Drukuj
Kategoria: Warto przeczytać
Odsłony: 2110
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

CO PISZĄ INNI: Rosyjski analityk Rostisław Iszczenko pisze o nowej tożsamości i o rojeniach ukraińskich nacjonalistów.

W ostatnich latach w przededniu 9 maja u ukraińskich nacjonalistów zaczyna się sezonowe pogorszenie stanu psychicznego i poczucia tożsamości. Przy czym z każdym rokiem problem się pogłębia.

Dziesięć lat temu, za Juszczenki, próbowali tego dnia „pogodzić" weteranów II wojny światowej i kolaboracjonistów z OUN/UPA przy pomocy ideologii banderowskiej. W tamtych czasach pretendowali nawet do 50% Zwycięstwa twierdząc, że oczywiście, bronili ukraińskiej niepodległości przed ZSRR, ale heroicznie walczyli również z Wehrmachtem, a nawet – jako jedyni – wyzwalali niemieckie obozy koncentracyjne. 

Co prawda skrupulatni Niemcy nie znaleźli w swoich archiwach śladów nie tylko epickich walk, wygranych (lub chociażby bohatersko przegranych przez UPA), ale w ogóle jakichkolwiek odnotowanych strat wojskowych III Rzeszy, odniesionych w „bitwach" z ukraińskimi nacjonalistami. Radzieckie źródła potwierdzają natomiast śmierć w walce z UPA tylko jednego „niemieckiego oficera" — niejakiego „porucznika Paula Wilhelma Sieberta" — którym był radziecki zwiadowca, Bohater Związku Radzieckiego Nikołaj Iwanowicz Kuzniecow.

Po faszystowskim przewrocie państwowym, do którego doszło na Ukrainie w lutym 2014 roku, rozmowy o tym, że UPA prowadziła wojnę na dwa fronty, całkowicie ucichły. Już w 2014 roku zamiast Dnia Zwycięstwa 9 maja ukraińska władza zaczęła narzucać narodowi „Dzień Pamięci i Pojednania", obchodzony 8 maja. A w 2017 roku na Ukrainie przyznano, że 9 maja w rzeczywistości jest dla ukraińskich nacjonalistów klęską.


Na razie co prawda motywują to tylko tym, że bolszewicy okupowali wyzwoloną Europę. Ale biorąc pod uwagę fakt, że w panteonie „bohaterów" ukraińskich silną pozycję zajmują esesowcy z 14 Dywizji Waffen SS-Galizien, dywersanci Batalionów Abwehry „Roland" i „Nachtigall", policjanci Batalionów Ochrony (w tym sformowanych z działaczy Kurenia Bukowińskiego i Kijowskiego OUN), a także osobiście sam Roman Szuchewycz, który wielokrotnie zdążył się wyróżnić w oczach Niemców, dzisiejszym ukraińskim nacjonalistom zostało naprawdę niewiele do całkowitego przyznania się do swoich hitlerowskich korzeni.

A niektórzy z nich, jak były premier Jaceniuk, który już w 2015 roku mówił, że Armia Czerwona podczas II wojny światowej okupowała Ukrainę i Niemcy, przyznali to już dawno temu. Najwyraźniej 9 maja 2017 roku ukraińskie władze postanowiły całkowicie zrealizować teorię Jaceniuka i postawić kropkę nad „i".

Najpierw doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy (i były minister ds. sytuacji nadzwyczajnych) Zorian Szkiriak zaproponował obywatelom, by zrezygnowali 9 maja z tradycyjnych wstążek św. Jerzego, ponieważ mogą one wywołać „logiczną i obiektywnie prawidłową reakcję wśród ukraińskich patriotów i obywateli". Później lider Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) Mykoła Kochanywśkij wezwał, by przeprowadzić 9 maja akcję „Śmiertelny Pułk", aby nie dopuścić do „prorosyjskiego sabatu w Kijowie" w Dzień Zwycięstwa. Zdaniem Kochanywśkiego akcja „Nieśmiertelny Pułk" powinna zostać na Ukrainie zawieszona i zaniechana, ponieważ bierze swoje źródło w Moskwie i służy jej propagandzie.

Można by się zastanowić nad paranoidalnym „kompleksem ofiary", który sprawia, że ukraińskie władze wbrew oczywistym interesom i autorytetowi własnego państwa próbują w ten sposób stanąć w szeregach przegranych i potępionych w Norymberdze zbrodniarzy wojennych, rezygnując ze statusu kraju-zwycięzcy. (…) A jeszcze jakieś pięć lat temu dzisiejsi wrogowie Wielkiego Zwycięstwa również na Ukrainie nosili przecież wstążki św. Jerzego.

Jeszcze dwadzieścia lat temu najbardziej zaciekli nacjonaliści twierdzili, że nigdy nie można będzie zakwestionować wyczynu narodu radzieckiego i niemożliwa jest rehabilitacja takich figur jak Szuchewycz oraz takich jednostek jak 14 Dywizja Waffen SS-Galizien. Ale krok po kroku dość szybko i konsekwentnie doszli do tego, że już w Siłach Zbrojnych i w jednostkach MSW Ukrainy symbolika nazistowska z II Wojny Światowej nie jest zakazana, a nawet jest coraz bardziej widoczna.

Smutny paradoks Ukraińców polega na tym, że tak bałwochwalczo uwielbiany Zachód wcale nie traktuje ich jak „swoich" (…). Rosja natomiast w dalszym ciągu uważa ich za naród bardzo blisko spokrewniony z rosyjskim i nie traktuje jako wroga. Ta silna sprzeczność między realnym światem faktów, a wymyślonym dogmatycznie wizerunkiem doprowadza „westernizatorów" narodu ukraińskiego do stanu dysonansu poznawczego.

Niemożność całkowitego zerwania z Rosją i stania się prawdziwymi Europejczykami rodzi ideę konieczności zniszczenia nawet nie Rosji, ale wszystkiego, co rosyjskie (stąd popularne i szermowane wśród ukraińskich nacjonalistów hasło — „Zabij w sobie Rosjanina!"). Czyli po staremu: dla ukraińskich nacjonalistów każdy problem można rozwiązać zabijaniem.

Likwidacja Rosji, „która w przestępczy sposób uniemożliwia" integrację europejską „wolnych narodów" staje się sensem paranoicznego istnienia.




Bogusław Jeznach

Za: http://jeznach.neon24.pl/post/138396,kacapiw-wyrezaty