
I słusznie – bo pan prezydent Kaczyński zaraz poczuł się lepiej, a przede wszystkim – bezpieczniej. Inna jest bowiem sytuacja, gdy USA nie obiecują nam niczego, a inna – gdy obiecują nam zainstalowanie kolejnej tarczy – tym razem na kółkach. Co prawda minister Sikorski twierdzi, że pierwsza „konkretyzacja” może nastąpić dopiero w roku 2018, a do tego czasu w USA może zmienić się nie tylko co najmniej dwóch wiceprezydentów, a nawet prezydentów - ale to nic nie szkodzi, bo do tego czasu, w razie czego Polski będzie do ostatniej kropli krwi broniła Bundeswehra. No, może niekoniecznie całej Polski, tylko tzw. „ziem utraconych”, które w międzyczasie, dzięki zmianie stosunków własnościowych i demokratycznym inicjatywom oddolnym „utracone” być przestaną.
Reszta obecnego polskiego terytorium państwowego, czyli tzw. „polskie terytorium etnograficzne” też będzie bezpieczne, bo po co ktokolwiek ma na nie napadać, skoro Polska nierządem stoi? Czyż nie dlatego właśnie pan prezydent Kaczyński po spotkaniu z panem wiceprezydentem Bidenem „umocnił się w przekonaniu, że nasze bezpieczeństwo jest zapewnione”? Jeszcze tylko dokooptować do BBN pana ministra Mariusza Kamińskiego i „nikt nam nie zrobi nic”, bo poza tym zawsze możemy przecież liczyć na cud.
Komentarz · „Dziennik Polski” (Kraków) · 2009-10-23
Stanisław Michalkiewicz
www.michalkiewicz.pl
Stałe komentarze Stanisława Michalkiewicza ukazują się w „Dzienniku Polskim” (Kraków).