(screen z filmu antywojennego – YT)
Скажем войне — НЕТ! NO WAR!
„…nie ma takiej idei, która byłaby warta łez naszych dzieci…”


Wiele o tym już na blogu pisałem mając kontakty z osobami mieszkającymi w okolicy Doniecka, na wschodzie Ukrainy i nie tylko…
Dziś chciałbym dodać mały przykład rodzeństwa z jednego z miast, które były szczególnie mocno ostrzeliwane, gdzie prowadzono długotrwałe walki. Ich matka nadal tam żyje.
To krótka historia brata i siostry, pokazująca tragizm całej tej wojny.
Szczęśliwie żyją.
Kiedy zaczęły się walki, każdy chciał żyć, przetrwać, uciec.


Jedno z nich miało paszport, drugie nie. Żadne z rodzeństwa nie chciało uciekać na tereny zachodniej Ukrainy. Dlaczego?
Bo i tak byliby najprawdopodobniej napiętnowani jako „ci ze wschodu”…
Brat znający trochę język polski i posiadający paszport uciekł z żoną do Polski. Siostra nie miała paszportu.
Nie mogła uciec w stronę Europy.
Za to Federacja Rosyjska przyjmowała wszystkich chętnych.
Żeby uciec od kul i bomb, od zagrożenia śmiercią, wybrała tamtą stronę.
Teraz rodzeństwo jest oddalone o ponad 3 tys km. Nie chcieli tego. Ona ma już obywatelstwo i paszport Federacji.
Pracę. Żyją. Razem z mężem. Są bezpieczni.
To najważniejsze.
Jej bratu, tu w Polsce urodziło się dziecko, też żyją i cieszą się że są poza tym wszystkim, szaleństwem wojny.
Tylko samotna matka czuwa w domu rodzinnym przy grobie swojego męża – ojca dwójki rozdzielonego rodzeństwa.

Czy można nazwać ich zdrajcami? Czego? Kraju który doprowadził do ich ucieczki?
Tysiące osób uciekło jedni na wschód inni na zachód. Żadnego z nich nie można oskarżyć o zdradę.
Czego?
Czasami kiedy rozmawiamy zadają takie pytanie. Państwa, które nie dba o swoich obywateli?
Słyszałem ostatnio, że kilka tysięcy żołnierzy przeszło na stronę wschodnią.
Co by nie powiedzieć, tam jest większa stabilizacja niż na Ukrainie.
Są wypłaty, organizuje się życie – owszem przy jakiejś tam pomocy Federacji Rosyjskiej.
Owszem, ta ma w tym swój interes. Ale stać ją na to, że ci zwykli przecież ludzie mogą żyć w miarę normalnie.
Czy można ich potępiać że chcą żyć?
Część uciekła dalej, na ziemie samej federacji, zmuszeni wojną jak podany przykład wyżej zostali obywatelami tamtego kraju. Wcale tego nie chcieli, kiedy jednak rozpoczął się wicher wojny, zaczęli padać martwi wśród przyjaciół, kolegów – wybrali tamtą stronę z różnych przyczyn – bo łatwiej, szybciej, język się zna… może też jakaś rodzina gdzieś jest daleka.
Nie krytykujmy ratowania życia. Wielu z nas Polaków mieszka na całym świecie z różnych powodów.

Po co o tym piszę?
Aby pomóc w zrozumieniu tej tragedii, jaką jest wojna.
Zanim pomyślimy, zanim coś powiemy, o innych ludziach…, czesto z nienawiścią…; – wiedzmy jak jest, wczujmy się w sytuację, spróbujmy zrozumieć.
I może jakoś pomóżmy.

Tymczasem starzy ludzie zostają, nie mają już nic do stracenia, czasami przy grobach bliskich, czasami rozdarci miedzy dwójkę rodzeństwa, tkwią dokładnie pośrodku drogi między nimi…


Piotr Adam Szelągowski


Wojna na Ukrainie trwa. Giną cywile.

W Donbasie…, na Ukrainie; alternatywne informacje.

Kto kogo atakuje pierwszy na Ukrainie? Efekt: giną niewinni…