Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Barack Obama w liście przesłanym z okazji 65. rocznicy wyzwolenia obozu zagłady Auschwitz-Birkenau całkowicie pominął Polaków mordowanych przez Niemców

Zaczęło się od skandalu, a później ruszyła cała ich lawina. 65 lat po wkroczeniu wojsk sowieckich do niemieckiego obozu w Auschwitz-Birkenau światu nadal brak podstawowej wiedzy na temat ludobójstwa będącego efektem uruchomienia nazistowskiej machiny śmierci. Na uroczystościach w Oświęcimiu zabrakło prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, którego pod koniec ubiegłego roku zaprosił Lech Kaczyński. W Parlamencie Europejskim grupa pięciu posłów, na czele z Markiem Siwcem z SLD, wystąpiła z arcyszkodliwą dla Polski rezolucją rozmywającą odpowiedzialność III Rzeszy za zbrodnie II wojny światowej.

Prezydent Kaczyński był jedynym z przywódców, który w wystąpieniu poświęconym historii obozu Auschwitz-Birkenau użył sformułowania "niemieckie państwo", wskazując na sprawcę ludobójstwa. Prezydent Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew w liście wystosowanym do uczestników uroczystości posługiwał się terminem "faszyści", a premier Izraela Benjamin Netanjahu mówił w tym kontekście o niedookreślonych "szowinistach". Najdalej posunął się jednak premier Donald Tusk, według którego ludzi do obozów zagnała "zorganizowana nienawiść".
W czasie gdy w Oświęcimiu trwały uroczystości związane z 65. rocznicą oswobodzenia niemieckiego obozu śmierci w Auschwitz-Birkenau, grupa pięciu europosłów, z Markiem Siwcem (SLD) i Bogusławem Sonikiem (PO) na czele, przedłożyła w Parlamencie Europejskim deklarację na okoliczność obchodów Dnia Pamięci o Holokauście. W dokumencie czytamy m. in., że "Holokaust był wykonany przez Niemcy, ale z poparciem innych Europejczyków, jakkolwiek marginalnym, włączając międzynarodowe organizacje i spontaniczną współpracę indywidualnych osób i grup na terenach okupowanych przez Niemcy". W piśmie posłowie m.in. "doceniają, że rząd Niemiec potępił potworności popełnione przez Trzecią Rzeszę" oraz chwalą Berlin za "liczne wysiłki, by nauczać nowe pokolenie na temat horroru przeszłości". Ponadto posłowie podkreślają, że "PE z zadowoleniem wita oficjalne przeprosiny prezydenta Polski [Aleksandra Kwaśniewskiego - przyp. red.] za masakrę Żydów w Jedwabnem w 1941 roku" i przyznanie się w 2004 roku Rumunii do 380 tys. ofiar żydowskich. Deklaracja kończy się stwierdzeniem, że uznając holokaust za część europejskiej historii, "akceptujemy naszą odpowiedzialność, by zapewnić, że horror Holokaustu nigdy się nie powtórzy". Polscy posłowie przedłożyli deklarację do podpisania pozostałym członkom parlamentu. Jeżeli podpisze ją ponad połowa deputowanych, deklaracja stanie się oficjalnym stanowiskiem Parlamentu Europejskiego.

Tłumacząc się z zawartego w dokumencie sformułowania, poseł do PE Marek Siwiec powiedział, że "kolaborowały nie tylko narody, ale również rządy". - Kolaboracja dotyczyła choćby Francji czy Słowacji, takich przypadków było wiele - wyjaśniał w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Siwiec. Dopytywany przez nas, czy można spodziewać się przedłożenia podobnej deklaracji uznającej komunistyczną Rosję za winną ludobójstwa, odpowiedział, że nie zajmuje się obecnie kwestiami dotyczącymi upamiętniania zbrodni wojennych. - Nie prowadzimy w tej chwili innych prac dotyczących upamiętniania wszelkich zbrodni wojennych - powiedział.
Poseł do PE Konrad Szymański (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy) podkreślił, że nie rozumie założeń deklaracji głoszącej, że holokaust został dokonany przez Niemców, ale z poparciem innych Europejczyków. - Nie są dla mnie jasne intencje tej deklaracji, bo jeśli zamierzeniem jest to, by inne kraje, ich rządy zaczęły doszukiwać się swojej mniejszej lub większej winy, to nie jest to wyrażone wprost. Jest tam wspomniane o działaniach polskiego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w związku z Jedwabnem, i rumuńskiego rządu, który ponosi cząstkową odpowiedzialność za mord Żydów w Rumunii - zaznaczył w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". - W Europie mamy do czynienia z olbrzymią nierównowagą między eksponowaniem odpowiedzialności za zbrodnie nazistowskich Niemiec w czasie II wojny światowej oraz tym, co było konsekwencją komunistycznej polityki Rosji, która trwała wiele dłużej niż polityka Niemiec i nie była mniej brutalna. Z tego wynika, że lewica nie chce naprawić tej nierównowagi i status quo jej odpowiada - spuentował Szymański.

Czy uprawnione jest sugerowanie paraleli między holokaustem a wydarzeniami w Jedwabnem? - Przywołanie sprawy w Jedwabnem to wynik propagandy, nie dyskusji naukowej. Nikt nie opisuje dyskusji, jaka się w tej sprawie toczyła, oraz nie przytacza kontrargumentów do tez Tomasza Grossa, które umieścił w swojej książce. Tymczasem odpowiedzialność Niemców za holokaust jest oczywista, jeśli bierzemy pod uwagę II wojnę światową. Próby przeniesienia ciężaru odpowiedzialności na inne narody czy wskazywanie w tym kontekście na Polskę to elementy, które absolutnie nie powinny mieć miejsca. My ucierpieliśmy w sposób potężny. Byliśmy jako naród skazani przez Niemców, ale również przez Sowietów na zagładę - zauważył prof. Mieczysław Ryba z Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej. - Wyszukiwanie jednostkowych przykładów zachowań poszczególnych osób, które miałyby dowodzić współodpowiedzialności, jest metodologicznie niepoprawne i absurdalne, bo w ten sposób można wyciągnąć z drugowojennej historii wiele innych rzeczy, wskazując, że jednostkowo wszędzie się coś wydarzyło. Niestety, ale próby zaciemniania obrazu działają na niekorzyść naszego kraju - dodał.

Mimo siarczystego mrozu do Oświęcimia jak co roku przyjechało 150 byłych więźniów obozu Auschwitz-Birkenau. Był też premier Izraela Benjamin Netanjahu i szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. Wielki nieobecny to rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew. Przedstawiciel społeczności Romów - były więzień obozu Edward Paczkowski, który miał wygłosić w trakcie głównych uroczystości przemowę - złamał nogę i nie mógł przyjechać. W południe okazało się natomiast, że nie zaproszono przedstawicieli Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich. Jego członkowie rozważali w związku z tym bojkot uroczystości. "Dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau Piotr Cywiński, nie uznając za stosowne zaprosić zarząd Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich na organizowane pod patronatem prezydenta RP (...) uroczystości związane z 65. rocznicą oswobodzenia KL Auschwitz, wymierzył nam kolejny policzek" - napisali byli więźniowie obozu w liście protestacyjnym. "Cywiński nie przestrzega podstawowych obowiązków wynikających ze statutu muzeum w zakresie współpracy z organizacjami pozarządowymi, lekceważąc w sposób jawny nasze stowarzyszenie i nas samych" - czytamy dalej w proteście, pod którym podpisało się czterech więźniów obozu.

W odpowiedzi rzecznik muzeum Jarosław Mensfelt zaznaczył, że na uroczystości zaproszeni byli wszyscy, którzy chcieli w nich uczestniczyć, choć nie wszystkich jest w stanie pomieścić przygotowany na tę okazję namiot. - Wszyscy są zaproszeni na uroczystości. Nie było zaproszeń imiennych - powiedział. Rzecznik zaznaczył także, że miejsce w namiocie zapewnione mają byli więźniowie wraz z opiekunami, którzy są gospodarzami tego miejsca. - Namiot, w którym się odbędzie główna uroczystość, może pomieścić maksymalnie 1,4 tys. osób. Nie jest w stanie pomieścić wszystkich. Dlatego będzie zorganizowany sektor otwarty z telebimem i każdy, kto będzie chciał wziąć udział w uroczystości, może to zrobić - uspokajał Mensfelt.

Nazwać sprawców po imieniu
Premier Izraela Benjamin Netanjahu w swoim wystąpieniu mówił o tym, czego naród żydowski nauczył się z "lekcji holokaustu". - Nauczyliśmy się, że jedynym sposobem obrony naszego narodu jest silne państwo Izrael i silna armia obrony Izraela. Nauczyliśmy się tego, że trzeba inne narody ostrzegać o niebezpieczeństwie i również musimy być gotowi bronić się - powiedział. - Zobowiązuję się jako premier państwa żydowskiego, że nigdy nie pozwolę, aby znowu złe ręce dusiły członków naszego narodu i nasze państwo - dodał. Podkreślił, że po to przyleciał z Jerozolimy, aby powiedzieć, że pamięć o ofiarach nazistowskiej zagłady jest żywa. - Potworności holokaustu nie odbywały się na innej planecie. To działo się tutaj, na tej ziemi. Holokaust nie był dziełem dzikich zwierząt, tylko dzikich ludzi, potwornych morderców. Dlatego najważniejszą lekcją holokaustu jest świadomość tego, że mordercze zło trzeba powstrzymać tak szybko, jak się da, zanim się wykluje, zanim spełni swe groźby - oświadczył premier Izraela.

Netanjahu podziękował także polskiemu rządowi za "historyczny wysiłek", jakim jest upamiętnianie największej katastrofy, jaka dotknęła jego lud, i największej zbrodni popełnionej przeciwko ludzkości. - Zebraliśmy się tutaj, Polacy i Żydzi, na skrzyżowaniu tragedii. (...) Siedzimy w tej chwili w ciepłym namiocie i wspominamy tych, którzy drżeli, umierając z zimna (...), a jeśli nie zmarli, byli wysyłani do gazu - powiedział.
"Wszyscy powinniśmy mieć świadomość tego, jak wielką cenę zapłaciła ludzkość za pobłażliwość wobec ksenofobii i szowinizmu. Powinniśmy pamiętać, że sześć milionów ludzi pozbawiono życia z powodu ich tożsamości, dlatego że byli Żydami. Według planu faszystów, los ten miała podzielić co najmniej jedna trzecia ludności terenów okupowanych" - napisał z kolei prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew w orędziu skierowanym do uczestników obchodów wyzwolenia obozu, które odczytał zebranym minister edukacji Federacji Rosyjskiej Andrej Fursenko. "Minęło już 65 lat zwycięstwa nad faszyzmem. Jednak po dziś dzień można usłyszeć głosy tych, którzy próbują usprawiedliwić przestępstwa nazistów. Próbują porównywać ofiary do katów, wyzwolicieli do okupantów. W niektórych krajach dochodzi do jeszcze gorszego - do heroizowania nazistowskich popleczników. Tego rodzaju próby rewizji historii są nie do przyjęcia. Jesteśmy zobowiązani do połączenia naszych wysiłków, aby z nimi walczyć" - podkreślił w orędziu Miedwiediew.

- Chcemy także ocalić pamięć o tych, którzy przyszli tutaj wyzwolić obóz, o żołnierzach Armii Czerwonej. Dla tej nielicznej garstki ocalałych tu w obozie oni stali się długo oczekiwanym znakiem końca tej gehenny - powiedział premier Donald Tusk. Nie mówiąc ani słowa o odpowiedzialności Niemców, wezwał do budowania "powszechnej i nieusuwalnej w sercach wszystkich ludzi niezgody na zorganizowaną nienawiść, która zagnała miliony do komór gazowych, na to wszystko, czego symbolem stał się ten obóz".
Prezydent Lech Kaczyński jako jedyny z przywódców państw mówił wczoraj wprost o zbrodniach niemieckich. Zwrócił uwagę na "szaleństwo zbrodni opartej o chorą nienawiść". - Dla mnie jedna data jest symboliczna - 16 maja 1944 roku. Losy wojny są już dawno przesądzone. III Rzesza Niemiecka jest pokonana, to tylko kwestia czasu. A tu, w tym miejscu, oddaje się do użytku nową bocznicę, żeby można było ludzi przewozić bezpośrednio pod krematoria. Dla mnie ta data to znak szaleństwa zbrodniarzy - powiedział prezydent Kaczyński. Jego zdaniem, "jeżeli się to zdarzyło, to znaczy, że i może się zdarzyć". - Powtarzam raz jeszcze, Europa, jak się wydaje, przezwyciężyła tego rodzaju tendencje, ale czy przezwyciężył je świat? Można powiedzieć zupełnie jasno: nie. Stąd potrzeba pamięci - powiedział prezydent. Podkreślił, że "trzeba uczyć prawdy, prawdy twardej". - Prawdy, która niektórym silnym i wpływowym w dzisiejszym świecie może się nie podobać, ale była to prawda. To, co stało się tutaj, to nie łańcuch kryminalnych czynów. To coś, co zostało zorganizowane przez państwo. Przez ówczesne państwo niemieckie - III Rzeszę. I trzeba o tym pamiętać, bo nie zawsze ten, kto ma siłę, ma rację - podkreślił.

Nowa ekspozycja
W jednym z bloków byłego obozu Auschwitz I otwarta została nowa narodowa ekspozycja rosyjska pt. "Wyzwolenie KL Auschwitz". Wystawa opowiada o wyzwoleniu nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz przez sowieckich żołnierzy 60. armii Pierwszego Frontu Ukraińskiego. Mieszcząca się na parterze bloku nr 14 ekspozycja zajmuje 212 m kw. Składa się ona z trzech części. Pierwsza z nich opowiada o samym momencie wyzwolenia obozu przez Armię Czerwoną, druga poświęcona jest ratowaniu więźniów i wydarzeniom, które miały miejsce bezpośrednio po wyzwoleniu obozu, zaś trzecia część opisuje wysiłki mające na celu dokumentację zbrodni popełnionych w obozie Auschwitz.
Również wczoraj, z inicjatywy przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka, w Oświęcimiu rozpoczęło swoją działalność forum europejskie na rzecz praw człowieka, którego zadaniem będzie skupianie organizacji promujących społeczeństwo obywatelskie oraz powołanie Europejskiej Szkoły Kultury i Praw Człowieka im. Pawła Włodkowica. Zdaniem rektora UJ prof. Karola Musioła, dzięki temu projektowi Oświęcim będzie miał szansę stać się międzynarodowym centrum praw człowieka.
W oświęcimskim Centrum Dialogu i Modlitwy odbyła się także wczoraj zorganizowana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej międzynarodowa konferencja ministrów edukacji pt. "Auschwitz - Pamięć, Odpowiedzialność, Nauka". Biorące udział w sympozjum delegacje z 35 krajów opowiadały m.in. o realizowaniu w ich krajach programów edukacyjnych dotyczących tej kwestii. Podczas konferencji wyemitowane zostało także specjalne przemówienie prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy. Wyraził w nim wdzięczność wobec polskich władz i polskiego społeczeństwa za "zachowanie miejsca tak bolesnego dla narodu polskiego (...), które jest jednocześnie miejscem pamięci i źródłem refleksji dla świata". I w tym momencie pojawił się kolejny szczegół, który pokazuje, jak małą wiedzą na temat niemieckich obozów koncentracyjnych dysponuje świat. W swoim przemówieniu Obama skoncentrował się bowiem jedynie na żydowskich ofiarach, całkowicie pomijając fakt, że w niemieckich obozach ginęli także przedstawiciele innych narodów, w tym Polacy. Zdaniem amerykańskiego prezydenta, Polacy ginęli jedynie w chwili wyzwalania obozu. - Sama ziemia w Auschwitz jest uświęcona prochami Żydów i tych, którzy próbowali ich ocalić: Polaków, Węgrów, Francuzów i Holendrów, Romów i Rosjan, hetero- i homoseksualistów oraz wielu, wielu innych - powiedział Obama.

Obchody nie tylko w Polsce
W niemieckim Bundestagu w uroczystości z okazji Międzynarodowego Dnia Pamięci o Holokauście wzięli udział m.in. prezydent Niemiec Horst Koehler, kanclerz Angela Merkel, a także były dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie ocalały z holokaustu - Feliks Tych. W niemieckim parlamencie gościł również prezydent Izraela Szimon Peres, który w trakcie uroczystości zaapelował o wymierzenie sprawiedliwości żyjącym jeszcze uczestnikom zagłady Żydów w czasie II wojny światowej. - W państwie Izrael i na całym świecie ocalali z holokaustu stopniowo odchodzą ze świata żywych - powiedział w wystąpieniu. - Jednocześnie mężczyźni i kobiety, którzy brali udział w najbardziej ohydnej zbrodni - ludobójstwie - nadal żyją na niemieckiej i europejskiej ziemi oraz w innych częściach świata. Proszę was: uczyńcie wszystko, by wymierzyć im sprawiedliwość - zaapelował. Izraelski prezydent zaznaczył, że nie chodzi tutaj o zemstę, a jedynie o lekcję, szczególnie dla młodego pokolenia. - Żeby mogli pamiętać i nigdy nie zapomnieli, by wiedzieli, co się wydarzyło, oraz nigdy, absolutnie nigdy nie mieli najmniejszej wątpliwości, że nie istnieje inna droga niż pokój, pojednanie i miłość - powiedział.
Do rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz nawiązał we wczorajszej audiencji generalnej także Papież Benedykt XVI. - Wydarzenie to oraz świadectwa ocalonych ukazały światu grozę zbrodni o niewypowiedzianym okrucieństwie, jakie popełniono w stworzonych przez nazistowskie Niemcy obozach zagłady - podkreślił Ojciec Święty. - Niech Bóg wszechmogący oświeci serca i umysły, aby nigdy nie powtórzyły się takie tragedie! - zakończył.

Marta Ziarnik
Współpraca Wojciech Kobryń


Za: http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100128&typ=po&id=po01.txt