Drukuj
Kategoria: Państwo
Odsłony: 2857

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Przypominamy

Doktor Cezary Mech krytykuje masową imigrację pracowników z Ukrainy, która jego zdaniem wpływa negatywnie na podwyżki płac dla polskich pracowników i na wzrost gospodarczy. Były wiceminister finansów uważa, że tym samym plan rozwoju gospodarczego wicepremiera Mateusza Morawieckiego jest jedynie trafną diagnozą, lecz nie będzie miał przełożenia na wyrwanie się Polski z pułapki średniego dochodu.

Ekonomista udzielił wywiadu polskiej edycji portalu gospodarczego „Business Insider”. Mech twierdzi w nim, że nie zgadza się z opinią tych wszystkich, którzy zachwalają coraz lepszą sytuację na polskim rynku pracy. Jego zdaniem rząd Beaty Szydło prowadzi absurdalną politykę zamrażania płac Polaków i przeciwdziała powrotowi naszych rodaków z zagranicy, ponieważ pensje rosną w skali roku jedynie o kilka procent (czyli tak jak w poprzednich kilku latach), a powinny wzorem Chin wzrastać o kilkanaście procent. Przedsiębiorstwa pod wpływem presji płacowej są zmuszone do zwiększania liczby inwestycji, a także podnoszenia wydajności i efektywności pracy, co w praktyce prowadzi do wychodzenia państwa z pułapki średniego rozwoju.

Mech twierdzi, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest masowa ukrainizacja rynku pracy, która prowadzi do zaniżania płac, a w niektórych przypadkach nawet do zastępowania Polaków przybyszami z Ukrainy, którzy są w stanie wykonywać pracę za mniejsze wynagrodzenie. Firmy wybierające ukraińskich pracowników nie muszą więc wypłacać większych pensji, zarządzać efektywniej kadrą pracowniczą, a także więcej inwestować. Jednocześnie prowadzi to również do drenażu Polski z młodych i wykształconych ludzi, emigrujących do Europy Zachodniej w poszukiwaniu lepszych warunków pracy.


Zdaniem eksperta rząd z jednej strony rozpacza więc nad emigracją młodych Polaków, natomiast z drugiej pozwala chociażby na rozwijanie działalności przez coraz większą liczbę agencji zajmujących się ściąganiem pracowników zza naszej wschodniej granicy. Tymczasem władza powinna w obliczu spadku zatrudnienia sprowadzić miliony Polaków z zagranicy i polepszyć jakość życia swoich rodaków, a nie posiłkować się imigrantami. Mech podaje przy tym przykład Japonii, która ograniczyła imigrację w celu wywarcia presji na przedsiębiorstwach, aby te podniosły płace i dokonały dalszego postępu w kwestii robotyzacji i automatyzacji produkcji.

Były wiceminister finansów wskazuje więc, że Polska sama stawia się w roli kraju taniej siły roboczej, ponieważ nie tylko nie zwiększa presji na podwyżkę płac, ale także dofinansowuje z podatków budowę fabryk należących do zagranicznych koncernów. Dążenie do minimalizacji kosztów wynagrodzenia może natomiast spowodować w ciągu kilku lat np. presję na wzrost płac ze strony pracowników służby zdrowia, którzy z powodu starzenia się społeczeństwa będą mieli coraz więcej pracy i na konieczność podwyższenia emerytur dla osób starszych. Z powodu zapaści demograficznej będzie jednak trudno załatwić ten problem.

Kilka dni przed wywiadem dla „Business Insider” ekonomista zwracał uwagę na problem zamrażania płac z powodu imigracji z Ukrainy, a także krytykował działalność wicepremiera Mateusza Morawieckiego. Ma on bowiem trafnie diagnozować problemy w swoim planie rozwoju gospodarczego Polski, ale jednocześnie prowadzić do zamrożenia wzrostu płac oraz dużej uznaniowości w procesach gospodarczych, stawiając ją ponad rozwiązaniami systemowymi.

Dr. Cezary Mech ukończył studia doktoranckie z ekonomii na IESE w Barcelonie. W latach 2005-2006 był wiceministrem finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, gdzie dał się poznać jako przeciwnik wejścia Polski do strefy euro oraz podpisania Traktatu Lizbońskiego.

Na podstawie: businessinsider.com.pl.
Za: http://autonom.pl/?p=17309



A dzisiaj...

Lobby pracodawców chce ściągnięcia pięciu milionów Ukraińców

dodano dnia:

Organizacje zrzeszające przedsiębiorców i pracodawców opowiadają się za ściągnięciem kolejnych pięciu milionów pracowników, którzy mieliby zostać pozyskani przede wszystkim z sąsiedniej Ukrainy. Powodem ma być zbyt mała liczba rąk do pracy, a także ryzyko inflacji z powodu gwałtownego wzrostu wynagrodzeń w naszym kraju.

Liczba ukraińskich pracowników przebywających w Polsce miała wynieść w ubiegłym roku blisko 1,3 miliona ludzi, a w ciągu ostatnich dwóch lat do naszego kraju przybyła podobna liczba imigrantów, co do sąsiednich Niemiec prowadzących politykę „otwartych drzwi”. Powodem imigracji Ukraińców jest oczywiście zła sytuacja gospodarcza tego państwa oraz konflikt we wschodniej części Ukrainy, ale przyjazd pracowników ze wschodu możliwy jest również dzięki ułatwionemu dostępowi do rynku pracy.

Mimo masowej imigracji ukraińskich pracowników, lobby przedsiębiorców i pracodawców uważa, że ich liczba jest wciąż zbyt mała. Twierdzą oni bowiem, że Polska potrzebuje w ciągu najbliższych 20 lat jeszcze pięciu milionów przybyszy zza granicy, aby nie spowolnił wzrost gospodarczy. Ponadto jeden z opublikowanych niedawno raportów wskazuje, iż blisko 40 proc. polskich firm z obszaru sprzedaży i usług polega na pracownikach z Ukrainy.

Portal Forsal.pl informuje, że dotychczasowy napływ Ukraińców do Polski spowodował zahamowanie się starzenia społeczeństwa o pięć lat, natomiast zdaniem Rady Polityki Pieniężnej nowi pracownicy są potrzebni, bo bezrobocie utrzymuje się na rekordowo niskim poziomie, stąd lawinowo rosnące wynagrodzenia mogą spowodować zwiększenie się inflacji.

Na podstawie: forsal.pl.

Za: http://autonom.pl/?p=17564