Zastanawiające jest to, że nikogo to nie oburza, że planuje się powrót do zależności znanej przez niemal pół wieku, czyli do sytuacji, gdy obce wojska będą stacjonowały na naszym terytorium.Od ćwierć wieku wmawiano nam, że Polska odzyskała swą suwerenność po wyborach 4 czerwca w 1989 roku. Jednak data ta jest fałszywa i realnie suwerenni staliśmy się po wyprowadzeniu z naszego kraju ostatnich radzieckich żołnierzy, którzy stacjonowali od zakończenia II wojny światowej. Teraz historia zatoczyła koło i błagamy Amerykanów, aby wysłali do nas swoje wojska.
(...) Wszystko to jeszcze okraszone jest antyrosyjską fobią epatującą z mediów. Tak jakby propaganda szykowała nas do konfliktu zbrojnego z Rosją.
Praktycznie od samego początku tak zwanej III RP zaczęła się realizacja projektu, który spowoduje, że wszystko się zmieni, ale też pozostanie po staremu. Podległość Moskwie zamieniliśmy na podległość Brukseli, a zamiast członkostwa w Układzie Warszawskim jesteśmy członkiem NATO. Jednak od 1993 roku na naszym terytorium nie stacjonowały obce wojska, a to może się wkrótce zmienić.
O obecność stałych baz amerykańskich zabiega partia rządząca, Prawo i Sprawiedliwość, ale podobny kurs obierali też ich poprzednicy. Skutkiem tego jest budowa amerykańskiej instalacji rakietowej w Redzikowie koło Słupska , która chroni USA i naraża Polskę na rosyjski atak. Jednocześnie słyszymy wciąż błagania PiS o bazy amerykańskie w naszym kraju. Prezydent Duda podpisuje ustawę sankcjonującą stacjonowanie na terenie Polski obcych wojsk, a niedługo odbędzie się w Warszawie szczyt NATO, który taką obecność może jeszcze bardziej urealnić.
Zastanawiające jest to, że nikogo to nie oburza, że planuje się powrót do zależności znanej przez niemal pół wieku, czyli do sytuacji, gdy obce wojska będą stacjonowały na naszym terytorium. Tym razem jednak nie przez zasiedzenie bolszewickiej zarazy, ale na własne życzenie pseudoelit politycznych naszego kraju.
Wszystko to jeszcze okraszone jest antyrosyjską fobią epatującą z mediów. Tak jakby propaganda szykowała nas do konfliktu zbrojnego z Rosją. Opowieści o rzekomej potrzebie ochrony Polski przez Amerykanów należy włożyć między bajki. Oni realizują swoją politykę, której emanacją jest trwający konflikt na Ukrainie, będący de facto wojną pośrednią (ang. proxy war) toczoną między USA i Rosją. Rozlanie tego konfliktu na kraje bałtyckie i Polskę jest prawdopodobne właśnie dlatego, że NATO jest agresywne i coraz bardziej zagraża Rosji osaczając ją swoimi bazami.
Oficjalna narracja zakłada wtoczenie do głów Polaków bajeczki, że amerykańskie wojska w Polsce to żadna okupacja tylko nasza ochrona na wypadek agresywnych posunięć Rosji. Warto zwrócić uwagę, że za czasów Układu Warszawskiego też opowiadano podobne rzeczy, jakoby dzielna Armia Czerwona wraz z armiami tak zwanych "demoludów" miała za zadanie jedynie ochronę naszych państw przed natowskim imperializmem. Teraz opowiada się te same bzdury tylko z odwrotnych pozycji.
Zresztą, skoro obecnie w Polsce odbywają się największe manewry wojskowe od czasu upadku PRL, to warto zainteresować się co ćwiczą żołnierze i bynajmniej nie jest to obrona. W ramach manewrów Anakonda 2016, żołnierze NATO trenują operacje powietrznodesantowe. Czy ktoś kiedyś słyszał o obronie za pomocą desantu? Są to oczywiście formacje ofensywne.
Pozostaje patrzeć na rozwój wypadków i czekać, aż polscy politycy, zaślepieni własną patologiczną rusofobią, wepchną nas w wojenną "maszynkę do mięsa" wybijając młodsze pokolenia, które poprzez swoją demonstracyjną prawicowość tak bardzo rozczarowały pobożnych i bezbożnych socjalistów rządzących naszym udręczonym krajem.
za : www.alexjones.pl