Drukuj
Kategoria: Państwo
Odsłony: 2443

Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Politycy PO kupowali głosy. Są zarzuty w sprawie sfałszowania wyborów w Wałbrzychu

Świdnicka prokuratura najpierw dała władzom dolnośląskiej Platformy Obywatelskiej czas na zorganizowanie konferencji prasowej, na której oficjalnie poinformowano o rozwiązaniu wałbrzyskich struktur partii, a potem planowała oficjalnie poinformować opinię publiczną, że jej byłym członkom postawiono zarzuty fałszowania wyborów samorządowych. W sobotę fakt oskarżenia Stefanosa E., z nominacji prezydenta Wałbrzycha Piotra Kruczkowskiego od wielu lat szefa miejskich wodociągów, potwierdził europoseł Jacek Protasiewicz. W piątek został przesłuchany, a jego mieszkanie przeszukało CBA. Komisarzem PO w Wałbrzychu został Jarosław Charłampowicz. Ten sam, którego kampanię w 2006 roku wspierał finansowo Ryszard Sobiesiak.

- Pod koniec miesiąca przekażemy państwu oficjalną informację na ten temat - usłyszeliśmy w piątek przed południem od rzecznik prokuratury okręgowej Ewy Ścierzyńskiej w odpowiedzi na pytanie, czy są sformułowane zarzuty dotyczące fałszowania ostatnich wyborów samorządowych i czy można informacji na ten temat spodziewać się w piątek. Dokładnie w tym czasie wałbrzyski radny i jednocześnie prezes Wałbrzyskiego Związku Wodociągów i Kanalizacji Stefanos E. oraz jego kierowca mieli się stawić w świdnickiej prokuraturze, by usłyszeć zarzuty. Jak się więc okazuje, choć wszystko było już jasne, to prokuratura nie potwierdziła informacji o oskarżeniach osób związanych z wałbrzyską Platformą Obywatelską.

Pozwolono, by nazajutrz szef dolnośląskiej Platformy Jacek Protasiewicz na konferencji oficjalnie odciął się od nich, rozwiązał terenowe struktury, powołał komisarza. Potwierdzając jednocześnie nieoficjalne informacje o zarzutach w sprawie fałszerstw wyborczych w Wałbrzychu, jakie zostały postawione w piątek.
- Zarząd dolnośląskiej Platformy postanowił rozwiązać struktury partii w Wałbrzychu. Decyzja ta jest związana z prowadzonym śledztwem w sprawie korupcji wyborczej w Wałbrzychu - poinformował w sobotę przewodniczący dolnośląskiej PO europoseł Jacek Protasiewicz.
W czwartek do biura wodociągów i prywatnego mieszkania Stefanosa E. wkroczyli agenci CBA. W piątek zarówno Stefanos E., jak i jego kierowca Mirosław P. zostali wezwani do prokuratury w charakterze podejrzanych. Zarzucono im bezprawne wywieranie wpływu na sposób głosowania, za co grozi do pięciu lat więzienia. Stefanos E., szef klubu radnych PO w wałbrzyskim ratuszu, miał zorganizować proceder kupowania głosów na kandydatów Platformy w ostatnich wyborach samorządowych, w tym na kandydata partii na prezydenta - Piotra Kruczkowskiego. Jego kierowca - przekazywać pieniądze tym, którzy kupowaniem głosów bezpośrednio się zajmowali. Na postawienie zarzutów czeka także Wojciech Wybraniec, prywatnie mąż Moniki Wybraniec, zasiadającej w zarządzie powiatu wałbrzyskiego i działaczki Platformy Obywatelskiej. Według jednego ze świadków, trzy tygodnie przed pierwszą turą wyborów Wybraniec zaproponował mu udział w procederze kupowania głosów.
Wiadomo nawet, na kogo mieli głosować. Poza głosami kupowanymi dla jego żony Moniki, również na Krystynę Olanin, startującą w wyborach do rady miejskiej, ubiegającego się o mandat do sejmiku Jerzego Tutaja i przede wszystkim na kandydata Platformy Obywatelskiej na prezydenta Wałbrzycha Piotra Kruczkowskiego. Wojciech Wybraniec na razie nie usłyszał zarzutów, bo jest na urlopie, za granicą. Pewnie szybko nie wróci.
Szefem wałbrzyskiej PO był więc do teraz prezydent Kruczkowski, przez lata zaufany i bliski współpracownik Zbigniewa Chlebowskiego. Protasiewicz ma do niego wciąż zaufanie i zapowiedział, że "będzie on uczestniczył w procesie odbudowy wałbrzyskich struktur PO".
- Zaufanie do niego nie zostało zachwiane. Nie mamy wątpliwości, że pan Kruczkowski nie uczestniczył w procederze namawiania do oddawania głosów w zamian za korzyść finansową podczas wyborów samorządowych w Wałbrzychu. W tej sprawie ma status poszkodowanego, a nie podejrzanego. Jest ofiarą, a nie współsprawcą - podkreślił Protasiewicz.
Tymczasem Piotr Kruczkowski nie ma w tej sprawie statusu pokrzywdzonego. Po tym, jak w jednej z lokalnych telewizji pewna kobieta opowiedziała o tym, w jaki sposób brała udział w procederze kupowania głosów, a następnie nieoczekiwanie oświadczyła, że się wycofuje z tego, co powiedziała, prezydent miasta postanowił jedynie poskarżyć się na tę telewizję w prokuraturze. Co ciekawe, kobieta ma postawione zarzuty, a prokuratura nie dała wiary oświadczeniom, które potem wygłosiła.
- Piotr Kruczkowski mówił, że został w ten sposób pomówiony, ale w samej sprawie o kupowanie głosów, gdzie zarzuty postawiono już ośmiu osobom, osobą pokrzywdzoną nie jest. Jest najwyżej beneficjentem całego procederu - komentuje Piotr Sosiński, były wiceprezydent Wałbrzycha.
Ale na tym nie koniec. Komisarzem w wałbrzyskich strukturach PO został w sobotę były asystent społeczny Grzegorza Schetyny i radny wojewódzki PO Jarosław Charłampowicz. Rok temu prasa pisała o tym, że w wyborach samorządowych w 2006 roku jeden z głównych bohaterów afery hazardowej biznesmen Ryszard Sobiesiak wpłacił na jego fundusz wyborczy 10 tys. złotych.
Najdziwniejsze jest jednak to, że w styczniu Sąd Okręgowy w Świdnicy odrzucił protest wyborczy Patryka Wilda, który był jednym z kandydatów na prezydenta Wałbrzycha. Według niego, wynik wyborów mógł być sfałszowany, dlatego domagał się unieważnienia i powtórzenia pierwszej tury wyborów prezydenckich, a także głosowania do rady powiatu. Co ciekawe, sąd nie tylko odrzucił jego wniosek, ale także nie włączył do postępowania części materiałów dowodowych, na podstawie których postawiono zarzuty Stefanosowi E. i Mirosławowi P. Ale na tym nie koniec, bo kolejnym protestem rozpatrywanym przez wałbrzyski sąd będzie ten złożony przez Mirosława Lubińskiego. Tu sytuacja jest ciekawsza, ponieważ Piotr Kruczkowski przegrał z nim zaledwie 325 głosami. Wcześniej jednak zostanie rozpatrzone odwołanie na odrzucenie protestu Wilda.

Maciej Walaszczyk

Za: Nasz Dziennik, Poniedziałek, 21 lutego 2011, Nr 42 (3973)