Zjawiska charakterystyczne dla cywilizacji lichwiarskiej w jej relacjach z innymi cywilizacjami. Sposoby te pojawiały się w historii sukcesywnie, lecz nie można wykluczyć, iż dzisiaj są one realizowane jednocześnie.
1. Dodruk pieniędzy bez pokrycia.
Najbardziej znany i spektakularny przykład to walka Banku Angielskiego z niezależną walutą brytyjskich kolonii. Walka ta doprowadziła Amerykanów do wojny narodowo-wyzwoleńczej, ale zakończyła się porażką w zakresie utrzymania narodowej waluty.
Brytyjskie kolonie w Ameryce rozkwitały posługując się swoim własnym papierowym pieniądzem, „opartym na zaufaniu i wierze” i emitowanym równolegle do wzrostu gospodarczego. Przedstawiciele Banku Anglii zaniepokojeni brakiem kontroli finansowej nad koloniami, skłonili parlament brytyjski do uchwalenia Ustawy o Walutach (Currency Act z 1764 roku) zobowiązującej kolonie do posługiwania się pieniądzem o parytecie złota i srebra. Skutki tej ustawy opisał Benjamin Franklin w swojej autobiografii następująco: „W ciągu jednego roku warunki zmieniły się diametralnie. Okres prosperity przerodził się w depresję i to w takim rozmiarze, że ulice kolonii zapełniły się bezrobotnymi” Społeczne niezadowolenie ukształtowało tendencje wyzwoleńcze. Dolar kontynentalny posłużył jako pieniądz amerykańskiej rewolucji. Wyemitowano 12 milionów dolarów kontynentalnych, których „podstawą było zaufanie i wzajemna wiara w siebie Zjednoczonych Stanów”. Odmowa respektowania parytetu złota narzuconego przez ustawy brytyjskiego parlamentu w czasie wojny stała się oczywista. Nie mając możliwości prawnego kontrolowania waluty kolonii, „Brytyjczycy” z Bank of England, zaczęli u siebie fałszować dolary kontynentalne i wozić ten fałszywy pieniądz statkami przez ocean. (Potrzeby wojny także wpłynęły na zwiększenie rozmiaru rodzimej emisji). Pod koniec rewolucji było już w Ameryce 500 milionów dolarów kontynentalnych, co skutecznie zniszczyło tę walutę. Jej mała wartość (para butów kosztowała 5000 dolarów) stała się przysłowiowa. Powiedzenie „kontynentala nie warte” oznaczało tyle samo, co „nie warte złamanego grosza”. Prywatni bankierzy zwolennicy parytetu złota i kontroli pieniądza, wykorzystali niezadowolenie z inflacji, (wywołanej de facto przez fałszerstwo i wojnę), aby przejąć kontrolę nad pieniądzem wolnego już narodu amerykańskiego. Niestety starania te zakończyły się powodzeniem.
Obawa przed drukiem zbyt dużej ilości pieniądza przez rząd federalny, przy braku świadomości kto odpowiadał za fałszywe dolary kontynentalne, zwyciężyła w konfrontacji z nieznanym wówczas jeszcze niebezpieczeństwem kreacji oprocentowanego długu przez banki prywatne. Amerykanie nieświadomie oddali się we władanie prywatnym bankierom. Stało się to samo co w przypadku Anglików i Banku Anglii i stali za tym reprezentanci tej samej cywilizacji. Amerykanie wywalczyli niepodległość jedynie częściowo, przegrali bowiem walkę o własną narodową walutę i dzisiaj posługują się pieniądzem emitowanym przez reprezentantów cywilizacji lichwiarskiej, która tym samym determinuje ich politykę wewnętrzną oraz zagraniczną.
Nadmierny dodruk pieniądza jest sposobem na przejmowanie dóbr narodowych wówczas kiedy lichwiarze nie mają jeszcze waluty danego kraju pod kontrolą. Przejęcie majątku narodowego jest tutaj połączone z likwidacją wartości zasobów kapitałowych kraju; w tym oszczędności obywateli. Proces ten kończy się wywołaniem upadku narodowej waluty – tak było w rewolucyjnej Francji: 17 drukarni w Anglii produkowało banknoty francuskie, w Rosji przewieziono maszyny drukarskie statkami do Petersburga po to by zniszczyć walutę carską, tak było w Niemczech i we Włoszech – Mussolini wprost mówił o władzy nowo-wydrukowanych pieniędzy, tak było z polską złotówką doby PRL-u, która upadla w hiperinflacji.
2. Bankowe oprocentowanie pieniędzy. Jest to inny sposób na pomnażanie pieniędzy, w tym tych pochodzących z dodruku. Ma to miejsce wówczas kiedy cywilizacja lichwiarska przejmie kontrolę nad pieniądzem narodowym i ma dostęp do banku centralnego. Wysokie oprocentowanie jest wprowadzane nie tylko w celu dalszego powiększenia posiadanych pieniędzy (na kontach tych, którzy mogą pieniądze tezauryzować), ale i w celu znacznego podniesienia wartości tych pieniędzy. Wysokie oprocentowanie; rzędu 66% i 120% jakie np. wprowadziła Rada Państwa w Polsce w 1989 roku a w latach następnych jeszcze wyższe:
a. Rozporządzenie Rady Ministrów z 10 marca 1989 r. oraz z 30 czerwca 1989 r. Dz.U. z 1989 r.: nr 16, poz. 84, nr 41, poz. 225 - Rakowski – 66% rocznie
b. 30 czerwca, 1989 - Rakowski – 120% rocznie
c. 25 października 1989 – Mazowiecki – 120% rocznie
d. 30 grudnia 1989 – Mazowiecki – 60% „za styczeń 1990” (720% rocznie)
e. 23 stycznia 1990 – Mazowiecki – 40% „za luty 1990” (480% rocznie)
f. 20 lutego 1990 – Mazowiecki – „za marzec 1990 - 18% w stosunku miesięcznym , (216% rocznie)
g. 24 marca 1990 – Mazowiecki – „za kwiecień 1990 - 18% w stosunku miesięcznym , (216% rocznie)
h. 23 kwietnia 1990 – Mazowiecki – „za maj 1990 - 12% w stosunku miesięcznym , (144% rocznie)
i. 25 czerwca 1990 – Mazowiecki – „od 1 lipca 1990 - 60% rocznie
j. 23 listopada 1990 – Mazowiecki – „od 1 grudnia 1990 - 90% rocznie
k. 5 lutego 1991 – Mazowiecki – „od 1 marca 1991 – 140% rocznie
l. 7 września 1991 – Balcerowicz– „od 15 września 1991- 80% rocznie
m. 10 sierpnia 1992 – Suchocka – „od 15 sierpnia 1992 - 60% rocznie
n. 23 kwietnia 1993 – Suchocka – „od 1 maja 1993 - 54% rocznie
o. 5 grudnia 1995 – Oleksy – „od 15 grudnia 1995 - 46% rocznie
p. 11 grudnia 1996 – Cimoszewicz – „od 1 stycznia 1997 – 35% rocznie
q. 7 kwietnia 1998 – Buzek – „od 15 kwietnia 1995 – 33% rocznie
r. 24 października 2000 – Buzek – „od listopada 2000 – 30% rocznie
Drastycznie wysokie oprocentowanie ściągnęło pieniądz z rynku. Inflacja spowodowana pierwotnym dodrukiem zaczęła być hamowana, choć ilości pieniądza tezauryzowanego zostały zapewne podwojone lub potrojone. Z czasem wysokie stopy procentowe stały się początkiem deflacji - braku pieniądza na rynku - to zaś spowodowało wręcz spadek cen, czyli wzrost wartości niegdyś wydrukowanych pieniędzy. Tak został wykreowany w Polsce bankowy kapitał o zadziwiającej cesze; nadwartościowa złotówka, o niezwykle wysokim kursie wymiany, mająca się nijako do siły gospodarki, (zrujnowanej tą wadliwą polityką finansową). Skorzystali na tym także międzynarodowi spekulanci lokujący swoje zasoby w polskich bankach, przy relatywnie stałym kursie wymiany zyskali oni niebotyczne „zyski” a z czasem przejęli te banki za niewiarygodnie niską cenę - szybko odrobioną w postaci osiągniętych zysków. (Była to zwykła kradzież możliwa dzięki prywatnym układom i centralnie zarządzanym państwem). Wysokie oprocentowanie pieniędzy jawi się więc jako efektywny sposób dalszego przejmowania majątku narodowego przez niepowołane do tego osoby.
Prosty, nadmierny dodruk pieniędzy razi prostactwem i skutkuje inflacją - a to niweczy opłacalność takiego przedsięwzięcia. Oprocentowanie pozwala połączyć pomnażanie pieniędzy z nadawaniem im większej wartości, ale z czasem staję się to jest to zbyt powszechne. Z czasem coraz więcej ludzi orientuje się w tej sytuacji i pomnaża w ten właśnie sposób swoje zasoby finansowe. Powszechność takiego "oszczędzania" sprawia, że pomnożone przez procent kwoty wracają na ten sam niedoinwestowany i nie rozwijający się rynek i to może skutkować inflacją.
3. Kreacja kredytowych długów następna forma przejmowania prawa własności do majątku za pomocą pieniędzy pozwala wyeliminować to niebezpieczeństwo. Kreacja pieniędzy dłużnych sprawia, że wyemitowane kwoty powracają do banku i to powiększone o odsetki. Taki proces pozwala osiągać zyski z krypto-emisji pieniądza, a jednocześnie pozwala wprowadzić na rynku deflację. Taka kreacja długów jest dostosowana do tempa wzrostu gospodarczego i pochłania wartość wypracowanego przez społeczeństwo majątku.
Kreacja bankowych długów jest trzecim i chyba najmniej zbadanym sposobem przejmowania majątku narodowego przez niepowołane do tego osoby prywatne. Jednocześnie jest to zapewne sposób najbardziej dochodowy i najmniej rzucający się w oczy. Jednak wymaga on mnóstwa pracy, co pochłania sporą część zysku i jest kłopotliwe. (Obecnie kręgi libertarian krytykują istnienie bankowej rezerwy częściowej, ale nie dostrzegają wad samego oprocentowania, co czyni ich sprzeciw wobec lichwy mało przekonywującym).
4. Płacenie składek. Czwarty sposób jest genialnie prosty. Jest tak prosty, że aż trudno go dostrzec. Jest to jednocześnie unijna nowość; płacenie przez dane państwo zryczałtowanych składek w nadziei na to, że zdoła się od organizacji (UE) uzyskać więcej środków. Tymczasem uzyskanie tych środków jest obwarowane kłopotliwymi do spełnienia przepisami, a płatności są realizowane z opóźnieniem. W ten sposób odbiera się narodom ich kapitał (biednym relatywnie więcej). Ewentualne wypłaty, o ile nastąpią, są oddaniem części składki. Jeżeli wysokość wypłat przekracza wysokość składki, środki pochodzą ze składek innych państw. Nie stają się one narodowym długiem, bowiem wysokość rzekomego długu została ustalona wcześniej i jest spłacana ratalnie (co miesiąc) w postaci składki. Dłużnicy dzielą się na "płatników netto" i "beneficjentów netto" w zależności od tego czy ponoszą straty czy zyski na płaceniu składek. Udzielone kwoty są nazywane unijnymi funduszami i są wykorzystywane przez dane państwo. Gdyby nie wpłacenie składki, dane państwo od razu mogłoby dysponować tą kwotą na swoje potrzeby.
Wydawać by się mogło, że samowolna emisja pieniędzy dłużnych jest szczytem osiągnięć lichwiarzy. Tymczasem w przypadku płacenia składek, spłata rzekomego długu następuje niezależnie od udzielania jakichkolwiek środków przez EBC. Jest to z pewnością szczyt finansowej, lichwiarskiej finezji. Powie ktoś, że przecież środki przydzielone przez UE często przekraczają swoją wartością wartość składek i wówczas dane państwo na tym zyskuje. Jednak w UE środki te pochodzą ze składek innych państw. Kiedy następuje emisja euro dla EBC koszt wynosi 5 centów za banknot 20, 50, 100 euro - więc koszt emisji jest minimalny zaś składka państw członkowskich dotyczy kwot nominalnych, a nie kosztów druku czy emisji elektronicznej.
Zaangażowanie środków finansowych przez państwo może prowadzić do wzrostu gospodarczego. Państwo takie mogłoby samo prowadzić monetyzację przyrostu dóbr i emitować własne środki finansowe, także w euro, co przewidywał Traktat z Maastricht. Zostaje jednak w UE pozbawione tej możliwości, bowiem emisję banknotów euro może prowadzić wyłącznie EBC.Bankom centralnym poszczególnych państw unii walutowej w UE - wbrew pierwotnym ustaleniom dla ESBC - pozostawiono jedynie bicie monet. (ESBC - Europejski System Banków Centralnych).
Tak oto państwa członkowskie UE płacą podatek na rzecz tej organizacji i w zamian za to zostają pozbawione możliwości emisji pieniędzy. W ten sposób sprawa emisji pieniędzy - jako odzwierciedlenia przyrostu dóbr - zostaje oddana w ręce prywatnych bankierów w skali już niemal całego kontynentu.
Co jeszcze warto zauważyć, przydzielenie (lub nie przydzielenie) funduszy unijnych jest sposobem kontroli państw i Narodów w skali globalnej. Decyzja urzędników UE zastępuje prowadzenie autonomicznej emisji-monetyzacji przyrostu dóbr przez państwa członkowskie, a kwoty uzyskane nawet przez "beneficjentów netto" mogą być niższe od tych wynikających z ich rachunku ekonomicznego i finansowego. Jest to swoiste ubezwłasnowolnienie Narodów europejskich. Prowadzi ono do narzucania im limitów produkcyjnych i do maksymalizacji ryzyka przetrwania, a to skutkuje depopulacją narodów - Europa wymiera. Ponadto władza finansowa w UE ma zagwarantowaną niezależność od Parlamentu UE i innych jej organów. Jest to zatem obecnie najwyższe osiągnięcie cywilizacji lichwiarskiej, pozwalające jej kontrolować niemal całą Europę.
Miejmy nadzieję, że do czasu! Narody chcą się wyzwolić z tej niewoli. Dotyczy to Grecji, Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Irlandii - określanych w Brukseli złośliwie, krajami PIGS. Węgry, Islandia, już są wolne, tak jak wiele narodów spoza Europy: Argentyna, Boliwia. Polska powinna dołączyć to tych krajów, bo inaczej czekają nas kolejne rozbiory i ostateczna utrata niepodległości. Dlatego potrzebna jest jedność ideowa i solidarność rzeczywista, międzyludzka. Czas zakończyć jałowe spory i pełne szowinizmu dyskusje. Nadchodzi czas patriotyzmu i zaangażowania, jedności ponad podziałami.
Jacek Rossakiewicz