O tym, że Unia Europejska przeżywa najpoważniejszy chyba kryzys świadczy informacja opublikowana kilka dni temu na łamach dziennik.pl. Chodzi mianowicie o plany wprowadzenia dla krajów członkowskich UE nowych podatków. "Komisja Europejska chce, żeby jej budżet na lata 2014 – 2020 był finansowany z nowych podatków. 29 czerwca KE wystąpi o zwiększenie dotychczasowych świadczeń na rzecz Unii – powiedział „DGP” dyrektor generalny ds. budżetu KE Herve Jouanjean" - czytamy na stronie dziennik.pl. Nowe potencjalne źródła finansowania Unii to:
- ogólnoeuropejskie podatki od emisji CO2,
- od przelotów lotniczych, - od zysków firm CIT, - od sprzedaży nośników energii (np. część akcyzy na benzynę byłaby przekazywana do budżetu UE), - od usług finansowych, - od podatku VAT (podobna zasada jak przy CIT).
Eurobiurokraci tłumaczą, że jeśli budżet UE ma pozostać na dotychczasowym poziomie i finansowanie różnych unijnych projektów ma zostać zachowane, podwyżka podatków jest niezbędna. Czy zatem już wkrótce czeka nas kolejne strzyżenie? Czy też eurokołchoz szybciej się rozleci?