
 Obecnie trwa awantura wokół krzyża i kościoła w Stalowej Woli. Do  postawienia wysokiego na pięć metrów dębowego krzyża doszło 27 lutego  2010 roku podczas odprawiania ulicami Stalowej Woli Drogi Krzyżowej.  Przy stacji na osiedlu Młodynie, biskup Edward Frankowski poświęcił  wówczas krzyż i działkę, o której powiedział, że stanie tu kościół. 
 Niejaki Andrzej Szlęzak  prezydent Stalowej Woli, przez jedną z gazet  nazwany endeckim rasistą / wywiad prezydenta z dnia 9 maja 2009 /,  sprzeciwiający się uznaniu Powstania Warszawskiego za polski heroizm i  nie zezwalający na syreny w dniu 1 sierpnia upamiętniające Powstanie  Warszawskie, nazwał postawienie krzyża polityką faktów dokonanych i  zarzucił stronie kościelnej, że doprowadziła do samowoli budowlanej,  ponieważ nie dawał zgody na postawienie krzyża i – jak zapowiedział –  nie da zgody na budowę świątyni w tym miejscu.
 
 
  
Inspektor nadzoru budowlanego: nie doszło do samowoli budowlanej przy postawieniu krzyża na Młodyniu.
  (Fot. Zdzisław Surowaniec)
Sprawą  zainteresował się powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Marian  Pędlowski, który umorzył postępowanie administracyjne w sprawie  legalności postawienia krzyża na miejskiej działce na osiedlu Młodynie. W  uzasadnieniu Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego stwierdził:  „postawienie  krzyża nie jest wykonywaniem robót budowlanych w rozumieniu ustawy  „Prawo budowlane”, nie może więc stanowić samowoli budowlanej. Wkopanie w  grunt drewnianego krzyża ma charakter krzyża wotywnego istniejącego w  tradycji chrześcijańskiej”. Inspektor zaznaczył, że ustawienie krzyża  wotywnego, nie będące robotami budowlanymi, nie wymagało żadnej  czynności prawnej, to jest uzyskania pozwolenia na budowę, lub dokonania  zgłoszenia.
 
 Prezydent Andrzej Szlęzak zareagował godnie: „ – To jest zachowanie godne śmierdzącego tchórza”.
 
 Tymczasem krzyż ustawiony w lasku jest bezczeszczony, m.in. doczepiono  do krzyża tabliczkę z tekstem: „Z głębokim żalem żegnamy św. p. LASEK.  Zmarł tragicznie w imię ludzkiej próżności. Pamięć o nim zawsze będzie w  naszych sercach. Mieszkańcy Lasku i okolic”. Ktoś oblał farbą krzyż od  tyłu, a z przodu porysował go czymś ostrym.
 
 I w tym miejscu należy podkreślić –  prezydenci w decyzjach związanych z  posadowieniem krzyża  są jak dotąd równi – prof. Jacek Majchrowski –  prezydent Miasta Krakowa, Bronisław Komorowski – jako prezydent elekt,  oraz z bożej łaski świecący Stalowej Woli – Andrzej Szlęzak.
 
 Ilu jeszcze prezydentów czeka na bezczeszczenie  krzyży w Polsce?
 
 Największy dramat rozgrywa się obecnie pod krzyżem przed Pałacem  Namiestnikowskim przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. W wyznaczonym  przez prezydenta Bronisława Komorowskiego terminie nie doszło do  przeniesienia krzyża. Obronił go lud Warszawy, tego Miasta wiernego  polskości i Chrystusowi, nie ugiętego.  
 
  I chociaż obrońcy krzyża opisywani są przez serwilistyczne media jako  „obrońcy”, księża – patrioci – Pieronek, Nycz, „Filozof” – Życiński i  inni nazywają wiernych pod krzyżem sektą, obsesjonatami,  że są  karłowaci, nie toczą walki o krzyż tylko z krzyżem, etc. obrońcy strzegą  krzyża dzień i noc. Z woli prezydenta elekta Bronisława  Komorowskiego  doszło do niespotykanych po 1989 roku wydarzeń  przed krzyżem - symbolem  chrześcijaństwa: policja, straż miejska, przeciw wiernym użyła przemocy  fizycznej, słownej i gazu łzawiącego. 
 
 Zamieszki zostały wywołane przez rządzących motywacją polityczną -  strachem przed pamięcią narodową o prezydencie Lechu Kaczyńskim.
 
 Owa pamięć stanowi istotne zagrożenie dla politykierów PO.
 
 Owa pamięć może odebrać im władzę!!! 
 
 Rozpaczających ponad osiem milionów Polaków, którzy głosowali na  Jarosława Kaczyńskiego to potężna siła, którą politykierzy PO usiłują  unicestwić, m.in. walką z krzyżem przed Pałacem Prezydenckim i jeszcze  nie spotykaną nagonką medialną na PIS i jej prezesa Jarosława  Kaczyńskiego.
 
 Pod krzyżem przed Pałacem Namiestnikowskim w Warszawie ważą się losy Polski!!!
 
 Odpowiednią więc robotę edukacyjną  wykonują służalcze media, wpajając  opinii publicznej „prawdę” – zresztą jak zwykle – o pomysłodawcy i  wykonawcy rokoszu politycznego,  przepojonego nienawiścią prezesie PIS Jarosławie Kaczyńskim.  Reszty  dokonują serwilistyczni księża i zbałamuceni harcerze, niedopuszczeni  przez wiernych do przeniesienia krzyża i wykonania planu nakreślonego  przez pożal się Boże rządzących politykierów.
 
 W poniedziałek 9 sierpnia 2010 godz. 23. 00 odbędzie się  manifestacja przeciwników postawienia krzyża przed Pałacem Prezydenckim.  
 
 Na manifestację wydała zgodę prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz!!!
 
 Sama postać organizatora manifestacji budzi grozę:
 
 

DOMINIK TARAS – ORGANIZATOR PONIEDZIAŁKOWEJ DEMONSTRACJI
 To zdjęcie żywcem przypomina fotki, jakie umieszczali w  Internecie przyszli mordercy, którzy później dokonywali napaści na  szkoły i zabijali w nich swoich kolegów.
 
 Oto dotychczasowe akcje prowokatorów wykonywane przed Pałacem Namiestnikowskim:
 
 - „Z pobliskiego Gesslera /wino, wódka, piwo, wszystko za 4 zł/  natychmiast przybliża się grupa 60 osób, podpitych, z następną  prowokacją. Wciskają się pomiędzy stojących tam ludzi i tubalnymi  wrzaskami skutecznie zakłócają słowa modlitwy odprawianej przez ks.  Małkowskiego. Okrzyki są niewybredne: „precz z krzyżem, zimny Lech na  krzyż, krzyż do kościoła”, wszystkie z przekleństwami: k…, h…, pierd…,  kut… i inne. Grupa prowokatorów układa krzyż z blaszanych pojemników po  piwie „Lech”. Od 23.00 do 9.00 Gessler jest tak pełen ludzi, że nie  mieszczą się w lokalu. Niestety nie przychodzą do niego, ale po  odpowiedniej dawce alkoholu i narkotyków wszyscy udają się pod krzyż. 
 
 Młoda dziewczyna, lat ok. 17, podchodzi do modlących się, po kolei  wrzaskliwym głosem krzycząc  „masz penisa? Nie? To powiedz : penis,  penis, kur… takie trudne?”. I tak w kółko przez 3 godziny z takim  tekstem. Każde takie zachowanie tej dziewczyny spotyka się z aplauzem  kolegów spod Gesslera.  Upity w belę mężczyzna około 40 lat, łazi po  krzyżach, depcząc palące się znicze, tratuje kwiaty i leżące zdjęcia  osób poległych w katastrofie pod Smoleńskiem. Mężczyzna woła pijanym  głosem: „ruchać się pod krzyżem kur…wasza m…”, zaczynając robić  obsceniczne gesty. Po chwili zataczając się depcze po krzyżach, które  ludzie tam położyli. Gdy podchodzi dwóch policjantów towarzystwo  skanduje: „on nic nie zrobił” i zalęknieni policjanci nie interweniując  odchodzą. Ktoś z tyłu   rozrywa krąg ludzi modlących się na różańcu i  woła w kółko zachrypniętym głosem: „gdzie trzymacie ręce, jak się  modlicie, ręce trzyma się na piersiach, a nie na jajach”. Wybucha lawina  śmiechu. Dwóch młodzieńców podchodzi do krzyża i zaczynają się całować,  oraz obmacywać. Jest i starszy człowiek bijący kułakami w twarze  modlących się. Mur uzbrojonych policjantów spogląda na wszystko, nie  interweniując. Słychać głos: „walimy tu pod pałac, bo tu policja nie  goni”.
 
 Co będzie 9 sierpnia 2010 w konfrontacji modlących się z Dominikiem Tarasem?
 
 Aleksander Szumański
Za: http://aleszum.salon24.pl/216547,akcja-scinania-krzyzy-z-prezydencja-w-tle
