Drukuj
Kategoria: Wiara
Odsłony: 4599
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Więc na święta naszych patronów błagam was, błagam was, moi rodacy, błagam was o wielką modlitwę. Kiedy tutaj przejeżdżałem przez plac, starsza kobieta z Polski krzyknęła: "Ratuj Polskę!" Co to znaczy? Że widzi niebezpieczeństwo. Trzeba, żebyśmy widzieli, żebyśmy nie zniszczyli tego dziedzictwa, tego dobra, któreśmy z takim trudem obronili. Żebyśmy sobie nie pozwolili tego zniszczyć.
Ta prawda o Kościele jest ta podstawową treścią, którą pragnę przekazać wszystkim moim rodakom, zwłaszcza teraz, w okresie kiedy Kościół w Polsce przeżywa swoje wielkie dni, dni naszych świętych patronów, kiedy po św. Wojciechu przybliżamy się do św. Stanisława, a nade wszystko do 3 maja, do uroczystości Królowej Polski, Patronki naszego narodu, która z Jasnej Góry ą troszczy się o to królewskie kapłaństwo, jakim jest Lud Boży w naszej ojczyźnie, od tysiąclecia żyjący wiarą, żyjący sakramentami Kościoła istarający się czynić dobrze, chociaż często to nam nie wychodzi.

Zapewne sa też okresy nasilającego się grzechu, nasilających się zagrożeń i pokus. I dlatego już od zeszłego roku, od czasu mojego przyjazdu do Polski - i tego czerwcowego, i tego sierpniowego, na Dzień Młodzieży - nawoływałem do wielkiej modlitwy. I dziś czynię to samo. Te pokusy się nie cofają, one się nasilają. I dlatego trzeba wielkiej modlitwy. Pani Jasnogórska dała nam przetrwać i zwyciężyć na poprzednim etapie dziejów, nie tylko dla nas, ale dla innych, za wolność waszą i naszą. Trzeba, ażebyśmy teraz nie poddali się innym zagrożeniom naszych dusz, naszej prawdziwej wolności. Największe zagrożenie dla wolności człowieka jest wówczas, kiedy się go zniewala, mówiąc jednocześnie, że się goczyni wolnym. To jest największe niebezpieczeństwo. I temu trzeba się przeciwstawić. To trzeba sobie uświadomić. Nie można oddać się w ręce pokusy, która może wykorzystuje zmęczenie społeczeństwa po długim okresie.


Więc na święta naszych patronów błagam was, błagam was, moi rodacy, błagam was o wielką modlitwę. Kiedy tutaj przejeżdżałem przez plac, starsza kobieta z Polski krzyknęła: "Ratuj Polskę!" Co to znaczy? Że widzi niebezpieczeństwo. Trzeba, żebyśmy widzieli, żebyśmy nie zniszczyli tego dziedzictwa, tego dobra, któreśmy z takim trudem obronili. Żebyśmy sobie nie pozwolili tego zniszczyć. O tym mówiłem w Polsce. Niektórym się to nie podobało. Nie szkodzi, będę mówił stale. Kiedyś powiedział kard. Wyszyński do inteligentów polskich, do pisarzy: Wy macie być - używając porównania ze św. Łukasza - jak pies, który liże rany, a nie jak ten, który zadaje rany. I pierwszy biskup i pierwszy Papież chce być takim liżącym rany naszego narodu psem. Chce być sługą. Niczego innego nie pragnę dla siebie.
Zdaje się, że tę mowę zrozumieli także i nie-Polacy. Jeżeli język był partykularny, to uczucie było uniwersalne.
Jan Paweł II (Karol Wojtyła)

http://www.vatican.net/holy_father/john_paul_ii/audiences/1992/documents/hf_jp-ii_aud_19920429_it.html