmowskiego nad Piłsudskim, to Ozon, ta organizacja piłsudczyków, Rydzów i Koców, która przyjęła program ideowy nie Piłsudskiego, lecz Dmowskiego. Nie znaczy to wcale, bym Dmowskiego uczynił odpowiedzialnym za Ozon, albo choćby za program Ozonu.

Myśląc o Piłsudskim i Dmowskim, myślę czasami, że instytucja ostracyzmu ma swoje uzasadnienie i że nieszczęściem dla ula pszczół jest, gdy zamiast jednej, ma dwie matki. Piłsudski był człowiekiem genialnym i Dmowski był człowiekiem genialnym. Gdybyż można było ich rozsunąć w czasie! Współżycie tych ludzi w jednej epoce było elementem osłabiającym Polskę. Historia, którą piszę, mogłaby się nazywać Piłsudski i Dmowski. Dzieje mego pokolenia, to walka tych dwóch ludzi. Gdybyż mogli iść razem! Piłsudski proponował to w 1919 roku „kochanemu panu Romanowi” – Dmowski odrzucił, bo tak byli obaj stworzeni, że żaden z nich nie mógł być zastępcą drugiego. Nie to, że każdy chciał – jak mówią dzieci – lecz każdy musiał być pierwszy w narodzie.

DMOWSKI – KRÓL NASZYCH POJĘĆ

Stronnictwo wszechpolaków występuje we wszystkich trzech dzielnicach już w roku 1900. Jak szkoła krakowska jest głównie odpowiedzialna za rządy w Galicji, tak odpowiedzialność za politykę polską w Królestwie od chwili wprowadzenia instytucji konstytucyjnych ponosi prezes Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego (wszechpolaków), Dmowski.

Nie poszedł on na bojkot wyborów do Dumy, który propagowały stronnictwa skrajne, który doradzał Studnicki. Niewątpliwie gotów był odegrać rolę Agenora Gołuchowskiego w zaborze rosyjskim i jeśli mu się to nie udało, to z innych przyczyn niż Wielopolskiemu. Ten miał rząd rosyjski za sobą, odepchnął go naród polski. Dmowski miał za sobą Polaków Królestwa; z wrogiem, z zaborcą rosyjskim chciał ich pogodzić za pomocą demagogii antyniemieckiej i antyżydowskiej. Ale teraz zgody nie chciał rząd rosyjski.

Do władzy dochodzi Stołypin, właściciel majątku na Kowieńszczyźnie, jak najdalszy od powtarzania wobec Polaków polityki: Aleksander I – Czartoryski. I tutaj jednak, właśnie z punktu widzenia narodowo-państwowych interesów rosyjskich, Dmowski, a nie Stołypin miał rację. Pojednanie Polaków z Rosjanami leży przede wszystkim w interesie Rosjan, bo pojednanie dwóch narodów, to zawsze żniwo korzyści dla silniejszego z tych dwóch narodów. Ba! – gdyby Mikołaj II miał duszę wielkiego monarchy, lub choćby rozmach Mikołaja Mikołajewicza, gdyby zjechał w roku 1896 do Warszawy, kazał zagrać „Jeszcze Polska nie zginęła”, gdyby obiecał restaurację państwa polskiego, może by istotnie zbudował imperium słowiańskie, bo idea panslawizmu bez pogodzenia się z Polakami będzie zawsze hipokryzją. Na szczęście tak się nie stało. Ale dajmy spokój spekulacjom historycznym.

W Dmowskim uderza jego nowoczesność. Krakowską szkołę historyczną można nazwać gotycką. W tych czasach nie tylko Kraków, ale cała Austria była gotycka, a raczej neogotycka. To próby unowocześnienia form średniowiecznych, rozwiązywania zagadnienia współżycia różnych narodowości, zbudzonych do życia przez wiek XIX, przez wspólnotę dynastii. Ta austriacka neogotyckość odbijała się na polityce galicyjskiej i na szkole krakowskiej.

Kemal-Pasza w wieku XX wyrzekł się kalifatu, to znaczy wpływu na cały świat muzułmański, wyrzekł się wspaniałości Konstantynopola, by silnie i zwarcie ugruntować się wyłącznie na plemieniu tureckim.

Pisząc w roku 1904 Myśli nowoczesnego Polaka, Dmowski także zrzekał się wielu rzeczy ze wspaniałego dziedzictwa Polski.

Zresztą nie chcę Dmowskiego czynić odpowiedzialnym za wszelkie przejaskrawienia, które były później wypowiadane w imieniu jego i jego doktryny. Przeciwnie, chcę podnieść, że Dmowski w Myślach nowoczesnego Polaka wypowiedział wielkie zdanie, o którym zapomnieli jego adepci, widać więcej oddani kultowi Dmowskiego, aniżeli lekturze jego dzieł. Zdanie to brzmi: „Nie naród tworzy państwo, lecz państwo tworzy naród”.

 

Dmowski niewątpliwie nie chciał wyrzekać się ziem polskich z ludnością niepolską lub mieszaną, chciał tylko tę ludność zasymilować, nie chciał jej od narodu odtrącać, jak to czynił Kemal z nie-Turkami, lub Hitler z nie-Niemcami, chciał, aby tak jak spolonizowała się cała szlachta litewsko-ruska, która przecież jeszcze w wieku XVI nie mówiła w domu po polsku, tak samo spolonizowały się wszystkie ludy zamieszkałe na terytorium państwa polskiego.

Z tej asymilacji wyłączał jednak Dmowski Żydów. Dmowski chciał asymilować Rusinów czy Litwinów, bronił się przed asymilacją Żydów. Stosunek jego do Żydów był nowoczesny, to znaczy nie chciał kwestii żydowskiej załatwiać ani przez chrzest, jak o tym w Polsce marzyli poczciwi księża w wieku XVIII, ani też przez masową asymilację, jak tego chcieli jeszcze poczciwsi liberałowie z wieku XIX. Ochrzczony czy nieochrzczony Żyd pozostawał dla Dmowskiego Żydem, narodowością obcą. Żydzi byli dla Dmowskiego teoretycznie równie godni zwalczania jak zaborcy, praktycznie zwalczał ich jednak więcej. Uważał bowiem, że Żydzi szczelniej okupują nasze życie gospodarcze, niż zaborcy nasze życie polityczne. Obawiał się też nade wszystko przenikania elementu żydowskiego do naszej kultury i literatury. Dążył do emancypacji narodu polskiego spod gospodarczej przewagi Żydów, do stworzenia polskiego mieszczaństwa, do oswobodzenia chłopa od handlu żydowskiego.

Nazywam Piłsudskiego ofensywą polityki polskiej, Dmowskiego – defensywą. Dmowski był przede wszystkim obrońcą stanu posiadania. Dlatego dbał głównie o zwartość sił narodowych, o usunięcie z terytorium narodowego elementów obcych. Piłsudski, to zagon kawalerii, obejmujący duże terytorium, Dmowski to forteca, zabezpieczająca stan posiadania.

Na przyczyny działań ludzkich składają się zawsze obok rzeczy wielkich także rzeczy małe, obok pobudek świadomych – pobudki nieświadome. Za młodu Piłsudski mówił o Pskowie, Inflantach, wzrok jego szedł ku północy, tam budował wielkie koncepcje dla Polski; zmęczony życiem, stary Piłsudski chętnie powraca do koncepcji rumuńskiej, związanej z krajem pełnym słońca i owoców. Antyniemieckość Dmowskiego, prócz tych przyczyn, które znamy z jego pism, wynikała zapewne także z niechęci do socjalistów i do Żydów. Ruch socjalistyczny rozwijał się wtedy doskonale w Niemczech, a Żydzi mieli dużo do powiedzenia i w Wiedniu, i w Berlinie.

Dmowski był niezaprzeczalnie politycznym wodzem Królestwa przed wojną, a wpływ jego na dwie inne dzielnice był znaczny, gdyż Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne dużą rolę grało w Galicji, a jeszcze większą w Poznańskiem. Dmowski był bardzo atakowany, przede wszystkim przez zasymilowanych Żydów i ludzi o liberalnym wobec Żydów nastawieniu. Niektórzy patrioci atakowali go za ugodowość wobec Rosji, socjaliści uważali go za niebezpiecznego reakcjonistę.

W czasie wojny rosyjsko-japońskiej Piłsudski w towarzystwie Tytusa Filipowicza jedzie do Japonii, by uzyskać tam środki na wywołanie powstania w Królestwie. Dmowski pojechał za nim, aby mu przeszkodzić. Na ulicy w Tokio obaj panowie przywitali się kurtuazyjnie.

Po wybuchu wielkiej wojny, kiedy Piłsudski tworzy Legiony, kiedy w Krakowie powstaje NKN – Dmowski opowiada się za orientacją rosyjską. Oddaje mu wtedy wielką usługę pięknie napisana odezwa Wielkiego Księcia do Polaków:

„Polacy! Marzenia waszych ojców i dziadów ziścić się mają…”,

obiecująca Polskę wolną w języku, wierze i samorządzie. Były to obietnice skąpe i niewyraźne, ale nader pięknie wypowiedziane, urywanymi, literackimi zdaniami, chwytające za serce. Nie może się z nimi równać epistoła biurokratyczna, pełna nietaktów i ciężka w stylu, którą wystosowała do Polaków Naczelna Komenda wojsk austriackich.

Odezwa Wielkiego Księcia wywołała wielkie wrażenie w Polsce, ale wpłynęła także na Rosjan, przez których przeszedł teraz wielki prąd filopolski. Przez kilka tygodni Rosjanie kochali Polaków i zachwycali się nimi. „Nie rozumiem, dlaczego nie wprowadzić do Rosji języka polskiego…” – mówił profesorowi Stanisławowi Cywińskiemu jakiś powracający z Warszawy do Moskwy porucznik Moskal. „Jak to wprowadzić?” – „No tak, wprowadzić na miejsce rosyjskiego”– odpowiedział prostolinijny oficer, któremu język Mickiewicza spodobał się raptem więcej od języka Puszkina.

Dmowski powiadał wtedy, że Wielki Książę wywołał duchy, których zakląć z powrotem rząd rosyjski już nie potrafi, widział ziemie polskie zjednoczone i wyrzekał się na razie dalszych ziem wschodnich. W roku 1862 Andrzej Zamoyski w rozmowie z wielkim księciem Konstantym odrzucił propozycje ugody właśnie w imię ziem wschodnich, Dmowski pragnął jej teraz pod warunkiem przyłączenia do Królestwa zaboru pruskiego i Galicji Zachodniej.

Bo co do Galicji Wschodniej, zamiary rosyjskie były całkiem wyraźne. Druga równie pięknie napisana odezwa Wielkiego Księcia, pióra zdaje się tegoż księcia Trubeckiego, który redagował odezwę do Polaków, zapowiadała przyłączenie Galicji Wschodniej do ziem rosyjskich „…kak burnyj potok rwiot kamni, tak rwiotsa russkij narod k’objedinieniju…” Odezwa mówiła o żywiołowym pragnieniu ludu rosyjskiego Galicji Wschodniej połączenia się z ziemią rosyjską, nazywała Galicję Wschodnią ziemią Osmomysła, Daniły i Lwa Halickiego.

W Warszawie zwycięstwo Dmowskiego było kompletne: zarówno właściciel domu jak stróż, zarówno ziemianin jak chłop lub parobek, chcieli bronić Rosjan, chcieli walczyć z Niemcami. Zwolennicy orientacji austriackiej i Legionów byli nieliczni i nikomu nieznani. Na opinię publiczną w Królestwie nie mieli w okresie początków wojny absolutnie żadnego wpływu.

 

Rosja upadła w wielkiej wojnie, jednak kalkulacje Dmowskiego na zwycięstwo państw zachodnich okazały się słuszne. Dmowski przeniósł się na emigrację i tu stał się mózgiem Polaków aktualizujących sprawę polską w Londynie, Paryżu i Rzymie. Został prezesem Komitetu Narodowego i tworzył oddziały polskie we Francji z Polaków amerykańskich, częściowo z jeńców niemieckich, a także z nadpływających przez Murmań ochotników. Był wtedy uważany za symbol orientacji polskiej na Francję, w której to orientacji niektórzy z jego zwolenników nieco przesadzali, na przykład wywieszając w Polsce na równi z flagami polskimi kolory francuskie. Sam Dmowski nigdy nie przekroczył granic interesu narodowego.

Stanisław Cat-Mackiewicz, „Historia Polski od 11 listopada 1918 do 17 września 1939″

 

Za: http://niezlomni.com/?p=1402