Suwerenny Naród nie może być klientem ani petentem we własnym kraju, a instytucje państwowe powinny służyć nie jakiejś formie państwa, ale państwu według woli Narodu. Dobitnie zabrzmiały wczoraj na Jasnej Górze słowa ks. abp. Andrzeja Dzięgi, metropolity szczecińsko-kamieńskiego, wygłoszone w homilii w czasie głównych uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Ksiądz arcybiskup dokonał szerokiej diagnozy społecznej, odnosząc się do największych bolączek naszej Ojczyzny: braku odpowiedzialności rządzących, deprecjonowania szacunku dla życia dzieci poczętych, umniejszania znaczenia rodziny, a także nieposzanowania plonów ziemi. Upomiał się m.in. o prawdę o katastrofie smoleńskiej, o godność żołnierza polskiego, o obronę tego, co polskie w Ojczyźnie. Wołał o przywrócenie prawdziwych znaczeń wartościom i o uczciwe prowadzenie polityki, by państwo nie służyło partiom, ale dobru Polski.
Uroczystości na Jasnej Górze zgromadziły rzesze pielgrzymów, z których większość przybyła w pieszych pielgrzymkach z całej Polski. Mszy św. przewodniczył nuncjusz apostolski w Polsce ks. abp Celestino Migliore. W często nagradzanej oklaskami homilii ks. abp Andrzej Dzięga odniósł się do najważniejszych tematów społecznych oraz aktualnych problemów narodowych i państwowych. Mówił o godności ludzkiej pracy, wskazywał na konieczność troski państwa o rodzinę i zapewnienie nietykalności życia ludzkiego już pod sercem matki, "bez żadnych dodatkowych prawniczych klauzul i warunków".
Upominał się o wartości, które zostały poświęcone na rzecz przyziemnych interesów ludzi władzy, w tym o prawdę o katastrofie smoleńskiej. - Czy państwo rzeczywiście zdało egzamin? - pytał, odnosząc się do tragedii z 10 kwietnia 2011 roku. W Święto Wojska Polskiego i w kolejną rocznicę Cudu nad Wisłą mówił o poszanowaniu munduru polskiego żołnierza. - Nie odbierze mu tej dumy ani żołnierskiego honoru polityczne oskarżanie o brak wyszkolenia, ani przerzucanie na niego głównej odpowiedzialności za kłopoty i za dramaty państwa, ze smoleńską katastrofą włącznie - mówił i podkreślał, że Naród ma prawo zadawać pytania o katastrofę smoleńską, a w tej sprawie instytucje państwa muszą zdać egzamin przed Narodem, a nie same przed sobą.
Odnosząc się do tych słów, Antoni Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej, zwrócił uwagę, że wciąż oczekujemy na uczciwe zbadanie dramatu smoleńskiego. - Dowody, które zostały zebrane przez dziennikarzy, przez zespół parlamentarny, dowodzą, że przebieg wydarzeń był zupełnie inny niż ten, który jest przedstawiany w rządowych oświadczeniach. Poza ministrem Bogdanem Klichem nikt nie poniósł odpowiedzialności, a przecież powinni się wytłumaczyć: minister spraw zagranicznych, minister spraw wewnętrznych i administracji, minister Arabski i wreszcie sam pan premier Donald Tusk - stwierdza w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł.
Ksiądz abp Dzięga w homilii wskazywał też na ideały ludzi sierpniowej "Solidarności", które powinny przyświecać również dziś politykom rządzącym naszym krajem. - To były prawdziwe zmagania o Ojczyznę, o państwo polskie. Nie chcieli przelewu krwi, chcieli pokoju dla Ojczyzny, ale pokoju nie za wszelką cenę, lecz wyrastającego ze społecznej sprawiedliwości, z szacunku do pracy i chleba, z troski o każdą rodzinę, z uznania potrzeby gospodarskiego myślenia o polskich zakładach pracy i o polskich rolnikach, z potrzeby normalnego, narodowego myślenia o polityce, w której podstawą jest ewangeliczna etyka "Solidarności" - podkreślał metropolita szczecińsko-kamieński.
Wskazywał też na radość, jaka towarzyszy poczuciu przynależności do Narodu Polskiego cieszącego się ponadtysiącletnią chrześcijańską tożsamością oraz wieloma duchowymi, politycznymi i gospodarczymi możliwościami. - Aż dziwne, że tak łatwo w Polsce krytykować wszystko, co polskie, a tak trudno bronić polskiej myśli, polskiej gospodarki i polskiej racji stanu. Łatwiej w Polsce chwalić Niemców czy Rosjan niż samych Polaków - ubolewał, nawiązując do niedawnych wystąpień polityków partii rządzącej deprecjonujących chociażby bohaterską postawę mieszkańców stolicy w czasie Powstania Warszawskiego. - Powstanie Warszawskie to nie była katastrofa narodowa, jak chcieliby niektórzy, to była katastrofa gier politycznych ówczesnego świata - podkreślił.
W czasie uroczystej Sumy na Jasnej Górze ks. abp Andrzej Dzięga wskazywał, że ratunkiem dla ludzkich serc i dusz jest cywilizacja miłości, której głosicielem był bł. Jan Paweł II. - Ta cywilizacja wymaga jednak nowego rozpoznania i przyjęcia zasad, wedle których organizowane jest życie osobiste każdego z nas, a także życie rodzinne, społeczne i narodowe. Te same zasady są też potrzebne w prawidłowej organizacji spraw międzynarodowych - mówił. Metropolita szczecińsko-kamieński z uznaniem wskazywał na wszystkie inicjatywy i głosy w Narodzie stanowiące wyraz troski o przyszłość naszej Ojczyzny. - To jest wołanie o nowe uznanie Boga i o panowanie Jego prawa w życiu osobistym, rodzinnym i społecznym. To jest wołanie, by rodzina, powstająca na gruncie małżeństwa jako związku mężczyzny i niewiasty, była niezmiennie podstawą siły społeczeństwa, by przede wszystkim o taką rodzinę odpowiednio zadbać. To jest wołanie, by każde życie ludzkie, od poczęcia do naturalnej śmierci, było radością i dla prostych ludzi, i dla rządzących, naukowców, ekonomistów, i dlatego, by było święte i nietykalne, bez żadnych prawniczych klauzul i warunków. Z takiego patrzenia na człowieka wyrasta także prawna ochrona i nienarodzonych, i biednych, i chorych - podkreślał ks. abp Dzięga.
Pochylając się nad problemami rolników, którzy przez niekorzystną pogodę ponieśli duże straty, kaznodzieja wzywał do uzdrowienia zasad rządzących polską gospodarką. - Dlatego trzeba powrócić do mówienia o pracy ludzkiej i o jej właściwej organizacji. Trzeba znowu wołać o współpracę pomiędzy pracownikami i zarządzającymi, a także o współpracę między państwem a przedsiębiorcami i rolnikami - zwracał uwagę. Jako przykład słabości oraz braku współpracy na tym polu wskazał kwestię braku dyskusji o żywności genetycznie modyfikowanej. Apelował również o większy szacunek dla plonów ziemi w sytuacji, gdy dziś zboża brakuje, ponieważ za względu na pogodę nie można go zebrać. A jeszcze rok temu ze względu na urodzaj chciano go używać jako opału... Zebranych na Jasnej Górze ksiądz arcybiskup podnosił na duchu, wzywając pomocy i opieki Maryi. - Dziesięciu sprawiedliwych mogło uratować Sodomę i Gomorę. Każdy jeden z dziesięciu ciągle może uratować cały Naród. Wiemy Maryjo, że nie jesteśmy ani pierwsi, ani jedyni w tej modlitwie - mówił.
Bardzo licznie zgromadzeni na jasnogórskich błoniach pielgrzymi przedstawiali Matce Bożej intencje swoich rodzin i zakładów pracy. Ale przywiodła ich tu również troska o przyszłość Ojczyzny. - Modlę się dziś w intencji mojej rodziny, aby wszystkie problemy znalazły szczęśliwe rozwiązanie. Ale proszę również Boga o odpowiedzialność ludzi rządzących, ażeby podejmowali decyzje służące Polakom, a nie tylko ich własnym celom. Ta modlitwa potrzebna jest szczególnie z racji zbliżających się wyborów po to, abyśmy wybrali polityków, którzy będą kierowali się wspólnym dobrem, dobrem naszej Ojczyzny - mówił Grzegorz Kubiak, który do Częstochowy przybył w pielgrzymce z Zelowa.
W tym roku na Jasną Górę po raz trzechsetny przybyła Pielgrzymka Warszawska. - To szczególna radość i źródło szczególnej siły dla całego miasta - mówił w homilii ks. abp Dzięga. Jednocześnie skrytykował pomysły obciążenia pielgrzymów dodatkowym podatkiem, ku czemu nie ma żadnych racjonalnych przesłanek.
Według statystyk prowadzonych przez ojców paulinów, liczba pielgrzymujących przed Obraz Jasnogórskiej Pani jest coraz większa. Dobrze widać to na przykładzie pieszych pielgrzymek, których liczba wyniosła 168, tj. o 11 grup pielgrzymkowych więcej niż w ubiegłym roku. W sumie w tegorocznym sezonie pielgrzymkowym od 25 maja do 14 sierpnia na Jasną Górę przybyło 243 pielgrzymki.
Bogusław Rąpała, Jasna Góra