Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Zamiast pilnować, by państwo weszło do wojny jak najpóźniej, tak, żeby tylko nie spóźnić się na defiladę zwycięstwa, generałowie, którzy na dobrą sprawę powinni nazywać się degenerałami oraz Umiłowani Przywódcy chcą wziąć udział w wojnie w pierwszej kolejności. Najwyraźniej kolejne pokolenie Polaków dojrzało do popełnienia „pięknego samobójstwa” - tym razem w ramach rozgrywki, jaką Stany Zjednoczone postanowiły przeprowadzić z Moskalikami.


Chyba skończyły się żarty i zaczęły się schody – jak to kiedyś zauważył generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski. 10 marca Rosja wypowiedziała uczestnictwo w traktacie paryskim z roku 1990, o redukcji sił konwencjonalnych w Europie. Ten traktat był elementem budowania zaufania po zakończeniu „zimnej wojny” i przewidywał redukcje zarówno ilości uzbrojenia rozlokowanego w Europie, jak i liczebności armii. Dlatego też część rosyjskich czołgów i innej ciężkiej broni została ewakuowana na wschód od Uralu, a w krajach, które takich terytorialnych możliwości ewakuacyjnych nie miały, ponadlimitowe ilości uzbrojenia zostały komisyjnie zniszczone. Wycofanie się Rosji z tego traktatu oznacza, że w Europie nie ma już ograniczeń broni konwencjonalnych. Rosja może przemieścić ewakuowaną część swojego uzbrojenia z powrotem na zachód od Uralu, co zmusi państwa europejskie do symetrycznych posunięć, to znaczy – do skokowego zwiększenia wydatków zbrojeniowych. Będzie to miało dla Unii Europejskiej ekonomiczne konsekwencje, bo jak wiadomo, jeśli produkujemy broń, żeby sprzedać ją jakimś państwom wojującym, to zarabiamy, ale jeśli produkujemy ją dla siebie, to nie zarabiamy, a straty zbilansować może jedynie łup wojenny. A na jaki łup wojenny może liczyć Unia Europejska? Na żaden – zatem rozkręcenie spirali zbrojeń w Europie oznacza pogrążenie Unii Europejskiej w stagnacji.

Tak kończą się buńczuczne pogróżki szefa Komisji Europejskiej Jakuba Delors, który publicznie odgrażał się, że celem Unii Europejskiej jest wypowiedzenie Stanom Zjednoczonym wojny ekonomicznej. Kto chce wojny, to prędzej czy później będzie ją miał – a wygląda na to, że wśród spragnionych wojny polscy generałowie i Umiłowani Przywódcy znajdują się na pierwszym miejscu. Już dawno postulowałem, by zarówno generałów, jak i Umiłowanych Przywódców obowiązkowo badać psychiatrycznie, ale jak zwykle nic z tego nie wyszło, no i mamy to, co mamy. Zamiast pilnować, by państwo weszło do wojny jak najpóźniej, tak, żeby tylko nie spóźnić się na defiladę zwycięstwa, generałowie, którzy na dobrą sprawę powinni nazywać się degenerałami oraz Umiłowani Przywódcy chcą wziąć udział w wojnie w pierwszej kolejności. Najwyraźniej kolejne pokolenie Polaków dojrzało do popełnienia „pięknego samobójstwa” - tym razem w ramach rozgrywki, jaką Stany Zjednoczone postanowiły przeprowadzić z Moskalikami.

Warto tedy przypomnieć, na jakich zasadach projektowane były poprzednie fazy tej rozgrywki. W czasach prezydenta Eisenhowera obowiązywała doktryna „zmasowanego odwetu”; walimy ze wszystkiego, co mamy. Kiedy jednak w latach 60-tych okazało się, że i Moskaliki dorobiły się arsenału nuklearnego, doktryna „zmasowanego odwetu” ustąpiła miejsca doktrynie „elastycznego reagowania”, autorstwa Roberta Mc Namary. W ramach tej doktryny przewidziana była wzajemna haratanina atomowa – ale w Europie Środkowej, to znaczy – na terytorium Polski i Niemiec. Robert Mc Namara wierzył bowiem we wzajemność – że jak Stany Zjednoczone ograniczą się do wyżarzenia terytorium Polski, to Moskalikowie podobnie wyżarzą terytorium niemieckie – a potem się podliczy kto ile wyżarzył i ogłosi się wynik meczu. Ciekawe, czy Moskalikowie zachowaliby się w Europie taki sportowy sposób – bo w Wietnamie, ku wielkiej konfuzji Roberta Mc Namary, postępowali akurat odwrotnie – ale doktryna obowiązywała, bo czegoś przecież trzeba było się trzymać i w coś wierzyć.

Nie jest zatem wykluczone, że przewrót polityczny na Ukrainie zakończy się spustoszeniem Europy Środkowej w ramach konwencjonalnej doktryny elastycznego reagowania, chyba, że Amerykanie przekonają Niemcy do udziału w antyrosyjskiej krucjacie, bo wtedy spustoszona zostałaby Europa Wschodnia. Ta druga możliwość nie jest też wykluczona, bo właśnie przewodniczący Komisji Europejskiej Jan Klaudiusz Juncker wystąpił z pomysłem budowy europejskich sił zbrojnych niezależnych od NATO. Taki pomysł jest tylko pseudonimem wyprowadzenia Bundeswehry spod amerykańskiej kurateli. Dotychczas Amerykanie konsekwentnie się temu sprzeciwiali, ale skoro pan Juncker znowu to podnosi, to znaczy, że Niemcy zaczynają sondowanie, ile Amerykanie gotowi byliby zapłacić za przystąpienie Niemiec do antyrosyjskiej krucjaty.

Myślę, że z tą Bundeswehrą to tylko taki balon próbny, bo wydaje mi się, że Niemcy mogłaby do krucjaty przekonać dopiero obietnica amerykańskiej zgody na rewizję postanowień konferencji 4 mocarstw w Poczdamie w kwestii Ziem Zachodnich i Północnych – chociaż – powiedzmy sobie szczerze – gdyby powstały europejskie siły zbrojne, to i przy ich pomocy niejedno można by przecież w Europie wymusić. Na wszelki tedy wypadek Nasza Złota Pani ogłosiła, że nie pojedzie do Moskwy na obchody rocznicy zakończenia II wojny. I słuszna jej racja; jakże tu obchodzić zakończenie wojny, skoro remanenty wojenne są nadal otwarte? Dlatego też druga Nasza Złota Pani, to znaczy – pani Urszula von der Layen, będąca w Niemczech ministrem obrony, zadeklarowała, że Niemcy „stoją u boku Polski”. Wszyscy bardzo się z tej deklaracji ucieszyli, chociaż nie wiedzą, czy przypadkiem nie wyjdzie nam to bokiem. W każdym razie w naszym nieszczęśliwym kraju pomysł europejskich sił zbrojnych znalazł licznych entuzjastów – że to niby „pogłębi się integracja”. Najwyraźniej kolejne pokolenie Polaków dojrzało do popełnienia „pięknego samobójstwa”.

Podczas gdy państwa poważne szykują się do nowego rozdania, w naszym nieszczęśliwym kraju gwałtownie rozgorzał spór o różnicę łajdactwa. Poszło o to, że senator z Parlamentarnego Klubu PiS, pan Grzegorz Bierecki został oskarżony o wyprowadzenie ze SKOK-ów ciężkich milionów do spółki, której jest właścicielem. Został w związku z tym przez prezesa Kaczyńskiego „zawieszony” jako członek Klubu Parlamentarnego PiS, chociaż pan senator Bierecki wszystkiemu zaprzeczył, oskarżając swoich oskarżycieli o „kłamstwa”, a nawet „ohydne kłamstwa” i prowadzenie przeciwko niemu „brudnej kampanii wyborczej”. Decyzję prezesa PiS skrytykował też red. Jacek Karnowski, wskazując, że „obóz” powinien „bronić swoich żołnierzy”. Chodzi naturalnie o tzw. „obóz patriotyczny”, skupiający płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm. Pan red. Karnowski oskarżenia przeciwko senatorowi Biereckiemu określił jako „pianę, która ma przykryć prawdziwie wielkie afery”. Warto tedy wspomnieć, że panu senatorowi Biereckiemu zarzuca się wyprowadzenie ze SKOK-ów do Luksemburga około 150 mln złotych. W takim razie na ile mogą być szacowane „prawdziwie wielkie afery”?

W sytuacji gdy między „obozem patriotycznym”, a obozem zdrady i zaprzaństwa doszło już do licytacji o różnicę łajdactwa, do kogóż się uciec, jeśli nie do Żydów? Toteż po zakończeniu pierwszego dnia obrad Konferencji Episkopatu Polski 11 marca, biskupi odbyli pielgrzymkę do Muzeum Historii Żydów Polskich, które „bardzo im się podobało”. Pielgrzymka ta stanowi niewątpliwie ważny krok na drodze zacieśniania przez Kościół w Polsce związków z judaizmem. Czegóż chcieć więcej?

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

 Komentarz    tygodnik „Goniec” (Toronto)    15 marca 2015

Za:  http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3346