Złudna Potęga USA
Iwo Cyprian Pogonowski
www.pogonowski.com
Amerykanie są świadomi, że mają  największą gospodarkę na świecie i że
wydają na wojsko więcej, niż wszystkie  inne państwa razem wzięte, ale
rzadko myślą o tym, że w epoce nuklearnej  istnieje nadal gwarantowane
obopólne zniszczenie na wypadek wymiany salw  nuklearnych USA i Rosji,
która rozbudowuje swój po-sowiecki arsenał, mimo  tego, że porzuciła
komunizm jako "pojazd imperializmu rosyjskiego." Tymczasem  globalizm
jest "pojazdem imperializmu amerykańskiego."
Dyskusje na  temat polityki zagranicznej w Waszyngtonie są prowadzone w
celu ustalenia  tego, co USA chce, ale nie tego co jest w stanie
faktycznie dokonać. Zamiast  realizmu szerzy się mylne przekonanie
polityków i biurokratów USA, że świat  musi podporządkowywać się
Waszyngtonowi.
Interwencje zbrojne USA w  Korei i w Wietnamie były zainicjowane z
powodu złudnego przeświadczenia, że  na pewno przyniosą one wielkie
zwycięstwa. Niestety smutna rzeczywistość była  zupełnie inna.
Zwycięstwo USA w Zimnej Wojnie było wynikiem gospodarczego  załamania
się Sowietów z powodu sklerotycznego stanu gospodarki sowieckiej  i
przegranego wyścigu ekonomicznego, ale nie było amerykańskim
zwycięstwem  wojskowym.
Pod wpływem lobby radykalnych syjonistów rząd prezydenta  Bush'a dał
się wywieść na manowce i podjął walkę o stworzenie "Nowego  Bliskiego
Wschodu" podporządkowanego izraelskiemu monopolowi nuklearnemu  i
jednocześnie miał dać państwu żydowskiemu hegemonię od Nilu do
Eufratu.  Walka ta skończyła się kompromitacją USA i tylko wzmocniła
geopolityczną  sytuację Iranu. Stało się to za cenę śmierci blisko pół
miliona Irakijczyków  i pogrążenia Iraku w "potępieńcze swary" między
sektami religijnymi, oraz w  walkę Kurdów o samostanowienie.
Prezydent Barack Hussein Obama obecnie  ożywia nową "długą wojnę"
trudniejszą niż projekt "Nowego Bliskiego Wschodu"  prezydenta Bush'a.
Chodzi o budowę "Nowej Południowo-Centralnej Azji" na  terenie
"odwiecznego cmentarza imperiów," jak Afganistan nazywał Lord  Curzon,
oraz na terenie Pakistanu, przy udziale sąsiednich  po-sowieckich
republik.
Odbędzie się to prawdopodobnie z podobnym  skutkiem, jaki przyniósł
napad rabunkowy USA na Irak, którego zasoby  energetyczne miały uczynić
ten napad od początku bardzo zyskownym, według  opinii ówczesnego
architekta tego napadu, wiceministra obrony USA, Paul'a  Wolfowitz'a.
Faktyczne straty skarbu USA z powodu kosztów pacyfikacji  Iraku,
oceniane są na długą metę od trzech do pięciu tysięcy  miliardów
dolarów.
Jednym z problemów nie do pokonania dla USA jest  inercja, czyli
ociężałość i bałagan istniejący na terenach projektowanej  "Nowej
Południowo-Centralnej Azji." Nawet, kiedy przekupni miejscowi  politycy
zaklinają się, że wykonają amerykańskie rozkazy, to w  rzeczywistości
nie są oni w stanie tego zrobić, bo grzęzną sami w bałaganie  i
niekończących się swarach. Waszyngton ignoruje fakt, że Pakistan widzi
w  Indiach główne zagrożenie i chciałby użyć Talibanów do zapewnienia
sobie  przyjaznego zaplecza w Afganistanie, gdzie obawia się wpływów
Indii od dawna  zaprzyjaźnionych z Izraelem i ostatnio z USA.
Jednym ze skutków tego  stanu rzeczy są programy USA "przebudowy" tych
prymitywnych państw na  mechanizmy sprawne i gotowe do wykonywania
poleceń Waszyngtonu dla dobra  kompleksu
syjonistyczno-wojskowo-przemysłowego. Przy okazji "przebudowa" ta  ma
spełnić megalomańskie sny o potędze Żydów rządzących  Izraelem.
"Przebudowa" od wewnątrz tych państw ma je unowocześnić za  pomocą
nowych i sprawnych instytucji tak, żeby faktycznie mogły  wypełniać
polecenia osi USA-Izrael.
W letnim wydaniu pisma Foreign  Policy, w 2008 roku, pani Condoleezza
Rice, elokwentnie opisała szczegóły  programu tej "przebudowy" i
tworzenia "Nowej Południowo-Centralnej Azji."  Jest ona osobą
doświadczoną w służbie osi USA-Izrael. Zwłaszcza "treningi"  tubylców
pod okiem podoficerów wojsk USA, stale występują w pełnych  nadziei
raportach z kolejnych pacyfikacji, naprzód Iraku a  obecnie
Afganistanu.
Te bezowocne "treningi" idą w parze z stałym  ulepszaniem systemów
uzbrojenia z czasów Zimnej Wojny. Systemy te nie mają  żadnego
znaczenia w walce z partyzantami na Bliskim Wschodzie i w  Azji
Średniej. Super-myśliwiec F-22, na przykład, nigdy nie  znalazł
zastosowania ani w Iraku ani w Afganistanie, gdzie musiałby  nisko
latać i byłby łatwo zestrzeliwany ogniem karabinów maszynowych,  etc.
Christopher A. Preble, były oficer marynarki, obecnie szef  badania
polityki zagranicznej USA przy prestiżowym Cato Institute  w
Waszyngtonie, w książce zapowiedzianej przez Cornell University  pod
tytułem "Komplikacje Potęgi" ("The Power Problem"), opisuje  "błędne
koło" nadmiernych i niepraktycznych programów zbrojeniowych,  które
poza zyskami przemysłu zbrojeniowego, stwarzają złudzenia potęgi USA  i
niby pozycji dominanta, podczas gdy programy te w rzeczywistości  źle
wpływają na stan wolności obywatelskich Amerykanów i  stan
bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych.
Autor Preble twierdzi, że  stan uzbrojenia USA jest nieproporcjonalnie
wielki, w obliczu faktycznych  wymogów wielkiej gry o paliwo i w
konfrontacji z prymitywnymi oponentami.  Krytykuje on pomieszanie
pojęć, co do tego, jakich sił wojskowych wymaga  obecna sytuacja i na
czym polega potęga USA, potrzebna do osiągnięcia roli  przywódczej na
świecie przez Stany Zjednoczone, zamiast tworzenia iluzji  potęgi,
która szkodzi Ameryce i jej opinii na świecie, jak to jest opisywane  w
artykułach publikowanych przez "2009 Tribune Medi Services, Inc." etc.
