Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Ze oddali im prasę tv. radio jak w USA.Gazety "The Sun" i "The Sunday Times", należące do koncernu Ruperta Murdocha, miały nielegalnie pozyskiwać prywatne informacje na temat rodziny b. premiera Wielkiej Brytanii Gordona Browna. Według dziennikarzy BBC, w 2000 roku osoby działające na zlecenie "The Sunday Times" zdobyły informacje na temat konta bankowego Gordona Browna podszywając się pod premiera. Informacje te były potrzebne dziennikarzom do materiału o nabyciu przez Browna mieszkania po bardzo korzystnej cenie.

Z kolei tabloid "The Sun" opublikował (na pierwszej stronie) informację o chorobie syna premiera, Jamesa Frasera, która była utrzymywana przez rodzinę Browna w tajemnicy. Dziecko, obecnie 5-letnie, cierpi na mukowiscydozę.

Według informacji, do których dotarła CNN, polityk zamierza zaskarżyć do sądu oba tytuły. News International nie skomentowało doniesień o zarzutach byłego premiera.

Wcześniej na jaw wyszła informacja, że pracownicy innej brytyjskiej gazety należącej do koncernu Ruperta Murdocha "News of the World" podsłuchiwali polityków, celebrytów, a także rodzinę królewską.

Podsłuchy na wielką skalę

Skandal wokół "News of the World" wybuchł w związku z niedawnym procesem mordercy nastolatki. Wyszło na jaw że hakerzy tabloidu włamali się do skrzynki głosowej Milly Dowler zaginionej w 2002 roku i skasowali odsłuchane wiadomości robiąc miejsce dla następnych. Rodzicom i policji sugerowało to, że dziewczynka żyje, choć z jakiegoś powodu nie wraca do domu. W rezultacie policja zakwalifikowała sprawę jako zaginięcie, a nie zabójstwo.

BBC podała, że "NotW" płacił za informacje na temat brytyjskiego dworu funkcjonariuszowi specjalnej komórki Scotland Yardu odpowiedzialnej za bezpieczeństwo rodziny królewskiej. Według tego źródła, było to nie tylko bardzo poważnym naruszeniem prawa do prywatności rodziny królewskiej, ale i zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa.

Ogółem hakerzy "NotW" włamali się do skrzynek głosowych około 4 tys. osób, w tym ofiar głośnych zabójstw i rodzin żołnierzy poległych w Iraku i Afganistanie. Podsłuchiwano też sportowców, celebrytów i polityków. Gdy sprawa wyszła na jaw, niektórym wypłacono odszkodowania.

Ukarać winnych

W poniedziałek członków rodziny Milly Dowler przyjął wicepremier Nick Clegg. W spotkaniu uczestniczył też były zastępca szefa metropolitarnej policji Brian Paddick związany z partią liberalno-demokratyczną Clegga oraz były liberalno-demokratyczny poseł Izby Gmin Evan Harris.

Matka 13-latki, Sally Dowler, powiedziała Cleggowi, że dowiedziała się o podsłuchu telefonu komórkowego córki po jej tragicznej śmierci dopiero ostatnio, na zakończonym w czerwcu wyrokiem skazującym procesie jej zabójcy, Levi Bellfielda.

Sally
Sally Dowler i Gemma Dowler podczas spotkania z wicepremierem Nickiem Cleggiem

- Rodzina sądzi, że żywotne znaczenie ma ukaranie osób odpowiedzialnych za to, co się stało. Odpowiedzialność spoczywa na osobach bardzo wysoko postawionych - powiedział prawnik Dowlerów, Mark Lewis. Nie ukrywał, że wśród nich jest m.in. Rebekah Brooks, która w latach 2000-03 była naczelną "NotW", a obecnie jest dyrektorką wykonawczą News International - firmy, która wydawała ten tabloid. Rodzina nie rozumie, dlaczego Brooks miałaby pozostać na stanowisku, gdy ponosi redakcyjną odpowiedzialność (za podsłuchy - podsumował prawnik rodziny. Zauważył, że ani Brooks (w 2002 r. znana pod panieńskim nazwiskiem Wade), ani nikt z News International nigdy nie przeprosił rodziny Dowlerów.

We wtorek rodzinę Dowlerów przyjmie lider laburzystowskiej opozycji Ed Miliband, a w środę premier David Cameron.

Murdoch nie kupi telewizji?

Skandal podsłuchowy i korupcyjny w gazecie "News of the World" postawił pod wielkim znakiem zapytania rzetelność zarządu grupy medialnej Ruperta Murdocha.

Perspektywa przejęcia BSkyB przez Murdocha budzi w Wielkiej Brytanii ogromne emocje. 80-letni właściciel News Corporation jawi się wielu Brytyjczykom jako szara eminencja od dziesięcioleci manipulująca polityką i opinią publiczną.Ten obraz podsycają inne, konkurencyjne media. Ale Komisja Europejska już w zeszłym roku uznała, że wykupienie telewizji BSkyB przez News Corporation nie naruszy przepisów antymonopolowych. Murdochowi pozostawało już tylko uzyskać zgodę rządu w Londynie na zachowanie licencji nadawczej i uzgodnić cenę - po części z samym sobą, bo jego koncern jest już i tak właścicielem prawie 40% akcji BSkyB.

Decyzja w sprawie licencji miała zapaść w tym miesiącu, ale podczas weekendu brytyjski minister sportu i kultury, Jeremy Hunt odsunął ją do września, a dziś napisał do Komisji Antymonopolowej i do Urzędu Kontroli Komunikacji OFCOM prośbę o opinię o transakcji. OFCOM już w przeszłości kwestionował przejęcie BSkyB i wygląda na to, że koncern Murdocha może jeszcze zapłacić ogromną cenę za nieuczciwość swego dziennikarstwa. Ale jeśli nawet postawi na swoim - podsyci tylko podejrzenia o zakulisowe manipulacje, co może bardzo zaszkodzić premierowi Davidowi Cameronowi.

Siedzisz przed komputerem i szukasz książki na temat ekonomii. Dane o Twoje działalności zapisują się w bazie. Wychodzisz z domu i mijasz księgarnie. Nagle Twoje urządzenie przenośne daje Ci znak. Dostałeś wiadomość od księgarni, którą właśnie mijasz. “Witaj, mamy książkę, której dziś szukałeś. Specjalnie dla Ciebie przygotowaliśmy zniżkę 35%. Wjedź teraz i pokaż wiadomość sprzedawcy. Oferta ważna tylko 15 minut”. Co zrobisz z tak dopasowaną ofertą?

Urządzenia mobilne są powszechnie używane. Serwisy geolokalizacyjne stają się coraz bardziej popularne i osobiście obstawiam, że niebawem branża online będzie miała nowe słowo-fetysz (które pozwoli odejść na zasłużona emeryturę frazie: social media): geolokalizacja, odmieniane przez wszystkie przypadki. Już dziś kiedy w czasie szkoleń wspominam o geolokalizacji, pracodawcy uśmiechają się pod nosem. Cóż za pokusa mieć pracownika na tacy ;)

Faktem jest, że coraz więcej danych które zostawiamy w czasie wizyty w Internecie to informacje które mogą pozwolić zarobić znacznie więcej. Informacje o tym co robimy zbiera Google. Informacje co lubimy zbiera Facebook. Wielu z nas chętnie przyznaje się gdzie się obecnie znajduje. Jeśli to wszystko zebrać w jedną całość, to okazuje się że możemy sie sporo o sobie dowiedzieć. Najlepsze jest to, że nikt nam tych informacji nie wykrada, nikt nas nie szpieguje. My sami, z własnej woli i za zgodą podajemy sie na tacy, np. marketerom.
 “Urządzenia typu PDA staną się wkrótce nie tylko gadżetem, ale oczywistością ułatwiającą codzienność. Nic dziwnego, że reklama i marketing podążają za tym trendem… i bardzo dobrze! Mało kto już zwraca uwagę na bannery reklamowe czy spoty telewizyjne. Spersonalizowany marketing to korzyść nie tylko dla sprzedawców, ale i dla nas, bo w końcu będą nam proponowane produkty i usługi których faktycznie szukamy. Rozszerzona rzeczywistość i geolokalizacja to technologia, która nareszcie to umożliwia” – Maciej Gajewski, redaktor Chip.pl  

Jedna z moich koleżanek, zostawiła w sklepie z winami numer swojego telefonu. I teraz, (oprócz tradycyjnych smsów reklamowych), za każdym razem kiedy pojawia się w pobliżu sklepu, dostaje zaproszenie. Przyjadź mamy coś dla Ciebie. To dość prosta akcja, ale skoro mały sklep z winami potrafi to robić, to co dopiero sieciówka, której budżety marketingowe liczone są w milionach dolarów?

Sklepy internetowe i platformy handlowe jak Allegro już od dawna przesyłają dopasowane ofery. Empik zapamiętał jakich książek i multimediów szukałem i raz w tygodniu podsyła mi tytuły które mogą mnie zainteresować. Podobnie Allegro, które przesyła mi informacje o towarach które mogłyby mnie zainteresować. Na razie dostaje te informacje mailem. Na razie te maile są zdefiniowane na stałe i przychodzą o określonej porze, określonego dnia. Trochę się już przyzwyczaiłem i ofertę przeglądam sporadycznie.
  Praktykuję tego rodzaju zakupy od dawna, ale na razie wyłącznie w amazon.com i na eby.com. Może dlatego, że mają – a szczególnie Amazon – dobrze sprofilowane oferty. Z obu sklepów otrzymuję informacje o przedmiotach, które mogą mnie zainteresować. Kupuję coraz częściej za pomocą iPhona i iPada, przez internet mobilny. – Krzysztof Urbanowicz, prezes Mediapolis.

Coraz częściej (patrz ramka wyżej) kupujemy przy pomocy urządzeń mobilnych. Tych samych, które mamy np. w kieszeni mijając sklep, urządzeń włączonych, działających, odbierających dane. Kwestią czasu jest kiedy zaczniemy otrzymywać bardzo konkretne oferty, dopasowane do – co warto podkreślić – aktualnych potrzeb. Zwłaszcza jeśli oferty będą wyglądały na wyjątkowe okazje, dodatkowo dostępne tylko przez pewien krótki czas.

Marketerzy mają te techniki opanowane do perfekcji. Wiele osób powie teraz, na mnie to nie zadziała. Jestem zbyt mądry, żeby dać się podejść w ten sposób. I pewnie część osób ma rację, ale jest grupa raczej niewielka. Wystarczy wybrać się na zakupy do hipermarketu i ten jeden raz zastanowić się w drodze po pieczywo, dlaczego jest ono zazwyczaj na samym końcu sklepu. Podobnie mięso i wędliny. Warto w czasie takiej podróży zwrócić uwagę jakie towary znajdują się na półkach na wysokości oczu, a które na najniższej półce. Czy przypadkiem na najniższej nie są te najbardziej poszukiwane, a na wysokości oczu te poszukiwane mniej? Nie działają na Was reklamy? Proponuje któregoś dnia spojrzeć na zawartość wózka z zakupami…

Jeśli więc działają (bo działają, na większość z nas) tak oklepane metody, sprawdzające się od wielu lat, to jak zadziała na nas sms o treści: Cześć “Twoje imię”. Mamy dla Ciebie książkę “Tytuł”, której dziś szukałeś w super cenie. Jesli wejdziesz teraz do nas, kupisz ją 10 zł taniej. Zapraszamy”. Mogę się założyć, że wiele osób powie, że na nich to nie zadziała i bardzo wielu z tej grupy wejdzie do sklepu i kupi książkę po tak atrakcyjnej cenie. Marketerzy też to wiedzą.
Jeśli zachodzi sytuacja w której potrzebuję dostępu do produktu/usługi to chętnie z niej skorzystam. Szczególnie, że najwięcej czasu zajmuje z reguły szukanie tej jednej rzeczy, czy usługi. W takim przypadku fakt, pozostawiania śladu moich zainteresowań potrzeb służy do ich zaspokojenia. Bałbym się sytuacji w której zebrane w ten sposób dane mogą zostać wykorzystane do przewidywania moich potrzeb. Jednym słowem jestem przekonany o skuteczności tego rodzaju działań, z zastrzeżeniem, że wyrażam zgodę na otrzymywanie tego rodzaju ofert. – Przemysław Staroszczyk, kierownik ds. innowacji, AdInnovation.   

Oczywiście na tym – moim zdaniem – się nie skończy. Ponieważ liczba danych które zostawiamy jest coraz większa, coraz większe są również możliwości ich przetwarzania i przede wszystkim chęć do ich przetwarzania. Jeśli dobrze pamiętam dwa czy trzy lata temu ludzie z Google planowali stworzenie serwisu, które zawierałby dane na temat naszego zdrowia. Nie pamiętam jak potoczyły się losy tego projektu, to z resztą mniej istotne. Za każdym razem kiedy odwiedzamy np. Medicover, lekarz zapisuje cel wizyty, diagnozę, przepisane leki. Wszystko zostaje w bazie, do której mamy dostęp tak prosty jak do Facebooka. No to teraz pomyślmy co można zrobić z takimi danymi…

Dawno temu powiedziałem, że dziś praca detektywa jest prosta jak nigdy. Warto dodać, że praca myślącego marketera staje się jeszcze łatwiejsza. Na nasze własne życzenie.
"Dziękujemy & Żegnajcie" - takie słowa ukazały się w niedziele na tytułowej stronie ostatniego wydania brytyjskiego tabloidu "News of the World", który został zamknięty przez jego właściciela Ruperta Murdocha po ujawnieniu zataczającej coraz szersze kręgi afery podsłuchowej.

Słowa pożegnania od reporterów, redaktorów i personelu technicznego pisma szczycącego się 168-letnią tradycją, umieszczono na tle mozaiki zmontowanej z najsłynniejszych stron tytułowych "News of the World" (NotW).Podsłuch inwigilacja zwolnienia poniżania , manipulacje a następnie szantaż to jest właściwa działalność "magnatów" prasowych.

Ukazujący się co niedzielę tabloid pogrążyło ujawnienie włamywania się jego dziennikarzy do poczty głosowej uprowadzonej uczennicy Milly Dowler, która - jak się okazało - została zamordowana. Wkrótce wyszło na jaw, że włamywano się do poczty głosowej wielu innych osób, w tym znanych osobistości, rodzin żołnierzy poległych podczas zagranicznych misji a nawet członków rodziny królewskiej.

Murdoch, szef News Corporation, która wydawała "News of the World", a także wydaje takie pisma jak "The Sun", "The Times" i "The Sunday Times", postanowił zamknąć pismo, co oznacza utratę pracy przez ok. 200 osób. Afera wybuchła w wyjątkowo kłopotliwym dla Murdocha momencie bowiem stara się on kupić stację telewizyjną BSkyB.

W sobotę pracownicy pisma ostatecznie opuścili pomieszczenia redakcji we wschodnim Londynie. Przed budynkiem wyrażali swój smutek, ale także gniew i rozgoryczenie decyzją zamknięcia pisma. Wyrażali też przekonanie, że zostali bezlitośnie sprowadzeni do roli kozłów ofiarnych po to aby Murdoch mógł nabyć stację BSkyB.

Szczególne rozgoryczenie wśród byłych już pracowników pisma wywołuje to, że Rebekah Brooks, jedna z najbliższych współpracowniczek Murdocha i równocześnie edytorka "News of The World" z okresu ujawnienia afery, pozostała na swoim stanowisku. Dodatkowego wydźwięku całej sprawie dało ujawnienie, iż jest ona bliską znajomą premiera Davida Camerona, który ponadto zatrudniał jako doradcę medialnego redaktora naczelnego "News of the World" w latach 2003-2006 Andy'ego Coulsona.

Brooks twierdzi, że nic nie wiedziała o włamaniu do poczty głosowej Milly Dowler.

Ostatnie wydanie "News of the World" ukazało się w nakładzie 5 mln egzemplarzy wobec spodziewanego rekordowego popytu. Ocenia się, że na zniknięciu "News of the World" bezpośrednio najbardziej zyskają konkurencyjne brukowce "Mail on Sunday" i "Sunday Mirror".

Dziennikarze "News of the World" spodziewają się, że w dalszej perspektywie na rynku pojawi się nowy tabloid, być może niedzielna wersja dziennika "The Sun". Te pozostałe gazety brukowce też "padną" swoja robotę  już  zrobiły!!!.


 Trzech gruzińskich fotoreporterów, zatrzymanych w czwartek w związku z podejrzeniem szpiegostwa, przekazywało tajne informacje Rosji - poinformowało gruzińskie MSW.

MSW napisało w komunikacie, że fotoreporter europejskiej agencji EPA Zurab Kurcikidze przekazywał zdjęcia wykonane przez dwóch innych fotografów służbom wywiadowczym rosyjskiego Ministerstwa Obrony.

Pozostali dwaj fotografowie, którzy uczestniczyli w tym procederze, to osobisty fotograf prezydenta Micheila Saakaszwilego Irakli Gedenidze i pracujący dla gruzińskiego MSZ Giorgi Abdaładze.

Podczas zatrzymania odkryto u nich poufne informacje dotyczące trasy przemieszczania się prezydenta Saakaszwilego oraz plany budynku, w którym urzęduje - podał gruziński resort. - Śledztwo wykazało, że Zurab Kurcikidze utrzymywał kontakty ze służbą wywiadowczą Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej - napisano w komunikacie, dodając, że Gedenidze i Abdaładze byli wynagradzani za robienie zdjęć, które Kurcikidze przekazywał Moskwie.

Żonę Gedenidzego, także fotografkę, która była czwartą osobą zatrzymaną w czwartek, zwolniono. Gruzińskie służby bezpieczeństwa aresztowały w ostatnich trzech latach kilkadziesiąt osób pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji. W środę na kary od 11 do 14 lat za szpiegostwo zostało skazanych czterech Rosjan. W listopadzie ubiegłego roku Gruzja poinformowała o rozbiciu siatki szpiegowskiej działającej na rzecz Rosji i zatrzymaniu 13 podejrzanych, w tym czterech obywateli tego kraju.

Wpisany przez VZ.   

Za: http://www.radiopomost.com/