"Co do lasów przypomnijmy - w marcu 2008 r. w N. Jorku na tajnym spotkaniu z przedstawicielami organizacji żydowskich, w tym ADL, Tusk obiecał rozwiązanie problemu restytucji mienia żydowskiego poprzez sprzedaż lasów państwowych. Ujawnił to przedstawiciel ADL Michael Salberg, a potwierdził sam Tusk w kwietniu 2014 w Jerozolimie."
Wiele dyplomatycznych wizyt w Warszawie przemija niepostrzeżenie, jak na przykład ta Jonathana Greenblatta, dyrektora Ligi Przeciwko Zniesławieniu, czwarta już w tym roku inspekcja przedstawiciela organizacji żydowskiej z USA w resorcie ministra Waszczykowskiego. Gospodarz nie mógł się gościa nachwalić, jaki to z niego wielki przyjaciel, jak to wspiera Polskę w obronie prawdy historycznej. Komunikat rzecznika MSZ o tym epokowym wydarzeniu dużo mówi o „szczególnym charakterze partnerstwa polsko-izraelskiego”, nic natomiast o szczególnym partnerstwie Waszczykowskiego z amerykańskimi Żydami. Nowojorska Liga Przeciwko Zniesławieniu to zbrojne polityczne i propagandowe ramię loży masońskiej Zakonu Synów Przymierza (jej pełna oficjalna nazwa to The Anti-Defamation League of B’nai B’rith), ma oddziały w 42 krajach, na promocję żydowskich interesów wydaje rocznie 55 milionów dolarów i bezwzględnie tropi wszelkie przejawy wrogości wobec Żydów w każdym zakątku świata, od Alaski po Birobidżan,.
W książce „Nigdy więcej?: Zagrożenie nowego antysemityzmu” b. dyrektor ADL Abraham Foxman wyznał: „Jestem przekonany, że obecnie stoimy przed wielkim zagrożeniem bezpieczeństwa narodu żydowskiego, takim jak w latach 30., jeśli nie większym”. Wg Elie Wiesela, „świat zmienił się w ostatnich 2000 lat, a pozostał tylko antysemityzm, jedyna choroba na którą nie znaleziono leku”. „Choroba” jest przy tym nieracjonalna i bezprzyczynowa, bez żadnego związku z tym, co Żydzi robią, i tym co nie-Żydzi o nich myślą. Inny prominentny lider ADL Elan Steinberg mówi wprost: Musimy to jasno zrozumieć, antysemityzmu nie wywołują Żydzi, on jest wywoływany przez antysemitów. Jest nim więc jakakolwiek krytyka Żydów. Definicję poszerzono o krytykę Wall Street, Hollywood i Izraela, a wobec oponentów stosowana jest stara, sprawdzona metoda propagandy rodem z Kremla - narracja o „faszystach”.
Żydowskie Gestapo
Liga uważana jest powszechnie za największą prywatną agencję szpiegowską w USA, coś na kształt firmy wynajętej przez obce państwo. W celu promowania żydowskich interesów chętnie ucieka się do „brudnych sztuczek” - nasyła szpiegów, infiltratorów i prowokatorów do obozów, zarówno żydowskich jak i nieżydowskich, które nie zgadzają się z jej programem. Dysponuje ogromną bazą danych o politykach, pisarzach, aktywistach, wydawcach, blogerach, a nawet zwykłych obywatelach, dla ich zastraszania, demaskowania, szantażowania i skutecznego uciszania. Jedną ze stosowanych technik jest „edukacja” funkcjonariuszy służb specjalnych i policji, tj. przekonywanie, aby uznawali nielubiane przez ADL organizacje za niebezpieczne. Nazwa Ligi i jej cele są sprzeczne. Bowiem, jak na ironię, jedną ze stosowanych przez nią metod jest publiczne zniesławianie tych, których ADL uznaje za wrogów.
W swe propagandowe (jeśli nie agenturalne) akcje wciąga media innych krajów. Ujawniło to oświadczenie loży Polin, polskiej odnogi B'nai B'rith, w którym Andrzej Friedman zalecał dziennikarzom w Polsce, by lansowali opinię, iż państwa arabskie wykorzystują w walce z Izraelem „wzorce propagandy hitlerowskich Niemiec”. Metodę taką widać w głębokim zaangażowaniu „Washington Post”, piórem Applebaumów w krytykę PiS. Nawiasem mówiąc, czy działalność Loży Polin, znajduje się w sferze zainteresowań polskich służb specjalnych? Bo wydaje się, że powinna.
ADL w Ameryce to totalna destrukcja - siła napędowa dekryminalizacji sodomii i aborcji oraz promocji rasowej różnorodności. „Pluralistyczne społeczeństwo Ameryki jest w sercu żydowskiego bezpieczeństwa” - pisał Abraham Foxman. Kampania ADL pod hasłem - „różnorodność jest naszą siłą” odniosła wielki sukces. Amerykańscy politycy i pedagodzy, praktycznie wszystkie media, powielają instrukcje ADL, a opornych przedstawiają jako nienawistników, ignorantów i... antysemitów. W niezwykłym, a raczej kuriozalnym przemówieniu na zlocie z okazji 100-lecia Ligi, wiceprezydent Joe Biden przyznał, że „ogromna” i „nietypowa” rola ADL w amerykańskich mediach i kulturze była najważniejszym czynnikiem we wprowadzeniu głównych zmian kulturowych i politycznych w ostatnim stuleciu. „Założę się, że 85 procent tych zmian, czy to w Hollywood czy w mediach jest dziełem liderów żydowskich”.
Dokładnie 3 tygodnie po tym „porywającym” przemówieniu Biden zadeklarował: „Nie można mówić o ruchu praw obywatelskich nie mówiąc o żydowskich jeźdźcach wolności”. ADL nie czuje się jednak komfortowo, gdy mówią o tym nie-Żydzi. Wg niej jedynym pewnym znakiem, że ktoś jest antysemitą, to gdy zgadza się, że Żydzi mają zbyt dużą władzę. Idea multi-kulti, tj. promowanie każdej kultury bez względu na stopień jej zacofania i barbarzyństwa oraz poniżanie cywilizacji białego człowieka to też wymysł ADL. Jedna z przedstawicieli tej mafii oświadczyła nawet: „biała rasa jest nowotworem na ciele ludzkości”. ADL z szyderczą satysfakcją zachęca wszelkie męty Trzeciego Świata do osiedlania się w USA; jest zawsze pierwsza w piętnowaniu nawet najmniejszych prób kontroli napływu imigrantów. Jednocześnie twardo wspiera zasadę - „Izrael tylko dla Żydów”.
Gdy władze Izraela nie wpuściły na swój teren kilkunastu afrykańskich imigrantów, pozostawiając ich na pastwę słońca i pustyni przed granicznymi zasiekami z drutu kolczastego, minister spraw wewnętrznych oświadczył: „afrykańska imigracja stanowi zagrożenie dla żydowskiej natury państwa Izrael”. Tak więc pluralizm dla nie-Żydów, a nacjonalizm dla plemiennych ziomków (wyobraźmy sobie reakcję ADL, gdyby podobna wypowiedź padła z ust polityka polskiego. Czy nie żądałaby od delikwenta publicznego harakiri lub co najmniej tarzania się w błocie?). Nie przeszkadzało to Jonathanowi Greenblattowi gwałtownie zaatakować Donalda Trumpa za wypowiedź o imigrantach muzułmańskich. Zarzucił mu też, że nie wyrzekł się poparcia lidera czarnych muzułmanów, którego zbrodnią jest głoszenie: Trump jest jedynym liderem, który stanął przez społecznością żydowską i powiedział - nie chcę waszych pieniędzy.
Zawsze gdy człowiek powie to tym, którzy kontrolują politykę Ameryki, oznacza - nie możecie mnie kontrolować. Greenblatt zażądał od Trumpa, aby przestał używać zwrotu „America First”, bo ma antysemicką konotację, bo przed wojną używali go Amerykanie zarzucający Żydom, że stanowią zagrożenie interesów USA. Trump naraził się też ADL stwierdzeniem; „najpierw zadbamy o nasz kraj, zanim będziemy się przejmować wszystkimi innymi na świecie”.
I ty zostaniesz antysemitą
Skutecznym orężem, a raczej pokazem paranoi w postrzeganiu świata, jest sporządzany przez ADL tzw. Przegląd antysemityzmu na świecie (Global Index of anti-Semitism). W tegorocznym donosi, że 27 procent dorosłej populacji świata, tj. przeszło miliard ludzi jest głęboko zainfekowanych postawami antysemickimi. Tylko w Europie na 332 mln dorosłych mieszkańców 79 mln to antysemici. Najwyższy poziom antysemityzmu jest w Polsce - poglądy antysemickie wyznaje 14 mln. Na pocieszenie odnotujmy, że paskudniejsi są mieszkańcy krajów arabskich i muzułmańskich. Tam 80, a w takiej Gazie nawet 93 proc. populacji to antysemici. Antysemitą jest także Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO, bo gdy był premierem Norwegii nie reagował na składane w jego obecności antyizraelskie wystąpienia. Europejską stolicą antysemityzmu jest Malmö, dlatego że jej mer skrytykował Izrael za zbombardowanie Gazy. Antypolskie wyczyny ADL to nie nowość. Ich wyliczenie zajęłoby cały numer „WG”.
I tak ADL skrupulatnie odnotowała: „gdy 50 tysięcy ludzi protestowało przeciw polityce PiS, ta skrajnie prawicowa formacja zareagowała kontrdemonstracją i transparentem wyśmiewającym obrońców demokracji jako Komitet Obrony Żydokomuny. Mniej więcej w tym samym czasie we Wrocławiu tłumy popierające PiS krzyczały o depolonizacji Wrocławia i Żydach wykupujących wrocławskie kamienice. Podczas demonstracji przeciw relokacji uchodźców podpalono kukłę chasydzkiego Żyda trzymającego flagę UE, tłum krzyczał Bóg, Honor, Ojczyzna, a PiS tego nie potępił”. Swe spostrzeżenia ADL opatrzyła komentarzem: „Od przejęcia władzy w Polsce przez PiS antysemickie wystąpienia narastają. Ksenofobia i bigoteria widoczna w wypowiedziach członków rządu i zachowaniu podczas prorządowych demonstracji sprawiają, że obserwatorzy polskiej sceny politycznej są pesymistami co do perspektyw praw cywilnych w Polsce”.
Przyznać trzeba, że spotkania ministra Waszczykowskiego z amerykańskim Żydami nigdy nie są wolne od akcentów komicznych, co trzeba uznać za plus w tej całej ponurej tematyce. Gdy Waszczykowski wyrażał wdzięczność Greenblattowi za „wspieranie Polski w obronie prawdy historycznej”, ADL odwdzięczała mu się następnego dnia komunikatem prasowym, w którym wyrażała oburzenie, że na zwołanej przez prezydenta Dudę konferencji „przedstawicielom polskich muzeów i instytucji kultury mówiono o konieczności wzmacniania patriotyzmu i zwalczania narracji zawstydzających Polskę”, a minister kultury uznał, że budowa tożsamości narodowej jest ważnym komponentem PiS-owskiej filozofii rządzenia”.
Dla ADL antysemityzmem są pogróżki ministra kultury pod adresem tych, którzy „zniesławiają Polskę”. I pomyśleć, że dzień wcześniej Waszczykowski „wyraził wdzięczność za włączenie się Ligi w kampanię mającą na celu wyeliminowanie z przestrzeni publicznej używania tzw. wadliwych kodów pamięci, a w maju br., innemu Żydowi dziękował za wspieranie Polski przeciwko tym, którzy nazywali obozy koncentracyjne „polskimi”.
Na tropie spiskowca
ADL oskarżyła Antoniego Macierewicza o antysemickie komentarze na antenie „znanego z antysemityzmu Radia Maryja”. Szef Ligi Jonathan Greenblatt w liście do Beaty Szydło pisał: Ufamy, że nie pozwoli nikomu o takich przekonaniach być członkiem rządu (…) jego wypowiedzi świadczą o głębokim i jadowitym antysemityzmie”. Organa prasowe ADL do oskarżeń dorzuciły zarzut - wyznaje teorie spiskowe utrzymując, że sześciu polskich ministrów sprawa zagranicznych, w tym dwóch Żydów, to sowieccy agenci. Wstydliwą chorobę Macierewicza ma też potwierdzać głębokie przekonanie, że Smoleńsk to zamach Putina. Inna przypadłość - jest znany z czyszczenia wojskowych służb specjalnych z komunistycznych i rosyjskich złogów. Wg filii ADL w Warszawie, tj. powiązanego z lewackim ekstremizmem stowarzyszenia „Nigdy więcej”: nastały smutne czasy dla polskiej i europejskiej demokracji, jeśli promocja teorii spiskowych jest wynagradzana wysokimi stanowiskami. Tropienie „antysemity” Macierewicza ma długą historię. Już w 2007 r. ADL zarzucała mu, że większość nazwisk z jego listy agentów pokrywa się z tzw. „listą polskich Żydów”.
Zapowiedź Piotra Glińskiego o stworzeniu „Polskiej Ligi przeciw Zniesławieniu, która będzie prezentować własną narrację, że byliśmy krajem i narodem pokrzywdzonym przez historię”, oburzyła Andrew Srulevitcha, dyrektora ADL ds. międzynarodowych - „pomysł stworzenia instytucji, która będzie broniła dobrego imienia Polski nie jest nowy. To jest część ich kampanii. To wszystko jest emocjonalne, fałszywe, smutne i potwierdza tendencje rządu PiS, populistyczne, prawicowe, ksenofobiczne, na skraju antysemityzmu”. Nawiasem mówiąc, Polonia amerykańska miała kiedyś swój Polish-American Anti-Defamation Committee, ale tylko do czasu gdy ADL kategorycznie zabroniła używania tej nazwy. W liście do Waszczykowskiego, Greenblatt wyraża oburzenie komentarzami minister oświaty Anny Zalewskiej o pogromach w Jedwabnem i Kielcach.
W komunikacie prasowym ADL z 11 lipca, a więc z tego samego co wychwalający Greenblatta komunikat MSZ dnia, czytamy: „Reżim nazistowski nie miał monopolu na morderczą antysemicką nienawiść (…) przyjechaliśmy do Jedwabnego, aby pokazać solidarność ze społecznością żydowską w Polsce, która zmaga się z narastającym antysemityzmem. 75 lat po Jedwabnem antysemityzm jest ciągle niepokojącym zjawiskiem współczesnej Polski (...) Anna Zalewska powinien przestać być ministrem”. Przypomnijmy tu, że 12 września 2006 ukazało się obwieszczenie ADL (której filię Polin reaktywowano w Warszawie kilka tygodni wcześniej). Co w nim było? - A no, że Lepper wykazuje antysemickie fobie, Giertych nie nadaje się na ministra, bo w kanonie lektur szkolnych umieścił antysemickie dzieła, i na koniec zalecenie: z koalicji usunąć Samoobronę i LPR, bo niedopuszczalne, żeby w kraju członkowskim UE funkcjonowały ksenofobiczne i rasistowskie partie. Czy to czegoś nie przypomina? Nawiasem mówiąc, reaktywowana loża Polin na pierwszy plan umieściła sobie uciszenie Radia Maryja i restytucję mienia żydowskiego, czyli grabież Polski.
Pierwszym, który zaprotestował przeciwko przemysłowi holokaustu, czyli ordynarnemu żerowaniu na odszkodowaniach dla ofiar, był prof. Norman Filkenstein. Pisał, że uzyskane z tego tytułu pieniądze zawsze lądują na dziwnych kontach dziwnych organizacji. Jeden z gości Waszczykowskiego na zarzut zareagował w typowy dla żydowskiego gestapo sposób: „Zupełnie nie zdajecie sobie sprawy, kim jest Filkenstein. To trucizna, nienawidzący żydostwa Żyd, to najgorsze plugastwo”. My sprawę sobie zdajemy. Ale z tego, że dla szmalu nie cofną się przed niczym.
Można wpaść w osłupienie, kiedy odkrywa się ich zarobki. W czerwcu br. nowojorski „Forward” opublikował listę płac szefów organizacji żydowskich w USA, Abraham Foxman rocznie zarabiał przeszło 687 tysięcy dolarów. Najbardziej bezwzględny był jednak Kenneth Białkin, który kierował ADL przed Foxmanem, ten wyciągał rocznie ponad 1 milion. Wielce zabawnie z ich perspektywy wyglądać muszą politycy w Polsce, którzy nagminnie mylą stosunki polsko-amerykańskie ze stosunkami polsko-żydowskimi, na wyścigi konkurują o ich względy i nie zdają sobie sprawy, że chodzi o sprzedaż lasów państwowych i wypłacenie miliardów oraz że połajanki Greenblatta będą coraz częstsze, a metody bezwzględne i gangsterskie. Na koniec pytanie: w kontaktach przedstawicieli amerykańskich organizacji żydowskich z Waszczykowskim dominuje kwestia roszczeń majątkowych, a częstotliwość wizyt dowodzi, że komuś się bardzo spieszy.
O czym zatem naprawdę rozmawiał z Greenblattem 11 lipca? Czy dał odpór żądaniom spłaty 65 mld? A może decyzja w tej sprawie już zapadła i wymyślana jest formuła o dobrej zmianie wobec tych z Nowego Jorku? PiS nie zrobił audytu, nie wyjaśnił, co w kwestii rabunku Polski wyczyniał Tusk, do czego się zobowiązał, i jego powinnością powinno być wyjaśnienie sprawy oraz rozliczenie winnych, a nie układanie się z mafią. Nawiasem mówiąc, jeśli plany wyprzedaży majątku publicznego nie wyczerpują znamion zdrady stanu, to co je wyczerpuje?
Co do lasów przypomnijmy - w marcu 2008 r. w N. Jorku na tajnym spotkaniu z przedstawicielami organizacji żydowskich, w tym ADL, Tusk obiecał rozwiązanie problemu restytucji mienia żydowskiego poprzez sprzedaż lasów państwowych. Ujawnił to przedstawiciel ADL Michael Salberg, a potwierdził sam Tusk w kwietniu 2014 w Jerozolimie.
Czy to przypadek, że dla ADL w sylwetce ministra polskiego rządu ważny jest tylko stosunek do kukły Żyda, a nie żydokomuny i agentów Moskwy? Czy ministra Waszczykowskiego nie dziwi, że dla „dbającego” o bezpieczeństwo Polski Davida Harrisa członkostwo Polski w NATO liczy się tylko, bo „zabezpieczy zagrożone prawa Żydów i innych mniejszości”? Przy okazji szczytu NATO dużo mówiono o zagrożeniach z południa Europy i ze strony Rosji.
Czy jednak koncentrując uwagę na Putinie i islamistach, nie ignorujemy zagrożeń zza Oceanu, nie dostrzegamy, że - jak pisał St. Michalkiewicz - „Judejczykowie zachodzą nas od tyłu”?
Koncepcja oparcia bezpieczeństwa Polski na sojuszu z amerykańskimi Żydami jest złudna, bo o sprawy polskie nie upomną się, jeśli Putin zagwarantuje, że nie utrąci interesów Izraela na Bliskim Wschodzie. Złudne są też korzyści z rozmów Waszczykowskiego ze Srulewiczem i Greenblattem, skoro systematycznie i metodycznie podsyła ich do Warszawy Ryszard Schnepf, członek loży B’nei B’rith, czyli praktycznie funkcjonariusz ADL. Sprawę gmatwa dodatkowo to, że w imieniu rządu z „przemysłem holokaustu” rozmawia minister znany ze skrajnie filosemickich poglądów. PiS uważa, że zdobył poparcie Polaków, bo z apatii wyrwał ich Smoleńsk. A nam się wydaje, że dlatego, bo nie chcieli sprzedaży naszych lasów, i że ciągle tkwi w nich duży potencjał buntu wobec każdego przekrętu politycznego, każdej złej nominacji.
Krzysztof Baliński
(tekst ukazał się w „Warszawskiej Gazecie 4 sierpnia 2016)