Pierwsza salwa ze  strony Rosji, w (na razie ekonomicznej) wojnie, została  oddana. Znamiennym wydaje się fakt, że skierowana została ona właśnie na  Polskę. Można więc prognozować, że podobnie stanie się w momencie  rozpoczęcia konfliktu militarnego. 
   Jedyne sankcje  ekonomiczne, jakie dotychczas wprowadziła Rosja przeciw zachodowi,  dotyczą Polski, największego dostawcy owoców i warzyw na rynek  Federacji. Strata miliarda euro rocznych dochodów z polskiego eksportu  na ten rynek, to potężny cios dla nędznej kolonialnej gospodarki IIIRP[ii].  
   Kalkulacja Kremla była  prosta. Należało pokazać zachodowi zęby, ale tak by go nadmiernie nie  rozdrażnić. Polska wydawała się do tego celu idealna, gdyż jest  oczywistym, że żaden z Jej zachodnich „sojuszników” nawet palcem nie  kiwnie w odruchu solidarności. 
   Krajowe „elity”  polityczne, zarówno te dzierżące władzę, jak również te odgrywające rolę  „opozycji”, nie są zainteresowane dobrem Polski i Polaków. Ich jedyny  cel stanowi jak najgorliwsze wysługiwanie się swym „sponsorom”, za co są  wynagradzane protekcjonalnym poklepywaniem po plecach i intratnymi  posadkami w strukturach unijnych lub międzynarodowych. Natomiast  zdemoralizowanemu post-narodowemu społeczeństwu są obojętne te fakty. To  że, jak pokazała przykładowo ostatnia „afera”, Radosław Sikorski  prywatnie deklarując swą dezaprobatę dla sojuszu ze Stanami  Zjednoczonymi, jako „polski minister spraw zagranicznych” aktywnie  wprowadza go w życie, nie wywołuje u bezmyślnego społeczeństwa żadnych  refleksji. Reaguje ono jedynie na propagandę płynącą szeroką falą z  koszernych polskojęzycznych mediów. Pomimo, że skala dokonywanych przez  reżim kijowski zbrodni na wschodzie Ukrainy jest już niemożliwa do  ukrycia, czego dowodem są oficjalne oświadczenia obserwatorów OBWE[iii], czy nawet artykuły w prorządowym The New York Times[iv],  społeczeństwo szczute przez polskojęzyczne media nadal szczerzy zęby w  kierunku Rosji i Putina. Przy czym na ironię zakrawa fakt, że  najbardziej agresywni w tej agitacji są ci, którzy jeszcze kilka lat  temu nie widzieli żadnych problemów z katastrofą smoleńską, a wszelkie  wzmianki o zamachu, klasyfikowali jako przypadki manii prześladowczej. 
   Jakby nie było, w  interesie Polski i Polaków nie leży drażnienie Rosji i wspieranie  banderowskiej Ukrainy.  Jak już wielokrotnie w ćwierćwiekowej historii  III RP bywało, za łajdactwo i głupotę „elit” trzeba będzie słono  zapłacić. Oby rachunek ten, chociaż nie zawierał nuklearnej anihilacji  naszej Ojczyzny! 
   Oczywiście kondycja  polskich „elit” nie jest ewenementem na zachodnim firmamencie. Przodują w  tej dziedzinie niewątpliwie władcy amerykańscy, których zwięzłą  charakterystykę zamieściłem w cytacie na wstępie artykułu. 
   Gangrena cywilizacji  łacińskiej jest już tak daleko posunięta, że szansę na sanację może dać  jedynie dokumentne i całkowite wymiecenie „elit” z życia społecznego i  rozpoczęcie autentycznej „pracy u podstaw”. Oby nadchodzący przełom  skatalizował ten proces.
 Ignacy Nowopolski Blog
