Drukuj
Kategoria: Warto przeczytać
Odsłony: 5604
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Stanisław L. Krowicki

    Jeśli nie chcemy nowych żwirowisk, kolejnych bitew sił "Polski Zawsze Wiernej" z "demoliberalną międzynarodówką paszkwilantów", musimy zmienić system edukacyjny. Kto wie, czy to nie w nim tkwi klucz do ponurej zagadki trwałości polskiego antysemityzmu. Dokumenty, nauki papieża i biskupów, praca historyków, publicystów i dziennikarzy, konferencje, odczyty  to wszystko  jak widać, za mało, by ten demon przepadł raz na zawsze... - tak zaczyna swój tekst w "Polityce" (nr 16 z 21 kwietnia br.) Adam Szostkiewicz o potrzebie wydania polskiego podręcznika nauczania o historii i zagładzie Żydów na lekcjach przedmiotów humanistycznych w szkołach ponadpodstawowych.

To "za mało" autor stara się ponadto zminimalizować, przytaczając pogląd katolickiego duchownego filosemickiego, ks. Stanisława Musiała: Dlaczego Kościół w Polsce nie przesyła Żydom życzeń z okazji żydowskiego Nowego Roku. Taki gest miałby większą wymowę niż niejeden teologicznie słuszny, ale abstrakcyjny dokument. Jakby tego było mało, dziennikarz "Polityki" przywołuje jeszcze słowa polskiego księdza katolickiego, pochodzenia żydowskiego, Romualda Wekslera-Waszkinela: Leczenie z antysemickiej "infekcji" jest potrzebne Kościołowi na całej ziemi, zwłaszcza Kościołowi w Europie, szczególnie Kościołowi w Polsce.


Red. A. Szostkiewicz po obwieszczeniu, że mamy już wysoko oceniany [przez kogo?  przyp. S.L.K.] program nauczania o historii i zagładzie Żydów na lekcjach przedmiotów humanistycznych w szkołach ponadpodstawowych autorstwa Roberta Szuchty [nauczyciela jednego z liceów warszawskich  przyp. S.L.K.] oraz Piotra Trojańskiego z Akademii Pedagogicznej w Krakowie postuluje  w kontekście "szoku po Jedwabnem"  podjęcie działań jak w Stanach Zjednoczonych, gdzie Wytępiono rasistowskie dowcipy, zakazano dyskryminacji na tle pochodzenia etnicznego, reagowano natychmiast i zdecydowanie na rasistowskie wybryki. Tamtejsze Kościoły energicznie włączyły się do akcji. Nim zabrano się za gruntowną reformę systemu edukacji, sprawdzono dokładnie treść podręczników używanych w szkołach katolickich.

Rewizji podręczników towarzyszyły szkolenia dla wybranych grup nauczycieli. Na Florydzie przez dziesięć lat gmina żydowska i wspólnota katolicka urządzały weekendowe warsztaty, na których nauczyciele religii z obu społeczności starali się ułożyć pod kierunkiem naukowców nowy plan dydaktyczny. (...) Młodzież – w ramach lekcji religii katolickiej – dowiaduje się, na czym polega grzech antysemityzmu, że wynikał po części z dawnej błędnej nauki Kościoła, do jakich potworności doprowadził i jak z nim walczyć.

(...) Katoliccy teologowie uniwersyteccy prowadzą rekolekcje i seminaria dla biskupów i księży na temat stosunków chrześcijańsko-żydowskich, podobne, kilkugodzinne szkolenia, organizuje się dla pracowników świeckich. Rabini przychodzą z wykładami na temat judaizmu do katolickich seminariów, część szkół żydowskich zaprasza na tej samej zasadzie wykładowców katolickich... Amerykańskie władze kościelne nie tolerują antysemickich wybryków duchownych. Gdy do Chicago przyjechał ks. Henryk Jankowski, tamtejszy kardynał Francis George ostrzegł go, że nie życzy sobie antysemickich wypowiedzi z ust polskiego duchownego.

W samych Stanach działa dziś ponad sto ośrodków badań nad Holocaustem, które przygotowują także materiały edukacyjne dla szkół różnych szczebli – książki, filmy wideo, skrypty. Z biegiem lat edukacyjny punkt ciężkości przesuwa się powoli z wiedzy faktograficznej na kształtowanie wrażliwości moralnej.

W tym samym numerze "Polityki" ukazał się też wywiad z Robertem Szuchtą, jednym z autorów wydanego w 2000 r. przez Wydawnictwa Szkolne PWN (po podpisaniu przez Polskę deklaracji sztokholmskiej zobowiązującej nasz kraj do nauczania w szkołach o tragedii Żydów) programu edukacyjnego w zakresie historii i zagłady tego narodu oraz przygotowywanego obecnie podręcznika o tym samym tytule. Ów nauczyciel LXIV LO im. S. I. Witkiewicza w Warszawie od 10 lat "na własną rękę" prowadzi lekcje o Żydach i ich zagładzie, za co m. in. został wyróżniony w 1995 r. przez p. Jerzego Wiatra nagrodą I stopnia – na długo przed podpisaniem przez Polskę deklaracji sztokholmskiej. Kiedy to jednak nastąpiło, poseł Andrzej Folwarczny z Unii Wolności interpelował w Sejmie w sprawie zobowiązań zeń wynikających. R. Szuchta spotkał się nawet z parlamentarzystami, dokonując "odkrycia", że jedna z posłanek pierwszy raz usłyszała słowo "Holocaust", a kiedy "dowiedziała się, że chodzi o program nauczania o Żydach, po prostu wyszła z sali".

Że Szuchta nie był pionierem "antysemityzowania" treści polskich podręczników przedmiotów humanistycznych, dowodzi fakt, iż już w 1991 r. w podpisanej umowie o współpracy kulturalnej między Polską i Izraelem zapisano, że wprowadzone zostaną do podręczników [szkolnych – przyp. S.L.K.] odpowiednie poprawki. Natomiast 4 lata później opracowano naprędce Zalecenia dotyczące podręczników historii i literatury w Polsce i Izraelu – wydane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej w Polsce i przez Ministerstwo Oświaty, Kultury i Sportu w Izraelu. Na s. 6 powyższego dokumentu otwartym tekstem napisano, że komisja polska zaakceptowała propozycje komisji izraelskiej. Polegały one, z grubsza biorąc, na jednostronnym zobowiązaniu polskich autorów podręczników języka polskiego i historii do podejmowania dziejów Izraela (corocznie od pewnego czasu odbywają się wieloszczeblowe konkursy wiedzy o historii Izraela, organizowane przez MEN) i stosunków polsko-żydowskich – przy jednoczesnym przemilczeniu najmniejszych nawet zobowiązań strony izraelskiej co do "podejmowania" w swoich podręcznikach treści polskich. (podkr. moje - WK.)

Aby budować przyszłość trzeba zrozumieć i ocenić przeszłość niepomijając niczego – brzmi zacytowana in extenso główna teza dokumentu, w którym najczęściej używane terminy to "antysemityzm" (i jego pochodne) oraz "pogromy". A oto krótka próbka tekstu: Izraelscy uczniowie są wyjątkowo uprzedzeni do materiału historycznego związanego z Polską i z dziejami Żydów w Polsce. Można tłumaczyć to faktem, że na ziemi polskiej właśnie dokonana została głównie eksterminacja Żydów Europy i zgon Żydów polskich [nawet słowem nie wspomniano, że tej "eksterminacji" dokonali Niemcy]. Wydarzenia o antyżydowskim charakterze, które miały miejsce w Polsce, jak pogrom w Kielcach czy antyżydowska i antysyjonistyczna kampania w latach 1967-1969 przyczyniły się w znacznym stopniu do negatywnego nastawienia uczniów do materiałów związanych z Polską. Nie bez znaczenia jest również fizyczny i kulturalny dystans panujący dziś między młodzieżą izraelską a Polską...

Chyba to "wyjaśnia" przyczyny niepodejmowania spraw polskich w podręcznikach w Izraelu. Pisałem na ten temat szczegółowo w "Myśli Polskiej" z 2 listopada 1997 r. "Holocaust. Program nauczania o historii i zagładzie Żydów na lekcjach przedmiotów humanistycznych w szkołach ponadpodstawowych" autorstwa R. Szuchty i P. Trojańskiego (recenzenci: dr Janina Mazur, dr Włodzimierz Mędrzecki i mgr Daniel Zych) – dopuszczony przez MEN do użytku szkolnego pod nr DKW-4014-317/99 i dotowany przez ten resort – został niemal w całości upodobniony do cytowanych powyżej "Ustaleń dotyczących podręczników historii i literatury w Polsce i Izraelu" – zarówno w treści, jak i w formie języka. Dowodzi to, że treść tego "dokumentu" była w Żydowskim Instytucie Historycznym nie tylko konsultowana. Dał temu też wyraz R. Szuchta podczas panelu dyskusyjnego na warszawskich X Targach Książki Edukacyjnej nt. "Jak uczyć o Holocauście w szkole?", wyrywając się jak filip z konopi, że polscy autorzy podręczników do historii nie respektują ustaleń polsko-izraelskiej komisji podręcznikowej.

No cóż, chyba ten nauczyciel nie przeczytał podręcznika do historii dla maturzystów autorstwa prof. Andrzeja Garlickiego  przewodniczącego polskiej strony polsko-izraelskiej komisji podręcznikowej. Zachwala go nawet krytyczny wobec innych autorów publicysta "Polityki"... Skoro jesteśmy przy tym, to 21 listopada 1998 r. na łamach tego tygodnika ukazała się recenzja polskich podręczników historii pióra prof. Feliksa Tycha, dyrektora Żydowskiego Instytutu Historycznego, który zbadał czy są zgodne z preferowaną przez środowiska żydowskie wizją historii. W tej swoistej cenzurze pozytywną ocenę znalazły podręczniki takich autorów jak: A. Garlicki, A. Radziwiłł, W. Roszkowski, J. Pilikowski, S. Sierpowski, E. i J. Centkowscy, a najbardziej "oberwało się" dr. Andrzejowi L. Szcześniakowi, który jakoby pompuje w głowy nauczycieli i uczniów, że Żydzi "pozwalali zamykać się w gettach" oraz Andrzejowi Pankowiczowi, który chce w ogóle widzieć społeczeństwo polskie jako zbiorowość ratującą Żydów.

Teza wyjściowa programu nauczania o Holocauście brzmi, że ze wszystkich aktów ludobójstwa w świecie zagłada Żydów na ziemiach polskich jest czymś wyjątkowym. Żeby nie było żadnej wątpliwości, tę tezę autorzy "odmieniają przez wszystkie przypadki" w całym dokumencie (np. s. 7-10, 27-30). Zagłady innych narodów tutaj się nie liczą, choćby ludobójstwo dokonane na ludności polskiej na Wołyniu w latach ostatniej wojny czy śmierć ofiar stalinowskiego totalitaryzmu. R. Szuchta i P. Trojański podają (s. 7), że Największą i najstraszniejszą tragedią współczesnego świata, z uwagi zarówno na swój rozmiar, jak i zwyrodnienie, była jednak zagłada europejskich Żydów dokonana przez nazistów [jakiej narodowości?  przyp. S.L.K.] w czasie drugiej wojny światowej  Holocaust. Zamierzona i zrealizowana na niespotykaną dotąd skalę, przy wykorzystaniu najnowszych zdobyczy techniki eksterminacja wszystkich członków jednego narodu, jego kultury i tradycji, doprowadziła do śmierci około sześciu milionów mężczyzn, kobiet i dzieci [liczba przesadzona  przyp. S.L.K.]. Jedynym i wystarczającym powodem ich unicestwienia był fakt, że urodzili się Żydami. Oprócz Żydów eksterminacji poddano także ponad sto tysięcy Romów. Kolejnymi ofiarami hitlerowskiego ludobójstwa byli Polacy, radzieccy jeńcy wojenni i tysiące innych ludzi traktowanych przez nazistów ["bezprzymiotnikowych"  przyp. S.L.K.] jako "element aspołeczny".

Że Polacy byli pierwszymi ofiarami hitlerowskiego i sowieckiego ludobójstwa, autorzy nie napisali, nie siląc się nawet na podanie liczby pomordowanych. Wszak zajęli się tylko holocaustem Żydów. Wymienienie Polaków w tekście ma tylko na celu manipulowanie krwią polską ("więcej" zginęło przecież Romów!). Słowo "kolejnymi ofiarami" przy Polakach jest też kłamstwem, bo masowa eksterminacja Żydów rozpoczęła się dwa lata później od programu unicestwienia Polaków.

Za to polskiej historiografii  zarówno PRL-owskiej, jak i obecnej  zarzucają autorzy zakłamanie historii Holocaustu do tej pory, bowiem cała według nich historia Europy i Polski to przygotowanie do Holocaustu! W tym także "chrześcijański antyjudaizm". Jest to oskarżenie Kościoła o przygotowanie gleby pod działania ludobójcze "nazistów". To, że ideologia hitlerowska nie miała nic wspólnego z Kościołem, bo z natury swej była pogańska, nie ma dla autorów żadnego znaczenia. Klimat do popełnienia zbrodni ludobójstwa stworzyły "nazistom" antysemityzm i obojętność większości ludzi. Winowajcy rzeczywiści zostali tutaj całkowicie pominięci. Chyba po to, by młody polski obywatel całą winę wziął na siebie i pokajał się "grzecznie". Niemcy są naszym sojusznikiem (NATO), ani razu ich się nie wymienia. "Nazizm" jest pojęciem szerokim, nawet abstrakcyjnym, tak że nie wiadomo o kogo tu chodzi. Niemcy autorom "nie pasują"; mają przecież wyśmienite programy nauczania o Holocauście od dwóch ostatnich klas szkoły podstawowej  o czym obwieściła ich przedstawicielka w trakcie wspomnianej już dyskusji panelowej na X Targach Książki Edukacyjnej.

Zgodnie z prawdą historyczną  co autorzy powinni przecież wiedzieć  odpowiedzialnością za Holocaust obarczać należy nie tylko enigmatycznych, bliżej nieokreślonych "nazistów" i "Polaków-szmalcowników", czy też "biernie przyzwalających" na ludobójstwo współobywateli wyznania mojżeszowego, lecz w szczególności  co dawno już wykazał dr A. L. Szcześniak  rządy mocarstw zachodnich, międzynarodowych przywódców żydowskich, międzynarodową żydowską finansjerę (nawet nie poparła Rządu RP na Emigracji występującego wielokrotnie do rządów zachodnich o pomoc mordowanym Żydom), starszyznę żydowską w gettach, policję żydowską, Judenraty i dziesiątki tysięcy Żydów w służbie niemieckiej.

Cały ten program ma jeden cel: ukształtowanie wiedzy o II wojnie światowej i szerszej historycznej z punktu widzenia losów Żydów ("judeocentryzm" historyczny). Jak można zatem mówić o tolerancji i racjonalizmie, a jednocześnie wywyższać jedną nację ponad inne? Zwalczając rasizm autorzy sami wpadli w jego sidła. O błędach i bzdurach typu, że uprzedzenia i stereotypy w prostej drodze prowadzą do masowego ludobójstwa, a także o podziale partii politycznych w Polsce na "antysemickie" i inne - już nie wspomnę.

Omawiana pozycja jest naganna także z punktu widzenia moralnego. Dzieli bowiem cierpienia ludzkie na "wyjątkowe" i normalne, mniej ważne, słowem pospolite. By wytworzyć w młodych Polakach poczucie winy i odpowiedzialność za niepopełnione winy ojców atakuje się Naród Polski i jego Kościół. Ale najwięcej szkody uczyniło polskie Ministerstwo Edukacji Narodowej zezwalając w 1995 r. na "prawomocne" cenzurowanie w Żydowskim Instytucie Historycznym podręczników szkolnych do przedmiotów humanistycznych.

 

STANISŁAW L. KROWICKI


P. S. Pozostaje tylko pytanie: dlaczego nikt się temu nie sprzeciwia, choćby tak, jak sprzeciwiano się zorganizowaniu w ubiegłym roku ogólnopolskiego konkursu "Katyń - Golgota Wschodu".

Stanisław L. Krowicki, Tygodnik Głos, 2001-05-03

Za: http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_19.html

 (*) Holocaust w tytule napisany z małej litery , nieprzypadkowo.