Odezwał się nawet „niezatapialny” Andrzej Olechowski. Od czasu, kiedy nosił pseudonim operacyjny „Must”, posyłany był przez towarzyszy dowódców do ważnych zadań na odcinku państw kapitalistycznych, bo jako liberał od urodzenia – potrafił wykazać wyższość gospodarki socjalistycznej nad kapitałem. Naprawdę; nie on jeden zresztą.
Inni są już na pokładzie od dawna. Narzekają, ujadają, zmieniają ustawę medialną i cieszą się każdą wpadką Libertasu – rzeczywistą, czy wyimaginowaną. Bo kandydaci Libertasu ośmielają się, jak ksiądz Norman Weslin śpiewać na głos kantyk i mówić „nie!”, kiedy do Polski, jak na Uniwersytet Notre Dame, wdziera się bluźniercze pogaństwo. Uważnie słucham wypowiedzi moich Kolegów z Ligi Polskich Rodzin, kandydujących z list Libertasu. Mówią oni: „bronimy Polski, żebyśmy w naszej Ojczyźnie mogli układać nasze sprawy po swojemu, zgodnie z wolą Przodków; żeby nigdy żaden z członków Klubu Bilderberg nie dyktował reguł Wolnym Polakom; żeby w 20. rocznicę Okrągłego Stołu i pseudowyborów do Sejmu przetrącić wreszcie łańcuch, którym karły przykuły do skały Wielką Polskę”.
Mirosław Orzechowski
http://miroslaw-orzechowski.blog.onet.pl/